Zewnętrzni obserwatorzy dziwią się i zastanawiają, jak to możliwe iż w gminie sporadycznie rządzonej przez wójta Piotrowskiego, którego w pracy więcej nie ma niż jest, aż tak wiele udało się zrobić. Wicewójt Niekrewicz odpowiada: to zasługa kompetentnych urzędników i zapowiada, że jeżeli będzie to od niego zależało, to po wyborach nie zwolni nawet jednej osoby.
„W urzędzie udało się skompletować naprawdę niezły zespół ludzi i pozbycie się kogokolwiek byłoby niepoważne” – mówi wicewójt Daniel Niekrewicz. Nie trudno mu wierzyć, zważywszy iż gmina co dwa miesiące zostaje na kilka tygodni bez włodarza, który znika jak kamfora, choć wszyscy wiedzą gdzie jest i co robi. „Obecni urzędnicy są wartością tej gminy, bo dobrze ją znają i rzetelnie wykonują swoją pracę, za wcale nie duże wynagrodzenie” – dodaje Niekrewicz. Deklaracja wicewójta, to ważny głos na kilkanaście tygodni przed wyborami, bo wyborów nie wygrywa się po to, by niesłusznie zwalniać ludzi, ale po to, by zmieniać gminę. „Swój program, który ogłoszę chcę realizować z tą ekipą, która obecnie pracuje w urzędzie i wiem, że jest to możliwe” – mówi Niekrewicz. To duża i ważna zmiana, po stylu zwalniania, który zaprezentował obecny wójt Tadeusz Piotrowski. W trakcie kolejnych ciągów alkoholowych telefonicznie „zwalniał” na lewo i prawo – tak szeregowych urzędników jak też kierowników poszczególnych jednostek. Najbardziej odgrażał się względem szefowej USC, nie mogąc zrozumieć dlaczego jej mąż chciał mu obniżyć wynagrodzenie. Należy liczyć, że podobne deklaracje złożą inni potencjalni kandydaci, bo sam Piotrowski zapowiedział, że zamierza wymienić dwie trzecie urzędu. „Nie ufam już nikomu i jeśli tylko wygram, to wezmę ludzi z zewnątrz, bo tutejszym nie można ufać” – miał powiedzieć jednemu z radnych (nazwisko znane redakcji), żaląc się, że te wszystkie "przecieki" do "GL", "GW" i "Pulsa", to wina urzędników, którzy nie dostrzegają jak ciężko pracuje.
„W urzędzie udało się skompletować naprawdę niezły zespół ludzi i pozbycie się kogokolwiek byłoby niepoważne” – mówi wicewójt Daniel Niekrewicz. Nie trudno mu wierzyć, zważywszy iż gmina co dwa miesiące zostaje na kilka tygodni bez włodarza, który znika jak kamfora, choć wszyscy wiedzą gdzie jest i co robi. „Obecni urzędnicy są wartością tej gminy, bo dobrze ją znają i rzetelnie wykonują swoją pracę, za wcale nie duże wynagrodzenie” – dodaje Niekrewicz. Deklaracja wicewójta, to ważny głos na kilkanaście tygodni przed wyborami, bo wyborów nie wygrywa się po to, by niesłusznie zwalniać ludzi, ale po to, by zmieniać gminę. „Swój program, który ogłoszę chcę realizować z tą ekipą, która obecnie pracuje w urzędzie i wiem, że jest to możliwe” – mówi Niekrewicz. To duża i ważna zmiana, po stylu zwalniania, który zaprezentował obecny wójt Tadeusz Piotrowski. W trakcie kolejnych ciągów alkoholowych telefonicznie „zwalniał” na lewo i prawo – tak szeregowych urzędników jak też kierowników poszczególnych jednostek. Najbardziej odgrażał się względem szefowej USC, nie mogąc zrozumieć dlaczego jej mąż chciał mu obniżyć wynagrodzenie. Należy liczyć, że podobne deklaracje złożą inni potencjalni kandydaci, bo sam Piotrowski zapowiedział, że zamierza wymienić dwie trzecie urzędu. „Nie ufam już nikomu i jeśli tylko wygram, to wezmę ludzi z zewnątrz, bo tutejszym nie można ufać” – miał powiedzieć jednemu z radnych (nazwisko znane redakcji), żaląc się, że te wszystkie "przecieki" do "GL", "GW" i "Pulsa", to wina urzędników, którzy nie dostrzegają jak ciężko pracuje.