Wójt Tadeusz Piotrowski, to najwię- kszy „pazerota” w gminie. Obiecuje nie swoje, próbuje przekupywać, a nawet wpisuje się na listy płac tam, gdzie wszystko – od początku do końca – spieprzył…
Szczytem pazerności było wpisanie się za kwotę blisko 2000 złotych miesięcznie jako koordynator projektu w ramach CIS, choć sam nie potrafi koordynować nawet swoich ruchów – delirium – ale chce zarządzać projektem wartym kilka milionów złotych. Tylko przez niego projekt do dziś – niestety – nie ruszył. Inna sprawa to telefon służbowy. „Nie będę miał służbowego telefonu” – mówił w gazecie za którą za kilka dni otrzyma najprawdopodobniej zarzuty prokuratorskie T. Piotrowski. Dziś nie tylko ma służbowy telefon, ale prywatny przepisał na gminę i wydzwania w ciągu roku więcej niż wynosi kilkadziesiąt zasiłków celowych dla najbiedniejszych osób. Gdy firma ze Ściechówka przekazała dla gminnych placówek edukacyjnych piaskownice, to szybko znalazły się one na prywatnym podwórku wójta Piotrowskiego. Wójt musi jednak jeść, ale nie za swoje. „Po każdej imprezie musimy wozić jedzenie do jego domu jak do jakiegoś króla” – mówi osoba, którą denerwują interwencje wójta, by resztki po gminnych imprezach wozić do jego domu. Do annałów pazerności przejdą urzędowe „zrzutki” na w których wójt chce być tym pierwszym, ale kwoty dzieli przez liczbę poszczególnych urzędników. W listopadzie ub. r. Baczynę obiegła wieść, że Piotrowski ufundował tablicę. Jakież było zdziwienie urzędników, gdy okazało się iż tablica została ufundowana, ale z gminnych pieniędzy i to w dodatku w ramach budżetu, który nie został jeszcze uchwalony. Rozdawać nie swoje potrafi, bo redaktora „Pulsu” – co można z łatwością udowodnić – próbował przekupić kwotą tysiąca złotych za wydawanie „WL”, ale pod warunkiem iż zlikwiduje „Puls Tarnowa”. Tymczasem „Puls” jest, „Wieści Lubiszyńskie” staną się wójtowskim „gwoździem do trumny”, a on sam zniknie najprawdopodobniej już w listopadzie. Tylko jak wytrzymać trzy miesiące ?