Red. Panie Wójcie, radni zarzucają, że nie przychodzi Pan do pracy i zaniedbuje obowiązki służbowe. Czy mógłby się Pan jakoś do tych zarzutów odnieść?
Tadeusz Piotrowski: Trudno odnosić się do insynuacji i próby przysłowiowego odwrócenia „kota ogonem”. Prawda jest taka, że w naszej gminie w ostatnim okresie udało się zrobić tak dużo, że niektórzy chcieliby się do tych sukcesów przykleić, a ze mnie zrobić nieroba, pijaka i osobę nieobowiązkową. Nikt, kto mnie zna w to nie wierzy, a zrealizowane inwestycje świadczą same za siebie. Świadczą również o mnie…
Red.: Ale pada absurdalny zarzut, nawet w środkach masowego przekazu, że to wszystko ma podtekst alkoholowy ?
Tadeusz Piotrowski: Niestety, takie krzywdzące opinie się pojawiają. Najpierw próbowano ze mnie zrobić faceta zainteresowanego nie gminą, ale polowaniami. Potem twierdzono, że jestem niekompetentny, choć każdorazowo otrzymuję pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej w zakresie prawidłowości wykonania budżetu. Kiedy i to się nie udało, próbowano ze mnie zrobić nieroba, choć ciężko pracuję, a mieszkańcy to doceniają. Więc teraz próbuje się zdyskredytować mnie głupimi zarzutami o nadużywanie alkoholu lub nie przychodzenie do pracy. Zresztą z tym alkoholizmem jest jak z Yeti. Nikt nigdy pijanego mnie nie widział, a wszyscy o tym gadaja.
Red.: Ale jest coś na rzeczy w tych zarzutach?
Tadeusz Piotrowski: Bez przesady. Jeśli policzymy wszystkie inwestycje i przyjmiemy za pewnik, że w Gminie Lubiszyn za mojej kadencji zrobiono więcej niż przez ostatnie dwadzieścia lat, to powinniśmy wręcz namawiać wszystkich, aby nie chodzili do urzędu i pili. To oczywiście żart. Prawda jest taka iż taki mam styl pracy i zamierzam się go trzymać. Radni chcą mnie rozliczać z ilości godzin pobytu w Urzędzie Gminy, ale ja wiem, że liczy się skuteczność i efekty, bo moim pracodawcą są wyborcy, którzy przedłużą mi umowę tylko wtedy, jeśli będą efekty. Ilość godzin w urzędzie, litry wypitej kawy oraz strony przeczytanych gazet nie będą ich interesować.
Red.: Czyli to taki styl pracy, którego nie rozumieją radni ?
Tadeusz Piotrowski: Oni są przekonani, że praca wójta to splendor, bankiety i kawki, a rzeczywistość jest inna. Z jednego gabinetu decydenta wychodzę, a do drugiego wchodzę. Takie są realia, że o interesy gminy trzeba walczyć poza nią, a poza tym mam sprawnego zastępcę, który mnie wspiera, gdy ja lobbuję.
Red.: Dziękuję za rozmowę.
Sesja Rady Gminy jutro (30 bm.) o godz. 14.00 w sali sesyjnej.