18.08.2010

STRAŻACY NIE TYLKO DO POŻARÓW POWODZI I SZERSZENI...

Gdyby nie strażacy, wiele przedsięwzięć w gminie Lubiszyn po prostu by się nigdy nie odbyło, albo odbyłyby się większym kosztem. Mają obowiązek chronić nas przed pożarami oraz innymi nieszczęściami, ale wielokrotnie dobrowolnie podejmują się działań w innych obszarach…

Prawda jest taka, że tej grupy społecznej do pracy na rzecz poszczególnych wiosek mocno namawiać nie trzeba. Angażują się sami i to najczęściej w zadania wymagające wysiłku. Mało kto wie, że gminne jednostki Ochotniczych Strażach Pożarnych wcale nie musiałby się angażować w rozkładanie ciężkich podestów na gminne imprezy czy ustawianiu stołów i namiotów. Robią to z własnej woli. „Pracują zawsze ciężko i rzadko są za to mocno doceniani, bo ich pracy nie widać. Stoły i namioty rozkładają, gdy nikogo jeszcze nie ma, a składają wtedy, gdy już nikogo nie ma” – mówi radny i lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Nie inaczej zaangażowanie strażaków ocenia sołtysowa Lubna Beata Nawrocka, której mąż i córka również są strażakami. Jakże podobnie jest w Stawie, gdzie w OSP działa sołtys Jerzy Legeziński oraz jego syn Marek Legeziński. „Jak przychodzi do organizowania imprezy, to pierwsze hasło brzmi: gdzie jest ktoś ze straży?” – mówi sołtys Stanisław Dudziak. Jak ważnym elementem w życiu wioski jest OSP przekonuje się z każdym dniem sołtys Jerzy Obara z Baczyny, na którego barki spadł trud organizowania Dożynek Gminnych. Inaczej mówiąc - na kłopoty
najlepsi są strażacy...