Obija się ile wlezie, ale w ciągu czterech lat zarobił niemal pół miliona złotych. Gdy jeździł starym samochodem, to z lubością pokazywał jego niską wartość, ale w najnowszym oświadczeniu nie wykazał wartości niemal nowiutkiego auta…
Demokracja potrafi być przewrotna i największego lenia wynagrodzić niemal „totolotkową wygraną”. Wójt Tadeusz Piotrowski to ewenement na skalę międzynarodową, a jednak bycie wójtem całkiem mu się opłaca. Przez niespełna cztery lata udawania włodarza gminy zgarnął blisko pół miliona złotych. Gdy rozpoczynał urzędowanie, wykazywał przychody w wysokości 29 tysięcy i oszczędności na poziomie 65 tysięcy. Chwalił się też czteroletnim samochodem o wartości 29 000 zł. Rok później miał już więcej oszczędności oraz 107 tysięcy z tytułu wynagrodzenia. Inaczej mówiąc – opłacało się zostawić przygraniczne kibelki, by zostać wójtem w Lubiszynie. Liczne „choroby grzybowe” musiały być jednak kosztowne, bo w ciągu roku „wójtowskie” oszczędności stopniały w oświadczeniu z 2008 roku do 30 tysięcy, chociaż „pozakiblowy” dochód podskoczył do 127 tysięcy. Oszczędności podskoczyły dopiero w ostatnim roku do 45 tysięcy, chociaż wójt Piotrowski – świadomie lub nie – wspomniał o nowym samochodzie, ale nie napisał w oświadczeniu o jego wartości, chociaż dwa lata wcześniej wymieniał taką wartość. Reasumujac, wójt Tadeusz Piotrowski na byciu wójtem nie stracił, choć wiadomo, że na lewo i prawo opowiadał o swoim sponsoringu, a faktury i tak przysyłane były do Urzędu Gminy…