2.12.2009

WIŚNIEWSKI MUSI ODEJŚĆ BO NIE SZANUJE ZLECENIODAWCÓW

Szczegółowa obserwacja sesji Rady Gminy Lubiszyn lub też innych spotkań w których udział biorą gminni decydenci dają powody do wniosków, że obsługujący Gminę Lubiszyn prawnik nie powinien już wykonywać swoich obowiązków.
„Zachowuje się jak ktoś znacznie ważniejszy niż wójt, przewodniczący i wszyscy radni razem wzięci” – ocenia Henryka Wiśniewskiego jeden z radnych, który – jak niemal wszyscy w gminie – nie chce podawać nazwiska. Nie wiadomo dlaczego zlecono mu obsługę prawną Urzędu Gminy, ale pewne jest, że lubiszyński samorząd stać na prawnika tańszego, młodszego oraz sprawniejszego intelektualnie, który nie będzie starał się podkreślać swojej rzekomej wyższości nad radnymi, a nawet przewodniczącym Rady Gminy. Dużo kontrowersji wywołały mało smaczne komentarze prawnika Wiśniewskiego, który podczas organizowanego ostatnio spotkania przedsiębiorców, a także spotkania radnych określał szefa Rady Gminy mianem „ornitologa”. Wszyscy się uśmiechali, ale każdy wiedział, że Wiśniewski przegina i nie zna miejsca w szeregu. „Wójt już dawno powinien go pogonić, bo Wiśniewski będzie pierwszym, który dobierze mu się do skóry” – mówi radny, który zna go jeszcze z czasów, gdy Wiśniewski był radnym. Za swoje usługi otrzymuje co miesiąc 1200 złotych, a liczba opiniowanych przez niego uchwał, które ze względów prawnych zostały uchylone przez Wojewodę Lubuskiego jest wyjątkowo duża. „Jestem w stanie złożyć ofertę tańszą i zapewnić gminie profesjonalną obsługę bez tak dużej liczby uchylanych uchwał” – mówi jedna z gorzowskich prawniczek, która była zawodowym sędzią, a obecnie prowadzi obsługę prawną dużych korporacji oraz instytucji publicznych. Zapowiada, że stosowną ofertę złoży. Jest więc szansa, że opłacany przez gminę prawnik nie będzie już kpił z wójta, przewodniczącego Rady Gminy oraz radnych w imię kreowania swojej wątpliwej inteligencji. „Nigdy nie miałem szacunku do świadomych i nieświadomych, jawnych czy tajnych szpicli i donosicieli. To nie moja klasa" – mówi retorycznie i bez personalnych odniesień redaktor naczelny „PT”.
Robert Bagiński, który miał z Wiśniewskim duży spór zakończony przeprosinami ze strony prawnika. Rzeczywistość jest taka, że również w Lubiszynie mamy młodych oraz zdolnych prawników, którzy mogliby obsługiwać Urząd Gminy. Wpis na listę adwokatów nie jest im potrzebny, bo samorząd niemal z nikim się nie procesuje, a prawnik Wiśniewski wsławił się jak dotychczas tylko jedną interwencją w sądzie – w celu zdobycia materiałów na swojego przeciwnika.
Obserwując sesję Rady Gminy można odnieść wrażenie, że to prawnik Wiśniewski decyduje o jej przebiegu – sam sobie udziela głosu, upomina radnych, rozgrywa, knuje, napuszcza i spiskuje. Nie ma drugiej takiej gminy w której prawnik na umowę zlecenie rozstawia po katach radnych i urzędników. Gminą zarządza Wójt i Rada Gminy, a nie zleceniobiorcy, którzy otrzymują od nich pieniądze...