3.08.2010

MOGLIBY BYĆ ŚWIETNYMI RADNYMI

Wśród wielu mieszkańców gminy są ci, którzy bardzo chcą kandydować na radnych oraz tacy, którzy powinni kandydować, ale nie chcą. Tych pierwszych znają wszyscy…

Bycie radnym, to żaden rarytas, ale mimo to, chętnych jest wielu. Obecnej Radzie Gminy trudno cokolwiek zarzucić, bo oprócz problemów z włodarzem gminy oraz częstych wymian na stanowisku przewodniczącego, pracuje dobrze. Można by sobie jednak wyobrazić skład samorządu, który byłby bliski doskonałości, lecz wielu spośród tych, którzy mogliby do Rady Gminy wnieść wiele świeżości, po prostu kandydować nie chce. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się rolnik oraz szef Koła Łowieckiego „Szarak” Czesław Krupieńczyk. Namawiany przez wielu, konsekwentnie trzyma się z daleka od władzy. Podobnie postępuje prezes „Błękitnych Lubno” i szef „Medpolu” Józef Medyński, który był już radnym, ale uważa iż ciężko pracuje zawodowo, ale nie poto, by do jego portfela zaglądali mieszkańcy i lokalni dziennikarze. Niemal identycznej argumentacji używa Józef Borek z firmy „Auto Gum”, który podobnie jak Krupieńczyk i Medyński, byłby dobrym radnym, ale woli realizować się w biznesie. Wspólnie z innymi przedsiębiorcami założył organizację zrzeszającą przedsiębiorców. Bez wątpienia mocnym radnym byłby wyciszony, ale niezwykle merytoryczny i znający realia biznesowe Władysław Fortuna z „Polfur”-u. Jednak i on woli działać w biznesie i daleko mu do tego, by aspirować do samorządu. Wspiera szkoły, organizacje społeczne oraz przeróżne przedsięwzięcia, ale radnym być nie chce. To stanowisko bliskie również szefowi „Lewiatan” -a Krzysztofowi Klonowiczowi, który angażuje się społecznie, lecz do kandydowania gdziekolwiek raczej, nikt go nie namówi. Tak więc kandydatów, którzy radnymi być powinni jest wielu, ale takich, którzy – jak Grzegorz Miszkiewicz czy Sylwester Wojciszkiewicz – mandatu radnego nigdy pełnić nie powinni … jest znacznie więcej. Ot, ciekawe...