Analizując tegoroczne stawki podatkowe można odnieść wrażenie, że gmina Lubiszyn to dzielnica Warszawy lub co najmniej Gorzowa. Władze gminy przesadziły, ale problem jest poważniejszy – tej gminie potrzeba filozofii prorozwojowej…
Wraz z noworocznymi nakazami podatkowymi, rozgorzała dyskusja nad prowadzoną przez wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz Radę Gminy polityką prorozwojową. Podatki, to tylko jeden z elementów całości. „Nie powinno być tak, że podatki w biednej gminie są prawie tak samo wysokie jak w mieście lub miejscowościach podmiejskich” – mówi Józef Borek, przedsiębiorca i długoletni samorządowiec z Baczyny. Jego zdaniem radni „przeholowali”, a ustalone przez nich podatki zahamują rozwój gminy. „Jeśli ktoś chce inwestować poza miastem, to kieruje się m.in. kryterium niskich podatków, a gmina Lubiszyn właśnie pozbawiła się tego atutu” – mówi. „Władzom gminy brakuje pomysłu na rozwój, a podwyższenie podatków nie miało raczej żadnego uzasadnienia i na dłuższą metę zaszkodzi gminie” – mówi inny przedsiębiorca z Baczyny, który na co dzień pracuje w obszarze nowoczesnych systemów informatycznych, ale nie chce podawać nazwiska. Przedsiębiorcy z Baczyny kwestię podatków oraz strategii rozwojowej poruszali ostatnio podczas jednego ze spotkań w trakcie którego powołali do życia nowe stowarzyszenie. Zdaniem większości przedsiębiorców z Lubna i Baczyny z którymi „PT” dzisiaj rozmawiał, samorząd powinien stwarzać możliwości rozwoju dla biznesu, przyciągać nowych mieszkańców uzbrojonymi działkami i czerpać z tego korzyści. Inwestycje winny iść tam, gdzie szybko się zwrócą. „Nasza gmina pozbyła się atrakcyjnych działek, a inwestycje infrastrukturalne nie idą tam, gdzie powinny. Potrzeba, tak inwestować w krowę, by potem doiła się sama...” – żartuje Józef Borek, zastrzegając iż nikogo nie traktuje z góry i jako gorszych, ale gmina powinna zająć się inwestycjami w miejscowościach, które mają szansę przynosić jej dochody. „Tam potrzeba dróg, uzbrojonych działek i warunków do inwestycji” – mówi. Nie ma co ukrywać, że wysokie podatki szczególnie mocno zabolały jednak nie tylko przedsiębiorców, ale przede wszystkim zwykłych mieszkańców z terenów wiejskich. „Koziny, to nie jest Bogdaniec, a Tarnów – chociaż ma ładny kościół – to nie jest Plac katedralny” – mówi jeden z przedsiębiorców.
Wraz z noworocznymi nakazami podatkowymi, rozgorzała dyskusja nad prowadzoną przez wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz Radę Gminy polityką prorozwojową. Podatki, to tylko jeden z elementów całości. „Nie powinno być tak, że podatki w biednej gminie są prawie tak samo wysokie jak w mieście lub miejscowościach podmiejskich” – mówi Józef Borek, przedsiębiorca i długoletni samorządowiec z Baczyny. Jego zdaniem radni „przeholowali”, a ustalone przez nich podatki zahamują rozwój gminy. „Jeśli ktoś chce inwestować poza miastem, to kieruje się m.in. kryterium niskich podatków, a gmina Lubiszyn właśnie pozbawiła się tego atutu” – mówi. „Władzom gminy brakuje pomysłu na rozwój, a podwyższenie podatków nie miało raczej żadnego uzasadnienia i na dłuższą metę zaszkodzi gminie” – mówi inny przedsiębiorca z Baczyny, który na co dzień pracuje w obszarze nowoczesnych systemów informatycznych, ale nie chce podawać nazwiska. Przedsiębiorcy z Baczyny kwestię podatków oraz strategii rozwojowej poruszali ostatnio podczas jednego ze spotkań w trakcie którego powołali do życia nowe stowarzyszenie. Zdaniem większości przedsiębiorców z Lubna i Baczyny z którymi „PT” dzisiaj rozmawiał, samorząd powinien stwarzać możliwości rozwoju dla biznesu, przyciągać nowych mieszkańców uzbrojonymi działkami i czerpać z tego korzyści. Inwestycje winny iść tam, gdzie szybko się zwrócą. „Nasza gmina pozbyła się atrakcyjnych działek, a inwestycje infrastrukturalne nie idą tam, gdzie powinny. Potrzeba, tak inwestować w krowę, by potem doiła się sama...” – żartuje Józef Borek, zastrzegając iż nikogo nie traktuje z góry i jako gorszych, ale gmina powinna zająć się inwestycjami w miejscowościach, które mają szansę przynosić jej dochody. „Tam potrzeba dróg, uzbrojonych działek i warunków do inwestycji” – mówi. Nie ma co ukrywać, że wysokie podatki szczególnie mocno zabolały jednak nie tylko przedsiębiorców, ale przede wszystkim zwykłych mieszkańców z terenów wiejskich. „Koziny, to nie jest Bogdaniec, a Tarnów – chociaż ma ładny kościół – to nie jest Plac katedralny” – mówi jeden z przedsiębiorców.