
Mieszkańcy są coraz bardziej zirytowani, bo trzeci tydzień nie mają pitnej wody. „Pier…ą o promocjach i marketingu, a prostej sprawy załatwić nie mogą” – pisze czytelniczka z Lubiszyna. „Gówno nie władza, szkoły i przedszkola otwierają, a potem budują ośrodki zdrowia, żeby ludzie mieli gdzie się leczyć po spożyciu zatrutej wody” – mówiła w rozmowie telefonicznej czytelniczka ze Ściechowa. Wczoraj w Urzędzie Gminy z inicjatywy i w porozumieniu wicewójta Daniela Niekrewicza ze Starostą Józefem Kruczkowskim, odbyło się ważne spotkanie. Oprócz wymienionych udział w nim wzięli fachowcy z zakresu uzdatniania wody oraz przedstawiciele Powiatowej Stacji Epidemiologiczno – Sanitarnej. Mimo iż spotkanie miało miejsce w gabinecie wójta Tadeusza Piotrowskiego, ten nie tylko nawet nie brał w nim czynnego udziału, ale w dodatku nie chciało mu się jechać z urzędu bezpośrednio do miejsc, gdzie najprawdopodobniej istnieje źródło problemu. Czas na to znalazł starosta Kruczkowski, wicewójt Niekrewicz, kierownik ZUK-u oraz szefostwo „Sanepidu”. Koszty tej chorej sytuacji, to już 17 tysięcy złotych, a wystarczyłoby, aby raz w miesiącu za 200 złotych dokonywać szczegółowych badań, a raz na jakiś czas badań geologicznych. Czy obecna władza spłynie razem z tą wodą, bo na razie dobrze wychodzą im tylko kolejne spotkania. „Wiem, że wójt pije tylko wódkę, a nie wodę, ale my mamy małe dzieci” – pisze inna czytelniczka. Prawda jest taka, że podstawą w takiej sytuacji jest informacja… ale jej nie ma. „Ta władza jest do dupy” – mówi pan Henryk pod sklepem w Ściechowie.