Okazuje się, że większość mieszkańców Lubiszyna nie popiera pomysłu swojego radnego, aby zmienić nazwę głównego placu wioski. Uważają, że jest to im obojętne, a nazwa wcale nie kojarzy się im z niczym złym.
Wyczuł intencje mieszkańców radny i lider "Wspolnoty" Wojciech Zwieruho, gdy zadawał swojemu koledze Stanisławowi Czarneckiemu pytanie: „A co ty masz przeciwko robotniczej jedności?”. Radny Czarnecki, który dotychczas zasłynął jedynie faktem wstrzymania się od głosu przy uchwale obniżającej wójtowi wynagrodzenie, stał się ostatnio lokalną gwiazdą za sprawą wniosku o zmianę nazwy „Placu Jedności Robotniczej”. „Jesteśmy to winni tym, którzy walczyli za Polskę i którym oddajemy cześć pod pomnikiem” – mówił podczas sesji radny Czarnecki. Jego opinii nie podzielają najwyraźniej mieszkańcy Lubiszyna, bo na 10 losowo wykonanych telefonów, aż 9 osób uznało to za pomysł nietrafiony i pozbawiony sensu. „A komu to przeszkadza? Niech będzie jak jest” – stwierdziła pani Genowefa. „Nie mają się czym zajmować, to pierdołami się zajmują. Niech lepiej wójta pogonią do pracy” – skonstatował znów pan Kazimierz. Sama zmiana nazwy, to duży kłopot, bo zmian wymagałyby nie tylko urzędowe i firmowe pieczęcie, ale także dowody osobiste mieszkańców. „Pewnie, ze należałoby zmienić nazwę i ten plac powinien się nazywać im. Józefa Piłsudskiego” – powiedziała jedyna popierająca pomysł mieszkanka.
Wyczuł intencje mieszkańców radny i lider "Wspolnoty" Wojciech Zwieruho, gdy zadawał swojemu koledze Stanisławowi Czarneckiemu pytanie: „A co ty masz przeciwko robotniczej jedności?”. Radny Czarnecki, który dotychczas zasłynął jedynie faktem wstrzymania się od głosu przy uchwale obniżającej wójtowi wynagrodzenie, stał się ostatnio lokalną gwiazdą za sprawą wniosku o zmianę nazwy „Placu Jedności Robotniczej”. „Jesteśmy to winni tym, którzy walczyli za Polskę i którym oddajemy cześć pod pomnikiem” – mówił podczas sesji radny Czarnecki. Jego opinii nie podzielają najwyraźniej mieszkańcy Lubiszyna, bo na 10 losowo wykonanych telefonów, aż 9 osób uznało to za pomysł nietrafiony i pozbawiony sensu. „A komu to przeszkadza? Niech będzie jak jest” – stwierdziła pani Genowefa. „Nie mają się czym zajmować, to pierdołami się zajmują. Niech lepiej wójta pogonią do pracy” – skonstatował znów pan Kazimierz. Sama zmiana nazwy, to duży kłopot, bo zmian wymagałyby nie tylko urzędowe i firmowe pieczęcie, ale także dowody osobiste mieszkańców. „Pewnie, ze należałoby zmienić nazwę i ten plac powinien się nazywać im. Józefa Piłsudskiego” – powiedziała jedyna popierająca pomysł mieszkanka.