Miało być słodko i wspaniale, ale wcale tak nie jest. Przedszkole w Baczynie jest piękne, ale jego wyposażenie pozostawia wiele do myślenia. Nowa dyrektor stara się jak może, ale sama nic nie wskóra, skoro ma nad sobą ambitną dyrektorkę z Lubiszyna.
Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Samorząd wybudował jedną z nowocześniejszych placówek w regionie, ale jednocześnie jakby zabrakło koncepcji na strukturę i model zarządzania. Początkowo baczyńskie przedszkole miało być autonomiczną placówką z własnym budżetem oraz dyrektorem. Radni przegłosowali nawet stosowną uchwałę na mocy której przedszkole było samodzielną jednostką, ale źle zrozumiany lobbing oraz miałkie obietnice pozyskania środków unijnych spowodowały, że placówka stała się jedynie filią przedszkola w Lubiszynie. „Wszyscy się zgadzają i nikt nie ma odrębnego zdania, dziwi mnie to?” – dopytywał jako jedyny podczas głosowania felernej uchwały przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Ostatecznie przedszkole zostało uruchomione, a jej szefem – niestety podległym dyrektor Beacie Byczkiewicz z Lubiszyna – została niezwykle zasłużona i oddana edukacji Teresa Górska z Baczyny. Dzieci mają wspaniały budynek i prawie żadnych zabawek oraz sprzętu dydaktycznego, bo nie przekazała jej takiego dyrekcja z Lubiszyna. „Sami przynosimy zabawki, bo pani dyrektor nie ma na to środków z Lubiszyna. Nic jej nie dali, a nasze dzieci śpią na podłodze” – mówi jeden z rodziców, który krytycznie ocenia podległość placówki pod przedszkole w Lubiszynie. „Pani Teresa, to wspaniała kobieta, lecz sama nic nie zrobi, bo ma nad sobą nadambitną dyrektorkę z Lubiszyna” – dodaje inny rodzic z Wysokiej. Pociechą jest to, że niemal nikt nie narzeka na jedzenie. „Rewelacja! Kuchnia w naszym przedszkolu jest prześwietna” – dodaje. Prawda jest taka, że Przedszkole Gminne w Lubiszynie ma wszystko, a dyrekcja nie wie co robić z pieniędzmi i kupuje pierdoły, za to w Baczynie nie ma dosłownie niczego. Lubiszyn, to nie jest pępek świata...
Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Samorząd wybudował jedną z nowocześniejszych placówek w regionie, ale jednocześnie jakby zabrakło koncepcji na strukturę i model zarządzania. Początkowo baczyńskie przedszkole miało być autonomiczną placówką z własnym budżetem oraz dyrektorem. Radni przegłosowali nawet stosowną uchwałę na mocy której przedszkole było samodzielną jednostką, ale źle zrozumiany lobbing oraz miałkie obietnice pozyskania środków unijnych spowodowały, że placówka stała się jedynie filią przedszkola w Lubiszynie. „Wszyscy się zgadzają i nikt nie ma odrębnego zdania, dziwi mnie to?” – dopytywał jako jedyny podczas głosowania felernej uchwały przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Ostatecznie przedszkole zostało uruchomione, a jej szefem – niestety podległym dyrektor Beacie Byczkiewicz z Lubiszyna – została niezwykle zasłużona i oddana edukacji Teresa Górska z Baczyny. Dzieci mają wspaniały budynek i prawie żadnych zabawek oraz sprzętu dydaktycznego, bo nie przekazała jej takiego dyrekcja z Lubiszyna. „Sami przynosimy zabawki, bo pani dyrektor nie ma na to środków z Lubiszyna. Nic jej nie dali, a nasze dzieci śpią na podłodze” – mówi jeden z rodziców, który krytycznie ocenia podległość placówki pod przedszkole w Lubiszynie. „Pani Teresa, to wspaniała kobieta, lecz sama nic nie zrobi, bo ma nad sobą nadambitną dyrektorkę z Lubiszyna” – dodaje inny rodzic z Wysokiej. Pociechą jest to, że niemal nikt nie narzeka na jedzenie. „Rewelacja! Kuchnia w naszym przedszkolu jest prześwietna” – dodaje. Prawda jest taka, że Przedszkole Gminne w Lubiszynie ma wszystko, a dyrekcja nie wie co robić z pieniędzmi i kupuje pierdoły, za to w Baczynie nie ma dosłownie niczego. Lubiszyn, to nie jest pępek świata...