30.09.2010
29.09.2010
ORDER DLA "POLFUR"-u I FORTUNÓW
Tak to już bywa, że swoi nie zauważają, ale inni nie tylko zauważają, ale również doceniają i nagradzają. Minister rolnictwa wręczył dzisiaj (29 bm.) Renacie i Władysławowi Fortunom specjalne odznaczenie „Za zasługi dla rolnictwa”.
Wnioskodawcą był lubuski parlamentarzysta poseł Witold Pahl. „Biznesowa działalność uhonorowanych dzisiaj przez ministra, to dowód na to, że można odnosić gospodarcze sukcesy, a przy tym aktywnie wspierać inicjatywy społeczne i kulturalne, które aktywizują mieszkańców obszarów wiejskich” – powiedział „PT” poseł Pahl, który jest osobą niezwykle zaslużoną dla gminy Lubiszyn. „Gratuluję rozwoju firmy, aktywności wśród mieszkańców oraz ambitnych planów” – mówił wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, który w iminieniu ministra wręczył odznaczenie prezes „Polfur”-u Renacie Tyrka – Fortuna. Uroczystość odbyła się w Dobiegniewie, a wzięło w niej udział kilkudziesięciu przedsiebiorców, parlamentarzyści, wicewojewoda Jan Świrepo oraz szefowie instytucji rolnych województwa lubuskiego. „Warto się rozwijać, warto prowadzić działalność etycznie oraz wspierać ciekawe przedsięwzięcia społeczne” – komentował „PT” przyznanie odznaczenia Władysław Fortuna. Ministerialny order dla Fortunów, to potwierdzenie ich biznesowego talentu, determinacji w rozwoju oraz zasług we wspieraniu środowisk społecznych z Tarnowa, Lubiszyna, Wysokiej, Stawu oraz wielu innych miejscowości. Inaczej mówiąc – order należał im się jak najbardziej i szkoda tylko, że nie zawsze są doceniani w samej gminie Lubiszyn. W uroczystoścni nie wziął udziału nikt z władz gminy Lubiszyn...
Wnioskodawcą był lubuski parlamentarzysta poseł Witold Pahl. „Biznesowa działalność uhonorowanych dzisiaj przez ministra, to dowód na to, że można odnosić gospodarcze sukcesy, a przy tym aktywnie wspierać inicjatywy społeczne i kulturalne, które aktywizują mieszkańców obszarów wiejskich” – powiedział „PT” poseł Pahl, który jest osobą niezwykle zaslużoną dla gminy Lubiszyn. „Gratuluję rozwoju firmy, aktywności wśród mieszkańców oraz ambitnych planów” – mówił wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, który w iminieniu ministra wręczył odznaczenie prezes „Polfur”-u Renacie Tyrka – Fortuna. Uroczystość odbyła się w Dobiegniewie, a wzięło w niej udział kilkudziesięciu przedsiebiorców, parlamentarzyści, wicewojewoda Jan Świrepo oraz szefowie instytucji rolnych województwa lubuskiego. „Warto się rozwijać, warto prowadzić działalność etycznie oraz wspierać ciekawe przedsięwzięcia społeczne” – komentował „PT” przyznanie odznaczenia Władysław Fortuna. Ministerialny order dla Fortunów, to potwierdzenie ich biznesowego talentu, determinacji w rozwoju oraz zasług we wspieraniu środowisk społecznych z Tarnowa, Lubiszyna, Wysokiej, Stawu oraz wielu innych miejscowości. Inaczej mówiąc – order należał im się jak najbardziej i szkoda tylko, że nie zawsze są doceniani w samej gminie Lubiszyn. W uroczystoścni nie wziął udziału nikt z władz gminy Lubiszyn...
WYSOKI POZIOM ZEBRANIA W WYSOKIEJ
Dzisiejsze (29 bm.) zebranie wiejskie w Wysokiej zaliczyć należy do jednych z najciekawszych w tym sezonie. Uczestnicy poruszyli szereg problemów, które są ważne dla wioski oraz jej mieszkańców. Opinie były spolaryzowane, ale dzięki temu było ciekawie.
Sołectwo Wysoka jest jak sołtys Roman Gajda – pełne energii, pozytywnych emocji oraz zatroskania. Pierwszą niespodzianką była frekwencja, bo w zebraniu udział wzięło ponad pięćdziesiąt osób. Kolejne miłe zaskoczenie, to zakres tematyczny – od kwestii miejscowej szkoły, przez drogi, oświetlenie ulic, internet, kanalizację, a na modernizacji boiska kończąc. Zebranym grubo tłumaczył się wicewójt Daniel Niekrewicz i najciekawsze, że najczęściej obrywało mu się za swojego szefa. „Rozliczymy kiedyś wójta Piotrowskiego za obietnice, które nam składał” – grzmiał szanowany w wiosce Józef Pudysz. „Proszę powiedzieć ile razy w tym roku wójta nie było w pracy, bo ten wójt przynosi nam wstyd?” – dopytywała Janina Domagała. Dużo czasu poświęcono kondycji Szkoły Podstawowej. „Ponosimy konsekwencje działań władz gminy, które inwestowały wszędzie, ale nie w naszą wioskę” – mówiła prezes Stowarzyszenia Edukacyjnego Elżbieta Kuś. Sami mieszkańcy wielokrotnie wyrazili obawy, że ich szkoła mogłaby zostać zlikwidowana, na co nigdy się nie zgodzą. „Żadne nasze wnioski do Rady Gminy nie przechodzą, nawet te na wymiane okien” – mówiła prezes Kuś. Wicewójt Niekrewicz, który w przeciwieństwie do swoich kontrkandydatów Eugeniusza Leśniewskiego i Tadeusza Karwasza, nigdy nie promował likwidacji takich szkół jak w Wysokiej, zapowiedział iż taka ewentualność nie istnieje. „Nigdy, ale to nigdy nie zgodzę się na likwidację szkoły w Wysokiej. Zawsze byłem i jestem adwokatem tej placówki, bo wiem jak wiele robicie państwo, by ta szkoła dobrze funkcjonowała” – mówił Niekrewicz. Mieszkańcy dopytywali się o możliwość budowy w Wysokiej kanalizacji, a także podnieśli kwestię eksploatowania pobliskich gruntów w celu pozyskiwania żwiru. „Wójt obiecywał korzyści dla wioski, ale nic z tego nie mamy(…). Tak samo jak obiecywał, że będzie na każdym zebraniu wiejskim, a był tylko na jednym” – mowił J. Pudysz. Nie obeszło się bez mocnych słów w stosunku do sołtysa Gajdy w kontekście zakończenia remontu boiska sportowego. „Boisko będzie. Obiecałem i zrealizuję to” – mówił Gajda. Poruszono również kwestię dofinansowywania przydomowych oczyszczalni ekologicznych. „Uważam, że w budżecie gminy trzeba zabezpieczyć środki na to, by mieszkańcom dopłacać do takich przedsięwzięć” – skonstatował wicewójt.
Sołectwo Wysoka jest jak sołtys Roman Gajda – pełne energii, pozytywnych emocji oraz zatroskania. Pierwszą niespodzianką była frekwencja, bo w zebraniu udział wzięło ponad pięćdziesiąt osób. Kolejne miłe zaskoczenie, to zakres tematyczny – od kwestii miejscowej szkoły, przez drogi, oświetlenie ulic, internet, kanalizację, a na modernizacji boiska kończąc. Zebranym grubo tłumaczył się wicewójt Daniel Niekrewicz i najciekawsze, że najczęściej obrywało mu się za swojego szefa. „Rozliczymy kiedyś wójta Piotrowskiego za obietnice, które nam składał” – grzmiał szanowany w wiosce Józef Pudysz. „Proszę powiedzieć ile razy w tym roku wójta nie było w pracy, bo ten wójt przynosi nam wstyd?” – dopytywała Janina Domagała. Dużo czasu poświęcono kondycji Szkoły Podstawowej. „Ponosimy konsekwencje działań władz gminy, które inwestowały wszędzie, ale nie w naszą wioskę” – mówiła prezes Stowarzyszenia Edukacyjnego Elżbieta Kuś. Sami mieszkańcy wielokrotnie wyrazili obawy, że ich szkoła mogłaby zostać zlikwidowana, na co nigdy się nie zgodzą. „Żadne nasze wnioski do Rady Gminy nie przechodzą, nawet te na wymiane okien” – mówiła prezes Kuś. Wicewójt Niekrewicz, który w przeciwieństwie do swoich kontrkandydatów Eugeniusza Leśniewskiego i Tadeusza Karwasza, nigdy nie promował likwidacji takich szkół jak w Wysokiej, zapowiedział iż taka ewentualność nie istnieje. „Nigdy, ale to nigdy nie zgodzę się na likwidację szkoły w Wysokiej. Zawsze byłem i jestem adwokatem tej placówki, bo wiem jak wiele robicie państwo, by ta szkoła dobrze funkcjonowała” – mówił Niekrewicz. Mieszkańcy dopytywali się o możliwość budowy w Wysokiej kanalizacji, a także podnieśli kwestię eksploatowania pobliskich gruntów w celu pozyskiwania żwiru. „Wójt obiecywał korzyści dla wioski, ale nic z tego nie mamy(…). Tak samo jak obiecywał, że będzie na każdym zebraniu wiejskim, a był tylko na jednym” – mowił J. Pudysz. Nie obeszło się bez mocnych słów w stosunku do sołtysa Gajdy w kontekście zakończenia remontu boiska sportowego. „Boisko będzie. Obiecałem i zrealizuję to” – mówił Gajda. Poruszono również kwestię dofinansowywania przydomowych oczyszczalni ekologicznych. „Uważam, że w budżecie gminy trzeba zabezpieczyć środki na to, by mieszkańcom dopłacać do takich przedsięwzięć” – skonstatował wicewójt.
POZAZDROŚCIŁ SZWAGROWI ... ALE JEST ZA CIENKI
Ciekawa będzie walka o głosy mieszkańców Tarnowa. Do walki o mandaty staje konfliktowy sołtys bez doświadczenia oraz cieszący się dużym szacunkiem przedsiębiorca z doświadczeniem samorządowym.
Chociaż Tarnów jest tylko jedną z trzech wiosek w okręgu wyborczym, to zawsze znajdował się w centrum uwagi. Mieszkańcy należą do jednych z bardziej aktywnych, a sama wioska slynęła z ciekawych inicjatyw. Niegdyś w Radzie Gminy reprezentował ją Tadeusz Pawlicki, który do dzisiaj wspominany jest jako samorządowiec skuteczny i zaangażowany. „To człowiek, który zrobił dla wioski i gminy bardzo dużo” – charakteryzował go kilkanaście miesięcy temu przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Obecnie, interesy mieszkańców Tarnowa bardzo skutecznie realizuje radny Wojciech Zwieruho, a nawet – chociaż jest sołtysem pobliskiego Lubiszyna – radny Stanisław Dudziak. Wiadomo jednak, że mandat chciałby zdobyć nadambitny jak na swoje możliwości sołtys Grzegorz Miszkiewicz. „Chce być jak szwagier Wilk z Dziaduszyc – radnym i rolnikiem, który trzęsie wioską, ale Grzesiek to jednak kilka poziomów niżej niż wpływowy Zygmunt” – mówi "PT" jeden z mieszkańców, który zna obu panów. Problem w tym, że Miszkiewicz uczestniczy w sesjach Rady Gminy jako sołtys i dotąd nie skalał się nawet jednym wystąpieniem w sprawach wioski. Nie ma powodów, by sądzić, że będzie potrafił to robić, gdy zostanie radnym. Fakty są takie, że plany może mu pokrzyżować kandydatura Józefa Bakowskiego. Ten zdolny samorządowiec i przedsiębiorca cieszy się w wiosce poważnym szacunkiem, jest niekonfliktowy i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa posiada doświadczenie – w przeszłości był nawet Sekretarzem Gminy. W ostatnich wyborach Miszkiewicz otrzymał 86 głosów, a Bąkowski 77, ale w listopadzie br. sytuacja z pewnością się odwróci i to znacznymi proporcjami. „Co z tego, że wioska ma boisko czy obiekt rekreacyjny, skoro za sprawą sołtysa jest skonfliktowana jak nigdy dotąd w powojennej historii” – mówi mieszkaniec Tarnowa, jeden z bohaterów wywiadu w „PT”. Sprawy nie chce komentować radny Wojciech Zwieruho ze „Wspólnoty”. „Pracuję z całych sił dla całej gminy, a Tarnów zawsze był bliski memu sercu i życzę wszystkim mieszkańcom jak najlepiej” – ucina krótko rozmowę.
Chociaż Tarnów jest tylko jedną z trzech wiosek w okręgu wyborczym, to zawsze znajdował się w centrum uwagi. Mieszkańcy należą do jednych z bardziej aktywnych, a sama wioska slynęła z ciekawych inicjatyw. Niegdyś w Radzie Gminy reprezentował ją Tadeusz Pawlicki, który do dzisiaj wspominany jest jako samorządowiec skuteczny i zaangażowany. „To człowiek, który zrobił dla wioski i gminy bardzo dużo” – charakteryzował go kilkanaście miesięcy temu przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Obecnie, interesy mieszkańców Tarnowa bardzo skutecznie realizuje radny Wojciech Zwieruho, a nawet – chociaż jest sołtysem pobliskiego Lubiszyna – radny Stanisław Dudziak. Wiadomo jednak, że mandat chciałby zdobyć nadambitny jak na swoje możliwości sołtys Grzegorz Miszkiewicz. „Chce być jak szwagier Wilk z Dziaduszyc – radnym i rolnikiem, który trzęsie wioską, ale Grzesiek to jednak kilka poziomów niżej niż wpływowy Zygmunt” – mówi "PT" jeden z mieszkańców, który zna obu panów. Problem w tym, że Miszkiewicz uczestniczy w sesjach Rady Gminy jako sołtys i dotąd nie skalał się nawet jednym wystąpieniem w sprawach wioski. Nie ma powodów, by sądzić, że będzie potrafił to robić, gdy zostanie radnym. Fakty są takie, że plany może mu pokrzyżować kandydatura Józefa Bakowskiego. Ten zdolny samorządowiec i przedsiębiorca cieszy się w wiosce poważnym szacunkiem, jest niekonfliktowy i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa posiada doświadczenie – w przeszłości był nawet Sekretarzem Gminy. W ostatnich wyborach Miszkiewicz otrzymał 86 głosów, a Bąkowski 77, ale w listopadzie br. sytuacja z pewnością się odwróci i to znacznymi proporcjami. „Co z tego, że wioska ma boisko czy obiekt rekreacyjny, skoro za sprawą sołtysa jest skonfliktowana jak nigdy dotąd w powojennej historii” – mówi mieszkaniec Tarnowa, jeden z bohaterów wywiadu w „PT”. Sprawy nie chce komentować radny Wojciech Zwieruho ze „Wspólnoty”. „Pracuję z całych sił dla całej gminy, a Tarnów zawsze był bliski memu sercu i życzę wszystkim mieszkańcom jak najlepiej” – ucina krótko rozmowę.
28.09.2010
MERYTORYCZNIE I SPOKOJNIE W LUBNIE. TRZEŹWIUTKI WÓJT W TARNOWIE.
Zebrania wiejskie w Lubnie mają to do siebie, że są spokojne, wręcz nudne, ale za to bardzo dobrze prowadzone. Poruszana na nich problematyka jest merytoryczna i pozbawiona wrogości. To zasługa Rady Sołeckiej, ale także samych mieszkańców.
Rozpoczął się okres zebrań na których ustalane są wydatki sołeckie na 2011 rok. W ubiegłym tygodniu deliberowali mieszkańcy Baczyny, a dzisiaj (28 bm.) w odnowionej sali wiejskiej spotkali się mieszkańcy Lubna. Mimo iż wśród uczestników było co najmniej kilku kandydatów na radnych, to – jak zwykle w Lubnie – było spokojnie i kompetentnie. „Jestem tu, bo wiem, że w Lubnie zawsze spotykam się na zebraniach z osobami kompetentnymi i zatroskanymi o wioskę” – mówił do mieszkańców wicewójt Daniel Niekrewicz. Mieszkańcy Lubna ustalili preliminarz wydatkowania ponad 15 tysięcy złotych, a także przyjęli wnioski do budżetu gminy. W tym ostatnim punkcie szczególnie aktywny był społecznik Edward Wróbel, który w imieniu kilku wspólnot mieszkaniowych postulował wykonanie niezbędnych inwestycji: wykonania objazdu oraz utwardzenia i wykonania drogi przed blokami. Sama Rada Sołecka już wcześniej przychyliła się do wniosku mieszkańców i przyznała im 1000 zł na niezbędne prace przy drodze. Znaczna część dyskusji poświęcona była tzw. Kolonii Leśnej do której odniósł się również wicewójt Niekrewicz. „Chciałem tam pojechać, ale uczciwie powiem, że się nie da, a inwestycje są tam niezbędne i to szybko” – mówił. Jeśli zostanie wójtem, to „problem go dogoni”, gdyż mieszkańcy wpisali te inwestycje w oficjalnym wniosku do władz gminy. Ponadto, oczekują iż gmina pomoże w poprawieniu dotychczasowych inwestycji drogowych, a także ustawi w wiosce kilka nowych lamp m.in. przy ul. Morwowej, za kościołem oraz na Kolonii Leśnej. „Złożę też wniosek do władz powiatu, by wyremontowano chodniki przy ul. Akacjowej oraz całą drogę aż do skrzyżowania z drogą wojewódzką” – powiedziała sołtys Beata Nawrocka. Wójt Niekrewicz pochwalił sołtysową za przygotowanie wniosku o dofinansowanie do jednego z funduszy. Zebranie wiejskie odbywało dzisiaj się również w Tarnowie, ale – jak zwykle – nie było o wiosce i jej problemach, lecz o wrogach i wyborach, a miernikiem jego poziomu jest fakt, że wziął w nim udział największy samorządowy obibok w Polsce - wójt Tadeusz Piotrowski. Uczestnicy twierdzą, że był trzeźwy. "Wyglądał na trzeźwego i nie chce mi się wierzyć, żeby przyjechał samochodem po pijaku" - powiedział "PT" jeden z nich. Jutro (29 bm.) zebranie w niezwykle aktywnej Wysokiej.
Rozpoczął się okres zebrań na których ustalane są wydatki sołeckie na 2011 rok. W ubiegłym tygodniu deliberowali mieszkańcy Baczyny, a dzisiaj (28 bm.) w odnowionej sali wiejskiej spotkali się mieszkańcy Lubna. Mimo iż wśród uczestników było co najmniej kilku kandydatów na radnych, to – jak zwykle w Lubnie – było spokojnie i kompetentnie. „Jestem tu, bo wiem, że w Lubnie zawsze spotykam się na zebraniach z osobami kompetentnymi i zatroskanymi o wioskę” – mówił do mieszkańców wicewójt Daniel Niekrewicz. Mieszkańcy Lubna ustalili preliminarz wydatkowania ponad 15 tysięcy złotych, a także przyjęli wnioski do budżetu gminy. W tym ostatnim punkcie szczególnie aktywny był społecznik Edward Wróbel, który w imieniu kilku wspólnot mieszkaniowych postulował wykonanie niezbędnych inwestycji: wykonania objazdu oraz utwardzenia i wykonania drogi przed blokami. Sama Rada Sołecka już wcześniej przychyliła się do wniosku mieszkańców i przyznała im 1000 zł na niezbędne prace przy drodze. Znaczna część dyskusji poświęcona była tzw. Kolonii Leśnej do której odniósł się również wicewójt Niekrewicz. „Chciałem tam pojechać, ale uczciwie powiem, że się nie da, a inwestycje są tam niezbędne i to szybko” – mówił. Jeśli zostanie wójtem, to „problem go dogoni”, gdyż mieszkańcy wpisali te inwestycje w oficjalnym wniosku do władz gminy. Ponadto, oczekują iż gmina pomoże w poprawieniu dotychczasowych inwestycji drogowych, a także ustawi w wiosce kilka nowych lamp m.in. przy ul. Morwowej, za kościołem oraz na Kolonii Leśnej. „Złożę też wniosek do władz powiatu, by wyremontowano chodniki przy ul. Akacjowej oraz całą drogę aż do skrzyżowania z drogą wojewódzką” – powiedziała sołtys Beata Nawrocka. Wójt Niekrewicz pochwalił sołtysową za przygotowanie wniosku o dofinansowanie do jednego z funduszy. Zebranie wiejskie odbywało dzisiaj się również w Tarnowie, ale – jak zwykle – nie było o wiosce i jej problemach, lecz o wrogach i wyborach, a miernikiem jego poziomu jest fakt, że wziął w nim udział największy samorządowy obibok w Polsce - wójt Tadeusz Piotrowski. Uczestnicy twierdzą, że był trzeźwy. "Wyglądał na trzeźwego i nie chce mi się wierzyć, żeby przyjechał samochodem po pijaku" - powiedział "PT" jeden z nich. Jutro (29 bm.) zebranie w niezwykle aktywnej Wysokiej.
NIEKREWICZ CHCE DAĆ WIĘCEJ SOŁTYSOM
Wicewójt Daniel Niekrewicz zapewnił dzisiaj (28 bm.) w Lubnie, że jeśli zostanie wybrany w zbliżających się wyborach na stanowisko, które obecnie nieudolnie sprawuje Tadeusz Piotrowski, to wprowadzi nowy system finansowania sołectw.
Lubiszyńskie wioski cieszą się stosunkowo dużą swobodą finansową, bo każda z nich ma co roku do swojej dyspozycji fundusz proporcjonalny do liczby mieszkańców. Jest to kwota całkiem spora, bo wynosi 20 zł od mieszkańca, podczas gdy w innych gminach są to kwoty oscylujące od 6 zł - w gminie Kłodawa, do 9 zł - w gminie Bogdaniec. „Mechanizm się sprawdził i potwierdził tezę, że mieszkańcy wydatkują pieniądze lepiej niż władze gminy” – powiedział wicewójt Daniel Niekrewicz i zapewnił, że jeśli będzie to zależało od niego, to doprowadzi do podwyższenia kwoty do minimum 24 złotych od mieszkańca oraz wprowadzi wraz z radnymi „Wspólnoty” mechanizm premiujący sołectwa inwestujące w swoje wioski. „Jeśli sołeccy radni czterdzieści procent swojej kwoty zainwestują w poprawę estetyki wioski, to wioska dostanie z budżetu gminy dodatkowe tysiąc złotych za każde tysiąc zainwestowane w wioskę powyżej tych czterdziestu” – zapowiedział Niekrewicz. „Bardzo dobra propozycja” – mówi sołtys Wysokiej Roman Gajda. Podobnego zdania jest sołtys Stawu Jerzy Legeziński, który w swojej wiosce zrobił w ostatnim czasie naprawdę wiele. „Jestem za tym, aby promować te wioski, które inwestują swoje pieniądze i nie oglądają się na budżet gminy” – mówi Legeziński.
27.09.2010
PIENIĄDZE JUŻ OFICJALNIE PRZYZNANE
Dzisiaj (27 bm.) w Sulęcinie obradowała Rada LGD – Kraina Szlaków Turystycznych. W efekcie jej decyzji trzy wnioski z terenu gminy Lubiszyn uzyskały akceptację w zakresie finansowania z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Bezprecedensowe decyzje dotyczą wniosków, które wpłynęły w ramach tzw. „Małych projektów”. Tym samym Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu „Festiwalu Ryb” w Stawie oraz doposażeniu specjalnym sprzętem miejscowej sali wiejskiej. Oba wnioski złożyło Stowarzyszenie „Stawianki”. „Cieszę się bardzo, bo po to założyłyśmy stowarzyszenie, żeby wspólnie działać, a jak dostaniemy na to pieniądze, to bardzo fajnie”- mówi przewodnicząca „Stawianek” Małgorzata Klityńska. „Cieszę się jak dziecko, bo to szansa na dużą i fajną imprezę oraz istotne zakupy na salę wiejską” – dodaje sołtys Jerzy Legeziński. Powody do radości mają również mieszkańcy osiedla w Marwicach, bo Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu wniosku, który przygotował i złożył jej nowy mieszkaniec Lubomir Fajfer ze Stowarzyszenia "Wspólnota". Razem z innymi mieszkańcami za blisko 20 tysięcy złotych zamierza wybudować nowoczesny plac zabaw. „Chcemy coś tworzyć dla naszych dzieci, a ponieważ są na to pieniądze, to trzeba je wykorzystywać” – mówi „PT” Fajfer. Za kilka tygodni rozstrzygną się również wnioski Sołectwa Lubno, które aplikowało do jednej z fundacji na rzecz rozwoju wsi.
Bezprecedensowe decyzje dotyczą wniosków, które wpłynęły w ramach tzw. „Małych projektów”. Tym samym Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu „Festiwalu Ryb” w Stawie oraz doposażeniu specjalnym sprzętem miejscowej sali wiejskiej. Oba wnioski złożyło Stowarzyszenie „Stawianki”. „Cieszę się bardzo, bo po to założyłyśmy stowarzyszenie, żeby wspólnie działać, a jak dostaniemy na to pieniądze, to bardzo fajnie”- mówi przewodnicząca „Stawianek” Małgorzata Klityńska. „Cieszę się jak dziecko, bo to szansa na dużą i fajną imprezę oraz istotne zakupy na salę wiejską” – dodaje sołtys Jerzy Legeziński. Powody do radości mają również mieszkańcy osiedla w Marwicach, bo Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu wniosku, który przygotował i złożył jej nowy mieszkaniec Lubomir Fajfer ze Stowarzyszenia "Wspólnota". Razem z innymi mieszkańcami za blisko 20 tysięcy złotych zamierza wybudować nowoczesny plac zabaw. „Chcemy coś tworzyć dla naszych dzieci, a ponieważ są na to pieniądze, to trzeba je wykorzystywać” – mówi „PT” Fajfer. Za kilka tygodni rozstrzygną się również wnioski Sołectwa Lubno, które aplikowało do jednej z fundacji na rzecz rozwoju wsi.
"POLFUR" WYRÓŻNIONY PRZEZ MINISTRA
Właściciele „Polfur”-u zostali wyróżnieni specjalnym odznaczeniem przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rząd dostrzegł ich biznesowy talent, osiągnięte sukcesy oraz zaangażowanie na rzecz mieszkańców wsi.
Nie od dziś wiadomo, że Renata i Władysław Fortunowie, to nie tylko przedsiębiorcy, ale również hojni mecenasi życia społecznego i kulturalnego. „Nie ma wątpliwości, że hojnie i bezinteresownie wsparli wiele przedsięwzięć dla dzieci, młodzieży oraz seniorów” – mówi wicewójt Daniel Niekrewicz. Dostrzegł to przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP Witold Pahl, który zawnioskował do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o odznaczenie przedsiębiorców z Lubiszyna specjalnym medalem „Za zasługi dla rolnictwa”. „Przez 10 lat działalności stworzyli firmę, która jest nie tylko solidnym partnerem biznesowym, ale również rzetelnym pracodawcą i mecenasem wielu przedsięwzięć o charakterze społecznym i kulturalnym, które są realizowane na obszarach wiejskich” – napisał we wniosku poseł Pahl. Do wniosku przychylił się minister Marek Sawicki i stosowne odznaczenie zostanie wręczone Władysławowi i Renacie Fortunom w najbliższą środę (29 bm.) w Dobiegniewie. W uroczystości, obok władz samorządowych oraz parlamentarzystów, udział weźmie wiceminister – sekretarz stanu Kazimierz Plocke.
Nie od dziś wiadomo, że Renata i Władysław Fortunowie, to nie tylko przedsiębiorcy, ale również hojni mecenasi życia społecznego i kulturalnego. „Nie ma wątpliwości, że hojnie i bezinteresownie wsparli wiele przedsięwzięć dla dzieci, młodzieży oraz seniorów” – mówi wicewójt Daniel Niekrewicz. Dostrzegł to przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP Witold Pahl, który zawnioskował do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o odznaczenie przedsiębiorców z Lubiszyna specjalnym medalem „Za zasługi dla rolnictwa”. „Przez 10 lat działalności stworzyli firmę, która jest nie tylko solidnym partnerem biznesowym, ale również rzetelnym pracodawcą i mecenasem wielu przedsięwzięć o charakterze społecznym i kulturalnym, które są realizowane na obszarach wiejskich” – napisał we wniosku poseł Pahl. Do wniosku przychylił się minister Marek Sawicki i stosowne odznaczenie zostanie wręczone Władysławowi i Renacie Fortunom w najbliższą środę (29 bm.) w Dobiegniewie. W uroczystości, obok władz samorządowych oraz parlamentarzystów, udział weźmie wiceminister – sekretarz stanu Kazimierz Plocke.
26.09.2010
ŚPIĄ NA PODŁODZE I NIE MAJĄ ZABAWEK
Miało być słodko i wspaniale, ale wcale tak nie jest. Przedszkole w Baczynie jest piękne, ale jego wyposażenie pozostawia wiele do myślenia. Nowa dyrektor stara się jak może, ale sama nic nie wskóra, skoro ma nad sobą ambitną dyrektorkę z Lubiszyna.
Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Samorząd wybudował jedną z nowocześniejszych placówek w regionie, ale jednocześnie jakby zabrakło koncepcji na strukturę i model zarządzania. Początkowo baczyńskie przedszkole miało być autonomiczną placówką z własnym budżetem oraz dyrektorem. Radni przegłosowali nawet stosowną uchwałę na mocy której przedszkole było samodzielną jednostką, ale źle zrozumiany lobbing oraz miałkie obietnice pozyskania środków unijnych spowodowały, że placówka stała się jedynie filią przedszkola w Lubiszynie. „Wszyscy się zgadzają i nikt nie ma odrębnego zdania, dziwi mnie to?” – dopytywał jako jedyny podczas głosowania felernej uchwały przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Ostatecznie przedszkole zostało uruchomione, a jej szefem – niestety podległym dyrektor Beacie Byczkiewicz z Lubiszyna – została niezwykle zasłużona i oddana edukacji Teresa Górska z Baczyny. Dzieci mają wspaniały budynek i prawie żadnych zabawek oraz sprzętu dydaktycznego, bo nie przekazała jej takiego dyrekcja z Lubiszyna. „Sami przynosimy zabawki, bo pani dyrektor nie ma na to środków z Lubiszyna. Nic jej nie dali, a nasze dzieci śpią na podłodze” – mówi jeden z rodziców, który krytycznie ocenia podległość placówki pod przedszkole w Lubiszynie. „Pani Teresa, to wspaniała kobieta, lecz sama nic nie zrobi, bo ma nad sobą nadambitną dyrektorkę z Lubiszyna” – dodaje inny rodzic z Wysokiej. Pociechą jest to, że niemal nikt nie narzeka na jedzenie. „Rewelacja! Kuchnia w naszym przedszkolu jest prześwietna” – dodaje. Prawda jest taka, że Przedszkole Gminne w Lubiszynie ma wszystko, a dyrekcja nie wie co robić z pieniędzmi i kupuje pierdoły, za to w Baczynie nie ma dosłownie niczego. Lubiszyn, to nie jest pępek świata...
Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Samorząd wybudował jedną z nowocześniejszych placówek w regionie, ale jednocześnie jakby zabrakło koncepcji na strukturę i model zarządzania. Początkowo baczyńskie przedszkole miało być autonomiczną placówką z własnym budżetem oraz dyrektorem. Radni przegłosowali nawet stosowną uchwałę na mocy której przedszkole było samodzielną jednostką, ale źle zrozumiany lobbing oraz miałkie obietnice pozyskania środków unijnych spowodowały, że placówka stała się jedynie filią przedszkola w Lubiszynie. „Wszyscy się zgadzają i nikt nie ma odrębnego zdania, dziwi mnie to?” – dopytywał jako jedyny podczas głosowania felernej uchwały przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Ostatecznie przedszkole zostało uruchomione, a jej szefem – niestety podległym dyrektor Beacie Byczkiewicz z Lubiszyna – została niezwykle zasłużona i oddana edukacji Teresa Górska z Baczyny. Dzieci mają wspaniały budynek i prawie żadnych zabawek oraz sprzętu dydaktycznego, bo nie przekazała jej takiego dyrekcja z Lubiszyna. „Sami przynosimy zabawki, bo pani dyrektor nie ma na to środków z Lubiszyna. Nic jej nie dali, a nasze dzieci śpią na podłodze” – mówi jeden z rodziców, który krytycznie ocenia podległość placówki pod przedszkole w Lubiszynie. „Pani Teresa, to wspaniała kobieta, lecz sama nic nie zrobi, bo ma nad sobą nadambitną dyrektorkę z Lubiszyna” – dodaje inny rodzic z Wysokiej. Pociechą jest to, że niemal nikt nie narzeka na jedzenie. „Rewelacja! Kuchnia w naszym przedszkolu jest prześwietna” – dodaje. Prawda jest taka, że Przedszkole Gminne w Lubiszynie ma wszystko, a dyrekcja nie wie co robić z pieniędzmi i kupuje pierdoły, za to w Baczynie nie ma dosłownie niczego. Lubiszyn, to nie jest pępek świata...
DO POWIATU TEŻ BĘDZIE CIEKAWIE
Rywalizacja o mandaty radnych powiatowych będzie nie mniej emocjonująca niż ta o miejsca w Radzie Gminy. Faworytem jest urzędujący starosta, ale miejsce w samorządzie powiatowym znajdzie się zapewne także dla byłego wójta i szefa gminnej komisji przeciwdziałania uzależnieniom ...
Gmina Lubiszyn miała w Radzie Powiatu Gorzowskiego zawsze reprezentację najlepszą z możliwych. Niegdyś był to b. wójt, ale także wicestarosta Roman Koniec, a obecnie gminę reprezentuje b. wójtowa i wicestarosta Elżbieta Kwaśniewicz oraz b. przewodniczący Rady Gminy Bronisław Mazurak. W tegorocznych wyborach Kwaśniewicz będzie kandydowała z ramienia PSL do Sejmiku Województwa Lubuskiego, a Mazurak – mimo iż publicznie zadeklarował, że nie zamierza ubiegać się o żadne funkcje – ma być kandydatem do sejmiku z ramienia SLD. Okręg wyborczy, to obszar trzech gmin: Lubiszyna, Kłodawy i Santoka, a same wybory do Rady Powiatu mają charakter polityczny tzn. listy tworzone są przez partie, a na wynik wpływają głosy oddane nie tylko na poszczególne osoby, ale również na konkretne listy. Może się więc okazać, że ktoś otrzyma mniej głosów i radnym zostanie, a ktoś kto będzie miał ich więcej, mandatu samorządowego może nie otrzymać. Okręg do którego należy Lubiszyn, to miejsce, gdzie rozegra się najciekawsza walka, bo startuje w nim obecny starosta Józef Kruczkowski, ale na liście PSL znaleźć będzie można również zasłużonego dla gminy R. Końca, który obecnie jest wicedyrektorem Agencji Nieruchomości Rolnych. Z lis Sojuszu Lewicy Demokratycznej kandydować będzie Henryk Zoneman oraz Łukasz Komur ze Stawu. Cała trójka – Zoneman, Koniec i Komur mają poparcie Stowarzyszenia „Wspólnota”. „Nie patrzymy na partyjne łatki i będziemy wspierać oraz promować kompetentnych ludzi z każdej partii politycznej, bo liczy się wiedza i chęć pracy, a nie partyjna przynależność” – mówi lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Nie jest wykluczone, że do Rady Powiatu wystartuje także zaangażowana w sprawy oświaty szefowa Stowarzyszenia "Promyk" Barbara Adamska z Lubna.
BYŁ PODPIS A SKANDAL WISI W POWIETRZU
Skandal wisi w powietrzu, a wokół sprawy kręcą się tajni agenci. Wójt podpisał kwit w którym oświadczył mnóstwo niegodziwości, a teraz próbuje się wykręcić, że może ktoś podrobił jego podpis. Tymczasem badający sprawę funkcjonariusze już wiedzą, że podpis i pieczątka jest autentyczna…
Co kilka miesięcy kolejny smród i skandal. Wójt Tadeusz Piotrowski nie przychodzi do pracy, popełnia kolejne gafy albo po prostu podpisuje jakieś pierdoły. Tym razem podpisał dokument, który w bardzo złym świetle stawia znanego w gminie prawnika. „Ewidentnie świadomie podpisał głupotę i w dodatku jest na to potwierdzenie w formie nagrania” –mówi "PT" zaznajomiony ze sprawą funkcjonariusz. Sprawę badało już Centralne Biuro Antykorupcyjne, a obecnie zajmują się nią funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji. Nie wiadomo jaki będzie z tego finał, bo podpisany dokument, to ewidentna bzdura, ale jedno jest pewne – gminni urzędnicy nie powinni pielgrzymować do domu Piotrowskiego po podpisy dokumentów, gdy wiedzą, że jest sztywny. Niestety pielgrzymowali wielokrotnie i to nawet w tak ważnych sprawach jak Centrum Integracji Społecznej. „Byliśmy po podpisy do projektu i powiem uczciwie, że pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego” – opowiada jeden z pracowników instytucji, która ma być partnerem przy realizacji CIS-u z gminą Lubiszyn. W tym kontekście kolejny dokument i kolejne podpisy nie dziwią nikogo. Warto ten cyrk w listopadzie zakończyć, bo w gminie jest wielu mieszkańców na których można oddać głos, by potem tego nie żałować. "Głosujcie tak, aby się potem nie wstydzić, że mieszkamy w gminie Lubiszyn" - słusznie powiedzial w Baczynie przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski.
NIE STAĆ NAS NA OBCIACH I LIPĘ...
Biednej gminy nie stać na rozrzutność i bylejakość. Tymczasem od dwóch lat gmina wydaje krocie na imprezy, które ją kompromitują i nie przynoszą jej żadnych korzyści. Swoje imprezy ma Bogdaniec, Deszczno i Santok, a w Lubiszynie jak była „wiocha” i "obciach", tak jest do dzisiaj…
Poszczególne sołectwa ze skromnych środków i przy mniejszym potencjale ludzkim potrafią zorganizować lepsze przedsięwzięcia niż cały aparat gminny za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Publiczne pieniądze wydawane są na beznadziejne zespoły, a cała organizacja pozostawia wiele do życzenia. „Każda nasza impreza jest świetnie wypromowana i niesie przesłanie” mówi sołtys Roman Gajda, który był w tym roku organizatorem „Wiochowiska” oraz „COOLturalnej Wysokiej. Obie imprezy miały cieszyły się dużym zainteresowaniem mediów. Podobnie było z organizowanymi przez radnych „Wspólnoty” Wojciecha Zwieruho oraz Stanisława Dudziaka „Dożynkami Parafialnymi” w Lubiszynie, a także cykliczną imprezą Koła Gospodyń Wiejskich z Lubna - „Dzień Pieroga”. Niczego zarzucić nie można przedsięwzięciom, które organizują sołectwa w Stawie i Ściechowie. Problemem są za to gminne imprezy dotowane z budżetu gminy kwotą ponad 50 tysięcy złotych. Na scenie występują obciachowe kapele, brakuje jakichkolwiek atrakcji, a o promocji – mimo iż za całkiem niezłe pieniądze drukowane są plakaty i zaproszenia – ludzie dowiadują się głownie w efekcie „marketingu szeptanego”. Nie jest to wina zaangażowanego w te sprawy Ludwika Dohlada, ale całościowej "koncepcji promocji gminy", a właściwie jej braku. Analiza kończącego się sezonu wakacyjnego i przygotowania przyszłorocznego budżetu powinny pobudzić do refleksji, że nie wystarczy wydawać nie swoje pieniądze na kiepskie imprezy – sztuką jest pozyskać dodatkowe środki. Jest jeden problem – impreza musi być ciekawa, przygotowywana z wizją i dobrze wypromowana. Na to wcale nie potrzeba tylko ogromnych pieniędzy, bo bez koncepcji i tak zostaną roztrwonione. Deszczno i Bogdaniec też zaczynały skromnie, ale rozsądnie i profesjonalnie. Lubiszyn niestety marnotrawi pieniądze, ale tak nie musi być...
Poszczególne sołectwa ze skromnych środków i przy mniejszym potencjale ludzkim potrafią zorganizować lepsze przedsięwzięcia niż cały aparat gminny za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Publiczne pieniądze wydawane są na beznadziejne zespoły, a cała organizacja pozostawia wiele do życzenia. „Każda nasza impreza jest świetnie wypromowana i niesie przesłanie” mówi sołtys Roman Gajda, który był w tym roku organizatorem „Wiochowiska” oraz „COOLturalnej Wysokiej. Obie imprezy miały cieszyły się dużym zainteresowaniem mediów. Podobnie było z organizowanymi przez radnych „Wspólnoty” Wojciecha Zwieruho oraz Stanisława Dudziaka „Dożynkami Parafialnymi” w Lubiszynie, a także cykliczną imprezą Koła Gospodyń Wiejskich z Lubna - „Dzień Pieroga”. Niczego zarzucić nie można przedsięwzięciom, które organizują sołectwa w Stawie i Ściechowie. Problemem są za to gminne imprezy dotowane z budżetu gminy kwotą ponad 50 tysięcy złotych. Na scenie występują obciachowe kapele, brakuje jakichkolwiek atrakcji, a o promocji – mimo iż za całkiem niezłe pieniądze drukowane są plakaty i zaproszenia – ludzie dowiadują się głownie w efekcie „marketingu szeptanego”. Nie jest to wina zaangażowanego w te sprawy Ludwika Dohlada, ale całościowej "koncepcji promocji gminy", a właściwie jej braku. Analiza kończącego się sezonu wakacyjnego i przygotowania przyszłorocznego budżetu powinny pobudzić do refleksji, że nie wystarczy wydawać nie swoje pieniądze na kiepskie imprezy – sztuką jest pozyskać dodatkowe środki. Jest jeden problem – impreza musi być ciekawa, przygotowywana z wizją i dobrze wypromowana. Na to wcale nie potrzeba tylko ogromnych pieniędzy, bo bez koncepcji i tak zostaną roztrwonione. Deszczno i Bogdaniec też zaczynały skromnie, ale rozsądnie i profesjonalnie. Lubiszyn niestety marnotrawi pieniądze, ale tak nie musi być...
23.09.2010
LEŚNIEWSKI MA TALENT... DO MAMROTANIA !
Tonący brzydko się trzyma, a zachowanie sołtysa Kozin tylko potwierdza tezę, że jego wizerunek piewcy wartości i orędownika czystości zasad w kampanii wyborczej, to tylko sztuczna kreacja i oszustwo. Wicewójt sugeruje mu wizytę u lekarza...
Nie wystarczyło, że przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski wydzwaniając po gorzowskich redakcjach oficjalnie „srał we własne gniazdo”. Podczas dzisiejszej (23 bm.) sesji Rady Gminy publicznie dziwił się, że dziennikarze go olali, jakby nie dostrzegał, że jest dla nich po prostu nikim, a argumenty których używał tylko go kompromitowały. „Brak słów i trochę to wszystko śmiesznie wygląda, ale ja już nie mam siły komentować tych Gienka wypowiedzi” – mówi lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Sołtys Leśniewski wystąpił przeciw dotowaniu Klubu Sportowego „Błękitni – Lubno” i zasugerował, że cała „sprawa śmierdzi”. Problem w tym, że Urząd Gminy żadnych pieniędzy „Błękitnym” nie przekazał, a zrobił to prywatny sponsor. „Pan Leśniewski wielu rzeczy nie rozumie i aż trudno z tym dyskutować” – komentuje te wszystkie omamy radny i sołtys Lubiszyna Stanisław Dudziak. Głos zabrał w końcu sam donator Jacek Oraczewski, który na piśmie oświadczył iż przekazał środki na rzecz klubu z Lubna, bo to dobra drużyna i nie wykluczył kolejnych dotacji. Oświadczenie powinno zamknąć złą buzię z Kozin, ale Leśniewski zaczął się odgrażać prokuratorem. „Jeśli ktoś nie rozumie podstawowych zagadnień z zakresu finansów publicznych, a w dodatku wszędzie szuka spisku, to zamiast kandydować na wójta, winien zgłosić się do programu MAM TALENT” – mocno zareagował w komentarzu dla „PT” wicewójt Daniel Niekrewicz. Jego zdaniem władze gminy mają obowiązek dbania o właściwe relacje z inwestorami, a czymś nagannym jest robienie komuś zarzutu z faktu, że dofinansował z własnych środków klub sportowy. „Panu Leśniewskiemu już całkiem wszystko się pomieszało i warto, aby przypomniał sobie za czym głosował” - dodaje Niekrewicz. Sprawa jest o tyle ciekawa, że Leśniewski o wspieraniu czwartoligowego klubu z Lubna tylko gadał, podczas gdy inni realnie działali.
Nie wystarczyło, że przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski wydzwaniając po gorzowskich redakcjach oficjalnie „srał we własne gniazdo”. Podczas dzisiejszej (23 bm.) sesji Rady Gminy publicznie dziwił się, że dziennikarze go olali, jakby nie dostrzegał, że jest dla nich po prostu nikim, a argumenty których używał tylko go kompromitowały. „Brak słów i trochę to wszystko śmiesznie wygląda, ale ja już nie mam siły komentować tych Gienka wypowiedzi” – mówi lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Sołtys Leśniewski wystąpił przeciw dotowaniu Klubu Sportowego „Błękitni – Lubno” i zasugerował, że cała „sprawa śmierdzi”. Problem w tym, że Urząd Gminy żadnych pieniędzy „Błękitnym” nie przekazał, a zrobił to prywatny sponsor. „Pan Leśniewski wielu rzeczy nie rozumie i aż trudno z tym dyskutować” – komentuje te wszystkie omamy radny i sołtys Lubiszyna Stanisław Dudziak. Głos zabrał w końcu sam donator Jacek Oraczewski, który na piśmie oświadczył iż przekazał środki na rzecz klubu z Lubna, bo to dobra drużyna i nie wykluczył kolejnych dotacji. Oświadczenie powinno zamknąć złą buzię z Kozin, ale Leśniewski zaczął się odgrażać prokuratorem. „Jeśli ktoś nie rozumie podstawowych zagadnień z zakresu finansów publicznych, a w dodatku wszędzie szuka spisku, to zamiast kandydować na wójta, winien zgłosić się do programu MAM TALENT” – mocno zareagował w komentarzu dla „PT” wicewójt Daniel Niekrewicz. Jego zdaniem władze gminy mają obowiązek dbania o właściwe relacje z inwestorami, a czymś nagannym jest robienie komuś zarzutu z faktu, że dofinansował z własnych środków klub sportowy. „Panu Leśniewskiemu już całkiem wszystko się pomieszało i warto, aby przypomniał sobie za czym głosował” - dodaje Niekrewicz. Sprawa jest o tyle ciekawa, że Leśniewski o wspieraniu czwartoligowego klubu z Lubna tylko gadał, podczas gdy inni realnie działali.
RADNI NADZWYCZAJNIE DLA STRAŻAKÓW
Dzisiejsza (23 bm.) sesja Rady Gminy była krótka i konkretna, a jej efektem będzie istotne dofinansowanie oraz doposażenie gminnych jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej.
Jak chcą, to potrafią, a dowodem tego nadzwyczajne posiedzenie sesji Rady Gminy, które dzisiaj miało miejsce w Lubiszynie. Radni przegłosowali przesunięcia w budżecie w wysokości 150 tysięcy złotych, których efektem będzie program realizowany przez Państwową Straż Pożarną. „Projekt pozwoli na znaczne doposażenie naszych jednostek” – uważa komendant gminnych strażaków Marek Legeziński. Chodzi o unijny projekt PSP do którego przystąpiła gmina Lubiszyn, a który wymagał stosownej uchwały oraz zabezpieczenia kolejnych 300 tysięcy na wypadek opóźnień w przekazaniu kwoty unijnej dotacji. „Straż to nasza najwyższa wartość i warto tutaj, a te 300 tysięcy, nawet gdybyśmy musieli je wydać, to i tak do nas wrócą” – mówi szef komisji rewizyjnej Stanisław Dudziak ze „Wspólnoty”.
DWÓCH PANÓW CO NIKT DO NICH NIE CHCE...
Terminy wyborcze biegną, a niektórzy pretendenci mają problemy z pozyskaniem kandydatów oraz oficjalnych przedstawicieli komitetu wyborczego. Inna sprawa, że po czterech latach lenistwa i nie interesowania się gminą, niektórzy bardzo się uaktywnili…
Telefony od przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego otrzymują nawet działacze i kandydaci na radnych z ramienia Stowarzyszenia „Wspólnota”. „Zadzwonił do mnie i proponował kandydowanie z jego komitetu” – mówi jedna z takich osób, którą nagabywał do siebie Leśniewski, ale było ich więcej – od Lubna, przez Marwice, a na Ściechówku kończąc. Najbardziej komicznie sytuacja wyglądała w odniesieniu do jednej z nauczycielek w Baczynie, bo zadzwonił do niej nie tylko Leśniewski, ale także chcący ubiegać się o stanowisko Wójta Gminy Tadeusz Karwasz. „To miłe, że próbuje się podbierać kandydatów naszej organizacji, bo chociaż wiemy, że mamy najlepszych z najlepszych” – komentuje całą sytuację lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Śmieszy też sztuczna aktywność niektórych osób, bo T. Karwasza na zebraniu wiejskim w Baczynie nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy. „Cztery lata się wioską nie interesował, ale poczuł forsę i stanowisko, to pojawił się na zebraniu” – mówi jeden z uczestników wtorkowego (21 bm.) zebrania wiejskiego. Panowie Leśniewski i Karwasz muszą mieć nie lada humory, bo pomimo prób nawiązania kontaktu z partiami politycznymi – PSL, PO, PiS i SLD – również tutaj "dostali kosza" i nikt nie podjął z nimi nawet rozmowy na temat ewentualnego poparcia. Trudno zarzucić brak aktywnoci w ostatnich czterech latach przewodniczącemu Leniewskiemu, ale hańbą należy nazwać pozorowaną aktywność T. Karwasza z Baczyny. Możnaby zadać pytanie: co pan robil przez cztery lata ?
"BŁĘKITNI" MAJĄ ZGRANYCH I ODDANYCH FANÓW
„Błękitni-Lubno” mogą mówić o dużym szczęściu, bo nie dość iż drużyna funkcjonuje jak sprawna maszynka, to w dodatku ma dużo grono kibiców i zapalonych zwolenników. Przekonała się o tym redakcja „Pulsu”…
Krytyczny tekst „PT” na temat „wypadków przy pracy” jakimi były porażki „Błękitnych” w meczach sparingowych na własnym boisku, stały się przyczynkiem do wielu listów, które otrzymała redakcja. Wszystkie opinie i komentarze świadczą o tym, że działacze klubowi, którym przewodzi Józef Medyński zbudowali wokół klubu prawdziwie oddane środowisko. „To tylko sport i jeśli ktoś go rozumie, to wie iż jedna lub dwie porażki o niczym nie świadczą” – napisał w e-mailu Tomek. „Niech szanownie walnięta redakcja(…) prześledzi wyniki innych drużyn w gminie, a wtedy będzie wiedziała, że Błękitni mają się naprawdę dobrze” – stwierdził „Borys”. Przedmiotem listów były też pieniądze na sport. „Gmina nie dała, bo przeżerają pieniądze, a rozwój fizyczny dzieci mają w dupie” – to konstatacja czytelnika o imieniu Rafał. Okazuje się, że najbardziej uraziło kibiców porównanie do wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz kiepskich imprez, które organizuje gmina. „Trzeba być mocno jeb…m, żeby porównywać naszą drużynę, która ciężko haruje na sukcesy do powszechnie olewanego wójta” – napisał „Zibi”. „Ta gmina to porażka, a Błękitni to jej jasna strona i powinni na ten klub chuchać i dmuchać, bo nic lepszego nie mają” – dodał „Pitia”. Redakcja zasypana została też SMS - ami, a także osobistymi telefonami i uwagami. Trudno „PT” oskarżać o nieprzychylność „Błękitnym”, ale faktem jest, że taka mobilizacja wśród fanów klubu robi wrażenie i bardzo dobrze świadczy o działaczach i sportowcach z Lubna.
Krytyczny tekst „PT” na temat „wypadków przy pracy” jakimi były porażki „Błękitnych” w meczach sparingowych na własnym boisku, stały się przyczynkiem do wielu listów, które otrzymała redakcja. Wszystkie opinie i komentarze świadczą o tym, że działacze klubowi, którym przewodzi Józef Medyński zbudowali wokół klubu prawdziwie oddane środowisko. „To tylko sport i jeśli ktoś go rozumie, to wie iż jedna lub dwie porażki o niczym nie świadczą” – napisał w e-mailu Tomek. „Niech szanownie walnięta redakcja(…) prześledzi wyniki innych drużyn w gminie, a wtedy będzie wiedziała, że Błękitni mają się naprawdę dobrze” – stwierdził „Borys”. Przedmiotem listów były też pieniądze na sport. „Gmina nie dała, bo przeżerają pieniądze, a rozwój fizyczny dzieci mają w dupie” – to konstatacja czytelnika o imieniu Rafał. Okazuje się, że najbardziej uraziło kibiców porównanie do wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz kiepskich imprez, które organizuje gmina. „Trzeba być mocno jeb…m, żeby porównywać naszą drużynę, która ciężko haruje na sukcesy do powszechnie olewanego wójta” – napisał „Zibi”. „Ta gmina to porażka, a Błękitni to jej jasna strona i powinni na ten klub chuchać i dmuchać, bo nic lepszego nie mają” – dodał „Pitia”. Redakcja zasypana została też SMS - ami, a także osobistymi telefonami i uwagami. Trudno „PT” oskarżać o nieprzychylność „Błękitnym”, ale faktem jest, że taka mobilizacja wśród fanów klubu robi wrażenie i bardzo dobrze świadczy o działaczach i sportowcach z Lubna.
STRAŻACY ZAŁATWILI SOBIE SAMOCHODY
Wielki sukces lubiszyńskich strażaków, ale dzieki ich zaradnosci, skorzystają też inne jednostki. Do gminnych pożarników w Lubiszynie, Stawie i Ściechówku trafią kolejne samochody...
Samochody udało się pozyskać dzięki niezwykłej zaradności szefa lubiszyńskiej OSP Marcina Nikolaka, ale operacja nie byłaby skuteczna, gdyby nie zaangażowanie, czujność i koordynacja Jakuba Rogali, który na co dzień pracuje w Komendzie Miejskiej Policji w Gorzowie. „To jego wielka zasługa i dowód na to, że warto wokół strażaków budować dobry klimat oraz pozyskiwać przyjaciół” – mówi prezes Nikolak. Swoje całkiem spore „pięć groszy” do pozyskania trzech WV T4 dołożył również wicewójt Daniel Niekrewicz, ale ten woli, by wszystkie zasługi przypisywać strażakom. ”Moje zabiegi, to służbowy obowiązek, a doceniać trzeba tych młodych ludzi z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy robią dla nas tak wiele” – mówi Niekrewicz. Jeden samochód stoi już w lubiszyńskiej remizie, a dwa kolejne czekają na dopięcie formalności i powędrują do Stawu oraz Ściechówka. „Zastąpią zdezolowane Żuki i znacznie usprawnią naszą mobilność, bo są szybsze, sprawniejsze technicznie i co najważniejsze bezpieczniejsze” – mówi Nikolak. Teraz pozostaje tylko przystosować samochody do wymogów Państwowej Straży Pożarnej i nie ma co ukrywać, że strażacy liczą na wsparcie władz samorządowych, przedsiębiorców oraz ludzi dobrej woli. "Gratulacje za skuteczność i wdzięczność za pamięć o nas dla kolegów z Lubiszyna" - komentuje sołtys Rajmund Różniak, który wraz z sołtysem Jerzym Legezińskim mocno zaangażowali się w akcję pozyskania samochodu dla jednostki w Stawie.
Samochody udało się pozyskać dzięki niezwykłej zaradności szefa lubiszyńskiej OSP Marcina Nikolaka, ale operacja nie byłaby skuteczna, gdyby nie zaangażowanie, czujność i koordynacja Jakuba Rogali, który na co dzień pracuje w Komendzie Miejskiej Policji w Gorzowie. „To jego wielka zasługa i dowód na to, że warto wokół strażaków budować dobry klimat oraz pozyskiwać przyjaciół” – mówi prezes Nikolak. Swoje całkiem spore „pięć groszy” do pozyskania trzech WV T4 dołożył również wicewójt Daniel Niekrewicz, ale ten woli, by wszystkie zasługi przypisywać strażakom. ”Moje zabiegi, to służbowy obowiązek, a doceniać trzeba tych młodych ludzi z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy robią dla nas tak wiele” – mówi Niekrewicz. Jeden samochód stoi już w lubiszyńskiej remizie, a dwa kolejne czekają na dopięcie formalności i powędrują do Stawu oraz Ściechówka. „Zastąpią zdezolowane Żuki i znacznie usprawnią naszą mobilność, bo są szybsze, sprawniejsze technicznie i co najważniejsze bezpieczniejsze” – mówi Nikolak. Teraz pozostaje tylko przystosować samochody do wymogów Państwowej Straży Pożarnej i nie ma co ukrywać, że strażacy liczą na wsparcie władz samorządowych, przedsiębiorców oraz ludzi dobrej woli. "Gratulacje za skuteczność i wdzięczność za pamięć o nas dla kolegów z Lubiszyna" - komentuje sołtys Rajmund Różniak, który wraz z sołtysem Jerzym Legezińskim mocno zaangażowali się w akcję pozyskania samochodu dla jednostki w Stawie.
21.09.2010
BRATOBÓJCZY BÓJ ZASTAPI SZORTSKĄ PRZYJAŹŃ
Po czterech latach koegzystowania rozchodzą się drogi wójta i jego zastępcy. Obaj wystartują w najbliższych wyborach. Podzieliły ich ambicje czy może coś więcej ? Szorstka przyjaźń się skończyła, a ko habitacji raczej nigdy nie będzie…
Cztery lata razem pracowali w sąsiedzkich gabinetach. Wójt Tadeusz Piotrowski w swoim bywał bardzo rzadko, ale nie zmienia to faktu, że to on w 2006 roku zaproponował stanowisko wicewójta młodemu pracownikowi Nadleśnictwa Bogdaniec Danielowi Niekrewiczowi. Sam Niekrewicz nie był anonimowy, bo w wyborach do Rady Gminy uzyskał rewelacyjny wynik 139 głosów, a przez cztery lata sprawowania samorządowej funkcji udowodnił, że jest kompetentnym i sprawnym urzędnikiem. Teraz stoczą jednak "bratobójczy bój" o stanowisko Wójta Gminy. „Wypiorą wszystkie gminne brudy. Będzie wesoło i brzydko” – skomentował sprawę były sołtys z kilkunastoletnim stażem w samorządzie. Nie pomylił się, bo wójt Piotrowski na wieść, iż jego zastępca będzie kandydował, wpadł w furię i wykrzykiwał wszem i wobec, że go załatwi, a jego kariera będzie skończona. „Piotrowski podejrzewał taki obrót spraw już dawno, ale gdy dowiedział się o tym oficjalnie od Niekrewicza, to zaczął knuć, kombinować, a nawet odebrał mu możliwość dekretowania poczty” – mówi dobrze poinformowany radny. Dziwne, zważywszy iż wszystkie gminne inwestycje od A do Z koordynował właśnie Niekrewicz, a niejednokrotnie nawet krył Piotrowskiego, gdy ten znikał na kilkanaście dni. Wszystko skończyło się w lipcu, gdy wójt zaczął „przeginać” i bez usprawiedliwienia przez wiele dni nie przychodził do pracy. Niekrewicz wysłał mu listem poleconym wezwanie do usprawiedliwienia nieobecności. „Przez całe cztery lata gminą faktycznie rządził Niekrewicz i byłby głupi, gdyby teraz chciał grać na człowieka, który nie potrafi wymienić kosztów poszczególnych inwestycji” – mówi radny. Problem w tym, że jak to w administracji bywa, wiele decyzji można interpretować na różne sposoby, a ponieważ Piotrowski właściwie gminą nie rządził, teraz próbuje się z niektórych rzeczy wykręcać się twierdząc – jak podczas ostatniej sesji Rady Gminy – że… ”zapadały pod jego nieobecność”. Tymczasem, przez cztery lata kadencji, tych „nieobecności” wójta było naprawdę dużo. Obserwatorzy spekulują, czy Piotrowski odważy się odwołać swojego zastępcę przed wyborami czy raczej w imię „szorstkiej przyjaźni”, razem dotrwają do dnia wyborów. „Piotrowski w razie ewentualnej przegranej liczy na stanowisko u Niekrewicza, a gdyby wygrał, to wytnie go do samej ziemi” – mówi radny „Wspólnoty”. Niemal wszyscy pytani przez „PT” samorządowcy twierdzą, że o ile szorstka przyjaźń wójta i wicewójta była możliwa, bo i tak rządził Niekrewicz, to świadoma kohabitacja jest już nie do zaakceptowania.
Cztery lata razem pracowali w sąsiedzkich gabinetach. Wójt Tadeusz Piotrowski w swoim bywał bardzo rzadko, ale nie zmienia to faktu, że to on w 2006 roku zaproponował stanowisko wicewójta młodemu pracownikowi Nadleśnictwa Bogdaniec Danielowi Niekrewiczowi. Sam Niekrewicz nie był anonimowy, bo w wyborach do Rady Gminy uzyskał rewelacyjny wynik 139 głosów, a przez cztery lata sprawowania samorządowej funkcji udowodnił, że jest kompetentnym i sprawnym urzędnikiem. Teraz stoczą jednak "bratobójczy bój" o stanowisko Wójta Gminy. „Wypiorą wszystkie gminne brudy. Będzie wesoło i brzydko” – skomentował sprawę były sołtys z kilkunastoletnim stażem w samorządzie. Nie pomylił się, bo wójt Piotrowski na wieść, iż jego zastępca będzie kandydował, wpadł w furię i wykrzykiwał wszem i wobec, że go załatwi, a jego kariera będzie skończona. „Piotrowski podejrzewał taki obrót spraw już dawno, ale gdy dowiedział się o tym oficjalnie od Niekrewicza, to zaczął knuć, kombinować, a nawet odebrał mu możliwość dekretowania poczty” – mówi dobrze poinformowany radny. Dziwne, zważywszy iż wszystkie gminne inwestycje od A do Z koordynował właśnie Niekrewicz, a niejednokrotnie nawet krył Piotrowskiego, gdy ten znikał na kilkanaście dni. Wszystko skończyło się w lipcu, gdy wójt zaczął „przeginać” i bez usprawiedliwienia przez wiele dni nie przychodził do pracy. Niekrewicz wysłał mu listem poleconym wezwanie do usprawiedliwienia nieobecności. „Przez całe cztery lata gminą faktycznie rządził Niekrewicz i byłby głupi, gdyby teraz chciał grać na człowieka, który nie potrafi wymienić kosztów poszczególnych inwestycji” – mówi radny. Problem w tym, że jak to w administracji bywa, wiele decyzji można interpretować na różne sposoby, a ponieważ Piotrowski właściwie gminą nie rządził, teraz próbuje się z niektórych rzeczy wykręcać się twierdząc – jak podczas ostatniej sesji Rady Gminy – że… ”zapadały pod jego nieobecność”. Tymczasem, przez cztery lata kadencji, tych „nieobecności” wójta było naprawdę dużo. Obserwatorzy spekulują, czy Piotrowski odważy się odwołać swojego zastępcę przed wyborami czy raczej w imię „szorstkiej przyjaźni”, razem dotrwają do dnia wyborów. „Piotrowski w razie ewentualnej przegranej liczy na stanowisko u Niekrewicza, a gdyby wygrał, to wytnie go do samej ziemi” – mówi radny „Wspólnoty”. Niemal wszyscy pytani przez „PT” samorządowcy twierdzą, że o ile szorstka przyjaźń wójta i wicewójta była możliwa, bo i tak rządził Niekrewicz, to świadoma kohabitacja jest już nie do zaakceptowania.
20.09.2010
WYBORY W LUBNIE - CZYNY NIE SŁOWA...
Szykuje się ciekawy pojedynek samorządowy w Lubnie. W szranki o mandat radnego staną osoby znane i zaangażowane w działalność społeczną. Nikomu nie można odmówić zasług i aktywności, ale mandaty są tylko dwa.
Faworytem jest oczywiście sołtys Beata Nawrocka ze „Wspólnoty”, a drugim mocnym kandydatem dotychczasowy radny Roman Sławiński. „Sprawdził się i powinien być dalej radnym. Przecież tyle tu u nas zrobili z sołtysową” – mówi pan Henryk spotkany w niedzielę pod sklepem „Lewiatan” w Lubnie. Problem polega na tym, że do wzięcia mandaty są tylko dwa, a zaangażowania odmówić nie można innemu pretendentowi do Rady Gminy Czesławowi Wyszowskiemu. „Fajny gość, zawsze porozmawia i sportowcom pomagał” – ocenia radnego mieszkaniec. Tak więc szykuje się „walka w rodzinie”, bo Wyszowski, Nawrocka i Sławiński, to jednak dobrzy znajomi, ale ktoś z nich mandatu nie zdobędzie. Szkoda, bo właśnie w okresie ich zaangażowania Lubno zmieniło się nie do poznania.Ogromna w tym zasługa sołtysowej Beaty Nawrockiej, ale również radnych. Wymieniona trójka, to nie są jedyni kandydaci, bo jest niemal pewne, że w wyborach wystartuje również Edward Wróbel, który wcale nie jest bez szans. Na zebraniach wiejskich jest zawsze starannie przygotowany i potrafi bronić swoich poglądów. Jego mocną stroną jest poparcie tzw. bloków. „Edek jak nie będą go słuchać, to wygarnie im swoje i zawsze coś załatwi dla Lubna” – komentuje osobę Wróbla pani Helena w centrum wioski. Na głosy mieszkańców liczy również inna aktywna społecznie osoba – Grażyna Skorupska z Koła Gospodyń Wiejskich. Nie można jej odmówić aktywności i pomysłowości, bo jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś dobrego dla Lubna. „Stawiamy na Sławińskiego i Nawrocką, choć zdajemy sobie sprawę iż w Lubnie każdy przedstawia pewną istotną wartość. Ostatecznego wyboru i tak dokonają mieszkańcy, ale o Romku i Beacie świadczą czyny, a nie słowa” – mówi przewodniczący „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho.
DOBRZE, ŻE ZACZĘLI PRACE...
Rozpoczął się remont drogi wojewódzkiej w Baczynie. Prace są opóźnione, ale mieszkańcy i tak mogą być pewni, że będą prawdziwą wizytówką gminy. Wyremontowana zostanie nie tylko nawierzchnia drogi, ale także kanalizacja i chodniki.
„Początkowo cała inwestycja miała być realizowana w tym roku, ale w wyniku różnych sytuacji przedsięwzięcie zostanie zakończone dopiero w przyszłym roku” – tłumaczy „PT” kierownik Rejonu Zofia Kajder. „Właściwe prace budowlane rozpoczną się już w przyszłym tygodniu, a w chwili obecnej oczekujemy na projekt organizacji ruchu na drodze, bo tego typu inwestycje muszą być prawidłowo oznakowane” – dodaje inspektor nadzoru inż. Tomasz Pałczyński. W chwili obecnej Zarząd Dróg Wojewódzkich przekazał już plac budowy wykonawcy i lada moment rozpoczną się prace. Niestety, mimo wcześniejszych planów, inwestycja nie zakończy się w tym roku, ale dopiero w połowie 2011. Cieszy jednak i taka sytuacja, bo początkowo pod znakiem zapytania stanęło czy nawierzchnia bez udziału własnego gminy w ogóle będzie remontowana. Gdyby nie starania wicewójta Daniela Niekrewicza oraz radnego Artura Terleckiego z Baczyny, to inwestycja nie zostałaby rozpoczęta. Kierownictwo Zarządu Dróg Wojewódzkich oczekiwało iż gmina będzie partycypować w kosztach, a to nie było możliwe. „Interweniowaliśmy z radnym Terleckim w Urzędzie Marszałkowskim i efekty już są” – tłumaczy wicewójt Niekrewicz. Radości nie kryje też sołtys Baczyny Jerzy Obara, który wielokrotnie podkreślał z radnym Terleckim, że ich miejscowość jest niedofinansowana. „Zaczęły się już odwodnienia, ale najważniejsze, że dzieje się cokolwiek, bo nasza wioska bardzo potrzebuje tego remontu” – mówi sołtys Obara.
„Początkowo cała inwestycja miała być realizowana w tym roku, ale w wyniku różnych sytuacji przedsięwzięcie zostanie zakończone dopiero w przyszłym roku” – tłumaczy „PT” kierownik Rejonu Zofia Kajder. „Właściwe prace budowlane rozpoczną się już w przyszłym tygodniu, a w chwili obecnej oczekujemy na projekt organizacji ruchu na drodze, bo tego typu inwestycje muszą być prawidłowo oznakowane” – dodaje inspektor nadzoru inż. Tomasz Pałczyński. W chwili obecnej Zarząd Dróg Wojewódzkich przekazał już plac budowy wykonawcy i lada moment rozpoczną się prace. Niestety, mimo wcześniejszych planów, inwestycja nie zakończy się w tym roku, ale dopiero w połowie 2011. Cieszy jednak i taka sytuacja, bo początkowo pod znakiem zapytania stanęło czy nawierzchnia bez udziału własnego gminy w ogóle będzie remontowana. Gdyby nie starania wicewójta Daniela Niekrewicza oraz radnego Artura Terleckiego z Baczyny, to inwestycja nie zostałaby rozpoczęta. Kierownictwo Zarządu Dróg Wojewódzkich oczekiwało iż gmina będzie partycypować w kosztach, a to nie było możliwe. „Interweniowaliśmy z radnym Terleckim w Urzędzie Marszałkowskim i efekty już są” – tłumaczy wicewójt Niekrewicz. Radości nie kryje też sołtys Baczyny Jerzy Obara, który wielokrotnie podkreślał z radnym Terleckim, że ich miejscowość jest niedofinansowana. „Zaczęły się już odwodnienia, ale najważniejsze, że dzieje się cokolwiek, bo nasza wioska bardzo potrzebuje tego remontu” – mówi sołtys Obara.
19.09.2010
SOŁTYS PRZEŁOMU I KONKRETNEJ PRACY
Drugiego takiego samorządowca w gminie Lubiszyn nie ma. Przez kilkanaście lat swojej działalności zmienił wioskę nie do poznania, a gdy trzeba było oddać stery komu innemu, uczynił to z klasą i godnością, chociaż następca wcale tego nie ułatwiał.
Przez 16 lat był sołtysem Tarnowa, a trzy kadencje zasiadał w Radzie Gminy. Efekt jego działalności, to wyremontowany kościół filialny, setki metrów chodników oraz niezwykle przyjazny klimat w samej wiosce oraz na zewnątrz. Gdy przegrał, to zamiast wdzięczności i szacunku, następca potraktował go jak najgorszego zbira. „Przyszli i żądali, żebym im wszystko oddał, a ja nie wiedziałem nawet o co chodzi” – mówił w trakcie jednego ze spotkań były sołtys Tadeusz Pawlicki. Rozgoryczenie było i jest uzasadnione, bo o ile od słabo wychowanego następcy szacunku raczej nigdy się nie doczeka, to należała mu się takowa od wójta Tadeusza Piotrowskiego. Ten jednak miał go w nosie. Inaczej niż przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. „To oddany gminie samorządowiec i człowiek, który zrobił dla swojej wioski niezwykle dużo” – mówił w swoim pierwszym po wyborze przemówieniu nowy przewodniczący. „Efekty pana działalności widać w Tarnowie gołym okiem, a działalność do dziś jest przedmiotem wielu pochwał” – mówił poseł Witold Pahl, gdy wręczał byłemu sołtysowi „Dyplom uznania”. Sam Pawlicki ambicji publicznych już nie ma, bo osiągnął właściwie wszystko i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa, nie są to „fajerwerki” i „rekreacyjne prowizorki”, ale twarde efekty działalności. „Ktokolwiek go krytykuje i nie dostrzego dokonań, to jest głupcem albo ślepcem” – mówi krótko wicewójt Daniel Niekrewicz. Na szczęście większość mieszkańców Tarnowa dostrzega zasługi byłego sołtysa, a dowodem na to są opinie proboszcza ks. Franciszka Matuły, który przy każdej okazji podkreśla zasługi Tadeusza Pawlickiego. Efekty działalności obecnego sołtysa są mizerniejsze, a świadczy o tym „rozgrzebany” remont wieży kościelnej, walący się przy kościele płot oraz zalegający tam od trzech lat polbruk. „Pawlicki, to wyrzut sumienia dla Miszkiewicza i każdy wie, że obecny sołtys nie dorasta mu wiedzą, umiejętnościami oraz szacunkiem u ludzi nawet do paznokci” – mówi jeden z radnych okręgu w którym znajduje się Tarnów.
Przez 16 lat był sołtysem Tarnowa, a trzy kadencje zasiadał w Radzie Gminy. Efekt jego działalności, to wyremontowany kościół filialny, setki metrów chodników oraz niezwykle przyjazny klimat w samej wiosce oraz na zewnątrz. Gdy przegrał, to zamiast wdzięczności i szacunku, następca potraktował go jak najgorszego zbira. „Przyszli i żądali, żebym im wszystko oddał, a ja nie wiedziałem nawet o co chodzi” – mówił w trakcie jednego ze spotkań były sołtys Tadeusz Pawlicki. Rozgoryczenie było i jest uzasadnione, bo o ile od słabo wychowanego następcy szacunku raczej nigdy się nie doczeka, to należała mu się takowa od wójta Tadeusza Piotrowskiego. Ten jednak miał go w nosie. Inaczej niż przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. „To oddany gminie samorządowiec i człowiek, który zrobił dla swojej wioski niezwykle dużo” – mówił w swoim pierwszym po wyborze przemówieniu nowy przewodniczący. „Efekty pana działalności widać w Tarnowie gołym okiem, a działalność do dziś jest przedmiotem wielu pochwał” – mówił poseł Witold Pahl, gdy wręczał byłemu sołtysowi „Dyplom uznania”. Sam Pawlicki ambicji publicznych już nie ma, bo osiągnął właściwie wszystko i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa, nie są to „fajerwerki” i „rekreacyjne prowizorki”, ale twarde efekty działalności. „Ktokolwiek go krytykuje i nie dostrzego dokonań, to jest głupcem albo ślepcem” – mówi krótko wicewójt Daniel Niekrewicz. Na szczęście większość mieszkańców Tarnowa dostrzega zasługi byłego sołtysa, a dowodem na to są opinie proboszcza ks. Franciszka Matuły, który przy każdej okazji podkreśla zasługi Tadeusza Pawlickiego. Efekty działalności obecnego sołtysa są mizerniejsze, a świadczy o tym „rozgrzebany” remont wieży kościelnej, walący się przy kościele płot oraz zalegający tam od trzech lat polbruk. „Pawlicki, to wyrzut sumienia dla Miszkiewicza i każdy wie, że obecny sołtys nie dorasta mu wiedzą, umiejętnościami oraz szacunkiem u ludzi nawet do paznokci” – mówi jeden z radnych okręgu w którym znajduje się Tarnów.
STAW W OBIEKTYWIE DZIECI
Zrobić zdjęcie, które będzie wyjątkowe i niepowtarzalne – to podstawowy cel jaki przyświeca twórcom oraz uczestnikom kółka foto- graficznego, które powstało w Stawie.
„Chcemy rozruszać tą naszą wspaniałą wioskę, a zaczynamy od dzieci” – mówi przewodnicząca nowopowstałego Stowarzyszenia „Stawianki” Małgorzata Klityńska. W piątek (17 bm.) swoją działalność zainaugurowało w Stawie kółko fotograficzne. Niezwykła jest sama inicjatywa, ale jeszcze niezwyklej brzmi informacja iż kółko prowadzi znany w regionie chirurg dr Zenon Czeraszkiewicz, którego w sierpniu br. specjalnym wyróżnieniem uhonorował senator Henryk Maciej Woźniak. "Chcemy być miejscem pełnym dobrej energii, wzajemnej serdeczności oraz ciekawych pomysłów” – mówi sołtys Stawu Jerzy Legeziński ze „Wspólnoty”. Dzieci skupione w kółku będą uczestniczyć w zajęciach teoretycznych oraz praktycznych, a swoje progi udostępniła dla nich miejscowa Szkoła Podstawowa. „Mamy nadzieję, że dzieci dostrzegą iż aparat, to niesamowite urządzenie, które daje wielkie możliwości” – dodaje Klityńska. Sama inicjatywa, to dowód na to iż nie potrzeba wiele, wystarczy dobra wola i dużo chęci, aby w swojej „Małej Ojczyźnie” zrobić coś pożytecznego. „Będę wspierał takie pomysły zawsze i wszędzie” – mówi sołtys Jerzy Legeziński.
Lepperowcy POprą Piotrowskiego ?
W gminie gruchnęła wieść, że ustępujący wójt mógłby w zbliżających się wyborach mógłby zostać poparty przez Platformę Obywatelską. Parlamentarzyści tej partii przecierają oczy ze zdumienia, ale lokalni działacze biorą taką ewentualność pod uwagę.
Lokalna Platforma Obywatelska właściwie nie istnieje i dlatego bierze pod uwagę coraz oryginalniejsze koncepcje. Jedna z nich zakłada, że struktura skupiająca głównie dawnych zwolenników obciachowej „Samoobrony” (S. Wojciuszkiewicz, K.Szuniewicz, G. Miszkiewicz), udzieli w zbliżających się wyborach poparcia wójtowi Tadeuszowi Piotrowskiemu. Co prawda ten zamknął szkołę w Baczynie przed senatorem Henrykiem Maciejem Woźniakiem z PO na pół godziny przed spotkaniem z przedsiębiorcami, a zasłużonego dla gminy posła tej partii Witolda Pahla straszył …nasłaniem telewizji, to wiadomo iż lubiszyńskie struktury ugrupowania – choć znajdują się na całkowitym marginesie – mają pełną autonomię i swobodę. Pocieszeniem przed kompromitacją PO jest fakt, że sprzeciwi się temu najprawdopodobniej szef struktur powiatowych Maciej Nawrocki. „Nie, nie, co jak co, ale na poparcie Piotrowskiego nie zgodzę się” – mówił w sobotę (18 bm.) „Puls”-owi. „Wykluczam poparcie dla tak skompromitowanego samorządowca jak obecny wójt” – skomentował sytuację inny członek władz regionalnych PO. Pikanterii pomysłowi lubiszyńskich „platformersów” dodaje fakt, że wywodząca się z tego ugrupowania wojewoda Helena Hatka utrzymała właśnie w mocy uchwałę Rady Gminy, obniżającą wójtowi Piotrowskiemu wynagrodzenie za nieróbstwo z alkoholem w tle.
Lokalna Platforma Obywatelska właściwie nie istnieje i dlatego bierze pod uwagę coraz oryginalniejsze koncepcje. Jedna z nich zakłada, że struktura skupiająca głównie dawnych zwolenników obciachowej „Samoobrony” (S. Wojciuszkiewicz, K.Szuniewicz, G. Miszkiewicz), udzieli w zbliżających się wyborach poparcia wójtowi Tadeuszowi Piotrowskiemu. Co prawda ten zamknął szkołę w Baczynie przed senatorem Henrykiem Maciejem Woźniakiem z PO na pół godziny przed spotkaniem z przedsiębiorcami, a zasłużonego dla gminy posła tej partii Witolda Pahla straszył …nasłaniem telewizji, to wiadomo iż lubiszyńskie struktury ugrupowania – choć znajdują się na całkowitym marginesie – mają pełną autonomię i swobodę. Pocieszeniem przed kompromitacją PO jest fakt, że sprzeciwi się temu najprawdopodobniej szef struktur powiatowych Maciej Nawrocki. „Nie, nie, co jak co, ale na poparcie Piotrowskiego nie zgodzę się” – mówił w sobotę (18 bm.) „Puls”-owi. „Wykluczam poparcie dla tak skompromitowanego samorządowca jak obecny wójt” – skomentował sytuację inny członek władz regionalnych PO. Pikanterii pomysłowi lubiszyńskich „platformersów” dodaje fakt, że wywodząca się z tego ugrupowania wojewoda Helena Hatka utrzymała właśnie w mocy uchwałę Rady Gminy, obniżającą wójtowi Piotrowskiemu wynagrodzenie za nieróbstwo z alkoholem w tle.
BŁĘKITNI DOSTAJĄ PO RAJTUZACH
Duch wprawdzie ochoczy, ale umiejętności brak – tak można podsumować ostatnie dokonania sportowe drużyny, która miała być wizytówką gminy Lubiszyn. Czwartoligowy zespół z Lubna od końca sierpnia ponosi porażkę za porażką.
Miało być ekstra i bardzo fajnie, a gmina Lubiszyn miała zyskać na promocji świetnych wyników „Błękitnych Lubno”. „Będziemy wizytówką tej gminy” – zapewniał w staraniach o dodatkowe pieniądze dla swojego klubu prezes „Błękitnych” Józef Medyński. Na razie ta „wizytówka” niczym nie odbiega od innych w gminie Lubiszyn – beznadziejnej „Palinocki” i fatalnych Dozynek Gminnych, „sukcesów” w staraniach o środki zewnętrzne oraz osoby kontrowersyjnego wójta. Mająca być towarem eksportowym gminy IV – ligowa drużyna z Lubna ponosi porażkę za porażką i to w dodatku na własnym boisku. Zła passa rozpoczęła się 31 sierpnia br. w sparingowym meczu z GKP Gorzów. Wtedy dostali „po rajtuzach” wynikiem 2:1. Mocno w dupę „Błękitni” oberwali również 4 września w meczu z „Odrą – Bytom Odrzański”, który zakończył się wynikiem 1:2 dla tych ostatnich. Przypieczętowaniem słabej kondycji zawodników Józefa Medyńskiego był sobotni (18 bm.) mecz z „Pogonią – Skwierzyna”, który na własnym boisku zawodnicy z Lubna przegrali wynikiem 4:0. Pozostaje tylko niesmak, bo rozgrywki w IV lidze trochę kosztują i należy się tylko cieszyć, że gmina Lubiszyn do dzisiaj żadnych dodatkowych pieniędzy klubowi z Lubna nie przekazała.
Miało być ekstra i bardzo fajnie, a gmina Lubiszyn miała zyskać na promocji świetnych wyników „Błękitnych Lubno”. „Będziemy wizytówką tej gminy” – zapewniał w staraniach o dodatkowe pieniądze dla swojego klubu prezes „Błękitnych” Józef Medyński. Na razie ta „wizytówka” niczym nie odbiega od innych w gminie Lubiszyn – beznadziejnej „Palinocki” i fatalnych Dozynek Gminnych, „sukcesów” w staraniach o środki zewnętrzne oraz osoby kontrowersyjnego wójta. Mająca być towarem eksportowym gminy IV – ligowa drużyna z Lubna ponosi porażkę za porażką i to w dodatku na własnym boisku. Zła passa rozpoczęła się 31 sierpnia br. w sparingowym meczu z GKP Gorzów. Wtedy dostali „po rajtuzach” wynikiem 2:1. Mocno w dupę „Błękitni” oberwali również 4 września w meczu z „Odrą – Bytom Odrzański”, który zakończył się wynikiem 1:2 dla tych ostatnich. Przypieczętowaniem słabej kondycji zawodników Józefa Medyńskiego był sobotni (18 bm.) mecz z „Pogonią – Skwierzyna”, który na własnym boisku zawodnicy z Lubna przegrali wynikiem 4:0. Pozostaje tylko niesmak, bo rozgrywki w IV lidze trochę kosztują i należy się tylko cieszyć, że gmina Lubiszyn do dzisiaj żadnych dodatkowych pieniędzy klubowi z Lubna nie przekazała.
18.09.2010
WRÓŻKI, SZARE EMINENCJE I PODSZEPTYWACZE…
Wróżka, Wiśniewski, Leśniewska, Zwieruho. Każdy z samorządowych graczy ma swojego doradcę i podszeptywacza. To właśnie oni będą nadawać ton zbliżającej się kampanii, a potem wywierać wpływ na najważniejsze wydarzenia w gminie.
Szare eminencje istniały jak świat światem. Samorządowym liderom brak jest często wiedzy i rozeznania, a często zwykłej opinii. Tak więc za fasadą publicznych funkcji oraz konkretnych decyzji kryją się niezwykle wpływowi doradcy, których rola będzie w naszej gminie rosła coraz bardziej. „Piotrowski jest kimś w rodzaju pionka na szachownicy, a graczem jest mecenas Wiśniewski” – mówi były samorządowiec, który zna doskonale mec. Henryka Wiśniewskiego. Znane są opowieści, jak to wójt Tadeusz Piotrowski wstaje, gdy do jego gabinetu wchodzi mecenas, a nastepnie po wojskowemu melduje: ”Witam pana pułkownika”. Piotrowski wydzwania do Wisniewskiego kilka razy dziennie i instruuje się – komu, jak, dlaczego i po co – dołożyć. „Wadą tego duetu jest koncentracja na niszczeniu, a nie budowaniu” – dodaje samorządowiec. Podobną, ale niezwykle pozytywną i konstruktywną rolę w odniesieniu do wicewójta Daniela Niekrewicza odgrywa szef „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Rozmawiają kilkanaście razy w tygodniu, kreują kolejne pomysły i planują co jeszcze można by zrobić, aby o gminie mówiono dobrze, a ludzie się szanowali. „Wojtek jest takim dobrym duchem Daniela. Ten ma mnóstwo pomysłów i niezwykłą energię, ale Wojtek nadaje im taki bardzo ludzki ton” – mówi działacz „Wspólnoty”. Obaj postępują zgodnie z zasadą – lepsze jest wrogiem dobrego, ale dobre już nie wystarcza. Swojego doradcę i powiernika ma również przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Zdaniem większości taką rolę pełni jego żona, a na co dzień szefowa USC Irena Leśniewska. „Leśniewski nie ma o niczym pojęcia i często zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Jego dobrym duchem i najlepszym doradcą jest pani Irena, która ma niezbędną wiedzę, doświadczenie i kontakt z ludźmi” – mówi urzędnik. Podpowiedzi Leśniewskiej, to nie są jedynie małżeńskie rady, ale rzeczowe wskazówki, a nawet zakazy. „Gdy jest przy nim, to nigdy nie palnie głupoty. Jak jej na chwilę nie ma, to Gienek zawsze coś spieprzy” – dodaje radny drugiej kadencji. Nie są znane osoby doradzające innemu spośród kandydatów – Tadeuszowi Karwaszowi, ale do redakcji „PT” przyszedł e-mail od osoby, która jakoby spotkała go na gorzowskim „Kwadracie” w domu jednej z cygańskich wróżek. Miał tam podobno pytać o swoje szanse.
Szare eminencje istniały jak świat światem. Samorządowym liderom brak jest często wiedzy i rozeznania, a często zwykłej opinii. Tak więc za fasadą publicznych funkcji oraz konkretnych decyzji kryją się niezwykle wpływowi doradcy, których rola będzie w naszej gminie rosła coraz bardziej. „Piotrowski jest kimś w rodzaju pionka na szachownicy, a graczem jest mecenas Wiśniewski” – mówi były samorządowiec, który zna doskonale mec. Henryka Wiśniewskiego. Znane są opowieści, jak to wójt Tadeusz Piotrowski wstaje, gdy do jego gabinetu wchodzi mecenas, a nastepnie po wojskowemu melduje: ”Witam pana pułkownika”. Piotrowski wydzwania do Wisniewskiego kilka razy dziennie i instruuje się – komu, jak, dlaczego i po co – dołożyć. „Wadą tego duetu jest koncentracja na niszczeniu, a nie budowaniu” – dodaje samorządowiec. Podobną, ale niezwykle pozytywną i konstruktywną rolę w odniesieniu do wicewójta Daniela Niekrewicza odgrywa szef „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Rozmawiają kilkanaście razy w tygodniu, kreują kolejne pomysły i planują co jeszcze można by zrobić, aby o gminie mówiono dobrze, a ludzie się szanowali. „Wojtek jest takim dobrym duchem Daniela. Ten ma mnóstwo pomysłów i niezwykłą energię, ale Wojtek nadaje im taki bardzo ludzki ton” – mówi działacz „Wspólnoty”. Obaj postępują zgodnie z zasadą – lepsze jest wrogiem dobrego, ale dobre już nie wystarcza. Swojego doradcę i powiernika ma również przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Zdaniem większości taką rolę pełni jego żona, a na co dzień szefowa USC Irena Leśniewska. „Leśniewski nie ma o niczym pojęcia i często zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Jego dobrym duchem i najlepszym doradcą jest pani Irena, która ma niezbędną wiedzę, doświadczenie i kontakt z ludźmi” – mówi urzędnik. Podpowiedzi Leśniewskiej, to nie są jedynie małżeńskie rady, ale rzeczowe wskazówki, a nawet zakazy. „Gdy jest przy nim, to nigdy nie palnie głupoty. Jak jej na chwilę nie ma, to Gienek zawsze coś spieprzy” – dodaje radny drugiej kadencji. Nie są znane osoby doradzające innemu spośród kandydatów – Tadeuszowi Karwaszowi, ale do redakcji „PT” przyszedł e-mail od osoby, która jakoby spotkała go na gorzowskim „Kwadracie” w domu jednej z cygańskich wróżek. Miał tam podobno pytać o swoje szanse.
16.09.2010
LEŚNIEWSKI SRA MEDIALNIE NA WŁASNĄ GMINĘ...
Chamskie zagranie przewodni- czącego Rady Gminy, to dowód na to, że w kampanii wyborczej zamierza grać nieczysto i „poniżej pasa”. Wichrzyciel i bezwzględny cynik zdekonspirował się całkiem przypadkiem. Tym samym wiadomo, komu zależało i zależy na złej opinii o gminie Lubiszyn…
Od wielu miesięcy „Gazeta Lubuska” oraz inne środki masowego przekazu bombardowane były donosami na temat gminy Lubiszyn. Dziś (16 bm.) wyszło przysłowiowe „szydło z worka” i wiadomo już kto „sra w swoje gniazdo” i z miną zatroskanego o gminę, napuszcza dziennikarzy na poszczególnych urzędników, radnych i mieszkańców. Do redakcji „Gazety Lubuskiej” zadzwonił przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, próbując napuścić dziennikarza – przy użyciu kłamliwych i oszczerczych informacji – aby zainteresował się osobą wicewójta Daniela Niekrewicza. Przy okazji wykazał się niezwykłą „impotencją” intelektualno-merytoryczną, twierdząc iż Rada Gminy przegłosowała coś, czego nigdy nie przegłosowała, a Urząd Gminy zrobił coś, czego nie zrobił. Dziennikarz sprawę i samego przewodniczącego Leśniewskiego zignorował, ale smród pozostaje. „Niezwykle bezczelne zachowanie i raczej niegodne szefa Rady Gminy o dużych aspiracjach” – komentuje sprawę radny i lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. „Żenujące i aż trudno uwierzyć, że zachował się tak głupio” – mówi radny Stanisław Dudziak. Zdziwiony nie jest za to „sołecki sąsiad” Leśniewskiego ze Smolin i Poldesia – Rajmund Rózniak. „Nie jestem zdziwiony takim zachowaniem Leśniewskiego, bo kreowanie go na kogoś niezwykle porządnego, to gruba przesada” – mówi sołtys Różniak. Faktem jest, że przewodniczący Leśniewski zachował się jak zwykły szpicel, tyle tylko iż kłamliwie i oszczerczo napuszczając dziennikarza na wicewójta Niekrewicza, udowodnił iż swoją kampanię prowadzić będzie jak na chłopa spod lasu przystało - "rąbię drzewo, to lecą wióry". Redakcję „Puls”-u ciekawi zażyłość E. Leśniewskiego z bezprawnie wyprzedającym spółdzielczy majątek Tadeuszem Florczakiem ze Stawu. „Tekst wycofałem po interwencji i błaganiach samego Leśniewskiego, który dzwonił do mnie z numeru pana Florczaka” – mówi redaktor naczelny „Puls”-u.
15.09.2010
WNIOSKI ZŁOŻONE, ALE PO CO NAM "UNIJKI" ?
W środę (15 bm.)zakończył się nabór wniosków w ramach Lokalnej Grupy Działania – Kraina Szlaków Turystycznych. Tym razem są również wnioski z gminy Lubiszyn.
Wielki sukces i mocny start Stowarzyszenia „Stawianki”, którego przewodnicząca Małgorzata Kityńska złożyła dwa wnioski w ramach tzw. „Małych projektów” na organizację „Festiwalu Ryb” oraz doposażenie sali wiejskiej w sprzęt muzyczny oraz nagłaśniający. Projekt będzie realizowany w partnerstwie ze Stowarzyszeniem „Wspólnota” oraz Sołectwem Wysoka. „Mamy wiele pomysłów i chcielibyśmy je powoli realizować” – mówi przewodnicząca Kityńska. Swój wniosek złożył również Lubomir fajfer z Marwic, który w partnerstwie ze „Wspólnotą” zamierza za blisko 20 tysięcy wykonać plac zabaw. „Skoro tu mieszkam, to chciałbym rozwoju mojej miejscowości, a wydaje mi się, że plac zabaw jest na naszym osiedlu niezbędny” – mówi Fajfer. Wiadomo, że swój wniosek, lecz z innego programu oraz w innej organizacji w przyszłym tygodniu złoży również Sołectwo Lubno, które zamierza doposażyć w sprzęt komputerowy salę wiejską. „Obiecałam to mieszkańcom, że jak wyremontujemy salę, to weźmiemy się za salę komputerową” – mówi sołtys Beata Nawrocka. Pozostaje pytanie, gdzie są gminne „unijki”, bo składający wnioski skazani byli sami na siebie i swoją wiedzę, podczas gdy gmina Lubiszyn wydaje rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych na osoby, które – trzeba oddać rację radnemu Jerzemu Obarze – „spoczęły na laurach”. „Księżniczki powinny się ruszyć i wręcz się nam narzucać, że chcą pomóc w pisaniu wniosków o pieniądze” – mówi jeden z sołtysów. Warto zaznaczyć, że w Polsce jest kilkadziesiąt funduszy, organizacji oraz programów z których kwartał w kwartał można pozyskiwać środki i czynią to inne gminy – Bogdaniec, Deszczno, Santok – a dla gminnych „unijek” sukcesem jest dofinansowanie z Euroregionu na cykliczną imprezę. Ot, same sukcesy… na miarę gminy!!!
14.09.2010
A JEDNAK ZARABIA JUŻ MNIEJ...
Sprawiedliwości stało się zadość, a obrzydliwie leniwy wójt będzie jednak zarabiał mniej. Wojewoda Lubuski utrzymała w mocy uchwałę obniżającą mu wynagrodzenie. Nie pomogły odwołania i próby wzięcia urzędników na litość…
Tym razem radni są górą, a wójt Tadeusz Piotrowski stracił połowę swojego wynagrodzenia i zarabia najmniej spośród wszystkich wójtów w Polsce. To żadna strata, bo pracuje najmniej spośród wszystkich włodarzy gmin na świecie. Wszystko za sprawą uchwały, którą 13 lipca podjęła Rada Gminy, obniżając Piotrowskiemu wynagrodzenie do najniższego z możliwych. Powodem były wielotygodniowe absencje w pracy, często nieusprawiedliwione, a nawet próby wyłudzenia np. urlopu okolicznościowego z powodu zawarcia związku małżeńskiego, którego wójt Piotrowski nigdy nie zawarł. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że leniwy wójt nie potrafi walczyć o swoje. Cichaczem i z pominięciem urzędowej drogi, bo o fakcie nic nie wiedział przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, odwołał się 3 sierpnia br. twierdząc, że uchwała podjęta została z naruszeniem prawa. We wtorek (14 bm.) Gabinet Wojewody Lubuskiego potwierdził, że wszystko jest w porządku. „W wyniku przeprowadzonego postępowania ustalono, że brak jest podstaw do stwierdzenia nieważności uchwały, ponieważ jest ona zgodna z prawem. O powyższym poinformowany został Wójt” – stwierdził Paweł Siminiak z biura prasowego wojewody Heleny Hatki. Tym samym, druga próba radnych, by ukarać Piotrowskiego za lenistwo z „alkoholem w tle” lub „alkoholem w roli głównej” okazała się skuteczna. Pamiętać jednak należy, że biedy wójt klepać nie będzie, bo co miesiąc otrzymuje prawie 3 tysiące emerytury z Ludowego Wojska Polskiego. Problemem może być co najwyżej niższy status finansowy w kontekście wspólnego zamieszkania z konkubiną, a na co dzień siostrzenicą proboszcza...
Tym razem radni są górą, a wójt Tadeusz Piotrowski stracił połowę swojego wynagrodzenia i zarabia najmniej spośród wszystkich wójtów w Polsce. To żadna strata, bo pracuje najmniej spośród wszystkich włodarzy gmin na świecie. Wszystko za sprawą uchwały, którą 13 lipca podjęła Rada Gminy, obniżając Piotrowskiemu wynagrodzenie do najniższego z możliwych. Powodem były wielotygodniowe absencje w pracy, często nieusprawiedliwione, a nawet próby wyłudzenia np. urlopu okolicznościowego z powodu zawarcia związku małżeńskiego, którego wójt Piotrowski nigdy nie zawarł. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że leniwy wójt nie potrafi walczyć o swoje. Cichaczem i z pominięciem urzędowej drogi, bo o fakcie nic nie wiedział przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, odwołał się 3 sierpnia br. twierdząc, że uchwała podjęta została z naruszeniem prawa. We wtorek (14 bm.) Gabinet Wojewody Lubuskiego potwierdził, że wszystko jest w porządku. „W wyniku przeprowadzonego postępowania ustalono, że brak jest podstaw do stwierdzenia nieważności uchwały, ponieważ jest ona zgodna z prawem. O powyższym poinformowany został Wójt” – stwierdził Paweł Siminiak z biura prasowego wojewody Heleny Hatki. Tym samym, druga próba radnych, by ukarać Piotrowskiego za lenistwo z „alkoholem w tle” lub „alkoholem w roli głównej” okazała się skuteczna. Pamiętać jednak należy, że biedy wójt klepać nie będzie, bo co miesiąc otrzymuje prawie 3 tysiące emerytury z Ludowego Wojska Polskiego. Problemem może być co najwyżej niższy status finansowy w kontekście wspólnego zamieszkania z konkubiną, a na co dzień siostrzenicą proboszcza...
SPORTOWCY ZORGANIZOWALI POMOC DLA POGORZELCÓW
Hojność mieszkańców gminy Lubiszyn jest niemal legendarna. Tym razem okazja była jednak szczególna, a wsparcie od sportowców przyszło kilka godzin po tragedii.
Pożar w Ściechowie niemal pozbawił jedną z rodzin dachu nad głową. Nie dziwi więc fakt, że oprócz Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej do akcji wspierania poszkodowanych włączyli się ściechowscy sportowcy z radnym Sylwestrem Andrzejewskim na czele. W trakcie jednej tylko niedzieli uzbierali ponad 1700 złotych, które zostały przekazane pogorzelcom. „To nasi mieszkańcy i w takich sytuacjach musimy być solidarni między sobą” – mówi radny Andrzejewski. W akcję „Solidarni z pogorzelcami” zaangażowało się wielu młodych mieszkańców Ściechowa, ale szczególną aktywnością wykazali się m.in.: Arkadiusz Nikodem, Bartłomiej Jarzyna, Mateusz Blatkiewicz, Mateuch Chulowski oraz Przemysław Mańkowski. Sportowcy zapowiadają, że to nie koniec pomocy dla pogorzelców i w miare potrzeb będą ich wspierać dalej.
13.09.2010
JEST PRZETARG NA BOISKO W BACZYNIE !
Mieszkańcy gminy mogą już zacierać ręce, a dzieci szykować piłki. Realizacja boiska wielofunkcyjnego nabiera tempa. Przetarg już ogłoszony…
Gdy w lipcu dotarła informacja o środkach z Ministerstwa Sportu na budowę boiska wielofunkcyjnego w Baczynie, mało kto wierzył, że zostanie ono zrealizowane. Dziś można powiedzieć, że zabiegi wicewójta Daniela Niekrewicza oraz radnego Artura Terleckiego „warte były zachodu”. Właśnie oficjalnie został ogłoszony przetarg na wykonanie tego boiska. „Robiliśmy z Arturem, co do nas należało i jak widać było warto” – mówi Niekrewicz. Faktem jest, że gmina ma co zawdzięczać przede wszystkim posłowi Witoldowi Pahlowi, który jest współautorem tego niezwykle skutecznego lobbingu. „Powiedzmy wprost, to w dużej mierze jego zasługa, że to boisko będzie w Baczynie budowane” – dodaje wicewójt. Tym samym zwraca uwagę na aktywność i sprawność gminnych urzędników, a przede wszystkim Danuty Nikolak. Po „schetynówce” w Kozinach będzie to druga inwestycja w gminie, która zostanie w części sfinansowana z rządowego programu.
12.09.2010
ZNANI I ANONIMOWI
Okazuje się, że wielu spośród radnych obecnej kadencji niewiele zrobiło, aby ich wyborcy wiedzieli, że zasiadają w Radzie Gminy. Nie znaczy to, że nie pracują, ale przecież kontakt z mieszkańcami, to ich podstawowy obowiązek.
Telefoniczna sonda wśród mieszkańców niektórych sołectw wykazała, że ci nie wiedzą, kto reprezentuje ich w Radzie Gminy. „Nie wiem, nie mam pojęcia, ale to chyba taki starszy pan” – mówi pani Jadwiga z Baczyny, która mieszka tam już ponad 10 lat. Po czym dodaje, że najwidoczniej ten radny niczym szczególnym się nie wykazał. Nie ma racji, bo Jerzy Obara, to jeden z najaktywniejszych samorządowców. „Na pewno radnym jest pan Terlecki, ale wiem iż jest jeszcze ktoś inny od nas” – mówi pan Tadeusz. Trochę lepiej jest w Lubnie, gdzie na pięć wykonanych telefonów aż w czterech wskazano, że radnymi z tego okręgu są Czesław Wyszowski i Roman Sławiński. Problemu nie było też w okręgu radnego Daniela Miłostana w Wysokiej oraz – co oczywiste ze względu na ich dużą aktywność – w Lubiszynie, Tarnowie i Brzeźnie, gdzie każdy wie, że radnym jest Wojciech Zwieruho i Stanisław Dudziak. Zaskakujące, że o fakcie pełnienia mandatu przez Stanisława Czarneckiego, dowiedzieli się mieszkańcy dopiero teraz, na fali dyskusji o zmianie nazwy Placu Jedności Robotniczej. „Jest jeszcze listonosz, ale nawet bym nie wiedziała, gdyby nie chciał zmieniać tej ulicy” – mówi pani Janina z Brzeźna. Anonimowymi radnymi są Janina Sidor ze Stawu oraz Grażyna Banasiak ze Ściechowa. Nad rozpoznawalnością popracować powinien Ireneusz Żyliński oraz Grażyna Banasiak, bo chociaż są niezwykle rzetelnymi radnymi, to jednak mieszkańcy nie wiedzą o ich samorządowym istnieniu. Na brak wiedzy wśród mieszkańców na temat swojej działalności narzekać nie może Eugeniusz Leśniewski, Sylwester Andrzejewski oraz Jarosław Malinowski. Obaj panowie są swoim wyborcom doskonale znani. „Pan Jarek przecież działa bardzo dużo” – mówi pan Józef z Gajewa.
Telefoniczna sonda wśród mieszkańców niektórych sołectw wykazała, że ci nie wiedzą, kto reprezentuje ich w Radzie Gminy. „Nie wiem, nie mam pojęcia, ale to chyba taki starszy pan” – mówi pani Jadwiga z Baczyny, która mieszka tam już ponad 10 lat. Po czym dodaje, że najwidoczniej ten radny niczym szczególnym się nie wykazał. Nie ma racji, bo Jerzy Obara, to jeden z najaktywniejszych samorządowców. „Na pewno radnym jest pan Terlecki, ale wiem iż jest jeszcze ktoś inny od nas” – mówi pan Tadeusz. Trochę lepiej jest w Lubnie, gdzie na pięć wykonanych telefonów aż w czterech wskazano, że radnymi z tego okręgu są Czesław Wyszowski i Roman Sławiński. Problemu nie było też w okręgu radnego Daniela Miłostana w Wysokiej oraz – co oczywiste ze względu na ich dużą aktywność – w Lubiszynie, Tarnowie i Brzeźnie, gdzie każdy wie, że radnym jest Wojciech Zwieruho i Stanisław Dudziak. Zaskakujące, że o fakcie pełnienia mandatu przez Stanisława Czarneckiego, dowiedzieli się mieszkańcy dopiero teraz, na fali dyskusji o zmianie nazwy Placu Jedności Robotniczej. „Jest jeszcze listonosz, ale nawet bym nie wiedziała, gdyby nie chciał zmieniać tej ulicy” – mówi pani Janina z Brzeźna. Anonimowymi radnymi są Janina Sidor ze Stawu oraz Grażyna Banasiak ze Ściechowa. Nad rozpoznawalnością popracować powinien Ireneusz Żyliński oraz Grażyna Banasiak, bo chociaż są niezwykle rzetelnymi radnymi, to jednak mieszkańcy nie wiedzą o ich samorządowym istnieniu. Na brak wiedzy wśród mieszkańców na temat swojej działalności narzekać nie może Eugeniusz Leśniewski, Sylwester Andrzejewski oraz Jarosław Malinowski. Obaj panowie są swoim wyborcom doskonale znani. „Pan Jarek przecież działa bardzo dużo” – mówi pan Józef z Gajewa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)