Radni i urzędnicy nie chcą współpracować z leciwym mecenasem z Kolonii - Wysoka. Jego zachowanie traktują jako świadomą prowokację, brak wiedzy lub obstrukcję. Jest też teza o starczej demencji...
„Tak dalej nie da się pracować. Wójt jest zobowiązany do zorganizowania nam profesjonalnej obsługi prawnej” – mówił podczas wtorkowej (13 bm.) sesji Rady Gminy szef Komisji Rewizyjnej Stanisław Dudziak, który żalił się na obstrukcję ze strony mecenasa z Kolonii – Wysoka Henryka Wiśniewskiego. „Wielokrotnie prosiłem radcę prawnego o pomoc i pytam: za co my mu płacimy?” – mówił. „Ja z tym mecenasem współpracować nie chcę” – dodał kierownik Zakładu Usług Komunalnych Henryk Rudomina. Podobnie w przeszłości postąpiło kierownictwo GOPS-u, uznając iż "wsparcie" Wiśniewskiego jest co najmniej watpliwe. „Może obciąć mu pensję, skoro nam nie pomaga?” – dopytywał głośno przewodniczący „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Nie inaczej wypowiadał się przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, który stosownej wiedzy na temat relacji z gminnym prawnikiem zasięgnął nawet w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. „Zwróciłem się w sprawie obsługi prawnej do biura prawnego Wojewody Lubuskiego i uzyskałem informację, że to wójt powinien nam zagwarantować obsługę prawną” – mówił. Jednocześnie dodał, że z rozmów z mecenasem Wiśniewskim wynikało, że będzie na sesji Rady Gminy. „Jak wyszła sprawa uchwały obniżającej wynagrodzenie, to szybko i jak zwykle okazało się, że mecenasa nie ma” – dodał Leśniewski. Wicewójt Daniel Niekrewicz również nie krył rozgoryczenia postawą mecenasa z Kolonii – Wysoka, ale jednocześnie wyraził brak możliwości zmobilizowania go do pracy. „Radca podlega bezpośrednio pod wójta Piotrowskiego” – wyjaśnił. Dla jasności – redakcja „Pulsu” już kilka miesięcy temu podkreślała, że rola mec. Wiśniewskiego jest co najmniej wątpliwa, ale kierownictwo Rady Gminy postanowiło sprawę zbagatelizować, a wójt Piotrowski do dziś nie odpowiedział na zapytanie o informację publiczna. „My się boimy go radzić, bo jak będzie coś nie tak, to wykorzysta to przeciwko nam” – mówi anonimowo lubiszyński urzędnik.
„Tak dalej nie da się pracować. Wójt jest zobowiązany do zorganizowania nam profesjonalnej obsługi prawnej” – mówił podczas wtorkowej (13 bm.) sesji Rady Gminy szef Komisji Rewizyjnej Stanisław Dudziak, który żalił się na obstrukcję ze strony mecenasa z Kolonii – Wysoka Henryka Wiśniewskiego. „Wielokrotnie prosiłem radcę prawnego o pomoc i pytam: za co my mu płacimy?” – mówił. „Ja z tym mecenasem współpracować nie chcę” – dodał kierownik Zakładu Usług Komunalnych Henryk Rudomina. Podobnie w przeszłości postąpiło kierownictwo GOPS-u, uznając iż "wsparcie" Wiśniewskiego jest co najmniej watpliwe. „Może obciąć mu pensję, skoro nam nie pomaga?” – dopytywał głośno przewodniczący „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Nie inaczej wypowiadał się przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, który stosownej wiedzy na temat relacji z gminnym prawnikiem zasięgnął nawet w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. „Zwróciłem się w sprawie obsługi prawnej do biura prawnego Wojewody Lubuskiego i uzyskałem informację, że to wójt powinien nam zagwarantować obsługę prawną” – mówił. Jednocześnie dodał, że z rozmów z mecenasem Wiśniewskim wynikało, że będzie na sesji Rady Gminy. „Jak wyszła sprawa uchwały obniżającej wynagrodzenie, to szybko i jak zwykle okazało się, że mecenasa nie ma” – dodał Leśniewski. Wicewójt Daniel Niekrewicz również nie krył rozgoryczenia postawą mecenasa z Kolonii – Wysoka, ale jednocześnie wyraził brak możliwości zmobilizowania go do pracy. „Radca podlega bezpośrednio pod wójta Piotrowskiego” – wyjaśnił. Dla jasności – redakcja „Pulsu” już kilka miesięcy temu podkreślała, że rola mec. Wiśniewskiego jest co najmniej wątpliwa, ale kierownictwo Rady Gminy postanowiło sprawę zbagatelizować, a wójt Piotrowski do dziś nie odpowiedział na zapytanie o informację publiczna. „My się boimy go radzić, bo jak będzie coś nie tak, to wykorzysta to przeciwko nam” – mówi anonimowo lubiszyński urzędnik.