27.07.2010

DECYZJĘ PODJĄ MECENAS, A NIE WÓJT...

Jutro (28 bm.) finisz najbardziej kontrowersyjnego przetargu w gminie Lubiszyn. Nie wiadomo czy kontrowersyjny jest ze względu na kwoty, zainteresowanie osób publicznych czy sprawa została po prostu rozdmuchana do niepotrzebnych rozmiarów.

Dotyczy usługi przewozów szkolnych, a kwota jaką dostanie z Urzędu Gminy i Urzędu Marszałkowskiego przedsiębiorca z najlepszą ofertą ,wcale nie jest powalająca. Pewne jest, że przetarg stał się w gminie głośny, a nawet bardzo kontrowersyjny. Trochę za sprawą różnych służb specjalnych, które w ostatnim czasie niemal sznurkami nawiedzały gminę, a trochę z powodu zwykłej głupoty tych, którzy byli zainteresowani usługą oraz oferentami. Błędy – jeden za drugim – popełniała jedna i druga strona. Można zrozumieć, że przedsiębiorcy chcą kolejnych zleceń i posługują się w tym celu wszelkimi metodami, ale trudno zrozumieć ,dlaczego specyfikację przetargową podpisuje wójt Tadeusz Piotrowski, który formalnie od 6 lipca nie pracuje, ale za to wiadomo w jakim jest stanie. Inaczej mówiąc, daje argumenty do unieważnienia przetargu z mocy prawa, jako ogłoszonego „z wadą oświadczenia woli”. „Od początku niepotrzebnie wdarła się tu polityka, ale niezawiniona wina leży po stronie dotychczasowego zleceniobiorcy. Trzeba podjąć decyzję, czy chce się działać publicznie czy czerpać korzyści z majątku publicznego” – mówi radny znający szczegóły sprawy. Nie trudno zgadnąć, że chodzi mu o radnego Daniela Miłostana, bo to właśnie jego małżonka dotychczas wykonywała usługę tychże przewozów. Faktem jest, że dotychczas usługa wykonywana była raczej bez większych zarzutów. Pozostają więc pytania: kto, za ile i na jakich warunkach będzie chciał realizować w/w usługę, ale analiza podpisanej przez wójta Piotrowskiego specyfikacji już dziś pozwala na konstatację, że nic się nie zmieni, a ewentualni oferenci nie będą w stanie zawalczyć z dotychczasowym usługodawcą. Inną kwestią jest to, że decyzję w sprawie warunków przetargu nie podjął wójt Piotrowski, ale mecenas Henryk Wiśniewski, który otrzymał do zaopiniowania dwa podpisane „w trakcie zatrucia grzybowego” przez wójta dokumenty. Decyzję podjął gminny prawnik… nie wójt.