Sołtysi słusznie narzekają, że nie mają pracowników społecznie użytecznych. Problem jednak w tym, że i władze gminne są w tej sprawie bezradne.
Piątkowa sesja byłaby może spokojna, ułożona i bez klopotliwych pytań, gdyby nie wypowiedź sołtysa Jerzego Obary. „Panie Wójcie co z pracownikami społecznie interwencyjnymi, bo nie ma kto sprzątać i kosić trawy?” – celnie zapytał pod koniec sesji radny Obara. „Sam mam to wszystko robić?” – dopytywał dalej. Wójt przez chwilę próbował się migać i oddalać udzielenie odpowiedzi, ale radny nie dawał za wygraną. „Może po prostu gmina Lubiszyn spóźniła się ze złożeniem stosownych wniosków ?” – kontynuował Obara. W tym momencie interweniowała Skarbnik Beata Pampuchowicz, która wyjaśniła iż wina za brak środków na pracowników społecznie użytecznych nie leży po stronie lubiszyńskiego samorządu, ale procedur administracyjnych. „Dopełniliśmy wszelkich formalności i na tym etapie nic więcej zrobić nie możemy” – mówiła Pampuchowicz. Głos w sprawie zabrał również Starosta Powiatu Józef Kruczkowski. „Sytuacja gospodarcza spowodowała zwiększenie się bezrobocia przy jednoczesnym skurczeniu się budżetu Powiatowego Urzędu Pracy. Myslę, że w ciągu kilku tygodni sprawa się wyjaśni” – mówił starosta. Wiadomo jednak, że sołtysi czekać nie mogą, bo czekać nie chce trawa, chwasty oraz miejsca w które należałoby wysłać pracowników. „Trawa rośnie mi na potęgę, a ja nie mam kim tego robić. Mam płacić z własnych pieniedzy albo sam to robić?” – mówi w rozmowie z „PT” sołtys Wysokiej Roman Gajda. „Na razie sołtysi muszą wykonywać te wszystkie prace w ramach posiadanych przez Sołectwa środków” – mówiła podczas sesji Skarbnik B. Pampuchowicz. "Po to radni uchwalili największą w powiecie stawkę na mieszkańca dla wiejskich budżetów, aby w takich sytuacjach można było te rodki zaangażować" - komentuje "PT" całą sytuację wicewójt Daniel Niekrewicz.
Piątkowa sesja byłaby może spokojna, ułożona i bez klopotliwych pytań, gdyby nie wypowiedź sołtysa Jerzego Obary. „Panie Wójcie co z pracownikami społecznie interwencyjnymi, bo nie ma kto sprzątać i kosić trawy?” – celnie zapytał pod koniec sesji radny Obara. „Sam mam to wszystko robić?” – dopytywał dalej. Wójt przez chwilę próbował się migać i oddalać udzielenie odpowiedzi, ale radny nie dawał za wygraną. „Może po prostu gmina Lubiszyn spóźniła się ze złożeniem stosownych wniosków ?” – kontynuował Obara. W tym momencie interweniowała Skarbnik Beata Pampuchowicz, która wyjaśniła iż wina za brak środków na pracowników społecznie użytecznych nie leży po stronie lubiszyńskiego samorządu, ale procedur administracyjnych. „Dopełniliśmy wszelkich formalności i na tym etapie nic więcej zrobić nie możemy” – mówiła Pampuchowicz. Głos w sprawie zabrał również Starosta Powiatu Józef Kruczkowski. „Sytuacja gospodarcza spowodowała zwiększenie się bezrobocia przy jednoczesnym skurczeniu się budżetu Powiatowego Urzędu Pracy. Myslę, że w ciągu kilku tygodni sprawa się wyjaśni” – mówił starosta. Wiadomo jednak, że sołtysi czekać nie mogą, bo czekać nie chce trawa, chwasty oraz miejsca w które należałoby wysłać pracowników. „Trawa rośnie mi na potęgę, a ja nie mam kim tego robić. Mam płacić z własnych pieniedzy albo sam to robić?” – mówi w rozmowie z „PT” sołtys Wysokiej Roman Gajda. „Na razie sołtysi muszą wykonywać te wszystkie prace w ramach posiadanych przez Sołectwa środków” – mówiła podczas sesji Skarbnik B. Pampuchowicz. "Po to radni uchwalili największą w powiecie stawkę na mieszkańca dla wiejskich budżetów, aby w takich sytuacjach można było te rodki zaangażować" - komentuje "PT" całą sytuację wicewójt Daniel Niekrewicz.