26.05.2010

SOŁTYSA OMIJAJĄ NA ODLEGŁOŚĆ...

Agresywna, a czasami głupawa, postawa Sołtysa Tarnowa, to jedna z przyczyn dla której już od długiego czasu w zebraniach wiejskich nie uczestniczy nikt spośród władz gminnych.
To sytuacja inna niż w każdej z 14 wiosek gminy. Trudno się temu dziwić, bo miejscowy sołtys Grzegorz Miszkiewicz zachowuje się tak, jakby był księciem udzielnym wioski Tarnów. „Klepki się w głowie gościowi poprzestawiały i niestety Puls Tarnowa jest również temu winien” - mówi jeden z samorządowców, który nie chce podawać nazwiska, by nie być nocami maltretowanym dziwnymi telefonami. Jest faktem, że – pominąwszy zebranie na temat budowy fermy norek – od długiego czasu nikogo z władz gminy na zebraniu wiejskim w Tarnowie nie było. Wójt Tadeusz Piotrowski miał uczestniczyć w ostatnim konwentyklu zwolenników Miszkiewicza, ale ostatecznie nie przyjechał, choć i w tym przypadku, już po zebraniu, sołtys Miszkiewicz wykonywał do niego dziwne telefony. Możliwe, że był zwiedziony absencją wójta Piotrowskiego, bo wraz ze swoimi klakierami przygotował specjalną taczkę, ale do dziś nie wiadomo po co... Można powiedzieć, że sołtys Miszkiewicz stał się osobą nie mile widzianą w różnych miejscach, a wszystko po tym, jak 29 maja 2009 roku dał się wkomponować mądrzejszym od siebie – co nie jest trudne – w dziwne i obrzydliwe wystąpienie na sesji Rady Gminy. Innych wystąpień w ciągu czterech lat nie było, a jedyny jego owoc współpracy z władzami gminy – polbruk, już trzeci rok zalega pod kościołem.
Można zrozumieć, że niewielu chce uczestniczyć z sołtysem Tarnowa w okolicznościowych imprezach sylwestrowych czy andrzejkowych, podczas których mogą puszczać wodze, ale sprawy wioski to jednak całkiem inny obszar…