Ważne jest, kto będzie radnym, ale także kto nim na pewno nie zostanie. Samorządowe mandaty rozdadzą wyborcy, ale już dziś można przewidzieć, kto kolejny raz obliże się smakiem.
Gmina Lubiszyn dopracowała się już "weteranów", którzy wciąż kandydują i bardzo się „starają”, ale wciąż brakuje im głosów, by uzyskać mandat radnego. Bezapelacyjną kandydatką „bez szans” będzie zapewne 51-letnia już Barbara Adamska, która w wyborach do Rady Powiatu uzyskała 140 głosów, a po niepotrzebnej awanturze i konfliktach w Lubnie, dobrze będzie , gdy w kolejnych wyborach uzyska przynajmniej połowę tego. Niemal na sto procent identyczna sytuacja spotka Sołtysa Grzegorza Miszkiewicza, który głosami czterech tarnowskich rodzin raczej nie wygra, a probierzem jego „popularności” był organizowany w szczytowej fazie jego aktywności plebiscyt "Gazety Lubuskiej" pt. „Sołtys 2007”. Uzyskał zaledwie 58 głosów, z czego blisko 50 dostarczył sam lub przez umyślnych. Nie pomogą mu policyjne donosy z przeszłości na szanowaną prezes „Polfur” Renatę Tyrka-Fortunę i nie wiadomo też, czy zatarł się już karny wyrok z przeszłości. Faktem jest, że wielu spośród tych, których uważa za swoich stronników, głosu na niego nie odda, a obstrukcja i nieszczerość w stosunku do lokalnych przedsiębiorców, którzy chcieli rozwoju wioski, tylko mu zaszkodziła. Atmosfera w Tarnowie jest najgorsza od lat. Niemożliwe tez, by radnym z Lubiszyna został Konrad Jabłoński, którego nazwisko kojarzy się z szanowanym lekarzem, ale jest również synonimem wręcz obstrukcji w stosunku do władz gminy Lubiszyn. Nie bez znaczenia jest styl w jakim rozstał się z Urzędem Gminy oraz fakt, że pracując w Agencji Nieruchomości Rolnych, lubiszyńskiemu samorządowi w niczym nie pomógł. Analogiczna sytuacja dotyczy Sylwestra Wojciuszkiewicza, dawnego zwolennika byłego sexwicepremiera Andrzeja Leppera, którego jedynym sukcesem jest zrekrutowanie do PO zmarginalizowanego sołtysa Tarnowa. Ogrom szczęścia i jeszcze więcej pieniędzy, aby zostać radnym, musiałby posiadać Andrzej Pilczuk z Baczyny, który w 2006 stanął w szranki o fotel Wójta Gminy. Ostateczny werdykt wydadzą wyborcy, ale już dziś wiadomo iż obok opisywanych często przez „Puls Tarnowa” pewniaków, są także potencjalni kandydaci, którzy kolejny raz narobią wiele zamieszania i szumu, ale nic z tego nie wyjdzie. Na pierwszy rzut oka, jest o nich głośno, a nawet afiszują się poparciem grupy - w jednym mprzypadku wręcz "sekty" - ale werdykt można przewidzieć już dziś...
Gmina Lubiszyn dopracowała się już "weteranów", którzy wciąż kandydują i bardzo się „starają”, ale wciąż brakuje im głosów, by uzyskać mandat radnego. Bezapelacyjną kandydatką „bez szans” będzie zapewne 51-letnia już Barbara Adamska, która w wyborach do Rady Powiatu uzyskała 140 głosów, a po niepotrzebnej awanturze i konfliktach w Lubnie, dobrze będzie , gdy w kolejnych wyborach uzyska przynajmniej połowę tego. Niemal na sto procent identyczna sytuacja spotka Sołtysa Grzegorza Miszkiewicza, który głosami czterech tarnowskich rodzin raczej nie wygra, a probierzem jego „popularności” był organizowany w szczytowej fazie jego aktywności plebiscyt "Gazety Lubuskiej" pt. „Sołtys 2007”. Uzyskał zaledwie 58 głosów, z czego blisko 50 dostarczył sam lub przez umyślnych. Nie pomogą mu policyjne donosy z przeszłości na szanowaną prezes „Polfur” Renatę Tyrka-Fortunę i nie wiadomo też, czy zatarł się już karny wyrok z przeszłości. Faktem jest, że wielu spośród tych, których uważa za swoich stronników, głosu na niego nie odda, a obstrukcja i nieszczerość w stosunku do lokalnych przedsiębiorców, którzy chcieli rozwoju wioski, tylko mu zaszkodziła. Atmosfera w Tarnowie jest najgorsza od lat. Niemożliwe tez, by radnym z Lubiszyna został Konrad Jabłoński, którego nazwisko kojarzy się z szanowanym lekarzem, ale jest również synonimem wręcz obstrukcji w stosunku do władz gminy Lubiszyn. Nie bez znaczenia jest styl w jakim rozstał się z Urzędem Gminy oraz fakt, że pracując w Agencji Nieruchomości Rolnych, lubiszyńskiemu samorządowi w niczym nie pomógł. Analogiczna sytuacja dotyczy Sylwestra Wojciuszkiewicza, dawnego zwolennika byłego sexwicepremiera Andrzeja Leppera, którego jedynym sukcesem jest zrekrutowanie do PO zmarginalizowanego sołtysa Tarnowa. Ogrom szczęścia i jeszcze więcej pieniędzy, aby zostać radnym, musiałby posiadać Andrzej Pilczuk z Baczyny, który w 2006 stanął w szranki o fotel Wójta Gminy. Ostateczny werdykt wydadzą wyborcy, ale już dziś wiadomo iż obok opisywanych często przez „Puls Tarnowa” pewniaków, są także potencjalni kandydaci, którzy kolejny raz narobią wiele zamieszania i szumu, ale nic z tego nie wyjdzie. Na pierwszy rzut oka, jest o nich głośno, a nawet afiszują się poparciem grupy - w jednym mprzypadku wręcz "sekty" - ale werdykt można przewidzieć już dziś...