Przedsiębiorca, radny, przez chwilę nawet przewodniczący Rady Gminy, a przede wszystkim mistrz autopromocji. Daniel Miłostan był jak cappuccino – gdy skończyła się pianka, to okazało się, że w filiżance nie było kawy…
Jego kariera samorządowca właśnie dobiega końca. Kibicował mu nawet „Puls Tarnowa”, bo wydawało się, że jest osobą bezinteresowną i pracowitą. Chwila prawdy nastąpiła wtedy, gdy wraz z przedsiębiorcami z Baczyny postanowił zaprotestować przeciw uchwalonemu przez Radę Gminy budżetowi. Problem w tym, że sam w budżetowej sesji nie uczestniczył, a spośród 12 Komisji Budżetu i Spraw Gospodarczych opuścił aż 11. Czarę goryczy przebrała wizyta agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy we wtorek (04 bm.) odwiedzili Urząd Gminy, by zabezpieczyć dokumenty dotyczące interesów jego żony oraz samego radnego. ”Dla mnie to Dyzma wśród samorządowców. Lubi brylować i ubzdurał sobie, że my radni jesteśmy od niego głupsi” – mówi samorządowiec, którego najbardziej oburza, że ufa mu wójt Tadeusz Piotrowski. „Przecież on odstrzeli Piotrowskiego dzień po przetargu na przewozy szkolne” – dodaje. Pewnie nie będzie to takie proste, bo wiadomo iż za wójtem Piotrowskim przemawiają konkretne sukcesy. Z drugiej strony nikt z radnych Daniela Miłostana nie żałuje. „Nie będziecie mnie odwoływać! Nie dorośliście do mnie intelektualnie” – wygarnął swoim kolegom 31 października 2008, a do radnego Artura Terleckiego, który zwrócił mu uwagę, powiedział: „I co pasa mi Pan da?”. Jest faktem, że – nie wiadomo dlaczego – pojawiał się przy okazji każdego negatywnego artykułu na temat wójta lub przewodniczącego Rady Gminy. „To skandal i żenujące!” – mówił o współpracy obu panów w „Gazecie Lubuskiej” w lipcu 2009 r. „Przewodniczący Leśniewski ośmiesza gminę i całą radę, w której imieniu wystawia fikcyjne rachunki” – mamrotał ponownie w tej samej gazecie w marcu br. „Był wszędzie, gdzie była przysłowiowa krew, a jak trzeba było, to nawet wręczał księdzu ampułki lub bezczelnie przemawiał nad grobem żony wójta” – mówi jeden z sołtysów. I dodaje: „Ja tam nie chcę od niego nawet guzika, bo przyjaźń z CBA mi niepotrzebna”. Dlaczego pan nie chce się wypowiedzieć pod nazwiskiem ? „A co ten drań zrobił z Leśniewskim? Co robi zasłużonemu Piotrowskiemu? Nie, dziękuję” – tłumaczy, podając przykład konkurenta w przewozach autobusowych, którego chciał „wykończyć” przy pomocy prokuratury tylko dlatego, że ten nazwał rzeczy po imieniu. Dziś radny Daniel Miłostan jest na absolutnym marginesie i pokazanie się z nim, to duży obciach oraz wstyd, ale wciąż próbuje mącić i wywierać wpływ. Jedno jest pewne – radnym z Wysokiej już raczej nie będzie. „O nie, numer z alkoholem i autobusami już nie przejdzie” – mówi jeden z samorządowców. Smaczku dodaje fakt, że Wysoka w budżecie na rok 2010 prawie nie istnieje, bo radny pracę w samorządzie miał głęboko w dupie…
Jego kariera samorządowca właśnie dobiega końca. Kibicował mu nawet „Puls Tarnowa”, bo wydawało się, że jest osobą bezinteresowną i pracowitą. Chwila prawdy nastąpiła wtedy, gdy wraz z przedsiębiorcami z Baczyny postanowił zaprotestować przeciw uchwalonemu przez Radę Gminy budżetowi. Problem w tym, że sam w budżetowej sesji nie uczestniczył, a spośród 12 Komisji Budżetu i Spraw Gospodarczych opuścił aż 11. Czarę goryczy przebrała wizyta agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy we wtorek (04 bm.) odwiedzili Urząd Gminy, by zabezpieczyć dokumenty dotyczące interesów jego żony oraz samego radnego. ”Dla mnie to Dyzma wśród samorządowców. Lubi brylować i ubzdurał sobie, że my radni jesteśmy od niego głupsi” – mówi samorządowiec, którego najbardziej oburza, że ufa mu wójt Tadeusz Piotrowski. „Przecież on odstrzeli Piotrowskiego dzień po przetargu na przewozy szkolne” – dodaje. Pewnie nie będzie to takie proste, bo wiadomo iż za wójtem Piotrowskim przemawiają konkretne sukcesy. Z drugiej strony nikt z radnych Daniela Miłostana nie żałuje. „Nie będziecie mnie odwoływać! Nie dorośliście do mnie intelektualnie” – wygarnął swoim kolegom 31 października 2008, a do radnego Artura Terleckiego, który zwrócił mu uwagę, powiedział: „I co pasa mi Pan da?”. Jest faktem, że – nie wiadomo dlaczego – pojawiał się przy okazji każdego negatywnego artykułu na temat wójta lub przewodniczącego Rady Gminy. „To skandal i żenujące!” – mówił o współpracy obu panów w „Gazecie Lubuskiej” w lipcu 2009 r. „Przewodniczący Leśniewski ośmiesza gminę i całą radę, w której imieniu wystawia fikcyjne rachunki” – mamrotał ponownie w tej samej gazecie w marcu br. „Był wszędzie, gdzie była przysłowiowa krew, a jak trzeba było, to nawet wręczał księdzu ampułki lub bezczelnie przemawiał nad grobem żony wójta” – mówi jeden z sołtysów. I dodaje: „Ja tam nie chcę od niego nawet guzika, bo przyjaźń z CBA mi niepotrzebna”. Dlaczego pan nie chce się wypowiedzieć pod nazwiskiem ? „A co ten drań zrobił z Leśniewskim? Co robi zasłużonemu Piotrowskiemu? Nie, dziękuję” – tłumaczy, podając przykład konkurenta w przewozach autobusowych, którego chciał „wykończyć” przy pomocy prokuratury tylko dlatego, że ten nazwał rzeczy po imieniu. Dziś radny Daniel Miłostan jest na absolutnym marginesie i pokazanie się z nim, to duży obciach oraz wstyd, ale wciąż próbuje mącić i wywierać wpływ. Jedno jest pewne – radnym z Wysokiej już raczej nie będzie. „O nie, numer z alkoholem i autobusami już nie przejdzie” – mówi jeden z samorządowców. Smaczku dodaje fakt, że Wysoka w budżecie na rok 2010 prawie nie istnieje, bo radny pracę w samorządzie miał głęboko w dupie…
Więcej w "Pulsie" papierowym już w środę...