Była sympatyczna oraz intrygująca. Na koniec spotkała go niespodzianka, bo mógł to zrobić w samochodzie byłego marszałka Sejmu.
Rzecz dotyczy lotniczej podróży wójta Tadeusza Piotrowskiego do Warszawy. Marszałek Województwa Marcin Jabłoński, żeby utrzymać lotnisko w Babimoście, miał kilka zbędnych zaproszeń i postanowił oddać je kilku wójtom i burmistrzom, którzy nie mają zbyt wiele do roboty. Gdyby nie takie zaproszenia, lotnisko najzwyczajniej w świecie upadłoby. Tymczasem wójt Piotrowski mógl udowodnić sobie, że jest inaczej niż pisze „Puls” oraz mówią mieszkańcy. „Był cichutki i grzeczny. Sam nie wiem czemu media go tak krytykują” – mówi samorządowiec z południowej części województwa, który wczoraj (16 bm.) przeleciał trasę z Babimostu do Warszawy razem z Piotrowskim. Panowie wzięli udział w posiedzeniu Komisji Samorządu Terytorialnego Senatu RP, po czym grzecznie wrócili do domów. „Takie wizyty samorządowców, to standardowy element promocji i mamy ich w Senacie kilkanaście dziennie. Nie kojarzę wizyty jakiś wójtów” – mówi Luiza Snaska z Biura Komunikacji Społecznej Senatu RP. Inaczej mówiąc, wycieczka się udała, a - jak poinformował "Puls" pracownik biura regionalnego PSL - kilku wycieczkowiczów zabrało się z dworca na ul. Wiejską samochodem, który czekał na byłego marszałka Sejmu RP. "Dla nich to frajda" - dodał. Informacja o wizycie nie znalazła się nawet na stronach województwa lubuskiego, a "Puls" jest jedynym medium, który odnotował wizytę najbardziej zapracowancyh samorządowców w Warszawie...