31.01.2010

NA ŁONIE NATURY


ŚNIEŻNY TEST NA LIDERÓW

Okres zimowy, to przysłowiowy poligon nie tylko dla służb komunalnych, ale także lokalnych liderów , a więc sołtysów.
Sprawność służb gminnych, powiatowych i wojewódzkich, to jedno, a aktywność i zainteresowanie stanem dróg i chodników w trakcie i po nawałnicy ze strony sołtysów, to drugie. Jest to szczególnie ważne w czasie tak dramatycznej pogody, jaka miała miejsce w weekend. Niektórzy sołtysi wykazali się inwencją, pomysłowością oraz zaangażowaniem, ale byli też tacy, którzy nie odbierali nawet telefonów. Tylko przez weekend do redakcji przyszło 6 e-maili z komentarzami na ten temat. „Gdzie jest sołtys Lubiszyna, który prawie już zasypało(…). Buduje kapliczki na skrzyżowaniach, ale o drogi zadbać nie potrafi(…)” – pisała czytelniczka w niezwykle krytycznym liście, który dotyczył sołtysa i radnego w jednej osobie Stanisława Dudziaka. Trudno się dziwić, bo Lubiszyn rzeczywiście był zasypany, a kontakt z sołtysem Lubiszyna niemożliwy. Inaczej niż w Wysokiej, gdzie sołtys Roman Gajda nie tylko zadbał o odśnieżenie dróg gminnych i powiatowych, ale interweniował również na drodze wojewódzkiej. „Gdyby nie zaangażowanie Romka, to do wieczora droga wojewódzka byłaby niemal całkowicie sparaliżowana. On pracował od południa do wieczora i nie pytał o pieniądze” – chwali Gajdę wicewójt Daniel Niekrewicz, który wraz z Danutą Nikolak z Urzędu Gminy, pod nieobecność ciężko chorego wójta Tadeusza Piotrowskiego, pełnili rolę nieformalnego sztabu kryzysowego. Sołtys Gajda zaangażował do akcji cały swój sprzęt, a także wielu mieszkańców. „Akcja zakończyła się sukcesem dzięki takim ludziom jak pan Wiącek oraz kilku innym osobom” – cieszy się sołtys. Zaangażowania odmówić nie można sołtysowi Tarnowa Grzegorzowi Miszkiewiczowi, który drogi specjalnie wykonanym sprzętem odśnieżał nawet w niedzielę, a chodniki odśnieżane są nawet kilka razy dziennie. „(…)Niech pan będzie sprawiedliwy i napisze, że sołtys Tarnowa dba o swoją wieś(…)” – czytamy w jednym z listów do „Pulsu”. Co ważne, Mieszkiewicz, podobnie zresztą jak Gajda, wszelkie prace wykonał swoim prywatnym sprzętem. Zainteresowanie i zaangażowanie konkretnymi działaniami pokazali także sołtysi Stawu Jerzy Legeziński oraz Lubna Beata Nawrocka, ale byli też tacy, którzy przyjęli postawę roszczeniową – jak w Mystkach, pasywną – jak w Baczynie (tu duże zainteresowanie wykazał radny Artur Terlecki) czy… olewacką – jak w Lubiszynie. Okazuje się, że test na lidera nie jest prosty, choć w wielu przypadkach wystarczy trochę dobrej woli. Inna sprawa to postawa mieszkańców, którzy zachowują się tak, jakby mieszkali na ul. Marszałkowskiej w Warszawie i oczekują natychmiastowej interwencji bez minimum empatii oraz zrozumienia sytuacji.

28.01.2010

W GABINECIE GALLA ANONIMA...


GMINA DAJE ZE ŚNIEGIEM RADĘ








W ciągu ostatnich kilkunastu godzin w gminie spadła duża liczba śniegu. Urząd Gminy bombardowany jest telefonami z poszczególnych sołectw, ale możliwości sprzętowe gminy Lubiszyn są ograniczone.
Mimo protestów mieszkańców nie da się ukryć, że gminne służby dały radę, a główne drogi są odśnieżone. „Te najważniejsze dojazdy są na bieżąco odśnieżane, ale gorzej jest na bocznych drogach, gdzie mimo odśnieżania wiatr z pól ponownie nawiewa śniegu” – tłumaczy wicewójt Daniel Niekrewicz. Taka sytuacja ma miejsce m.in. na drodze z Lubna do Marwic, ale również w innych miejscach. Gminne służby odśnieżają nie tylko drogi gminne, ale również powiatowe, bo takie zostało zawarte porozumienie ze Starostwem Powiatu Gorzowskiego, który część kosztów zrefunduje. Koszty nie są małe, bo gmina wydała już na odśnieżanie blisko 80 tysięcy złotych. „Nie jesteśmy w stanie wszystkiego od razu i wszędzie odśnieżyć, bo natura nie chce się podporządkować nawet zarządzeniem wójta” – mówi Niekrewicz. Innymi słowy mieszkańcy gminy i tak mają lepiej niż mieszkańcy Bytomia Odrzańskiego, gdzie burmistrz stwierdził, że nie ma sensu wydawać dużych kwot na odśnieżanie, skoro śnieg i tak stopnieje…

TAKI TO POŻYJE !

Tak dobrze jak były dyrektor szkoły w Baczynie nie ma nikt. Nie pracuje już w szkole, pobiera wynagrodzenie, a w dodatku pracuje w szkole w Wysokiej.
„Żyć i nie umierać” – mógłby powiedzieć były dyrektor Zespołu Szkół w Baczynie Roman Grochowski, który po tym jak przestał pełnić funkcję, znalazł się w tzw. stanie nieczynnym i pobiera pełne wynagrodzenie zasadnicze, a przy tym pełni funkcję dyrektora szkoły w Wysokiej. Jakby tego było mało, wytoczył szkole w której był niegdyś dyrektorem proces, a nawet w pierwszej instancji go wygrał. Inaczej mówiąc – gmina będzie słono płacić, a straci cała lubiszyńska oświata. "Wszystko jest zgodne z prawem" - mówi "PT" Piotr Gąsiorek z Lubuskiego Kuratorium OŚwiaty. Przeniesienie w stan nieczynny jest szczególnym uprawnieniem nauczyciela, z którego może skorzystać w sytuacji, gdy następuje częściowa likwidacja szkoły lub innej placówki oświatowej w której jest zatrudniony. Poza tym, nauczyciel może być także przeniesiony w stan nieczynny w sytuacji zmian organizacyjnych, uniemożliwiających dalsze jego zatrudnienie na danym stanowisku, z powodu: zmniejszenia liczby klas lub oddziałów, zmniejszenia liczby godzin nauczania danego przedmiotu z uwagi na zmniejszenie liczby uczniów, zmian planu nauczania uniemożliwiających dalsze zatrudnianie w pełnym wymiarze zajęć. Roman Grochowski skorzystał z przysługującego mu prawa – notabene rodem z PRL-u, bo niby czym nauczyciel różni się od pracownika banku lub firmy handlowej, któremu likwidują oddział albo korygują plany – i przeszedł w stan nieczynny, a co za tym dalej idzie: nie musi pracować, a otrzymuje pełne wynagrodzenie zasadnicze oraz dodatki socjalne. Ile ? Jako dyrektor Zespołu Szkół w Baczynie w oświadczeniu za rok 2007 wykazał iż zarobił 53 629,13 zł. Nie zmienia to faktu, że będąc w stanie nieczynnym posiada również prawo do pobierania wynagrodzenia za pracę w innej szkole, co też czyni w Wysokiej.

26.01.2010

BUDOWANIE KOMITETU WYBORCZEGO


KTO STRACI MANDAT ?

Wyścig rozpoczęty. Zbliżające się wybory są dla niektórych radnych poważnym testem, a niektórzy z nich mogą po najbliższych wyborach zasiadać na sali sesyjnej co najwyżej na miejscach dla publiczności.
Nadchodzące wybory będą niewątpliwie wyjątkowe, bo nie wszyscy obecni radni utrzymają mandat. Słowne potyczki, podkreślanie kto jest ważniejszy oraz ile razy wymieniono nazwisko w „Wieściach Lubiszyńskich”, to wstęp do ostatecznej walki o mandaty w 15 – osobowej Radzie Gminy Lubiszyn. Wśród obecnych rajców są pewniacy, faworyci, a także ci, którzy nad kandydowaniem się zastanawiają lub na reelekcję nie mają żadnych szans.”Ten pan mandat radnego traktuje jak dodatkową pracę, ale jest zwykłym dwójarzem, a tacy do następnej klasy nie przechodzą” – krzyczał na zebraniu wiejskim w 2009 roku wicenaczelny "PT" Zbigniew Pawlicki, odnosząc się do nieobecności na zebraniu wiejskim radnego Stanisława Czarneckiego. Ostatecznie okazało się, że ten nie został o nim prawidłowo poinformowany, a choć mandat zdobył w wyborach uzupełniających, to wygrał nie z byle kim, bo z szefową „Polfur”-u Renatą Tyrka-Fortuna. „Ma bezpośredni kontakt z mieszkańcami i to jest jego plus” – komentuje kolega z Rady Gminy. Czy to wystarczy? Raczej nie, ale pewni reelekcji mogą być jego koledzy z rady: lider SLD Wojciech Zwieruho i sołtys Stanisław Dudziak. Takiej pewności, gdyby zdecydował się kandydować do Rady Gminy, nie może mieć Daniel Miłostan z Wysokiej, gdyż pod nosem urosła mu konkurencja w postaci sołtysa Romana Gajdy. Wiadomo jednak, że mierzy wyżej – do Rady Powiatu – a tutaj nie jest bez szans. Wtedy mandat powiatowy musiałby stracić ktoś z duetu: Bronisław MazurakElzbieta Kwaśniewicz. Wstępne sondaże wskazują, że pozycja Elżbiety Kwaśniewicz nie jest zagrożona, chyba iż jej drogą – zamiast kandydować na Wójta Gminy – zdecyduje się pójść Eugeniusz Leśniewski. Bezapelacyjnie silną pozycję ma radny Jarosław Malinowski, który jak mało kto zna się na podejmowanych tematach, a przy tym świetnie reprezentuje gminę w sporcie. Wciąż zastanawiają się nad kolejną kadencją dwie panie: Janina Sidor oraz Maria Grabarczyk. Nie ma jednak wątpliwości, że ich wiedza, merytoryczne przygotowanie oraz doświadczenie tej kadencji byłyby w nowym rozdaniu niezwykle przydatne. „Pani Janina Sidor nie krzyczy co i gdzie zrobiła, ale robi swoje” – pisała w listopadzie w liście do redakcji mieszkanka Stawu. Ciekawie zapowiada się sytuacja w okręgu Baczyna, bo o ile mandat Artura Terleckiego zagrożony nie jest, to najprawdopodobniej zwolni się miejsce po Jerzym Obarze, który kandydować raczej nie będzie. Dużo pracy w pokazanie efektów swojej działalności musi włożyć Ireneusz Żyliński z Marwic, a także Sylwester Andrzejewski ze Ściechowa. Obu panów łączy aktywność w miejscowych klubach sportowych i być może wyborcy właśnie to docenią. Bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w Lubnie, bo gdyby do wyborów stanęła popularna sołtys Beata Nawrocka, to mandat musiałby stracić Czesław Wyszowski lub Roman Sławiński. Problem w tym, że obaj są niezwykle lubiani i zasłużeni. Demokracja to taki twór, w którym raz na cztery lata - przynajmniej na szczeblu samorządowym - władza należy do ludzi i to oni decydują o wszystkim, a nie Rada Gminy. Tym bardziej żadnego wpływu nie ma „Puls Tarnowa”. Przed wyborem warto jednak dogłębnie przyjrzeć się dokonaniom i aktywności każdego z tych, którzy mandat będą chcieli zdobyć kolejny raz.

EUROREGIONALNY LUBISZYN

Obradowała Rada Euroregionu „Pro Europa Viadrina” w skład której wchodzą przedstawiciele gminy Lubiszyn.
W posiedzeniu udział wzięło kilkunastu samorządowców, a wśród nich m.in. prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak. Gminę Lubiszyn reprezentował wicewójt Daniel Niekrewicz. Członkowie Rady uzupełnili skład Prezydium Euroregionu o burmistrza Drezdenka Macieja Pietruszaka, a także dyskutowali na temat naboru Małych Projektów i Projektów Sieciowych w ramach Priorytetu 3 „Wspieranie rozwoju zasobów ludzkich i trans granicznej współpracy” oraz działania 3.2 „Współpraca i spotkania”.

RADNI POTRAFIĄ SIĘ POŚWIĘCIĆ !

Mieszkańcy, a zarazem wyborcy, powinni to docenić - radni nie chcą jeździć za publiczne pieniądze. Gest niezwykły i godny pochwały.
Kierowana przez Janinę Sidor Komisja Oświaty i Spraw Socjalno-Komunalnych postanowiła nie opiniować dziś projektu uchwały w sprawie ustalenia zasad zwrotu kosztów podróży służbowych radnych Rady Gminy Lubiszyn. Wszystko dlatego, że radni uważają iż jeżdżąc w celach służbowych prywatnymi samochodami nie potrzebują zwrotu z budżetu gminy. „Zawsze jeździliśmy za swoje i niech tak pozostanie” – argumentowała radna Janina Sidor. Podobnego zdania była radna Maria Grabarczyk, która uważa, że skoro sprawy mieszkańców przez trzy lata załatwiała jeżdżąc za prywatne pieniądze, to nie potrzebuje tych pieniędzy również w czwartym roku. „Strzelilibyśmy sobie gola, skoro dotychczas tych pieniędzy nie potrzebowaliśmy” – mówił radny Wojciech Zwieruho. "Żadne dodatkowe pieniądze nie są mi potrzebne" - wtórował mu radny Jarosław Malinowski. Przy okazji okazało się, że lubiszyńscy urzędnicy, wyjeżdżając prywatnymi samochodami w celach służbowych, korzystają z jednej z najniższych stawek za kilometr. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji określił ją na poziomie ponad 80 groszy, a pracownicy Urzędu Gminy otrzymują tylko 46 groszy za kilometr. "Przecież to wystarczy, a w samorządzie nie jesteśmy po to, żeby zarabiać na służbowych podróżach" - wyjaśniał wicewójt Daniel Niekrewicz.

BYŁO SPRAWNIE, MERYTORYCZNIE I RZECZOWO

Obradowała Komisja Oświaty i Spraw Socjalno Komunalnych. Było o sprzedazy nieruchomości, dzierżawach, sali wiejskiej w Brzeźnie oraz... "Pulsie Tarnowa".
Bez wątpienia, dzięki sprawności oraz niezwykłej kompetencji przewodniczącej Janiny Sidor, jest to jedna ze sprawniejszych komisji w lubiszyńskim samorządzie. W dzisiejszym posiedzeniu oprócz wiceprzewodniczącej Rady Gminy Grażyny Banasiak oraz radnych: Wojciecha Zwieruho, Stanisława Czarneckiego, Jarosława Malinowskiego, Sylwestra Andrzejewskiego i Marii Grabarczyk, udział wziął wicewójt Daniel Niekrewicz. Radni opiniowali uchwały dot. udzielenia bonifikaty od ceny nieruchomości. „Te nieruchomości nie należą do najbardziej atrakcyjnych, a zbycie ich odciąża gminę od obowiązku remontu, bo będzie on leżał po stronie nowych właścicieli” – argumentował wicewójt Niekrewicz. Podobnego zdania był radny Jarosław Malinowski. „Argumenty wicewójta są rozsądne i uważam, że taka filozofia działania jest prawidłowa” – mówił. „Sprzedać i niech inni się martwią o remonty” – dodał radny Stanisław Czarnecki. Radni nie wyrazili zgody na sprzedaż części sali wiejskiej w Brzeźnie do czasu aż wypowiedzą się na tent temat mieszkańcy. „Mieszkańcy mają prawo wypowiedzieć się na ten temat” – mówiła radna Maria Grabarczyk. Podobne stanowisko komisja zajęła w odniesieniu do prośby Urzędu Marszałkowskiego w zakresie sprzedaży Szpitala Pulmonologicznego w Torzymiu, oczekując stosownego uzasadnienia ze strony władz wojewódzkich. Sama opinia komisji i Rady Gminy nie jest wiążąca. Znacznie więcej emocji wywołało pismo, które „Puls Tarnowa” skierował do przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego, aby ten odniósł się do wątpliwych prawnie i etycznie działań gminnego prawnika mec. Henryka Wiśniewskiego, które od kilku dni opisują regionalne media. Podstawą dyskusji niepotrzebnie stało się „głupowate” stanowisko Komisji Rewizyjnej, która… nic nie widzi, nic nie słyszy, nic nie czyta i nic nie wie. Komisją kieruje przewodniczący Stanisław Dudziak. „Jaki pan, taki kram…”. Komisja postanowiła nie opiniować stanowiska Komisji Rewizyjnej, ale zwrócić się do przewodniczącego Rady Gminy, by na pismo „PT” odpowiedział w zakresie dotyczącym Rady, a na dalszą część pisma odpowiedzi udzielił wójt Tadeusz Piotrowski.

APLIKOWANIE W RAMACH LGD ZAKOŃCZONE

Zakończył się dzisiaj (26 bm.) pierwszy nabór wniosków w ramach Lokalnej Grupy Działania – Kraina Szlaków Turystycznych. Do rozdania jest ponad pięćset tysięcy złotych w niezwykle prostej procedurze, a oceny wniosków i głosowania nad nimi będą dokonywać również osoby z gminy Lubiszyn.
Ocena wniosków oraz głosowanie nad nimi przez Radę LGD odbędzie się w najbliższą sobotę w Sulęcinie. Samo posiedzenie poprzedzone zostanie Walnym Zebraniem Członków Krainy Szlaków Turystycznych w trakcie którego poszerzona zostanie „Lista projektów rekomendowanych” w ramach Lokalnej Strategii Rozwoju LGD m.in. o projekty z gminy Lubiszyn: Lubiszyńską Palinockę, Festiwal Piosenki Bożonarodzeniowej w Ściechowie, Bal Seniora, Piknik Country w Wysokiej, Dzień Pieroga w Lubnie, Międzynarodowy Przegląd Piosenki Dziecięcej, Dzień Dzwonu oraz publikację na temat lokalnych tradycji, zwyczajów, legend, wydarzeń oraz ciekawych osobowości pt. ”Osobliwości na szlaku”. Właśnie wniosek dotyczący tej ostatniej publikacji został aplikowany dzisiaj do finansowania w ramach LGD jako wspólny projekt obszaru gmin Lubiszyn i Kłodawa. O środki finansowe stara się również zespół muzyczny „Tarnowianki”, który aplikuje o sfinansowanie zakupu specjalnych strojów dla zespołu. W skład Rady LGD, która będzie w sobotę (30 bm.) wnioski opiniować poprzez ich merytoryczną ocenę i głosowanie nad nimi, wchodzą 32 osoby, a wśród nich przedstawiciele gmin, liderzy społeczni, kulturalni, gospodarczy oraz samorządowi m.in.: wicewójt Daniel Niekrewicz, prezes „Polfur” i Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Gminy Lubiszyn Renata Fortuna oraz redaktor „Pulsu” Robert Bagiński. Kolejny nabór wniosków, tym razem na znacznie większe kwoty, już za kilka tygodni i wtedy aplikować będą m.in. : Wysoka, Ściechów oraz Staw i Lubno.

TROCHĘ SAMOCHWALSTWA

Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” w wersji papierowej oraz internetowej publikuje ważny tekst redaktora „Pulsu Tarnowa” na temat podstawowych kierunków gorzowskiej polityki przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi.
Redaktor „Pulsu” Robert Bagiński, który w przeszłości sam pełnił funkcje w Kancelarii Premiera RP, Ministerstwie Zdrowia, Gabinecie Wojewody Lubuskiego oraz Lubuskiej Regionalnej Kasie Chorych, a także bez skutku kandydował na stanowisko Prezydenta Gorzowa Wlkp., stawia tezę o miałkości lokalnej klasy politycznej, która nie jest w stanie wygenerować godnych kontrkandydatów dla obecnie urzędującego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Tym samym postuluje, by w gorzowskich wyborach wystartowały takie tuzy polityki jak b. prezydent miasta a obecnie senator Henryk Maciej Woźniak oraz b. prezes PFRON Waldemar Flugel. Jednocześnie krytykuje lokalnych polityków za to, że jedynych szans w pokonaniu prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka upatrują w kandydowaniu kobiet. „Sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby PO i PiS wyleczyły się z przekonania, iż antidotum na ich indolencję są dwie miłe panie: Ela (Rafalska) i Krysia (Sibińska), bo powiedzenie, że " gdzie diabeł nie może, tam babę pośle " wcale się nie sprawdza, a lepsze jest to angielskie: " diabeł tkwi w szczegółach” – pisze w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej” redaktor „Pulsu Tarnowa”.To nie pierwszy tego typu tekst w poważnych pismach i jednocześnie potwierdzenie, że ”Pulsa" nie piszą amatorzy …
:-)
PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ w wersji papierowej „GW” lub internetowej:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,7494858,Opinia__Czy_wroci_do_nas_Waldemar_Flugel_.html

25.01.2010

E-URZĄD


DESANT SOŁTYSÓW DO RADY


Podczas najbliższych wyborów samorządowych możemy się spodziewać dużego desantu sołtysów do Rady Gminy. Ktoś zyska, by ktoś stracił...
„Ciężko pracuję, a jak uzyskam mandat, to będę jeszcze skuteczniejszy” – mówi jeden aktywniejszych sołtysów gminy Lubiszyn. Podobnego zdania jest wielu innych sołtysów. Przynajmniej kilku z nich planuje objęcie mandatu radnego, chociaż żaden z nich nie chce tego potwierdzić pod nazwiskiem. Niemal pewniakiem jest sołtys Stawu Jerzy Legeziński, który okazał się świetnym organizatorem, zarządcą oraz osobą, która jest powszechnie lubiana. Przyjdzie mu walczyć o mandat z uroczą i świetnie przygotowaną urzedniczką myśliborskiego Starostwa Powiatowego Joanną Sidor oraz szefem Rady Gminy Eugeniuszem Leśniewskim. Również w innych miejscowościach są liderzy, którzy mogą liczyć na to, że ich praca zostanie doceniona przez mieszkańców w wyborach do Rady Gminy. Mocną pozycję ma sołtys Wysokiej Roman Gajda, który nie tylko doprowadził do odnowienia we wsi dróg, sali wiejskiej oraz wiejskich klombów, ale – dzięki jego zaangażowaniu i aktywności – w Wysokiej odbył się Piknik Country. Ma o tyle dobrze, że o mandat nie będzie się raczej ubiegał dotychczasowy radny Daniel Miłostan, a innych poważnych konkurentów już nie ma. Nie wiadomo, czy się zdecyduje, ale z pewnością mogłaby liczyć na mandat radnej sołtysowa Lubna Beata Nawrocka, która – mimo podkładanych jej przez Barbarę Adamską przysłowiowych „kłód” - zrobiła dla miejscowości, której lideruje niezwykle dużo. Pojedynek o tyle ciekawy, że w Lubnie lubiani są wszyscy – sołtysowa Nawrocka, ale też radni: Roman Sławiński i Czesław Wyszowski. Aktywności i zasług odmówić nie można również sołtysowi Tarnowa Grzegorzowi Miszkiewiczowi, który chcąc doścignąć w zasługach swojego poprzednika Tadeusza Pawlickiego, zrobił dla wioski naprawdę dużo. Jego problemem jest jednak zestaw kontrkandydatów z okręgu na których składają się: niezwykle lubiany i popularny Wojciech Zwieruho, zasłużony dla Lubiszyna Stanisław Dudziak oraz wpływowy ze względu na wykonywany zawód Stanisław Czarnecki. „Grzesiek to fajny sołtys, ale kolejne cztery lata w charakterze sołtysa nauczą go pokory, a potem to ja nie będę chciał być radnym i będzie wolne miejsce” – mówi jeden z nich. Na powrót do Rady Gminy liczy sołtys Ściechowa Edward Boduszek, ale w okręgu z którego miałby kandydować ma niezwykle aktywnych radnych: Grażynę Banasiak oraz Sylwestra Andrzejewskiego, którzy mandatów łatwo nie oddadzą. Ochotę na mandat ma także Ryszard Herman z Marwic, który będzie z pewnością konkurował z radnym Ireneuszem Żylińskim. Za tym drugim przemawiają jednak sukcesy, ogólna sympatia wyborców oraz potencjał jaki sobą reprezentuje. „Irek jest w radzie potrzebny” – mówi radny z długoletnim stażem. W tym kontekście stabilna i niezagrożona wydaje się pozycja sołtysów, którzy mandaty pełnią już od trzech lat: Jerzego Obary z Baczyny, Eugeniusza Leśniewskiego z Kozin oraz wspomnianego już S. Dudziaka. Nie zmienia to faktu, że na samorządowej mapie gminy Lubiszyn są inne wyraziste postacie, które mogą nieźle „zamieszać”: Rajmund Różniak ze Smolin, Barbara Zawistowska ze Ściechówka czy Stanisław Kałużny z Mystek. Wszyscy oni są postaciami wyrazistymi, mają poparcie mieszkańców, a poza tym w okręgach z których mogliby kandydować mogą pojawić się wakaty.

BRAWO DLA ADMINISTRATORA STRONY LUBISZYN.PL

Gratulacje dla urzędniczki odpowiedzialnej za urzędowy serwis internetowy. Nie ma wątpliwości, że dzisiejszego (25 bm.) poranka mieszkańcy zauważyli znaczną poprawę.
Jeszcze wczoraj na internetowej stronie Gminy Lubiszyn trudno było znaleźć informacje o terminie sesji Rady Gminy lub poszczególnych komisji. Okazuje się, że prasa może mieć pozytywny i konstruktywny wpływ na funkcjonowanie administracji – dziś (25 bm.) pojawiły się wreszcie informacje dotyczące poszczególnych posiedzeń. Teraz krok należy do władz gminy: strona jest stylistycznie anachroniczna i mało funkcjonalna. Nie jest to wina urzędników, ale braku decyzji administracyjnych oraz działań informatyków. Co ważne, radni też mogą w takich sprawach interweniuować. Choć strony tej i tak nikt nie czytał, to bez wątpienia jest to element wizualizacji gminy.

23.01.2010

PIERWSWZE PIENIĄDZE JUŻ WKRÓTCE

Już tylko do wtorku (26 bm.) można składać wnioski w ramach działania „Odnowa i rozwój wsi” oraz tzw. „Małych Projektów”. Następne rozdanie za trzy miesiące.
Stowarzyszenia Kraina Szlaków Turystycznych – Lokalna Grupa Działania w skład której wchodzą przedstawiciele gminy Lubiszyn we wtorek kończy przyjmowanie wniosków w ramach dwóch działań na które w tym rozdaniu przeznaczono ponad pięćset tysięcy złotych. Pieniądze można otrzymać na remonty i doposażenia sal wiejskich, budowę boisk, tworzenie ścieżek i wiosek tematycznych, a także organizowanie imprez kulturalnych w poszczególnych wioskach. Wnioski mogą składać stowarzyszenia, sołectwa, gminy, parafie, a nawet osoby prywatne. Premiowane są przedsięwzięcia umieszczone na liście projektów rekomendowanych, a z gminy Lubiszyn znalazły się na niej m.in. Bal Seniora, Muzyczna Łąka Country, Konkurs Piosenki Bożonarodzeniowej, Dzień Dzwonu, Wioska Naszych Przodków, książka „Na pionierskim szlaku”, Lubiszyńska Palinocka, Dzień Pieroga w Lubnie, a także Międzynarodowy Przegląd Piosenki Dziecięcej. Wiadomo, że do tej edycji przyznawania dotacji różne osoby i gremia zgłoszą kilka projektów, a wśród nich m.in.: remont boiska w Wysokiej oraz dofinansowanie publikacji książkowej. Rozstrzygnięcie konkursu już w sobotę na posiedzeniu Rady LGD w Sulęcinie w skład której wchodzi przedstawiciel Urzędu Gminy oraz dwie osoby spoza administracji. Same wnioski są niezwykle łatwe w wypełnianiu, a procedura aplikowania bardzo prosta.
„Liczę na aktywność sołtysów, stowarzyszeń oraz osób z pomysłami. W tym roku będzie kilka naborów, a sam wniosek to trzy strony A-4. Atutem jest fakt, że przy ocenie wniosków dysponujemy trzema głosami” – zachęca wice wójt Daniel Niekrewicz, który obok dwóch innych osób wchodzi w skład Rady LGD.

GMINA LUBISZYN INFORMATYCZNA INACZEJ

Elektroniczna administracja, to ułatwienie nie tylko dla klientów i potencjalnych inwestorów, ale również dla pracowników administracji. Niestety na organizowanym w piątek (22 bm.) przez Lubuski Urząd Marszałkowski spotkaniu w sprawie e- urzędu przedstawicieli gminy Lubiszyn nie było.
Spotkanie dotyczyło projektu, który realizowany będzie w całym województwie, a udział w nim wzięli przedstawiciele wszystkich gmin województwa lubuskiego… z wyjątkiem gminy Lubiszyn. Smutne to, zważywszy iż gminny portal, to „informatyczny dinozaur” na który samorząd niepotrzebnie wydaje pieniądze, a jego przydatność dla potencjalnego inwestora lub klienta równa się zeru. Strona jest nieaktualna, trudno tam znaleźć informacje o planowanej sesji Rady Gminy lub też posiedzeniach komisji, a udostępnione e -maile (jeden!!!) oraz telefony dotyczą sekretariatu. Inaczej niż np. w gminie Santok lub Bogdaniec, gdzie podane są nazwiska, adresy elektroniczne poszczególnych urzędników, a nawet wójta. Sam projekt e-urząd, który na całego ruszy w całej Polsce już w marcu, jest jeszcze bardziej skomplikowany i należy tylko zadać sobie pytanie, czy gmina Lubiszyn da radę, skoro już dziś znacznie odstaje pod względem informatyzacji od pozostałych samorządów. Pocieszeniem jest fakt, że urzędników w gminie mamy niezwykle kompetentnych, ale i oni potrzebują wsparcia. Ktoś jednak w tej gminie rządzi, a skromny budżet gminy nie usprawiedliwia zaniechania i zaniedbań w zakresie strony internetowej na której trudno znaleźć termin najbliższej sesji Rady Gminy. Może warto, aby gminę promować nie tylko skandalami, ale również nowymi technologiami. Temu winny służyć spotkania radnych z wójtem i jego zastępcą, a nie podliczaniu ilości nazwisk w gminnych publikacjach. Reasumując: „Biedny bo głupi, głupi bo biedny”.

STARCIE DWÓCH PRETENDENTÓW


KTO WYSTARTUJE NA WÓJTA ?

Tadeusz Piotrowski, Eugeniusz Leśniewski, Tadeusz Karwasz – to niemal pewni kandydaci na wójta w nadchodzących wyborach samorządowych. W gminnych komentarzach pojawiają się też inni „kandydaci na kandydatów”: Artur Terlecki, Barbara Adamska czy Daniel Miłostan.
Wiosna – z powodu absolutorium – będzie w gminie Lubiszyn ciepła. Polityczne lato rozpocznie się podczas tegorocznej „Palinocki”, a zakończy w trakcie dożynek. Na dobre samorządowa polityka rozpali mieszkańców dopiero jesienią, gdy do wyborów staną niektórzy z wyżej wymienionych. „Czuję, że będzie gorąco i takich wyborów jeszcze nie było” – komentuje radny, który jeszcze nie zdecydował czy będzie się ubiegał o mandat. Obecny wójt ostatnie wybory wygrał w drugiej turze z Romanem Końcem uzyskując poparcie 1310 mieszkańców ( 57,89 proc.), podczas gdy jego konkurenta poparło 953 wyborców ( 42,11 proc.). W grze liczył się również Tadeusz Karwasz z Baczyny, gromadząc w pierwszej turze 553 głosy. Dziś R. Koniec raczej nie zamierza rezygnować dobrze płatnej synekury w Agencji Nieruchomości Rolnych. Wątpliwe, by do wyborów stanęła niezwykle dobrze oceniana dyrektor w ARiMR Elżbieta Kwaśniewicz. Oboje mają na najbliższe dwa lata o wiele lepiej płatne posady niż funkcja wójta. Gołym okiem widać za to, że chrapkę na posadę wójta ma obecny przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, który każdą okazję wykorzystuje do punktowania wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz promowania swojej osoby, mimo iż jeszcze rok temu taki sposób sprawowania tej funkcji krytykował, a sam został wybrany w dużej mierze dzięki mocnemu wsparciu wójta. „Jest dobrym przewodniczącym, ale kompletnie nie nadaje się na wójta. Obieg dokumentów i prawo administracyjne doskonale zna jego świetna żona, ale on nie ma o tym pojęcia” – mówi szef jednej z komisji w Radzie Gminy. „Nie lekceważyłbym Gienka, bo Staw to jego bastion” – dodaje inny samorządowiec. Sam Leśniewski, jako jedyny, skrupulatnie wylicza, gdzie o nim napisano, a gdzie go pominięto. Miał nawet żal, że w „Wieściach Lubiszyńskich” nie został dostrzeżony na pogrzebie proboszcza Baczyny, a tytułowe życzenia mieszkańcom składał tylko Wójt Gminy. Gdzie dwóch się bije… tam trzeci korzysta. W tym kontekście mocnym kandydatem mógłby się wydawać także Tadeusz Karwasz z Baczyny, ale wielu obserwatorów nie ma wątpliwości, że gdyby zdecydował się wystartować, to szybko pojawi się zarzut współdziałania w złym zarządzaniu Szpitalem Wojewódzkim w Gorzowie, który w momencie zwalniania go z dyrektorskiej posady miał milionowe długi. Wielu radnych uważa, że „odegrać się” będzie chciała prezes Stowarzyszenia „Promyk” z Lubna Barbara Adamska, ale jej kandydatura nie wydaje się mocna w kontekście sukcesów, które odnosi sołtys Beata Nawrocka, przeciw której ta nieuczciwie wytoczyła przed rokiem dziwne zarzuty. Wydaje się, że szans nie ma nawet na mandat radnej. Na giełdzie kandydatów pojawia się również wicewójt Daniel Niekrewicz, który chwalony jest za niezwykłą sprawność, znajomość samorządu oraz doskonały odbiór na zewnątrz gminy, ale są to tylko spekulacje, a on sam stanowczo je dementuje. Starania o fotel wójta porzucił inny były przewodniczący Rady Gminy Daniel Miłostan, który wybrał raczej biznes. W rozmowach pojawiało się również nazwisko Artura Terleckiego, ale nie wydaje się, by mógł liczyć na głosy kogokolwiek spoza Baczyny. W tej sytuacji, pozycja obecnego wójta jest dosyć stabilna, a walka rozegra się w duecie: Piotrowski – Leśniewski lub też trójkącie: Piotrowski – Leśniewski – Karwasz. Oczywiście, sam Piotrowski jest mocno „poturbowany” po prasowej nagonce i obniżeniu mu wynagrodzenia. Tą batalię stosunkiem 1:0 wygrał Leśniewski, ale mistrzowski tytuł i związane z tym atrybuty wciąż są w rękach wójta, który bądż co bądż jest wojskowym. Pewnie będą kolejne ciosy ze strony szefa Rady Gminy… Najważniejsze, że wybory to sprawa otwarta, a zawsze pojawić się może „czarny koń”. Kandydować mogą nawet osoby spoza gminy Lubiszyn… a wartości kandydata na wójta świadczyć tez będa jego kandydaci na radnych.

Tym samym Redakcja „PT” informuje, że w dniach 26-28 p. Teresa Wozińska i p. Mariusz Wójcik przeprowadzą na terenie wiosek: Wysoka, Lubno, Brzeźno, Lubiszyn, Staw i Ściechów telefoniczny sondaż na 5 procentach mieszkańców każdej z miejscowości. Zadawane będą dwa pytania: „Kto według Pana/Pani powinien zostać Wójtem Gminy” oraz „Który z wymienionych (będzie lista) kandydatów byłby Pana/Pani zdaniem najlepszym wójtem?” . Ankieta wysłana zostanie także na posiadane adresy e-mailowe. Badania są anonimowe i zapewniając pełną dyskrecję serdecznie prosimy o udzielanie odpowiedzi.
Redakcja.

18.01.2010

SKUTECZNIEJ ŚCIGAJMY ALIMENTACYJNYCH DŁUŻNIKÓW

Dzisiejsza (23 bm.) „Gazeta Wyborcza” opublikowała listę samorządów, które najbardziej aktywnie walczą z alimentacyjnymi dłużnikami przy użyciu dostępnych instrumentów prawnych i administracyjnych.
Na liście jest Santok i Krzeszyce, ale nie ma Bogdańca, Kłodawy czy Lubiszyna. Czy to oznacza, że osoby zalegające z alimentami mają w gminie Lubiszyn łatwiej? „Egzekucją zajmują się pracownicy GOPS-u i nie jest to jakiś szczególny problem poza kilkoma sytuacjami, gdy nie można namierzyć adresata” – tłumaczy wójt Tadeusz Piotrowski. Jednocześnie podkreśla, że w przeszłości rozważał występowanie do Starostwa Powiatowego o odbieranie dłużnikom prawa jazdy, ale możliwość tą zablokował we wrześniu 2009 roku Trybunał Konstytucyjny. Nie zmienia to faktu, że warto korzystać z nowoczesnych programów jak np. „Dłużnik Alimentacyjny”, które usprawniają tą egzekucję o kilkadziesiąt procent. „Przeanalizujemy sam program i rozważymy to” - zapowiada wójt.
Dlaczego dłużnikami alimentacyjnymi zajmują się gminy ? Takie uprawnienia nadała im ustawa wprowadzająca świadczenia z funduszu alimentacyjnego, które są wypłacane przez urzędy gmin lub ośrodki pomocy społecznej. W procedurze uczestniczy komornik, a poza wypłatą świadczeń gminy starają się zmusić dłużnika alimentacyjnego do wywiązywania się z obowiązków. Jeśli gmina odkryje, że komornik jest opieszały, poinformuje o tym sąd. Ponadto gdy rodzic niepłacący na dzieci tłumaczy to brakiem pracy, gmina skieruje go do urzędu pracy, aby ten zaoferował mu zajęcie.

JEST PROBLEM Z SALAMI WIEJSKIMI

Władze gminy mają problem z windykacją w zakresie pobieranych przez sołtysów opłat za wynajem sal wiejskich.
Salami wiejskimi zarządzają sołtysi i przykład Lubna, Mystek, Stawu, Lubiszyna czy Wysokiej, pokazuje, że robią to całkiem skutecznie. Sołtys Mystek swoją salę doprowadził do stanu niemal doskonałego, sołeccy radni z Lubna – mimo iż zrobili już bardzo wiele – w bieżącym roku będą remontować dalej, lubiszyńska sala to prawie centrum gminnych spotkań, Staw przeobraża byłą dyskotekę na salę wiejską, a obiekt w Tarnowie nabrał błysku jeszcze za sołtysa Tadeusza Pawlickiego. Nie zmienia to faktu, że koszty utrzymania tych obiektów, to rocznie ponad 100 tysięcy złotych, a wpływy do kasy gminnej z tytułu ich wynajmu, to kilkadziesiąt razy mniej. Tylko przykład Tarnowa pokazuje, że mimo iż w 2009 roku sala wiejska była wynajmowana na różne cele – również prywatne i komercyjne - kilkanaście razy, to do Urzędu Gminy fakt ten został zgłoszony tylko raz i to nie przez sołtysa, ale całkiem inną drogą. Pojawia się pytanie: gdzie są pieniądze z wynajmu, bo do kasy gminy nie wpłynęły, a w sołeckim preliminarzu ujęte nie były. Można zrozumieć postulat sołtysa Stanisława Kałużnego z Mystek, by pieniądze z dochodowych imprez zostawały w wiosce, ale nie można zrozumieć cwaniactwa, które polega na ukrywaniu faktu wynajmu tych sal przed Urzędem
Gminy. Nie ma już "dobra państwowego" - są nasze wspólne sprawy o które powinnismy wspólnie dbać.

OBRADOWAŁA KOMISJA REWIZYJNA

Obradowała Komisja Rewizyjna. Znów było o prasie...
Można odnieść wrażenie, że w gminie Lubiszyn nie ma wielu spraw, którymi mogłaby się zajmować Rada Gminy, a jedynym powodem zwoływanych posiedzeń samorządowych komisji jest użalanie się nad tzw. cenzurą, której - niczym Yeti - nikt jeszcze nie widział, ale przewodniczący Eugeniusz Leśniewski mówi o niej coraz częściej. Rzecz dotyczy tego, że w ostatnich „Wieściach Lubiszyńskich” jego zdjęcie pojawiło się tylko trzy razy, a nazwisko kilka razy więcej. Okazuje się, że to zbyt mało, ale wiadomo iż „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Pocieszeniem jest fakt, że zdecydowana większość radnych, to ludzie pracowici i zaangażowani społecznie, ale nie użalają się nad tym, że ktoś i gdzieś o nich nie napisał. Robią swoje i to bardzo dobrze.

GMINA PRZYCIĄGA OSOBOWOŚCI

Gmina Lubiszyn staje się atrakcyjnym magnesem dla ludzi wpływowych, aktywnych oraz z inicjatywą.
Od kilku dni w Marwicach zamieszkał Lubomir Fajfer. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jest osobą w regionie powszechnie znaną, posiadającą niezwykle rzadkie kontakty oraz wiedzę i pomysły, które mogą być dla gminy Lubiszyn bardzo cenne. „Czuję się tu bardzo dobrze i nie mam wątpliwości, że dobrze wybrałem” – mówi Fajfer. W latach 1997 -1999 pełnił funkcję dyrektora biur parlamentarnych Akcji Wyborczej Solidarność oraz asystenta wiceministra ochrony środowiska dr Macieja Rudnickiego. Od 1999 do 2002 był dyrektorem w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, a potem kolejno - dyrektorem sprzedaży w firmach handlowych oraz wiceprezesem państwowych Zakładów Azotowych Kędzierzyn SA, które przygotowywał z ramienia Ministerstwa Skarbu do prywatyzacji.
Obecnie jest uznanym doradcą ds. funduszy europejskich oraz doradcą w Zarządzie Regionu NSZZ „Solidarność” Regionu Gorzowskiego. „Znam go kilkanaście lat i nie mam wątpliwości, że Lubek to człowiek o unikalnej wiedzy, wyjątkowych kontaktach oraz wielkim doświadczeniu. Boję się tylko, że ta gmina nie jest jeszcze gotowa na to, by wykorzystywać potencjał, który drzemie w jej mieszkańcach” - mówi redaktor „Pulsu Tarnowa”, który w wielu miejscach skutecznie z Fajferem współdziałał. Co ważne, nowy mieszkaniec Marwic ściśle współdziałał z obecną wojewodą Heleną Hatką, marszałkiem Marcinem Jabłońskim, wicemarszałkiem Tomaszem Hałasem czy parlamentarzystami: Elżbietą Rafalską i Witoldem Pahlem.

WIZYTA KURATORA OŚWIATY

Rozbudowująca się w Lubiszynie Szkoła Podstawowa oraz Przedszkole tj. Akademia „Wiercipięty” zbierają doskonałe recenzje oświatowych urzędników.
Wizytował je dzisiaj (20 bm.) Lubuski Wicekurator Oświaty Ferdynand Sańko oraz dyrektor Wydziału Diagnoz, Analiz i Strategii Edukacyjnej Ewa Rawa. Razem z wójtem Tadeuszem Piotrowskim, dyrektorem Szkoły Podstawowej Janem Byczkiewiczem oraz Danutą Nikolak z Urzędu Gminy wizytowali oni zarówno powstającą „dobudówkę” szkoły, jak też funkcjonujące już Przedszkole Gminne. „To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wykonywane przez nas inwestycje są najwyższej jakości” – mówi wójt Piotrowski.

MACIE WSPANIAŁE PRZEDSZKOLE I SZKOŁĘ

ROZMOWA Z EWĄ RAWĄ, DYREKTOREM WYDZIAŁU ANALIZ, DIAGNOZ I STRATEGII EDUKACYJNYCH W LUBUSKIM KURATORIUM OŚWIATY.
Red.: Jak wrażenia z wizyty w Lubiszynie ?
Ewa Rawa: Niesłychanie pozytywne. Ja pracuję w kuratorium 18 lat i mogę zaświadczyć, że wielokrotnie będąc w Lubiszynie widziałam jak ta infrastruktura wygląda, a jak wygląda dzisiaj. To jest skok cywilizacyjny o niezwykle wielkim rozmiarze.
Red.: Czyli podobało się również kuratorowi ?
E.R.:
Oczywiście, pan kurator był zadowolony i nie mamy wątpliwości, że takiego przedszkola jakie istnieje w Lubiszynie pozazdrościć może wiele placówek miejskich. Po prostu wspaniały obiekt i z rozmów z kierownictwem wiem, że to nie koniec rozwoju.
Red.: A sama rozbudowa szkoły ?
E.R.:
Ja w Lubiszynie byłam wielokrotnie i widziałam pielgrzymki dzieci z budynku do budynku, aby mogły odbyć lekcję wychowania fizycznego. Teraz te warunki będą doskonałe, a przecież powstanie też pracownia komputerowa i to wszystko będzie nie bez poważnego wpływu na otaczającą rzeczywistość. Gmina Lubiszyn ma naprawdę powody do dumy z powodu przepięknego przedszkola i rozbudowującej się szkoły.
Red.: Czyli jest sukces?
E.R.:
Tak i nie ukrywam, że pan kurator ma nawet pewien pomysł w jaki sposób ten sukces podkreślić, ale szczegóły nie w tym momencie.
Red.: Dziękujemy za rozmowę.

POKAZUJE SWOJE "JA" NAWET NA CMENTARZU. ŻENUJĄCE !!!

Skandaliczne zachowanie Sołtysa Tarnowa przybrało znamiona działalności bezczelnej i niedopuszczalnej, która w świętym miejscu szuka zbędnych i niepotrzebnych wrażeń. Sama postawa i brak zrozumienia dla sytuacji nawiązywała do zwyczajów spod lasu...
W cieniu pogrzebu śp. Kazimierza Sadlika, tarnowski sołtys Grzegorz Miszkiewicz próbował rozegrać kolejną część swojej prowincjonalnej batalii przeciwko Urzędowi Gminy. Wszystko dlatego, że z powodu braku opłat ze strony firm pogrzebowych, władze gminy wprowadziły nakaz, by cmentarze otwierali sołtysi lub członkowie rad sołeckich, po uprzednim dokonaniu opłat przez firmy pogrzebowe. Niestety, sołtys Grzegorz Miszkiewicz albo stosowne zarządzenie źle zrozumiał – co jest niezwykle możliwe, a nawet oczywiste – lub tez po prostu świadomie deprecjonował przedmiotowe postanowienie władz gminnych. Postanowił w poniedziałek cmentarza nie otwierać , a czynności tej dokonać musiała gminna urzędniczka. „Zrobił to specjalnie i to właśnie dlatego, że sprawa dotyczyła Kazika, bo w odniesieniu do innej osoby nie byłby takim chojrakiem” – mówi jeden z mieszkańców Tarnowa. „Upoważnienie do otwierania cmentarzy mają sołtysi lub upoważnieni do tego członkowie rad sołeckich, a w gminie dokonuje się jedynie opłat” – tłumaczy wójt Tadeusz Piotrowski. Samo zarządzenie wprowadzone zostało, gdyż samorząd z tytułu braku stosownych opłat tracił rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Sytuację można oczywiście tłumaczyć skrupulatnością Miszkiewicza w przestrzeganiu gminnych zarządzeń, ale gdyby tak było, to zgłaszałby w Urzędzie Gminy fakt wynajmu sali wiejskiej i pobierania za to pieniędzy. Ale nie robi tego...

BABY Z JAJEM DAJĄ RADĘ !

Mężczyźni dymią, zmieniają liderów i wzajemnie się podszczypują. Meski skład Rady Gminy jest w tym wzgledzie szczególnie wybitny, ale na szczęście są też panie, które wszystko tonują, wprowadzają nastrój refleksji oraz zastanowienia.
Różnie można oceniać postulat wprowadzenia parytetów na listach wyborczych, ale nie ma wątpliwości, że kobiety są w lubiszyńskiej Radzie Gminy oazą spokoju i warto się zastanowić nad tym, aby było ich w samorządzie jeszcze więcej. W 15 – osobowej radzie zasiadają trzy panie: architektka o filozoficznym i refleksyjnym podejściu do życia Maria Grabarczyk, solidna, kompetentna i ułożona do cna nauczycielka Grażyna Banasiak oraz niezwykle profesjonalna, a zarazem posiadająca urok osobisty Joanna Sidor. „Praca w radzie to ciekawe doświadczenie, ale nie zgadzam się z opiniami, że mężczyźni tak absolutnie dominują” – mówi radna Maria Grabarczyk, która mandat sprawuje po raz pierwszy. Podobnego zdanie jest radna Grażyna Banasiak, która podkreśla, że panowie w Radzie Gminy są niezwykle szarmanccy i starają się uszanować ich kobiecość. „Jesteśmy wysłuchiwane i mamy coś do powiedzenia. Panowie są mili i nasze argumenty do nich raczej docierają” – mówi wiceprzewodnicząca Rady Gminy. Dowodem na jednomyślność kobiet w samorządzie jest także opinia radnej Joanny Sidor, która w samorządzie czuje się jak ryba w wodzie, a wszystko za sprawą tego, że na co dzień pracuje w administracji publicznej i jak zabiera głos, to wie o czym mówi. „Mężczyźni traktują nas po partnersku i trudno się temu dziwić, bo wszystko zależy od kobiet. My jesteśmy kompetentne, z charakterem i stanowimy siłę” – mówi radna Grabarczyk. W tym kontekście nie dziwią słowa wiceprzewodniczącej Grażyny Banasiak, która mocno podkreśla, że wszelkie parytety są zbędne, bo ludzie nie wybierają kobiet do władz dlatego, że są kobietami, ale z powodu ich wiedzy oraz umiejętności. „Pracuję w szkole i to mi sprawia ogromną przyjemność. Staram się być dobra w tym co robię i po to jestem w Radzie Gminy” – mówi. Wspólną cechą żeńskiej strony Rady Gminy są wysokie kompetencje, świetne wykształcenie oraz osobisty urok. Zresztą o dużych umiejętnościach kobiet mieszkańcy przekonali się już dawno, bo przez jedną kadencję wójtem była Elżbieta Kwaśniewicz, obecnie radna Rady Powiatu i dyrektor w ARiMR, a sąsiedni Bogdaniec oraz Kłodawa, to przykład na to, że… kobiety potrafią. Inaczej mówiąc - baby z jajem daja radę !

BECZKA POTU CZY PROCHU...




MAM TU JESZCZE WIELE DO ZROBIENIA

Wójt Tadeusz Piotrowski nie boi się konkurentów, a najbardziej brzydzi się bezpodstawnymi plotkami i pomówieniami na swój temat. Uważa, że próba obniżenia mu wynagrodzenia, to powód do wstydu dla Rady Gminy, bo więcej zarabia nawet młody wójt z Deszczna. Będzie ubiegał się o kolejną kadencję. „Mam tu jeszcze wiele do zrobienia” – uważa.

ROZMOWA Z TADEUSZEM PIOTROWSKIM, WÓJTEM GMINY LUBISZYN.
Redakcja.: Czy praca wójta jest stresująca ?
Tadeusz Piotrowski: Jest bardzo stresująca i niech nikt nie myśli, że to same przyjemności, bo tych wcale nie ma dużo.
Red.: Co najbardziej w tej pracy wkurza, a co jest powodem do radości ?
T.P.:
Najbardziej mnie denerwują plotki i pomówienia bez podstaw, których jedynym celem jest zszarganie mojej dobrej opinii. Na szczęście powodów do radości jest więcej, bo w gminie udało się zrobić więcej niż zapowiadałem, a jeśli wykonamy jeszcze inwestycje umiejscowione w tegorocznym budżecie, to w nową kadencję wejdę z podniesionym czołem.
Red.: To skąd tyle jadu i nienawiści u przeciwników ?
T.P.:
Najwidoczniej zazdroszczą, że przez dwie ostatnie kadencje zrobiono niewiele, a od momentu, gdy objąłem urząd Wójta Gminy, wreszcie zaczęło się dziać i gmina żyje nowym oddechem. Ogrom inwestycji przerasta ich wyobraźnię i dlatego nienawistnie mnie atakują.
Red.: Właśnie, największy sukces ostatnich trzech lat ?
T.P.:
W kolejności są to szkoła i przedszkole lub odwrotnie – przedszkole i szkoła.
Red.: A bycie wojskowym pomaga czy przeszkadza ?
T.P.:
Pomaga, bo nieodłącznym elementem wojskowości jest stres, a ja się do niego przyzwyczaiłem. Tym samym mniej emocjonalnie reaguję na ataki oraz ciosy poniżej pasa. Gorzej reagują moi pracownicy, którzy związane z pracą stresy muszą niejednokrotnie odchorowywać.
Red.: A który z radnych najbardziej pana denerwuje i za co ?
T.P.:
Powiem tylko jedno. Jestem człowiekiem honoru i raz danego słowa dotrzymuję. Dziwię się więc radnym, którzy inaczej głosują na komisji, a jeszcze inaczej na sesji Rady Gminy. To zachowanie bez honoru i klasy. Zachowanie na poziomie marionetki z którą nie mam ochoty rozmawiać. Honor jest w życiu ważny !
Red.: A zabolało jak radni głosowali nad zaskarżoną dzisiaj uchwałą w sprawie pana wynagrodzenia ?
T.P.:
To świadczy tylko o Radzie Gminy, która powinna się swojej uchwały wstydzić. Radni nie powinni mnie oceniać na podstawie liczby godzin, które spędzam w urzędzie, ale z tego co zostało zrobione. Inwestycje świadczą o mnie najlepiej. W gminie Deszczno siedzą wszystkie możliwe służby i instytucje kontrolne, które stwierdzają mniejsze lub większe nieprawidłowości, a młody wójt zarabia dwa razy więcej niż ja. To wstyd dla naszego samorządu. Takie jest moje zdanie.
Red.: Czy czuje się pan zazdrosny ,gdy niektórzy mówią, że wicewójt Daniel Niekrewicz byłby dobrym kandydatem na wójta ?
T.P.:
Nie czuję się zazdrosny, bo staram się otaczać najlepszymi i wierzę, że każdy w urzędzie nosi marszałkowską buławę. A tak poważnie, to z zastępcą mamy pewne ustalenia i reguły współpracy, których precyzyjnie się trzymamy.
Red.: A boi się pan wyborczych konkurentów ?
T.P.:
Powtórzę jeszcze raz – rozsądni mieszkańcy ocenią mnie po czynach. Nie po tym co się o mnie mówi. Niektórzy radni opowiadają niestworzone rzeczy, ale wójta wybierają mieszkańcy, a oni sami dobrze widzą jak wiele się wydarzyło. Nie boję się konkurentów, bo ich nie ma.
Red.: Czyli będzie się pan ubiegał o kolejną kadencję ?
T.P.:
Oczywiście, mam tu jeszcze wiele do zrobienia.
Red. Dziękuję za rozmowę.

KOMENTARZ REDAKCYJNY


SPÓR Z SAMYM SOBĄ

Opublikowany kilka dni temu przez „Puls Tarnowa” artykuł stał się przyczynkiem do większej publikacji w dzisiejszej „Gazecie Lubuskiej”.
”Spór z samym sobą” – pod takim tytułem w dzisiejszej „GL” red. Jakub Pikulik opisuje żenującą sytuację w której obsługujący gminę Lubiszyn prawnik mec. Henryk Wisniewski reprezentował w sporze dwie strony: Gminę Lubiszyn oraz Nadleśnictwo Bogdaniec. „Nie jestem taki głupi, żeby reprezentować dwie strony tego samego sporu” – tłumaczy się w publikacji mec. Wisniewski. A dziennikarz konkluduje niezwykle lapidarnie: „Problem w tym, że reprezentował”. Rzecz dotyczyła podatków za grunty, które gmina Lubiszyn naliczyła Nadleśnictwu Dębno. Nadleśnictwo nie zgodziło się z naliczonym podatkiem i skierowało do Urzędu Gminy pismo w którym oprotestowało sposób naliczenia podatków. „Rzecz w tym, że obie te instytucje (nadleśnictwo i gminę) reprezentowała ta sama osoba" - pisze dziennikarz, a wiec Mec. Henryk Wisniewski. To jego podpis widniał pod obydwoma pismami. Autor tekstu zapytał o opinię wójta Tadeusza Piotrowskiego, który stwierdził w „GL”, że stanowczo zwrócił prawnikowi uwagę, że „taka sytuacja jest niedopuszczalna”. Zdziwienia, a raczej oburzenia nie krył w tekście „GL” sekretarz Okregowej Izby Adwokackiej Lech Kochaniak. „W takiej sytuacji powinien on bezdyskusyjnie wycofać się. To podstawy etyki tego zawodu” – komentuje i składa deklarację iż OIA zajmie się sprawą. Nie mniej zdziwiony był nadleśniczy z Dębna Lechosław Kaczmarek, który zapowiedział wezwanie mecenasa na dywanik oraz nowy konkurs na obsługę prawną Nadleśnictwa Dębno. W tym kontekście najzabawniej brzmią wyjaśnienia samego zainteresowanego. „Podpisywałem tego dnia wiele innych pism, wśród nich przez niedopatrzenie sekretarki znalazło się to w sprawie Lubiszyna” – tłumaczy się Wisniewski. Cały tekst skomentował sekretarz „Gazety Lubuskiej” red. Zbigniew Borek. „Nie wiem, co w tej sprawie jest smutniejsze: to, że adwokat reprezentował dwie strony w jednym konflikcie(…), czy też to, że zrobił to – jak twierdzi – przez pomyłkę” – napisał red. Borek. Redakcji wypada podziękować pracownikom Nadleśnictwa Dębno, którzy poinformowali nas o sprawie, a innych zachęcić do podobnej współpracy: wies_tarnow@o2.pl . Anonimowość zapewniona.

17.01.2010

NIE SZUKAM DODATKOWYCH WRAŻEŃ










Wójt Tadeusz Piotrowski, jego zastępca Daniel Niekrewicz, skarbnik Beata Pampuchowicz oraz najważniejsi urzędnicy, to zgrany zespół, któremu przez ostatnie trzy lata udało się wykonać wiele pozytywnych przedsięwzięć. Mimo to, niektórym zależy na przysłowiowym „wbiciu klina” pomiędzy wójta, a jego zastępcą. W dzisiejszym wywiadzie wicewójt Daniel Niekrewicz rozwiewa wszelkie wątpliwości: „Jestem tu po to, by o to stanowisko mógł się ubiegać wójt Piotrowski” – mówi.

ROZMOWA Z DANIELEM NIEKREWICZEM, ZASTĘPCĄ WÓJTA GMINY LUBISZYN.
Red.: Czy zdaje sobie pan sprawę, że wielu mieszkańców gminy twierdzi, że chce pan zostać wójtem ?
Daniel Niekrewicz:
Sprawę sobie może i zdaję, ale ludzie mają prawo mówić co im ślina na język przyniesie. Jestem „tylko„ lub „aż” zastępcą wójta i ta funkcja całkowicie mi odpowiada. Nie szukam dodatkowych wrażeń, tych mam pod dostatkiem.
Red.: Wójtem jest Tadeusz Piotrowski, ale już wkrótce wybory, a nie brakuje takich, którzy uważają iż po przyszłorocznych wyborach pan chętnie zająłby jego miejsce ?
D.N.: Mam tyle swobody w działaniu oraz codziennych obowiązków, że nie potrzebuję przenoszenia się do innego gabinetu, który z pewnością również po następnych wyborach zajmować będzie Tadeusz Piotrowski. Ma czym się chwalić. Mam świadomość tego, iż wszystko co zrobię ja i inni pracownicy urzędu gminy jest firmowane nazwiskiem Piotrowski. To jest naturalne. A z moim kandydowaniem jest jak z Cimoszewicza na Prezydenta RP. Cały czas mówi „nie”, a sondaże go typują.
Red.: Nie jest chyba aż tak kolorowo skoro radni obniżają wójtowi wynagrodzenie ?
D.N.:
Nie oceniam działań radnych, którzy w sukcesach gminy mają swój duży udział. Poza tym, jestem tylko urzędnikiem, który profesjonalnie i skutecznie ma realizować postawione przed nim zadania. Staram się jak mogę, a ocenę uchwał pozostawiam wójtowi oraz powołanym do tego organom.
Red.: Może to taka strategia i świadomie stoi pan „ponad”…
D.N.:
Powtarzam raz jeszcze: ja nie pracuję w tej gminie na siebie, bo mnie oficjalnie nie ma. Wszystko co robię, to czynię w imieniu lub z upoważnienia wójta Piotrowskiego. Jeśli mam sukcesy, to są to jego sukcesy. Jeśli popełnię błąd, to ma prawo wyciągnąć ode mnie konsekwencje. Gminą rządzi jednoosobowo Wójt Gminy, a lokalnie prawo uchwala kolegialnie Rada Gminy.
Red.: Czyli nie będzie pan ubiegał się o stanowisko wójta ?
D.N..:
Jestem tu po to, by o to stanowisko mógł się ubiegać wójt Piotrowski. Działam w jego imieniu i na jego rzecz, a funkcja zastępcy daje ogromne możliwości uczenia się, spotykania ciekawych ludzi oraz zmieniania naszej lokalnej rzeczywistości. To naprawdę dużo.
Red.: Sadzi pan, że znajdą się śmiałkowie, którzy wystartują przeciwko obecnemu wójtowi ?
D.N.:
Ludzie mają różne zainteresowania, niektórzy po latach leczą kompleksy, a jeszcze inni chcieliby zwrócić na siebie uwagę. Słyszałem o takich, co dokładnie liczą ilość wytłuszczonych nazwisk w publikacjach. Ktokolwiek wystartuje, to musi wiedzieć, że ta gmina zmieniła się w ostatnich latach diametralnie i nie będzie łatwo pokonać mojego obecnego szefa. Ale wystartować może każdy, a wyboru dokonają nasi mieszkańcy.
Red.: Dziękuję za rozmowę

Dzisiejszym wywiadem rozpoczynamy cykl codziennych rozmów na ciekawe i ważkie sprawy. W poniedziałek rozmowa z wójtem Tadeuszem Piotrowskim pt. "Mam tu jeszcze wiele do zrobienia", a we wtorek z redaktorem "PT" pt. "Sołtys jakiego nie znacie".

KONCERT W STAWIE

Uroczysty koncert chóru „REMEDIUM” miał miejsce dzisiaj (17 bm.) w Stawie. To już drugi występ tego niezwykłego zespołu w tej miejscowości.
Wszystko za sprawą sołtysa Jerzego Legezińskiego oraz dr Zenona Czeraszkiewicza, który nie tylko ustalił termin występu, ale także pokrył wszystkie związane z tym koszty przejazdu i pobytu artystów. Sam chór składa się z 19 członków, którzy na co dzień są lekarzami różnych specjalności. Wykonują muzykę sakralną i barokową. „To dla nas wielki zaszczyt, że koncert odbywa się w Stawie już po raz drugi” – mówi „PT” sołtys Jerzy Legeziński. W dzisiejszym koncercie udział wzięło blisko 200 osób, a wśród publiczności znalazł się również przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski wraz z małżonką, a na co dzień kierownik USC w Lubiszynie - Ireną Leśniewską. Skierował on do chóru kilka ciepłych słów podziękowania. Słowa wdzięczności oraz okolicznościowy prezent w imieniu wójta Tadeusza Piotrowskiego przekazał sołtys J. Legeziński. Muzyczne inicjatywy Stawu, to dowód na to, że na terenach wiejskich również można organizować ciekawe przedsięwzięcia artystyczne, których nie powstydziłoby się nawet duże miasto. W ubiegłym roku z inicjatywy „Pulsu Tarnowa” I Koncert Bożonarodzeniowy odbył się w Tarnowie. Tydzień temu raczkujący „Puls Kłodawy” zorganizował koncert Beaty Kulmy w Chwalęcicach.

KOLĘDY I PASTORAŁKI JAKO ELEMENT NARODOWEJ TOŻSAMOŚCI

Minął zaledwie rok odkąd lubiszyńska Rada Gminy ma nowego przewodniczącego, ale jego wypowiedzi już robią furorę i stają się niemal kultowe. W dodatku ma duże szczęście w loteriach…
Wczorajsze (16 bm.) wystąpienie przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego podczas wręczania nagród laureatom Festiwalu Piosenki Bożonarodzeniowej w Ściechowie przejdzie do annałów lubiszyńskiego samorządu. Jak zwykle było starannie przygotowane oraz stanowiło element edukacji. „Pieśń Bogurodzica była dla polskich rycerzy pod Grunwaldem ważnym odniesieniem. Dla współczesnych Polaków są nimi kolędy i pastorałki, które jednoczą ludzi wobec wspólnych wartości” – mówił przewodniczący. ”Brakowało tylko żeby odśpiewał Bogurodzicę” – komentował po festiwalu jeden z radnych, który nie chciał jednak podawać nazwiska. Sami radni powinni być zadowoleni, bo przewodniczący stanowczo skonstatował: „Rada jest silna !”. Deklaracja o tyle ważna, że zbliżają się wybory i akurat to gremium potrzebuje silnego przywódcy, a on zdaje się być człowiekiem na odpowiednie czasy. Co ciekawe, przemówienia przewodniczącego Leśniewskiego są za każdym razem ciekawe i pozostają w pamięci. Niektóre stają się nawet przyczynkiem do pozytywnych anegdot. Jedna z nich dotyczy określenia „ornitolog”, które nadał E. Leśniewskiemu Mec. Henryk Wiśniewski, gdyż podczas akademii z okazji Dnia Nauczyciela oraz Święta Odzyskania Niepodległości pozwalał sobie na „ptasie” odniesienia oraz ich lokalną interpretację. Tak czy inaczej, podręczniki i techniki przemawiania koncentrują się na tym, by wystąpienia były treściwe i zapamiętane. Przewodniczącemu lubiszyńskiej Rady Gminy wychodzi to nadzwyczaj dobrze i jest to powód do dumy. Co ciekawe, podczas festiwalu stał się on również bohaterem losowania nagród dla publiczności. Pokazał jednak ogromną klasę i wylosowanej nagrody nie przyjął, ale powędrowała ona do kogoś innego.
Tak trzymać Panie Przewodniczący !

15.01.2010

ZMARŁ KAZIU SADLIK Z TARNOWA

Zmarł mieszkaniec Tarnowa.
Dziś w nocy odszedł z tego świata Kazimierz Sadlik. Długoletni mieszkaniec i osoba, mimo swoich wad, przez wielu lubiana. Ciekawy życia i wydarzeń w wiosce, zawsze w jej centrum, choć trochę zagubiony. Może w Niebie odnajdzie siebie samego… „Tak po ludzku odszedł przedwcześnie, ale u Boga nie ma takiego określenia”.

14.01.2010

GORĄCA KOMISJA I TAJEMNICZE SMS-y Z TARNOWA

Niezwykle ciekawie przebiegało dzisiejsze posiedzenie połączonych komisji Rady Gminy. Było o wójcie, finansowaniu przedszkola, a nawet „Pulsie Tarnowa”. Na szczęście nad wszystkim, mimo gorzkich uwag pod adresem redakcji, czuwał przewodniczący Rady Gminy.
Miało być spokojnie i na temat planu pracy Rady Gminy Lubiszyn na rok 2010, ale dzisiejsze posiedzenie komisji samorządowych przebiegało inaczej niż zaplanowano. Radny Wojciech Zwieruho zgłosił wniosek, aby Rada Gminy zawiesiła antycypację uchwały Rady Gminy w przedmiocie obniżenia wynagrodzenia wójtowi Tadeuszowi Piotrowskiemu. Zdecydowanie innego zdania był radny i szef komisji budżetowej Artur Terlecki, który uznał iż ewentualna „abolicja” dla wójta Piotrowskiego byłaby możliwa, ale dopiero po pewnym czasie, gdy radni stwierdzą iż jego poprawa ma charakter długotrwały i nie ulegnie nagłej zmianie. Niespodziewanie emocje wywołała ocena jednego z najlepszych – jak dotychczas w historii Gminy Lubiszyn – wydań „wieści Lubiszyńskich”. Według niektórych były zbytnio przejaskrawione i niepotrzebnie promowały władzę wykonawczą, choć według autorów „WL”, po raz pierwszy radni oraz sołtysi zostali w tym wydaniu mocno wyartykułowani, choć kilka numerów wcześniej - z redakcyjnego lenistwa lub braku kompetencji - byli pomijani. Nie zabrakło też emocji wokół przyłapanego na nieetycznej działalności Mec. Henryka Wisniewskiego, a także placówek edukacyjnych w gminie. Na szczęście spokoju i troski o stabilizację w Gminie Lubiszyn odmówić nie można przewodniczącemu Eugeniuszowi Leśniewskiemu. „Chodzi o to, by ustalić plan pracy i działań Rady Gminy ustalić w taki sposób, aby skutecznie i prawidłowo funkcjonowała nawet pomimo tegorocznych wyborów samorządowych” – tonuje nastroje w rozmowie z „PT” Eugeniusz Leśniewski. Sesja Rady Gminy odbędzie się na początku lutego.
Napięcie po posiedzeniu rozładowała dopiero informacja, że zarówno wójt Piotrowski, jak też przewodniczący Leśniewski otrzymali w niedzielę SMS-a z tego samego numeru, który pochodził od pewnej zakompleksionej „kliki” z miejscowości nieopodal Lubiszyna. Takie zwyczaje jaki lider i jego asystent...

KTO SZEPTA DO UCHA WÓJTA ?


13.01.2010

WŁADZE GMINY MAJĄ KŁOPOTY Z PANIĄ DORSCH. COŚ LUB KTOŚ...POWINNO ZOSTAĆ PODDANE BADANIOM.

Kontrowersyjna mieszkanka Dzikowa nie daje o sobie zapomnieć. Najpierw walczyła z psem Pango, którego oskarżyła o gwałt na niewinnej suczce Hani, a teraz wypowiedziała wojnę nie mniej groźnemu Urzędowi Gminy.
Zasłynęła pozwaniem sąsiadów z Dzikowa o gwałt dokonany przez ich psa Pango na suczce Hani. Wyrok zakończył się dla gwałciciela i oprawcy niekorzystnie, a los psich bękartów nie jest znany. Na tym jednak Grażyna Dorsch nie poprzestała i zachęcona medialnym rozgłosem poskarżyła się do Urzędu Gminy, że jej sąsiedzi wylewają rzekomo ścieki do pobliskiego rowu w Dzikowie. Sprawa trafiła do Komisji Rewizyjnej, a ta od 4 listopada nie udzieliła jej żadnej odpowiedzi. Tymczasem G. Dorsch postanowiła sprawę skierować do Sądu Rejonowego, na Policję oraz do Starostwa Powiatowego. „Nic jeszcze o tym nie wiem, ale jutro mamy wspólne posiedzenie komisji” – komentuje sprawę przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Trochę więcej informacji udzielił członek Komisji rewizyjnej radny Jerzy Obara, który sprawą jest zaskoczony. „Przypominam sobie sprawę i z tego co wiem, to nie została przez komisję zakończona, bo wciąż jest w toku” – mówi radny Obara. „To sprawa radnych, ja z szacunku do mieszkańców na pisma odpowiadam zawsze na czas i w terminie. Stosowne działania zostały podjęte i trudno zarzucić nam bezczynność” – mówi z kolei wójt Tadeusz Piotrowski. Tytmczasem sama Grażyna Dorsz w rozmowie z "PT" podkreśla, że żal ma przede wszystkim do urzędników, a nie do radnych.
"Złożyłam stosowne pisma w sądzie i na policji, ale narazie nie chcę za dużo mówić" - komentuje pani Dorsch. Wiadomo jednak, że w Urzędzie Gminy powołana została specjalna komisja składająca się z przedstawicieli Policji, Zakładu Usług Komunalnych oraz osoby z zewnątrz, która dwukrotnie pobierała próbki ze wskazanego przez Grażynę Dorsch miejsca, a z samych kontroli sporządzone zostały stosowne protokoły. Postanowiono wykonać dodatkowe badania, ale na to potrzeba czasu.