Wyścig rozpoczęty. Zbliżające się wybory są dla niektórych radnych poważnym testem, a niektórzy z nich mogą po najbliższych wyborach zasiadać na sali sesyjnej co najwyżej na miejscach dla publiczności.
Nadchodzące wybory będą niewątpliwie wyjątkowe, bo nie wszyscy obecni radni utrzymają mandat. Słowne potyczki, podkreślanie kto jest ważniejszy oraz ile razy wymieniono nazwisko w „Wieściach Lubiszyńskich”, to wstęp do ostatecznej walki o mandaty w 15 – osobowej Radzie Gminy Lubiszyn. Wśród obecnych rajców są pewniacy, faworyci, a także ci, którzy nad kandydowaniem się zastanawiają lub na reelekcję nie mają żadnych szans.”Ten pan mandat radnego traktuje jak dodatkową pracę, ale jest zwykłym dwójarzem, a tacy do następnej klasy nie przechodzą” – krzyczał na zebraniu wiejskim w 2009 roku wicenaczelny "PT" Zbigniew Pawlicki, odnosząc się do nieobecności na zebraniu wiejskim radnego Stanisława Czarneckiego. Ostatecznie okazało się, że ten nie został o nim prawidłowo poinformowany, a choć mandat zdobył w wyborach uzupełniających, to wygrał nie z byle kim, bo z szefową „Polfur”-u Renatą Tyrka-Fortuna. „Ma bezpośredni kontakt z mieszkańcami i to jest jego plus” – komentuje kolega z Rady Gminy. Czy to wystarczy? Raczej nie, ale pewni reelekcji mogą być jego koledzy z rady: lider SLD Wojciech Zwieruho i sołtys Stanisław Dudziak. Takiej pewności, gdyby zdecydował się kandydować do Rady Gminy, nie może mieć Daniel Miłostan z Wysokiej, gdyż pod nosem urosła mu konkurencja w postaci sołtysa Romana Gajdy. Wiadomo jednak, że mierzy wyżej – do Rady Powiatu – a tutaj nie jest bez szans. Wtedy mandat powiatowy musiałby stracić ktoś z duetu: Bronisław Mazurak – Elzbieta Kwaśniewicz. Wstępne sondaże wskazują, że pozycja Elżbiety Kwaśniewicz nie jest zagrożona, chyba iż jej drogą – zamiast kandydować na Wójta Gminy – zdecyduje się pójść Eugeniusz Leśniewski. Bezapelacyjnie silną pozycję ma radny Jarosław Malinowski, który jak mało kto zna się na podejmowanych tematach, a przy tym świetnie reprezentuje gminę w sporcie. Wciąż zastanawiają się nad kolejną kadencją dwie panie: Janina Sidor oraz Maria Grabarczyk. Nie ma jednak wątpliwości, że ich wiedza, merytoryczne przygotowanie oraz doświadczenie tej kadencji byłyby w nowym rozdaniu niezwykle przydatne. „Pani Janina Sidor nie krzyczy co i gdzie zrobiła, ale robi swoje” – pisała w listopadzie w liście do redakcji mieszkanka Stawu. Ciekawie zapowiada się sytuacja w okręgu Baczyna, bo o ile mandat Artura Terleckiego zagrożony nie jest, to najprawdopodobniej zwolni się miejsce po Jerzym Obarze, który kandydować raczej nie będzie. Dużo pracy w pokazanie efektów swojej działalności musi włożyć Ireneusz Żyliński z Marwic, a także Sylwester Andrzejewski ze Ściechowa. Obu panów łączy aktywność w miejscowych klubach sportowych i być może wyborcy właśnie to docenią. Bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w Lubnie, bo gdyby do wyborów stanęła popularna sołtys Beata Nawrocka, to mandat musiałby stracić Czesław Wyszowski lub Roman Sławiński. Problem w tym, że obaj są niezwykle lubiani i zasłużeni. Demokracja to taki twór, w którym raz na cztery lata - przynajmniej na szczeblu samorządowym - władza należy do ludzi i to oni decydują o wszystkim, a nie Rada Gminy. Tym bardziej żadnego wpływu nie ma „Puls Tarnowa”. Przed wyborem warto jednak dogłębnie przyjrzeć się dokonaniom i aktywności każdego z tych, którzy mandat będą chcieli zdobyć kolejny raz.
Nadchodzące wybory będą niewątpliwie wyjątkowe, bo nie wszyscy obecni radni utrzymają mandat. Słowne potyczki, podkreślanie kto jest ważniejszy oraz ile razy wymieniono nazwisko w „Wieściach Lubiszyńskich”, to wstęp do ostatecznej walki o mandaty w 15 – osobowej Radzie Gminy Lubiszyn. Wśród obecnych rajców są pewniacy, faworyci, a także ci, którzy nad kandydowaniem się zastanawiają lub na reelekcję nie mają żadnych szans.”Ten pan mandat radnego traktuje jak dodatkową pracę, ale jest zwykłym dwójarzem, a tacy do następnej klasy nie przechodzą” – krzyczał na zebraniu wiejskim w 2009 roku wicenaczelny "PT" Zbigniew Pawlicki, odnosząc się do nieobecności na zebraniu wiejskim radnego Stanisława Czarneckiego. Ostatecznie okazało się, że ten nie został o nim prawidłowo poinformowany, a choć mandat zdobył w wyborach uzupełniających, to wygrał nie z byle kim, bo z szefową „Polfur”-u Renatą Tyrka-Fortuna. „Ma bezpośredni kontakt z mieszkańcami i to jest jego plus” – komentuje kolega z Rady Gminy. Czy to wystarczy? Raczej nie, ale pewni reelekcji mogą być jego koledzy z rady: lider SLD Wojciech Zwieruho i sołtys Stanisław Dudziak. Takiej pewności, gdyby zdecydował się kandydować do Rady Gminy, nie może mieć Daniel Miłostan z Wysokiej, gdyż pod nosem urosła mu konkurencja w postaci sołtysa Romana Gajdy. Wiadomo jednak, że mierzy wyżej – do Rady Powiatu – a tutaj nie jest bez szans. Wtedy mandat powiatowy musiałby stracić ktoś z duetu: Bronisław Mazurak – Elzbieta Kwaśniewicz. Wstępne sondaże wskazują, że pozycja Elżbiety Kwaśniewicz nie jest zagrożona, chyba iż jej drogą – zamiast kandydować na Wójta Gminy – zdecyduje się pójść Eugeniusz Leśniewski. Bezapelacyjnie silną pozycję ma radny Jarosław Malinowski, który jak mało kto zna się na podejmowanych tematach, a przy tym świetnie reprezentuje gminę w sporcie. Wciąż zastanawiają się nad kolejną kadencją dwie panie: Janina Sidor oraz Maria Grabarczyk. Nie ma jednak wątpliwości, że ich wiedza, merytoryczne przygotowanie oraz doświadczenie tej kadencji byłyby w nowym rozdaniu niezwykle przydatne. „Pani Janina Sidor nie krzyczy co i gdzie zrobiła, ale robi swoje” – pisała w listopadzie w liście do redakcji mieszkanka Stawu. Ciekawie zapowiada się sytuacja w okręgu Baczyna, bo o ile mandat Artura Terleckiego zagrożony nie jest, to najprawdopodobniej zwolni się miejsce po Jerzym Obarze, który kandydować raczej nie będzie. Dużo pracy w pokazanie efektów swojej działalności musi włożyć Ireneusz Żyliński z Marwic, a także Sylwester Andrzejewski ze Ściechowa. Obu panów łączy aktywność w miejscowych klubach sportowych i być może wyborcy właśnie to docenią. Bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w Lubnie, bo gdyby do wyborów stanęła popularna sołtys Beata Nawrocka, to mandat musiałby stracić Czesław Wyszowski lub Roman Sławiński. Problem w tym, że obaj są niezwykle lubiani i zasłużeni. Demokracja to taki twór, w którym raz na cztery lata - przynajmniej na szczeblu samorządowym - władza należy do ludzi i to oni decydują o wszystkim, a nie Rada Gminy. Tym bardziej żadnego wpływu nie ma „Puls Tarnowa”. Przed wyborem warto jednak dogłębnie przyjrzeć się dokonaniom i aktywności każdego z tych, którzy mandat będą chcieli zdobyć kolejny raz.