Czy przewodniczący Rady Gminy nie potrafi pisać, a występująca w jego imieniu zastępczyni podpisuje się pod czymś, czego powinna się wstydzić?
Takie można odnieść wrażenie z odpowiedzi jaką „Puls Tarnowa” otrzymał na pismo, które zostało imiennie skierowane do przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego. Nie dość, że nie odpowiedział osobiście, to tezy pod którymi podpisała się wiceprzewodnicząca RG Grażyna Banasiak kompromitują nie tylko ten duet, ale całą radę. Rzecz dotyczyła głośnej w mediach sprawy reprezentowania przez gminnego prawnika mec. Henryka Wiśniewskiego zarówno Urzędu Gminy, który był w sporze z Nadleśnictwem Dębno, jak też samego nadleśnictwa. „To jedno z największych przewinień jakich może dopuścić się prawnik. Przygotowywane zmiany w prawie idą w kierunku jeszcze większych zaostrzeń w tym zakresie” – komentuje przedstawiciel palestry z dużym doświadczeniem i parlamentarzysta w jednej osobie, który nie chce jednak by jego nazwisko w jakikolwiek sposób było kojarzone z lokalnym adwokatem. Choć sprawę szeroko komentowały lokalne media – „Gazeta Lubuska”, Radio RMG i Radio Zachód, słowa oburzenia artykułowali przedstawiciele Okręgowej Izby Adwokackiej, a do „PT” przyszło w tej sprawie kilka listów, to o sprawie do dziś nic nie wiedzą radni. „Rada Gminy Lubiszyn nie posiada wiedzy w zakresie reprezentowania przez mec. Henryka Wiśniewskiego interesów podmiotów będących w sporze z Gminą Lubiszyn” – napisała 2 lutego br. wiceprzewodnicząca Banasiak. Inaczej mówiąc – „czeski film”: nikt i nic nie wie, a "pierwszy prawnik wśród rolników i pierwszy rolnik wśród prawników"wciąż budzi strach niemal wszystkich: wójta, zastepcy, przewodniczącego, urzedników, radnych i sołtysów. Powstaje pytanie: po co utrzymywać w gminie nieobecnego wójta oraz prawnika, skoro na wójta można wybrać prawnika i mieć przysłowiowe "dwa w jednym". Stary, ale jary...
Takie można odnieść wrażenie z odpowiedzi jaką „Puls Tarnowa” otrzymał na pismo, które zostało imiennie skierowane do przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego. Nie dość, że nie odpowiedział osobiście, to tezy pod którymi podpisała się wiceprzewodnicząca RG Grażyna Banasiak kompromitują nie tylko ten duet, ale całą radę. Rzecz dotyczyła głośnej w mediach sprawy reprezentowania przez gminnego prawnika mec. Henryka Wiśniewskiego zarówno Urzędu Gminy, który był w sporze z Nadleśnictwem Dębno, jak też samego nadleśnictwa. „To jedno z największych przewinień jakich może dopuścić się prawnik. Przygotowywane zmiany w prawie idą w kierunku jeszcze większych zaostrzeń w tym zakresie” – komentuje przedstawiciel palestry z dużym doświadczeniem i parlamentarzysta w jednej osobie, który nie chce jednak by jego nazwisko w jakikolwiek sposób było kojarzone z lokalnym adwokatem. Choć sprawę szeroko komentowały lokalne media – „Gazeta Lubuska”, Radio RMG i Radio Zachód, słowa oburzenia artykułowali przedstawiciele Okręgowej Izby Adwokackiej, a do „PT” przyszło w tej sprawie kilka listów, to o sprawie do dziś nic nie wiedzą radni. „Rada Gminy Lubiszyn nie posiada wiedzy w zakresie reprezentowania przez mec. Henryka Wiśniewskiego interesów podmiotów będących w sporze z Gminą Lubiszyn” – napisała 2 lutego br. wiceprzewodnicząca Banasiak. Inaczej mówiąc – „czeski film”: nikt i nic nie wie, a "pierwszy prawnik wśród rolników i pierwszy rolnik wśród prawników"wciąż budzi strach niemal wszystkich: wójta, zastepcy, przewodniczącego, urzedników, radnych i sołtysów. Powstaje pytanie: po co utrzymywać w gminie nieobecnego wójta oraz prawnika, skoro na wójta można wybrać prawnika i mieć przysłowiowe "dwa w jednym". Stary, ale jary...