8.02.2010

TISZE JEDZIESZ, DALEJ BUDIESZ


Sympatia ludzi nie zawsze jest wprost proporcjonalna do rozgłosu, a wiele osób mówi dobrze właśnie o tych samorządowcach, którzy w cieniu i bez fajerwerków dbają o interesy swoich wyborców.
Lubiszyńscy samorządowcy dzielą się na tych, którzy wiecznie podkreślają swoje istnienie, choć nie zawsze coś z tego wynika oraz tych, którzy działają po cichu i niepotrzebnie się nie wychylają. Najważniejsze, że mają efekty. Najlepszy przykład, to Roman Sławiński oraz Czesław Wyszowski z Lubna, którzy na sesjach wcale nie brylują, ale swoją skuteczność okazali już niejednokrotnie. „Zrównoważony i spokojny człowiek, który wie czego chce” – mówi o radnym Wyszowskim mieszkanka Lubna Kazimiera Karczewska. W podobnym tonie wypowiada się inna mieszkanka Lubna Zofia Makowska. „Dobry człowiek, który zawsze porozmawia i powie coś dobrego. Pewnie w radzie też wprowadza taki spokój” – dodaje. Nie mniej pochlebnych opinii zbiera innych radny z Lubna Roman Sławiński, który na rzecz mieszkańców działa razem z zoną. „O panu Romanie nie da się powiedzieć niczego złego, bo to porządny człowiek, dobry gospodarz i zaangażowany w sprawy naszej wioski działacz” – mówin Jolanta Paprocka z Lubna. Obaj mogą liczyć na doskonałą opinię swojego proboszcza. „Jestem tu ponad dwa lata, ale nie słyszałem, by ktokolwiek powiedział o nich coś złego. Wnioskuję, że dobrze działają dla tutejszej społeczności i wiedzą po co zostali wybrani” – mówi proboszcz Lubna ks.Tomasz Bielachowicz. Dobrych recenzji i opinii nie szczędzą swojej radnej również mieszkańcy Stawu, którzy uważają iż przewodnicząca komisji Oświaty i Spraw Socjalno-Komunalnych Janina Sidor reprezentuje ich dobrze i skutecznie. „Wiem, że cały czas interesuje się naszą miejscowością, pojawia się gdzie trzeba i dobrze reprezentuje nasze interesy” – mówi Dawid Skrzypczak ze Stawu. Pozytywnych opinii nie oszczędzają jej również stawskie kobiety, które widzą w niej swoją reprezentantkę. „Nie znam jej osobiście, ale słyszałam same superlatywy. Podobno zna się na administracji i dobrze nas reprezentuje” – dodaje Sylwia Król ze Stawu. Doskonałym przykładem radnego, który ma ogromny autorytet i cieszy się wielkim szacunkiem, ale nigdy nie pcha się do pierwszego szeregu, jest radny Ireneusz Żyliński. „To prawie mój sąsiad i uważam, że to bardzo w porządku człowiek i jeszcze bardziej przyzwoity samorządowiec” – mówi Marian Kufel z Marwic, który zastrzega się, że gminą za bardzo się nie interesuje, ale wie iż Żyliński „jest w porządku”. „Bardzo miły człowiek, który zawsze porozmawia, pocieszy i zapyta o samopoczucie” – mówi Piotr Proch, który kojarzy Żylińskiego z klubu sportowego „Zorza Marwice”. „Spokojny, ale bardzo mądry” – dodaje Teresa Jasińska z Marwic. Niestety, nie w każdej miejscowości mieszkańcy są tak rozmowni, bo albo radni „przeszarżowali” i uważają, że zrobili dla wyborców bardzo wiele, a mieszkańcy wiedzą swoje, albo mieszkańcy nie wiedzą nawet kto jest ich radnym. Są też tacy, którzy twierdzą, że nie powiedzą o radnych zbyt dużo, bo musieliby ich obrazić.