26.02.2010

BYĆ JAK PRZEWODNICZĄCY

Przewodniczący Rady Gminy, to odpowiednik sejmowego Marszałka Sejmu. Władzy praktycznie nie ma, a jego rola i wpływy zależą od osobistego autorytetu. W Gminie Lubiszyn jest to funkcja wyjątkowo niepewna…
Formalnie przewodniczący Rady Gminy, to osoba kierująca pracami lokalnego „parlamentu”. Przygotowuje posiedzenia, zwołuje i prowadzi sesje oraz reprezentuje w razie takiej potrzeby Radę Gminy (nie gminę) na zewnątrz. Pierwszym przewodniczącym Rady Gminy w tej kadencji był Jarosław Malinowski z Gajewa. Jak przystało na świetnego nauczyciela i zdyscyplinowanego sportowca swoją funkcję pełnił dynamicznie, ale przewidywalnie. Zawsze przygotowany i zaangażowany pełnią emocji. „Jego zaangażowanie oceniam niezwykle pozytywnie” – mówi wójt Tadeusz Piotrowski. Nie miał wielkich aspiracji, a pełniąc funkcję szefa Rady Gminy chciał być po prostu dobrym samorządowcem. Całkiem inny, co nie znaczy gorszy, styl sprawowania tej ważnej funkcji przyjął przedsiębiorca i radny z Wysokiej Daniel Miłostan. Sesje były krótkie i konkretne, posiedzeń komisji było mniej, ale za to zawsze było sprawnie i na temat. Niezwykle godnie reprezentował Radę Gminy podczas imprez oraz oficjalnych spotkań.
Mieliśmy różne spięcia, ale to wynikało raczej z różnic charakterów. Przewodniczący Miłostan, to młody, rzutki i przedsiębiorczy człowiek, a ja jednak jestem osobą ustabilizowaną i konserwatywną” – wspomina współpracę z Miłostanem wójt Tadeusz Piotrowski. Co ważne, Daniel Miłostan jako szef lokalnego „parlamentu” w oficjalnych wydatkach nie sięgał do budżetu gminy, ale wszelkie kwiaty, prezenty oraz produkty na poczęstunek dla radnych – inaczej niż obecny przewodniczący - zakupywał z własnego wynagrodzenia. Odwołano go jednak z funkcji, bo zdaniem wielu radnych, swoją funkcję wykorzystywał do promocji własnej osoby. „Prawda jest taka, że obecny przewodniczący w autopromocji prześcignął swojego poprzednika kilkakrotnie” – mówi jeden z radnych. Samo odwołanie odbyło się przy dużym zainteresowaniu mediów, ale i tak nie przyniosło gminie tyle wstydu, co zainicjowana przez obecnego przewodniczącego Eugeniusza Leśniewskiego nieudana akcja pozbawienia wójta części wynagrodzenia. Uchwała nie pojawi się w porządku obrad, a powody tej sytuacji znane są tylko trzem osobom: wójtowi, przewodniczącemu i… pewnej inteligentnej i uroczej kobiecie. „Mimo wielu gorzkich słów pod moim adresem uważam, że przewodniczący wykonuje swoją pracę z zaangażowaniem i poświęceniem” - mówi wicewójt Daniel Niekrewicz o Eugeniuszu Leśniewskim, który pełniąc funkcję starał się kreować na ojca wszystkich radnych. Niby prawda, gdyby nie to, że ojcowie raczej nie wypierają się swoich dzieci i nie namawiają ich do rzeczy, z których następnie sami się wycofują. „Dobrze napisany tekst „Pulsu” o wystrychnięciu nas na dudka” – mówi radny oburzony wycofaniem uchylonej przez wojewodę uchwały i snuje wizję, że przed wyborami byłby potrzebny przewodniczący mniej zaangażowany i mniej interesowny. Radni, to – mimo wielu gorzkich słów ze strony „Pulsu Tarnowa” - jednak ludzie mądrzy i rozsądni, którzy mają się czym chwalić przed wyborcami, a zatem zasługują na poważne traktowanie…