10.02.2010

IM WYŻEJ MAŁPA WCHODZI NA DZRZEWO, TYM BARDZIEJ WIDAĆ JEJ TYŁEK

Wojewoda Lubuski coraz częściej decyduje się na podjęcie kroków prawnych w stosunku do samorządowców, którzy w swojej działalności nie zachowują podstawowych standardów prawnych i moralnych. Tylko w ostatnim kwartale wygaszone zostały cztery mandaty radnych w województwie…
Teoretycznie wszystko jest w porządku, bo należy się cieszyć z faktu iż radni są aktywni, a także angażują się w działalność różnorakich organizacji. Sytuacja komplikuje się, gdy organizacje w których władzach zasiadają, sięgają po środki publiczne, które pochodzą z budżetów gmin w których są radnymi lub też, gdy stowarzyszenie prowadzi działalność na mieniu komunalnym gminy. Problem ten dotyczy kilku lubiszyńskich samorządowców i choć trudno mówić o ewidentnym złamaniu prawa, to nie ma co ukrywać, że sytuacja jest dwuznaczna. – „Radny nie może zasiadać we władzach klubu sportowego, który prowadzi działalność gospodarczą lub otrzymuje środki na swoją działalność z budżetu gminy” – uważa mec. Mariusz Filipek z kancelarii Filipek & Kamiński. Tymczasem w gminie Lubiszyn są samorządowcy, którzy we władzach takich klubów zasiadają. „W takich sprawach może zachodzić przesłanka obligatoryjnego wygaśnięcia mandatu radnego z uwagi na naruszenie ustawy o samorządzie gminnym poprzez prowadzenie działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy, w której radny uzyskał mandat a także przez zarządzanie taką działalnością do czego zalicza się przedstawicielstwo oraz sprawowanie funkcji pełnomocnika” – stawia sprawę mocno w rozmowie z „PT” Sylwester Szczepaniak z antykorupcyjnej organizacji Transparency International Polska. Podobnie dwuznaczna sytuacja ma miejsce w odniesieniu do innego radnego, który jest jednocześnie szefem organizacji społecznej, która w realizacji swoich statutowych celów posługuje się pieniędzmi publicznymi. Również tutaj nie ma wątpliwości S. Szczepaniak, który podkreśla, że radny nie powinien być we władzach takiego stowarzyszenia nawet wtedy, gdy z jego wewnętrznych obowiązków w organizacji nie wynika zajmowanie się działalnością gospodarczą. „Istotą powyższego przepisu jest przecięcie wszelkich związków pomiędzy mieniem komunalnym jednostki samorządowej, a radnym tegoż samorządu” – mówi „PT” Szczepaniak. Można dyskutować nad kwestiami literalnego traktowania prawa, bo aktywność radnych w organizacjach społecznych, to raczej ich atut, a nie powód do wstydu. W niektórych przypadkach, działalność klubów prowadzonych przez radnych, to wspaniała promocja gminy Lubiszyn. Nie ma jednak wątpliwości, że radny powinien być jak żona Cezara: poza wszelkimi podejrzeniami. Tymczasem trudno o brak wątpliwości, gdy radni zabiegają o środki na kluby sportowe lub organizacje społeczne w których sami pełnią funkcje kierownicze.
Przecież można działać w klubie lub stowarzyszeniu, nie pełniąc funkcji w zarządzie. Wtedy troska o ludzi potrzebujących, rozwój sportu oraz innej działalności, ma mniej partykularny charakter. Całkiem inną i żenującą sytuacją jest zarabianie na majątku gminy przez małżonków radnych, bo i z takimi przypadkami mamy w gminie Lubiszyn do czynienia. Majątek małżeński można rozdzielić, ale przyzwoitości od moralności oddzielić się nie da…
Można oczywiście powiedzieć, że „Puls Tarnowa” się czepia, bo jeszcze dwa lata temu można było wszystko – mówić, robić i załatwiać, a nawet działać nie w interesie gminy, lecz instytucji występujących przeciw niej. Oświadczenia majątkowe były jawne, ale nikt nie wiedział gdzie są, a niektóre wypełniane były świadomie błędnie. Dziś się to zmienia, a wielu osobom ta sytuacja nie odpowiada. Problem w tym, że najlepsze dopiero przed nimi... Działalność publiczna jest dobrowolna, a jawność to cena, którą trzeba zapłacić. Cena tym większa im wyżej się wchodzi. Wie o tym autor tego tekstu - który cenę ta płacił wielokrotnie - i wiedzieć powinni przyszli kandydaci na wójtów i radnych. Inaczej mówiąc – „Im wyżej małpa wchodzi na drzewo, tym bardziej widać jej tyłek”.