22.11.2010

MOCNE PRZEMEBLOWANIE RADY GMINY

Niezwykłą niespodziankę przyniosły wyniki wyborów do Rady Gminy Lubiszyn. Ponad połowę nowego składu lubiszyńskiego „parlamentu” stanowić będą osoby, które dotychczas radnymi nie byli. Największy zbiorowy sukces odniosło Sołectwo Tarnów, które będzie mieć więcej radnych niż Lubiszyn…

Największą ilość radnych wprowadziła „Wspólnota”, ale i tak absolutnym zwycięzcą wyborów jest kontrowersyjny Sołtys Tarnowa Grzegorz Miszkiewicz (191), którego strategia przyniosła efekt, a do Rady Gminy oprócz niego wszedł także Józef Bąkowski (159).Tym samym pierwszy raz w historii Tarnów będzie reprezentowało więcej radnych niż Lubiszyn. Jak ? Czas pokaże… W wyborach przepadł Stanisław Czarnecki (148) oraz sołtys Lubiszyna Stanisław Dudziak (155), ale największą ilość głosów uzyskał Jerzy Obara z Baczyny, którego poparło 281 mieszkańców. Zaraz za nim uplasował się szef „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho z wynikiem 217 głosów. Niespodzianką jest wynik w Lubnie, bo do Rady Gminy nie weszła zasłużona Beata Nawrocka, którą poparło zaledwie 68 mieszkańców, a więc mniej niż Edwarda Wróbla (71), który – jak dotychczas większych dokonań nie ma. Mandat uzyskało dwóch sołtysów „Wspólnoty” Roman Gajda i Jerzy Legeziński.
Przed nową radą dyskusje nad przyszłorocznym budżetem, ale nowi samorządowcy nie powinni sobie zbyt wiele obiecywać. Ich rola sprowadza się głównie do głosowania oraz dyskusji w komisjach, a budżet i tak przygotowuje Wójt Gminy. To on faktycznie rządzi gminą i posiada władzę niemal absolutną, gdyby rozumiał to obecny włodarz, to z pewnością i jego wynik byłby inny. Sam radny, to zdecydowanie mniej niż zdecydowany i konkretny sołtys. Z ważnych decyzji do podjęcia jest wybór przewodniczącego. Jeśli funkcję miałby pełnić lider komitetu, który uzyskał największą ilość głosów, to powinien nim być W. Zwieruho. Jeśli natomiast radni postawią na tego, który uzyskał największą ilość głosów, to prestiżową funkcję mógłby powinien pełnić J. Obara. Jest też opcja, że rajcy zdecydują się na doświadczenie i kompetencje, to wtedy w grę wchodzi Artur Terlecki. Może radni pójdą na rozwiązanie kompromisowe i funkcję powierzą b. Sekretarzowi Gminy J. Bąkowskiemu.A może kobieta ? W każdym razie jesteśmy świadkami dużego „przemeblowania”…

W GMINIE LUBISZYN DRUGA TURA

Mieszkańców Gminy Lubiszyn czeka wyborcza dogrywka w wyborach Wójta Gminy. W drugiej turze zmierzą się były przewodniczący Rady Gminy i obecny Wicewójt Gminy.

Wielki przegranym tegorocznych wyborów jest wójt Tadeusz Piotrowski, którego poparło zaledwie 293 wyborców, co dało mu ostatni wynik na poziomie 11,37 proc. O sukcesie może mówić Tadeusz Karwasz z Baczyny z poparciem 1052 mieszkańców (40,84 proc.). Wicewójta Daniela Niekrewicza poparło 856 mieszkańców (33,23 proc.). Bez wątpienia sukcesem jest wynik przewodniczącego ustępującej Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego. Poparło go 375 mieszkańców (14 56 proc), a tym samym potwierdził, że jest znaczącą postacią na mapie Gminy Lubiszyn i należy się z nim liczyć. Gdyby udało mu się jeszcze zdobyć mandat radnego Rady Powiatu, to byłoby to doskonałe uhonorowanie jego wieloletniej pracy.

10.11.2010

ODSZEDŁ DOBRY PAN JÓZIU

Odszedł jeden z najwybitniejszych mieszkańców Tarnowa. W czwartek (11 bm.) zmarł Jozef Robak.

Mial 87 lat i od wielu miesięcy chorował. Mimo to zawsze był uśmiechnięty, a dla każdego miał dobre słowo. Przez wiele lat był kościelnym w tarnowskim kościele, a tamte czasy najlepiej pamięta wielu spośród tych, którzy byli wowczas ministrantami. "Jesteście jak moje dzieci" - mówił do niektórych z nich. Był pierwszym laureatem organizowanego przez "Puls Tarnowa" plebiscytu pt. "Tarnowianin Roku". W otwartym głosowaniu został przez mieszkańców wyróżniony za całokształt. Nie ma wątpliwości,
że będzie go wszystkim brakowało, bo był bardzo dobrym człowiekiem.
Uroczystości pogrzebowe śp. Józefa Robaka odbędą się we wtorek (16 bm.) o godz. 13.00 w kościele pw. św. Wojciecha w Tarnowie. Godzinę wcześniej trumna zostanie wystawiona w głównej nawie kościoła.

9.10.2010

ŚWIETO SENIORA W WYSOKIEJ

Seniorzy potrafią się bawić, ale przede wszystkim są świetnie zorganizowani. Przykład Klubu Seniora w Wysokiej to najlepszy tego dowód. Wczoraj (08 bm.) odbył się tam Dzień Seniora w którym udział wzięło kilkadziesiąt osób, a do zebranych przemówił wójt…

Nie ma wątpliwości, że geneza powstania Klubu Seniora w Wysokiej oraz kolejna już impreza w tej miejscowości, to ogromna zasługa inicjatorki przedsięwzięcia Renaty Petryszyn z Lubiszyna. „Przygotowując specjalizację wpadła na pomysł, aby stworzyć coś trwałego, co byłoby wartością dodaną” – chwaliła swoją pracownicę kierownik GOPS-u Ewa Stojanowska. „Staramy się, by seniorzy mogli realizować swoje pomysły i wspólnie się integrować” – mówiła Petryszyn w trakcie otwarcia wczorajszych uroczystości Dnia Seniora. Było co świętować, bo stoły uginały się od wykwintnych potraw, niezliczonych sałatek oraz przeróżnych ciast. „Nie tylko troski są w życiu ważne, ale również czerpanie z jego dobrodziejstw” – mówił proboszcz ks. Tomasz Bielachowicz podczas Mszy św., która poprzedziła uroczystości, a który już na sali udzielił zebranym specjalnej dyspensy na okoliczność spożywania wszystkich gastronomicznych dobrodziejstw.”Życzę wszystkim wszystkiego dobrego” – przemówił do zebranych wójt Tadeusz Piotrowski.”Niech wasze renty i emeryturki rosną jak dorodne kurki” – recytowały seniorom dzieci z miejscowej szkoły. „Niech zagoszczą harce i swawole, tak się bawią emerytki” - śpiewały. Rolę gospodarza pełniła również Janina Domagała, która dbała o to, by zebranym i gościom niczego nie zabrakło. Podczas takiej uroczystości nie mogło na pewno zabraknąć Henryka Zonemana ze „Wspólnoty”, który nie tylko grał i śpiewał zebranym niemal do rana, ale również zaprezentował dotychczasowe działania, które zainicjował i zrealizował Klub Seniora.”Warto wstawać rano i heja do czynności, które sprawiają nam przyjemność(…). Uczyłem babcie, których wnuczki chodzą teraz do szkoły średniej” – perorował Zoneman. Seniorów zaszczycił również sołtys Kozin Eugeniusz Leśniewski.

8.10.2010

ŁOPATY PÓJDĄ LADA DZIEŃ W RUCH

Baczyna rozkopana, ale to dopiero poczatek inwestycji, które będą realizowane w tej podgorzowskiej miejscowości. Wybrano już firmę, która wybuduje w Baczynie boisko wielofunkcyjne. Inwestycja powstanie za blisko pół miliona złotych ze środków rządowych i gminnych.

Będzie ją realizowała istniejąca od 1993 roku firma Speed Sport Sp. Z o.o. z Warszawy, a sama decyzja o dofinansowaniu inwestycji ze środków Ministerstwa Sportu, to głównie zasługa trzech osób: posła Witolda Pahla – który taką możliwość zasugerował i lobbował na jej rzecz w instytucjach rzadowych, wicewójta Daniela Niekrewicza – który przygotował dokumentację i pod nieobecność „chorego” wójta koordynował działania na linii Gmina Lubiszyn – Ministerstwo Sportu oraz radnego Artura Terleckiego z Baczyny, który mocno zabiegał o to, by Rada Gminy wysupłała z budżetu niezbędne środki. „To dla nas ważna inwestycja i właściwie w Baczynie niezbędna. Wioska nigdy nie osiągnie przyzwoitych standardów podmiejskości jeśli nie będzie w niej infrastruktury sportowo – rekreacyjnej” – mówi Terlecki. Nie inaczej sprawę widzi wicewójt daniel Niekrewicz. „Przedsiębiorcy i mieszkańcy z Baczyny generują gminie największe dochody i nie można zapominać o tym przy planowaniu konkretnych inwestycji” – mówi. Boisko będzie kosztować 460 000 zł, z czego 260 000 zł pochodzić będzie z budżetu Ministerstwa Sportu. Firma Speed Sport Sp. Z o.o to sprawdzony partner wielu samorządów i ma doświadczenie w budowie tego typu obiektów. Wiadomo jednak, że w Baczynie buduje się również drogę. "
Tak jak obiecałem w lipcu droga nr 130 jest realizowana i kilkutygodniowa nieobecność wójta w pracy nie miała tu żadnego znaczenia. Zapewniam, że to dopiero poczatek gminnych inwestycji w Baczynie" - zapowiada Niekrewicz, który ma duże szanse, by zdetronizować w najbliższych wyborach swojego leniwego szefa.

5.10.2010

MŁODOŚĆ WE "WSPÓLNOCIE"

Nie ma wątpliwości, że młody kandydat z Gajewa – jeśli tylko mieszkańcy mu zaufają – może wprowadzić do Rady Gminy wiele energii i dynamiki. Jedno jest pewne : w samorządzie powinno być miejsce dla młodych.

Pochodzący z Gajewa Michał Wiśniewski zamierza ubiegać się o mandat radnego z Komitetu Wyborczego Wyborców „Wspólnota”. „Chciałbym zadbać o sprawy młodych, a dla nich ważny jest Internet. Udręką mojego okręgu są drogi i tutaj we współpracy z sołtysami widzę wiele do zrobienia” – mówi kandydat Wiśniewski. Okręg z którego kandyduje skupia mieszkańców Gajewa i Mystek, a tutaj przyjdzie mu się zmierzyć z innymi konkurentami – Waldemarem Łebkiem, który kandyduje z komitetu sołtysa niewielkich Kozin Eugeniusza Leśniewskiego oraz Stanisławem Kałużnym, zasłużonym sołtysem, który dał się „zbajerować” alkowójtowi Tadeuszowi Piotrowskiemu. „Michał jest młody, ale niezwykle odpowiedzialny, a poza tym w radzie powinien być przedstawiciel środowiska młodych” – mówi szef „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. „Znam pana Michała i rzeczywiście ma w sobie żyłkę działacza i społecznego aktywisty, ale ja raczej wspieram kandydaturę Łebka” – mówi sołtys Gajewa Walenty Kowalski. Michała Wiśniewskiego jako radnego widzi również kandydat „Wspólnoty” na wójta Daniel Niekrewicz. „Młodych trzeba wspierać, bo sami się nie przebiją. Oczywiście, że widzę go w Radzie Gminy i osobiście pomogę mu w kampanii” – mówi Niekrewicz.

4.10.2010

PREZES DO RADY ?

Jednym z kandydatów do Rady Gminy będzie prezes Kółka Rolniczego w Lubiszynie. Sam kandydat bez zarzutu i niezwykle zaangażowany, ale komitet z którego zamierza kandydować pozostawia wiele do życzenia.


Niemal każdy wie, kim jest Stanisław Łuczak. Od wielu lat działa w lubiszyńskim Kółku Rolniczym i śmiało można stwierdzić, że funkcjonuje ono w dużej mierze dzięki niemu. Mieszkańcy Lubiszyna, Brzeźna oraz Tarnowa spotkają się z jego nazwiskiem również na kartach do głosowania, bo prezes Łuczak zdecydował się ubiegać o mandat radnego. „Porządny człowiek, ale po co mu ten koziński sołtys?” – mówi jeden z samorządowców, który dziwi się dlaczego ten zasłużony działacz rolniczy zdecydował się wesprzeć wątpliwą kandydaturę Eugeniusza Leśniewskiego w wyborach samorządowych. „Zgodził się, bo nikt inny mu nie zaproponował” – dodaje radny z Lubiszyna. Fakty są takie, że Stanisław Łuczak to instytucja sama w sobie i trudno go lekceważyć. Ma swoje sukcesy i słuszne poglądy, a kółko Rolnicze i jego istnienie, to jego indywidualna zas ługa. To musi budzić szacunek...

3.10.2010

LUBNO BEZ PODMIEJSKICH ?

Mieszkańcy Lubna są oburzeni, bo Miejskie Zakłady Komunikacyjne zamierzają zlikwidować połączenia autobusowe z tą miejscowością, a wójt ani razu nie spotkał się jeszcze w tej sprawie z dyrektorem spółki.

Sprawa o tyle ciekawa, że mieszkańcy myśleli raczej o zwiększeniu połączeń, a nie ich całkowitej likwidacji. „Uważam, że lepiej, aby gmina dopłacała do połączeń i ludzie mogli dojeżdżać do pracy w Gorzowie, niż żeby jeździli nawet do najlepszego Centrum Integracji Społecznej w Lubiszynie” – słusznie zauważył na zebraniu wiejskim Edward Wróbel. Wicewójt Daniel Niekrewicz poinformował, że wójt Tadeusz Piotrowski otrzymał pismo z Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w którym zapowiedziano likwidację połączeń z Lubnem, ale z jego informacji wynika, że nie spotkał się w tej sprawie z dyrektorem MZK Romanem Maksymiukiem ani nie wykonał żadnych innych działań. „To jakieś nieporozumienie i skandal” – uważa sołtys Lubna Beata Nawrocka. Błędy swojego szefa zamierza naprawić wicewójt Niekrewicz i sprawy bierze w swoje ręce. „Nie ma takiej opcji, żeby te niezwykle ważne połączenia zostały zlikwidowane. Trzeba zabiegać przynajmniej o zachowanie dotychczasowych połączeń” – stwierdził i zapowiedział, że spotka się w tej sprawie z kierownictwem gorzowskiego MZK. Dopłaty do autobusów podmiejskich na terenie gminy, to ok. 20 tysięcy rocznie, ale wiadomo iż korzysta z nich bardzo wielu mieszkańców Baczyny, Lubna i Marwic. „Połączenia trzeba zwiększyć, żeby autobusy jeździły też w soboty” – mówił E. Wróbel.
Pytanie tylko czy zaniechania Piotrowskiego uda się naprawić.

GMINNE SZKOŁY - MAŁE NIE ZNACZY GORSZE

Niewielkie szkoły niepubliczne przez wielu samorządowców przedstawiane są jako ciężar, podczas gdy w rzeczywistości są placówkami niezwykle dynamicznymi i elastycznymi w swojej działalności. Szkoły w Wysokiej i Lubnie skupiają wokół siebie wielu rodziców, sponsorów oraz przyjaciół…

„My nie mamy zaufania do obecnych władz gminy, a ilość plotek oraz dziwnych informacji o naszej szkole jest niesłychana i zatrważająca” – mówiła podczas ostatniego zebrania prezes Stowarzyszenia Edukacyjnego Elżbieta Kuś. Organizacja prowadzi w Wysokiej szkołę podstawową, która boryka się z problemami finansowymi. „Czy aby komuś nie przyjdzie do głowy zlikwidowanie naszej szkoły?” – pytała prezes Kuś, mając zapewne na myśli informacje jakie docierają z komitetów Tadeusza Karwasza oraz Eugenusza Leśniewskiego, którzy w imię oszczędności i „oddłużania gminy” chcieliby zlikwidować niewielkie szkoły: społeczną w Wysokiej i publiczną w Stawie. „Zapewniam o jednym, że będę ostatnim, który zgodzi się na likwidację szkół, nawet jeśli trzeba będzie do nich dopłacać trochę więcej, bo sam nie wyobrażam sobie, abym miał dowozić dzieci do innej miejscowości” – zapowiedział wicewójt Daniel Niekrewicz. Sensowność wspierania szkół społecznych, a także niewielkich szkół publicznych, potwierdza nie tylko przypadek Wysokiej, ale również Lubna i Stawu. „Jesteśmy dla gminy dobrym interesem, a nie ciężarem. Dostajemy tyko subwencję, ale podejmowane przez nas inicjatywy wykraczają poza obowiązki, bo nasza działalność to misja” – mówi „PT” prezes Stowarzyszenia „Promyk” w Lubnie Barbara Adamska. Jej zaangażowanie i aktywność przejawia się m.in. w tym, że dzieci w prowadzonej przez stowarzyszenie szkole mają rozszerzone zajęcia informatyki oraz j. angielskiego, a sama szkoła ma swoją stronę internetową. „Nas nie wiąże niczym Karta Nauczyciela, a samą szkołę traktujemy jako takie centrum kulturalne w wiosce” – mówi prezes Adamska i trudno się z nią nie zgodzić, bo szkołą w Lubnie, to prawdziwa „perełka”. „I koszty naszego funkcjonowania są mniejsze niż w typowych szkołach publicznych” – dodaje Adamska. Likwidacji szkoły obawiali się również mieszkańcy Stawu, ale rozwiał je sam sołtys Jerzy Legeziński oraz wice wójt D. Niekrewicz, obaj ze Stowarzyszenia „Wspólnota”. „W naszym oficjalnym programie wyborczym jest zapis o wsparciu naszej szkoły, doposażeniu jej oraz dofinansowaniu” – mówi sołtys Legeziński.

KOMISARZ ZAREJESTROWAŁ KOMITETY

Komisarz Wyborczy w Gorzowie zarejestrował już pięć komitetów wyborczych, które w zbliżających się wyborach samorządowych zamierzają wystawić swoich kandydatów na radnych. Dopiero później okaże się, który z komitetów zdecyduje się wystawić swoich kandydatów do fotela wójta…

W gminie Lubiszyn uprawnionych do głosowania jest 6804 mieszkańców, którzy 21 listopada br. będą wybierać 15 członków Rady Gminy. Jako pierwszy zarejestrował się Komitet Wyborczy Wyborców „Wspólna Gmina”, którego pełnomocnikiem wyborczym jest pochodząca z Baczyny Czesława Klisowska, ale wiadomo iż zza węgła wychyla się głowa b. przewodniczącego Rady Gminy Tadeusza Karwasza, który przez cztery lata nie skalał się żadnymi inicjatywami samorządowymi, ani nawet obecnością na zebraniach wiejskich, ale dziś znów będzie czarował „kompetencjami”, których synonimem jest 100 milionów długów w Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie, gdzie był wicedyrektorem. "My wiemy jak zadłużać i takich czarodziejów gminie nie potrzeba" - mówi były radny. Jako drugi zarejestrował się KWW „Wspólnota”, którego szefem jest Małgorzata Marciniak, ale wiadomi iż skupia on najaktywniejszych radnych i sołtysów, a wśród nich m.in. Wojciecha Zwieruho, Stanisława Dudziaka, Ireneusza Żylińskiego czy Romana Sławińskiego. Na listach znajdą się też znani sołtysi: Roman Gajda, Beata Nawrocka, Rajmund Różniak oraz Jerzy Legeziński. Wiadomo iż kandydatem KWW „Wspólnota” na wójta będzie dotychczasowy wicewójt Daniel Niekrewicz. Swój komitet pod nazwą „Nasza Gmina” zarejestrował już wójt Tadeusz Piotrowski, który cztery lata temu startował pod nazwą „Uczciwość i praca”, a ponieważ te pozostawiają już wiele do życzenia, postanowił nazwać swój komitet inaczej. „Pewnie nie doczytał, że w ramach kampanii nie można zakupywać alkoholu” – żartuje jeden z samorządowców. Do walki w wyborach stanie zapewne sołtys Kozin Eugeniusz Leśniewski, który zarejestrował już komitet pod nazwą „Razem dla Gminy Lubiszyn” z siedzibą w Kozinach. W piątek (01 bm.) w Szkole Podstawowej w Stawie jego członkowie dyskutowali o szczegółach kampanii. „Gienek ma w sobie za dużo jadu i właściwie liczy tylko na to, że brudną kampanię zrobi za niego Piotrowski i Karwasz, a on będzie takim ojcem narodu” – komentuje jeden z uczestników piatkowego spotkania. Nie jest chyba pewny swojej wygranej, bo zamierza kandydować jednocześnie na wójta i radnego. Swój komitet zarejestrował także Józef Kuchar ze Stawu i niezwykle ciekawie brzmi jego nazwa: „Alternatywa dla gminy”. Teraz przed komitetami zbiórka podpisów oraz rejestracja radnych, a dopiero później zgłaszanie kandydatów do fotela wójta. Zgłoszeń będą mogły dokonać tylko te komitety, które zarejestrują swoich kandydatów w połowie okręgów.

OSKUBALI WICEWÓJTA Z KASY...

Przykład wicewójta jest dowodem na to, że mieszkańcy potrafią egzekwować swoje obietnice i to w sposób, który nie pozostawia wyboru. Tym samym Niekrewicz popłynął kolejną „stówę”, ale wiadomo nie od dziś, że sołectwom i organizacjom społecznym przez cztery lata przekazał dużo więcej…

Gdyby zliczyć wszystkie pieniądze, które wicewójt Daniel Niekrewicz obiecał, a potem z własnej kieszeni przekazał organizacjom społęcznym, to zebrałoby się tego naprawdę dużo. „Proszę nie pisać ile, bo żona też czyta Puls-a” – żartuje Niekrewicz. Modelowym przykładem jego społecznej szczodrości może być Lubno. Latem obiecał, że dorzuci się do organizacji „Dnia Pieroga”. Chyba o tym zapomniał, a przypomniało mu się dopiero w trakcie przemówienia do mieszkańców w obecności posła Witolda Pahla i starosty Jóżefa Kruczkowskiego. „Obiecał nam pan dołożyć się do imprezy” – wypaliła jak zwykle szczera i bezpośrednia sołtys Beata Nawrocka. Ten nie czekał długo i kolejny już raz w Lubnie wyciągnął pieniądze i publicznie przekazał je gospodarzom. Podobnie było podczas wtorkowego (27 bm.) zebrania wiejskiego, gdy jedna z mieszkanek wstała i wypaliła wprost: „Gratuluje nam pan sukcesów na Jarmarku Pieroga, ale obiecane były pieniądze” – powiedziała mieszkanka. W tej sytuacji ten kolejny raz sięgnął do prywatnego portfela i przekazał znaczne banknoty szefowej Koła Gospodyń Wiejskich Alicji Lipskiej. „Przejedzie kilka zebrań i będzie bez kasy” – żartował Władysław Karasiewicz. Prawda jest taka, ze wice wójt wspierał finansowo organizacje w Wysokiej, Lubnie, Stawie, a nawet Tarnowie – gdzie sfinansował wiejskie flagi, ale zawsze czynił to z prywatnych pieniędzy. Inaczej niż jego szef, który ogłaszał np. iż funduje w Baczynie tablicę, a następnie faktura za nią lądowała w Urzędzie Gminy. Tak samo, gdy w wyborach 2006 roku czarował, że nie będzie korzystał z telefonów służbowych, a nie dziś nie tylko korzysta, ale przepisał na gminę swój prywatny. Jego roczne rachunki to kilka tysięcy złotych.

29.09.2010

ORDER DLA "POLFUR"-u I FORTUNÓW

Tak to już bywa, że swoi nie zauważają, ale inni nie tylko zauważają, ale również doceniają i nagradzają. Minister rolnictwa wręczył dzisiaj (29 bm.) Renacie i Władysławowi Fortunom specjalne odznaczenie „Za zasługi dla rolnictwa”.

Wnioskodawcą był lubuski parlamentarzysta poseł Witold Pahl. „Biznesowa działalność uhonorowanych dzisiaj przez ministra, to dowód na to, że można odnosić gospodarcze sukcesy, a przy tym aktywnie wspierać inicjatywy społeczne i kulturalne, które aktywizują mieszkańców obszarów wiejskich” – powiedział „PT” poseł Pahl, który jest osobą niezwykle zaslużoną dla gminy Lubiszyn. „Gratuluję rozwoju firmy, aktywności wśród mieszkańców oraz ambitnych planów” – mówił wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, który w iminieniu ministra wręczył odznaczenie prezes „Polfur”-u Renacie Tyrka – Fortuna. Uroczystość odbyła się w Dobiegniewie, a wzięło w niej udział kilkudziesięciu przedsiebiorców, parlamentarzyści, wicewojewoda Jan Świrepo oraz szefowie instytucji rolnych województwa lubuskiego. „Warto się rozwijać, warto prowadzić działalność etycznie oraz wspierać ciekawe przedsięwzięcia społeczne” – komentował „PT” przyznanie odznaczenia Władysław Fortuna. Ministerialny order dla Fortunów, to potwierdzenie ich biznesowego talentu, determinacji w rozwoju oraz zasług we wspieraniu środowisk społecznych z Tarnowa, Lubiszyna, Wysokiej, Stawu oraz wielu innych miejscowości. Inaczej mówiąc – order należał im się jak najbardziej i szkoda tylko, że nie zawsze są doceniani w samej gminie Lubiszyn. W uroczystoścni nie wziął udziału nikt z władz gminy Lubiszyn...

WYSOKI POZIOM ZEBRANIA W WYSOKIEJ

Dzisiejsze (29 bm.) zebranie wiejskie w Wysokiej zaliczyć należy do jednych z najciekawszych w tym sezonie. Uczestnicy poruszyli szereg problemów, które są ważne dla wioski oraz jej mieszkańców. Opinie były spolaryzowane, ale dzięki temu było ciekawie.

Sołectwo Wysoka jest jak sołtys Roman Gajda – pełne energii, pozytywnych emocji oraz zatroskania. Pierwszą niespodzianką była frekwencja, bo w zebraniu udział wzięło ponad pięćdziesiąt osób. Kolejne miłe zaskoczenie, to zakres tematyczny – od kwestii miejscowej szkoły, przez drogi, oświetlenie ulic, internet, kanalizację, a na modernizacji boiska kończąc. Zebranym grubo tłumaczył się wicewójt Daniel Niekrewicz i najciekawsze, że najczęściej obrywało mu się za swojego szefa. „Rozliczymy kiedyś wójta Piotrowskiego za obietnice, które nam składał” – grzmiał szanowany w wiosce Józef Pudysz. „Proszę powiedzieć ile razy w tym roku wójta nie było w pracy, bo ten wójt przynosi nam wstyd?” – dopytywała Janina Domagała. Dużo czasu poświęcono kondycji Szkoły Podstawowej. „Ponosimy konsekwencje działań władz gminy, które inwestowały wszędzie, ale nie w naszą wioskę” – mówiła prezes Stowarzyszenia Edukacyjnego Elżbieta Kuś. Sami mieszkańcy wielokrotnie wyrazili obawy, że ich szkoła mogłaby zostać zlikwidowana, na co nigdy się nie zgodzą. „Żadne nasze wnioski do Rady Gminy nie przechodzą, nawet te na wymiane okien” – mówiła prezes Kuś. Wicewójt Niekrewicz, który w przeciwieństwie do swoich kontrkandydatów Eugeniusza Leśniewskiego i Tadeusza Karwasza, nigdy nie promował likwidacji takich szkół jak w Wysokiej, zapowiedział iż taka ewentualność nie istnieje. „Nigdy, ale to nigdy nie zgodzę się na likwidację szkoły w Wysokiej. Zawsze byłem i jestem adwokatem tej placówki, bo wiem jak wiele robicie państwo, by ta szkoła dobrze funkcjonowała” – mówił Niekrewicz. Mieszkańcy dopytywali się o możliwość budowy w Wysokiej kanalizacji, a także podnieśli kwestię eksploatowania pobliskich gruntów w celu pozyskiwania żwiru. „Wójt obiecywał korzyści dla wioski, ale nic z tego nie mamy(…). Tak samo jak obiecywał, że będzie na każdym zebraniu wiejskim, a był tylko na jednym” – mowił J. Pudysz. Nie obeszło się bez mocnych słów w stosunku do sołtysa Gajdy w kontekście zakończenia remontu boiska sportowego. „Boisko będzie. Obiecałem i zrealizuję to” – mówił Gajda.
Poruszono również kwestię dofinansowywania przydomowych oczyszczalni ekologicznych. „Uważam, że w budżecie gminy trzeba zabezpieczyć środki na to, by mieszkańcom dopłacać do takich przedsięwzięć” – skonstatował wicewójt.

POZAZDROŚCIŁ SZWAGROWI ... ALE JEST ZA CIENKI

Ciekawa będzie walka o głosy mieszkańców Tarnowa. Do walki o mandaty staje konfliktowy sołtys bez doświadczenia oraz cieszący się dużym szacunkiem przedsiębiorca z doświadczeniem samorządowym.

Chociaż Tarnów jest tylko jedną z trzech wiosek w okręgu wyborczym, to zawsze znajdował się w centrum uwagi. Mieszkańcy należą do jednych z bardziej aktywnych, a sama wioska slynęła z ciekawych inicjatyw. Niegdyś w Radzie Gminy reprezentował ją Tadeusz Pawlicki, który do dzisiaj wspominany jest jako samorządowiec skuteczny i zaangażowany. „To człowiek, który zrobił dla wioski i gminy bardzo dużo” – charakteryzował go kilkanaście miesięcy temu przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Obecnie, interesy mieszkańców Tarnowa bardzo skutecznie realizuje radny Wojciech Zwieruho, a nawet – chociaż jest sołtysem pobliskiego Lubiszyna – radny Stanisław Dudziak. Wiadomo jednak, że mandat chciałby zdobyć nadambitny jak na swoje możliwości sołtys Grzegorz Miszkiewicz. „Chce być jak szwagier Wilk z Dziaduszyc – radnym i rolnikiem, który trzęsie wioską, ale Grzesiek to jednak kilka poziomów niżej niż wpływowy Zygmunt” – mówi "PT" jeden z mieszkańców, który zna obu panów. Problem w tym, że Miszkiewicz uczestniczy w sesjach Rady Gminy jako sołtys i dotąd nie skalał się nawet jednym wystąpieniem w sprawach wioski. Nie ma powodów, by sądzić, że będzie potrafił to robić, gdy zostanie radnym. Fakty są takie, że plany może mu pokrzyżować kandydatura Józefa Bakowskiego. Ten zdolny samorządowiec i przedsiębiorca cieszy się w wiosce poważnym szacunkiem, jest niekonfliktowy i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa posiada doświadczenie – w przeszłości był nawet Sekretarzem Gminy. W ostatnich wyborach Miszkiewicz otrzymał 86 głosów, a Bąkowski 77, ale w listopadzie br. sytuacja z pewnością się odwróci i to znacznymi proporcjami. „Co z tego, że wioska ma boisko czy obiekt rekreacyjny, skoro za sprawą sołtysa jest skonfliktowana jak nigdy dotąd w powojennej historii” – mówi mieszkaniec Tarnowa, jeden z bohaterów wywiadu w „PT”. Sprawy nie chce komentować radny Wojciech Zwieruho ze „Wspólnoty”. „Pracuję z całych sił dla całej gminy, a Tarnów zawsze był bliski memu sercu i życzę wszystkim mieszkańcom jak najlepiej” – ucina krótko rozmowę.

28.09.2010

MERYTORYCZNIE I SPOKOJNIE W LUBNIE. TRZEŹWIUTKI WÓJT W TARNOWIE.

Zebrania wiejskie w Lubnie mają to do siebie, że są spokojne, wręcz nudne, ale za to bardzo dobrze prowadzone. Poruszana na nich problematyka jest merytoryczna i pozbawiona wrogości. To zasługa Rady Sołeckiej, ale także samych mieszkańców.

Rozpoczął się okres zebrań na których ustalane są wydatki sołeckie na 2011 rok. W ubiegłym tygodniu deliberowali mieszkańcy Baczyny, a dzisiaj (28 bm.) w odnowionej sali wiejskiej spotkali się mieszkańcy Lubna. Mimo iż wśród uczestników było co najmniej kilku kandydatów na radnych, to – jak zwykle w Lubnie – było spokojnie i kompetentnie. „Jestem tu, bo wiem, że w Lubnie zawsze spotykam się na zebraniach z osobami kompetentnymi i zatroskanymi o wioskę” – mówił do mieszkańców wicewójt Daniel Niekrewicz. Mieszkańcy Lubna ustalili preliminarz wydatkowania ponad 15 tysięcy złotych, a także przyjęli wnioski do budżetu gminy. W tym ostatnim punkcie szczególnie aktywny był społecznik Edward Wróbel, który w imieniu kilku wspólnot mieszkaniowych postulował wykonanie niezbędnych inwestycji: wykonania objazdu oraz utwardzenia i wykonania drogi przed blokami. Sama Rada Sołecka już wcześniej przychyliła się do wniosku mieszkańców i przyznała im 1000 zł na niezbędne prace przy drodze. Znaczna część dyskusji poświęcona była tzw. Kolonii Leśnej do której odniósł się również wicewójt Niekrewicz. „Chciałem tam pojechać, ale uczciwie powiem, że się nie da, a inwestycje są tam niezbędne i to szybko” – mówił. Jeśli zostanie wójtem, to „problem go dogoni”, gdyż mieszkańcy wpisali te inwestycje w oficjalnym wniosku do władz gminy. Ponadto, oczekują iż gmina pomoże w poprawieniu dotychczasowych inwestycji drogowych, a także ustawi w wiosce kilka nowych lamp m.in. przy ul. Morwowej, za kościołem oraz na Kolonii Leśnej. „Złożę też wniosek do władz powiatu, by wyremontowano chodniki przy ul. Akacjowej oraz całą drogę aż do skrzyżowania z drogą wojewódzką” – powiedziała sołtys Beata Nawrocka. Wójt Niekrewicz pochwalił sołtysową za przygotowanie wniosku o dofinansowanie do jednego z funduszy. Zebranie wiejskie odbywało dzisiaj się również w Tarnowie, ale – jak zwykle – nie było o wiosce i jej problemach, lecz o wrogach i wyborach, a miernikiem jego poziomu jest fakt, że wziął w nim udział największy samorządowy obibok w Polsce - wójt Tadeusz Piotrowski. Uczestnicy twierdzą, że był trzeźwy.
"Wyglądał na trzeźwego i nie chce mi się wierzyć, żeby przyjechał samochodem po pijaku" - powiedział "PT" jeden z nich. Jutro (29 bm.) zebranie w niezwykle aktywnej Wysokiej.

NIEKREWICZ CHCE DAĆ WIĘCEJ SOŁTYSOM

Wicewójt Daniel Niekrewicz zapewnił dzisiaj (28 bm.) w Lubnie, że jeśli zostanie wybrany w zbliżających się wyborach na stanowisko, które obecnie nieudolnie sprawuje Tadeusz Piotrowski, to wprowadzi nowy system finansowania sołectw.

Lubiszyńskie wioski cieszą się stosunkowo dużą swobodą finansową, bo każda z nich ma co roku do swojej dyspozycji fundusz proporcjonalny do liczby mieszkańców. Jest to kwota całkiem spora, bo wynosi 20 zł od mieszkańca, podczas gdy w innych gminach są to kwoty oscylujące od 6 zł - w gminie Kłodawa, do 9 zł - w gminie Bogdaniec. „Mechanizm się sprawdził i potwierdził tezę, że mieszkańcy wydatkują pieniądze lepiej niż władze gminy” – powiedział wicewójt Daniel Niekrewicz i zapewnił, że jeśli będzie to zależało od niego, to doprowadzi do podwyższenia kwoty do minimum 24 złotych od mieszkańca oraz wprowadzi wraz z radnymi „Wspólnoty” mechanizm premiujący sołectwa inwestujące w swoje wioski. „Jeśli sołeccy radni czterdzieści procent swojej kwoty zainwestują w poprawę estetyki wioski, to wioska dostanie z budżetu gminy dodatkowe tysiąc złotych za każde tysiąc zainwestowane w wioskę powyżej tych czterdziestu” – zapowiedział Niekrewicz. „Bardzo dobra propozycja” – mówi sołtys Wysokiej Roman Gajda. Podobnego zdania jest sołtys Stawu Jerzy Legeziński, który w swojej wiosce zrobił w ostatnim czasie naprawdę wiele. „Jestem za tym, aby promować te wioski, które inwestują swoje pieniądze i nie oglądają się na budżet gminy” – mówi Legeziński.

27.09.2010

PIENIĄDZE JUŻ OFICJALNIE PRZYZNANE

Dzisiaj (27 bm.) w Sulęcinie obradowała Rada LGD – Kraina Szlaków Turystycznych. W efekcie jej decyzji trzy wnioski z terenu gminy Lubiszyn uzyskały akceptację w zakresie finansowania z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.

Bezprecedensowe decyzje dotyczą wniosków, które wpłynęły w ramach tzw. „Małych projektów”. Tym samym Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu „Festiwalu Ryb” w Stawie oraz doposażeniu specjalnym sprzętem miejscowej sali wiejskiej. Oba wnioski złożyło Stowarzyszenie „Stawianki”. „Cieszę się bardzo, bo po to założyłyśmy stowarzyszenie, żeby wspólnie działać, a jak dostaniemy na to pieniądze, to bardzo fajnie”- mówi przewodnicząca „Stawianek” Małgorzata Klityńska. „Cieszę się jak dziecko, bo to szansa na dużą i fajną imprezę oraz istotne zakupy na salę wiejską” – dodaje sołtys Jerzy Legeziński. Powody do radości mają również mieszkańcy osiedla w Marwicach, bo Rada LGD podjęła decyzję o finansowaniu wniosku, który przygotował i złożył jej nowy mieszkaniec Lubomir Fajfer ze Stowarzyszenia "Wspólnota". Razem z innymi mieszkańcami za blisko 20 tysięcy złotych zamierza wybudować nowoczesny plac zabaw. „Chcemy coś tworzyć dla naszych dzieci, a ponieważ są na to pieniądze, to trzeba je wykorzystywać” – mówi „PT” Fajfer. Za kilka tygodni rozstrzygną się również wnioski Sołectwa Lubno, które aplikowało do jednej z fundacji na rzecz rozwoju wsi.

"POLFUR" WYRÓŻNIONY PRZEZ MINISTRA

Właściciele „Polfur”-u zostali wyróżnieni specjalnym odznaczeniem przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rząd dostrzegł ich biznesowy talent, osiągnięte sukcesy oraz zaangażowanie na rzecz mieszkańców wsi.

Nie od dziś wiadomo, że Renata i Władysław Fortunowie, to nie tylko przedsiębiorcy, ale również hojni mecenasi życia społecznego i kulturalnego. „Nie ma wątpliwości, że hojnie i bezinteresownie wsparli wiele przedsięwzięć dla dzieci, młodzieży oraz seniorów” – mówi wicewójt Daniel Niekrewicz. Dostrzegł to przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP Witold Pahl, który zawnioskował do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o odznaczenie przedsiębiorców z Lubiszyna specjalnym medalem „Za zasługi dla rolnictwa”. „Przez 10 lat działalności stworzyli firmę, która jest nie tylko solidnym partnerem biznesowym, ale również rzetelnym pracodawcą i mecenasem wielu przedsięwzięć o charakterze społecznym i kulturalnym, które są realizowane na obszarach wiejskich” – napisał we wniosku poseł Pahl. Do wniosku przychylił się minister Marek Sawicki i stosowne odznaczenie zostanie wręczone Władysławowi i Renacie Fortunom w najbliższą środę (29 bm.) w Dobiegniewie. W uroczystości, obok władz samorządowych oraz parlamentarzystów, udział weźmie wiceminister – sekretarz stanu Kazimierz Plocke.

NIEKREWICZ: NIECH "PULS" NIE IDZIE TĄ DROGĄ !

26.09.2010

POLEMIKA


ŚPIĄ NA PODŁODZE I NIE MAJĄ ZABAWEK

Miało być słodko i wspaniale, ale wcale tak nie jest. Przedszkole w Baczynie jest piękne, ale jego wyposażenie pozostawia wiele do myślenia. Nowa dyrektor stara się jak może, ale sama nic nie wskóra, skoro ma nad sobą ambitną dyrektorkę z Lubiszyna.

Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Samorząd wybudował jedną z nowocześniejszych placówek w regionie, ale jednocześnie jakby zabrakło koncepcji na strukturę i model zarządzania. Początkowo baczyńskie przedszkole miało być autonomiczną placówką z własnym budżetem oraz dyrektorem. Radni przegłosowali nawet stosowną uchwałę na mocy której przedszkole było samodzielną jednostką, ale źle zrozumiany lobbing oraz miałkie obietnice pozyskania środków unijnych spowodowały, że placówka stała się jedynie filią przedszkola w Lubiszynie. „Wszyscy się zgadzają i nikt nie ma odrębnego zdania, dziwi mnie to?” – dopytywał jako jedyny podczas głosowania felernej uchwały przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Ostatecznie przedszkole zostało uruchomione, a jej szefem – niestety podległym dyrektor Beacie Byczkiewicz z Lubiszyna – została niezwykle zasłużona i oddana edukacji Teresa Górska z Baczyny. Dzieci mają wspaniały budynek i prawie żadnych zabawek oraz sprzętu dydaktycznego, bo nie przekazała jej takiego dyrekcja z Lubiszyna. „Sami przynosimy zabawki, bo pani dyrektor nie ma na to środków z Lubiszyna. Nic jej nie dali, a nasze dzieci śpią na podłodze” – mówi jeden z rodziców, który krytycznie ocenia podległość placówki pod przedszkole w Lubiszynie. „Pani Teresa, to wspaniała kobieta, lecz sama nic nie zrobi, bo ma nad sobą nadambitną dyrektorkę z Lubiszyna” – dodaje inny rodzic z Wysokiej. Pociechą jest to, że niemal nikt nie narzeka na jedzenie. „Rewelacja! Kuchnia w naszym przedszkolu jest prześwietna” – dodaje. Prawda jest taka, że Przedszkole Gminne w Lubiszynie ma wszystko, a dyrekcja nie wie co robić z pieniędzmi i kupuje pierdoły, za to w Baczynie nie ma dosłownie niczego. Lubiszyn, to nie jest pępek świata...

DO POWIATU TEŻ BĘDZIE CIEKAWIE

Rywalizacja o mandaty radnych powiatowych będzie nie mniej emocjonująca niż ta o miejsca w Radzie Gminy. Faworytem jest urzędujący starosta, ale miejsce w samorządzie powiatowym znajdzie się zapewne także dla byłego wójta i szefa gminnej komisji przeciwdziałania uzależnieniom ...

Gmina Lubiszyn miała w Radzie Powiatu Gorzowskiego zawsze reprezentację najlepszą z możliwych. Niegdyś był to b. wójt, ale także wicestarosta Roman Koniec, a obecnie gminę reprezentuje b. wójtowa i wicestarosta Elżbieta Kwaśniewicz oraz b. przewodniczący Rady Gminy Bronisław Mazurak. W tegorocznych wyborach Kwaśniewicz będzie kandydowała z ramienia PSL do Sejmiku Województwa Lubuskiego, a Mazurak – mimo iż publicznie zadeklarował, że nie zamierza ubiegać się o żadne funkcje – ma być kandydatem do sejmiku z ramienia SLD. Okręg wyborczy, to obszar trzech gmin: Lubiszyna, Kłodawy i Santoka, a same wybory do Rady Powiatu mają charakter polityczny tzn. listy tworzone są przez partie, a na wynik wpływają głosy oddane nie tylko na poszczególne osoby, ale również na konkretne listy. Może się więc okazać, że ktoś otrzyma mniej głosów i radnym zostanie, a ktoś kto będzie miał ich więcej, mandatu samorządowego może nie otrzymać. Okręg do którego należy Lubiszyn, to miejsce, gdzie rozegra się najciekawsza walka, bo startuje w nim obecny starosta Józef Kruczkowski, ale na liście PSL znaleźć będzie można również zasłużonego dla gminy R. Końca, który obecnie jest wicedyrektorem Agencji Nieruchomości Rolnych. Z lis Sojuszu Lewicy Demokratycznej kandydować będzie Henryk Zoneman oraz Łukasz Komur ze Stawu. Cała trójka – Zoneman, Koniec i Komur mają poparcie Stowarzyszenia „Wspólnota”. „Nie patrzymy na partyjne łatki i będziemy wspierać oraz promować kompetentnych ludzi z każdej partii politycznej, bo liczy się wiedza i chęć pracy, a nie partyjna przynależność” – mówi lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Nie jest wykluczone, że do Rady Powiatu wystartuje także zaangażowana w sprawy oświaty szefowa Stowarzyszenia "Promyk" Barbara Adamska z Lubna.

BYŁ PODPIS A SKANDAL WISI W POWIETRZU

Skandal wisi w powietrzu, a wokół sprawy kręcą się tajni agenci. Wójt podpisał kwit w którym oświadczył mnóstwo niegodziwości, a teraz próbuje się wykręcić, że może ktoś podrobił jego podpis. Tymczasem badający sprawę funkcjonariusze już wiedzą, że podpis i pieczątka jest autentyczna…

Co kilka miesięcy kolejny smród i skandal. Wójt Tadeusz Piotrowski nie przychodzi do pracy, popełnia kolejne gafy albo po prostu podpisuje jakieś pierdoły. Tym razem podpisał dokument, który w bardzo złym świetle stawia znanego w gminie prawnika. „Ewidentnie świadomie podpisał głupotę i w dodatku jest na to potwierdzenie w formie nagrania” –mówi "PT" zaznajomiony ze sprawą funkcjonariusz. Sprawę badało już Centralne Biuro Antykorupcyjne, a obecnie zajmują się nią funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji. Nie wiadomo jaki będzie z tego finał, bo podpisany dokument, to ewidentna bzdura, ale jedno jest pewne – gminni urzędnicy nie powinni pielgrzymować do domu Piotrowskiego po podpisy dokumentów, gdy wiedzą, że jest sztywny. Niestety pielgrzymowali wielokrotnie i to nawet w tak ważnych sprawach jak Centrum Integracji Społecznej. „Byliśmy po podpisy do projektu i powiem uczciwie, że pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego” – opowiada jeden z pracowników instytucji, która ma być partnerem przy realizacji CIS-u z gminą Lubiszyn. W tym kontekście kolejny dokument i kolejne podpisy nie dziwią nikogo. Warto ten cyrk w listopadzie zakończyć, bo w gminie jest wielu mieszkańców na których można oddać głos, by potem tego nie żałować. "Głosujcie tak, aby się potem nie wstydzić, że mieszkamy w gminie Lubiszyn" - słusznie powiedzial w Baczynie przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski.

NIE STAĆ NAS NA OBCIACH I LIPĘ...

Biednej gminy nie stać na rozrzutność i bylejakość. Tymczasem od dwóch lat gmina wydaje krocie na imprezy, które ją kompromitują i nie przynoszą jej żadnych korzyści. Swoje imprezy ma Bogdaniec, Deszczno i Santok, a w Lubiszynie jak była „wiocha” i "obciach", tak jest do dzisiaj…

Poszczególne sołectwa ze skromnych środków i przy mniejszym potencjale ludzkim potrafią zorganizować lepsze przedsięwzięcia niż cały aparat gminny za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Publiczne pieniądze wydawane są na beznadziejne zespoły, a cała organizacja pozostawia wiele do życzenia. „Każda nasza impreza jest świetnie wypromowana i niesie przesłanie” mówi sołtys Roman Gajda, który był w tym roku organizatorem „Wiochowiska” oraz „COOLturalnej Wysokiej. Obie imprezy miały cieszyły się dużym zainteresowaniem mediów. Podobnie było z organizowanymi przez radnych „Wspólnoty” Wojciecha Zwieruho oraz Stanisława Dudziaka „Dożynkami Parafialnymi” w Lubiszynie, a także cykliczną imprezą Koła Gospodyń Wiejskich z Lubna - „Dzień Pieroga”. Niczego zarzucić nie można przedsięwzięciom, które organizują sołectwa w Stawie i Ściechowie. Problemem są za to gminne imprezy dotowane z budżetu gminy kwotą ponad 50 tysięcy złotych. Na scenie występują obciachowe kapele, brakuje jakichkolwiek atrakcji, a o promocji – mimo iż za całkiem niezłe pieniądze drukowane są plakaty i zaproszenia – ludzie dowiadują się głownie w efekcie „marketingu szeptanego”. Nie jest to wina zaangażowanego w te sprawy Ludwika Dohlada, ale całościowej "koncepcji promocji gminy", a właściwie jej braku. Analiza kończącego się sezonu wakacyjnego i przygotowania przyszłorocznego budżetu powinny pobudzić do refleksji, że nie wystarczy wydawać nie swoje pieniądze na kiepskie imprezy – sztuką jest pozyskać dodatkowe środki. Jest jeden problem – impreza musi być ciekawa, przygotowywana z wizją i dobrze wypromowana. Na to wcale nie potrzeba tylko ogromnych pieniędzy, bo bez koncepcji i tak zostaną roztrwonione. Deszczno i Bogdaniec też zaczynały skromnie, ale rozsądnie i profesjonalnie. Lubiszyn niestety marnotrawi pieniądze, ale tak nie musi być...

23.09.2010

NA ROGATKACH TARNOWA

LEŚNIEWSKI MA TALENT... DO MAMROTANIA !

Tonący brzydko się trzyma, a zachowanie sołtysa Kozin tylko potwierdza tezę, że jego wizerunek piewcy wartości i orędownika czystości zasad w kampanii wyborczej, to tylko sztuczna kreacja i oszustwo. Wicewójt sugeruje mu wizytę u lekarza...

Nie wystarczyło, że przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski wydzwaniając po gorzowskich redakcjach oficjalnie „srał we własne gniazdo”. Podczas dzisiejszej (23 bm.) sesji Rady Gminy publicznie dziwił się, że dziennikarze go olali, jakby nie dostrzegał, że jest dla nich po prostu nikim, a argumenty których używał tylko go kompromitowały. „Brak słów i trochę to wszystko śmiesznie wygląda, ale ja już nie mam siły komentować tych Gienka wypowiedzi” – mówi lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Sołtys Leśniewski wystąpił przeciw dotowaniu Klubu Sportowego „Błękitni – Lubno” i zasugerował, że cała „sprawa śmierdzi”. Problem w tym, że Urząd Gminy żadnych pieniędzy „Błękitnym” nie przekazał, a zrobił to prywatny sponsor. „Pan Leśniewski wielu rzeczy nie rozumie i aż trudno z tym dyskutować” – komentuje te wszystkie omamy radny i sołtys Lubiszyna Stanisław Dudziak. Głos zabrał w końcu sam donator Jacek Oraczewski, który na piśmie oświadczył iż przekazał środki na rzecz klubu z Lubna, bo to dobra drużyna i nie wykluczył kolejnych dotacji. Oświadczenie powinno zamknąć złą buzię z Kozin, ale Leśniewski zaczął się odgrażać prokuratorem. „Jeśli ktoś nie rozumie podstawowych zagadnień z zakresu finansów publicznych, a w dodatku wszędzie szuka spisku, to zamiast kandydować na wójta, winien zgłosić się do programu MAM TALENT” – mocno zareagował w komentarzu dla „PT” wicewójt Daniel Niekrewicz. Jego zdaniem władze gminy mają obowiązek dbania o właściwe relacje z inwestorami, a czymś nagannym jest robienie komuś zarzutu z faktu, że dofinansował z własnych środków klub sportowy. „Panu Leśniewskiemu już całkiem wszystko się pomieszało i warto, aby przypomniał sobie za czym głosował” - dodaje Niekrewicz. Sprawa jest o tyle ciekawa
, że Leśniewski o wspieraniu czwartoligowego klubu z Lubna tylko gadał, podczas gdy inni realnie działali.

RADNI NADZWYCZAJNIE DLA STRAŻAKÓW

Dzisiejsza (23 bm.) sesja Rady Gminy była krótka i konkretna, a jej efektem będzie istotne dofinansowanie oraz doposażenie gminnych jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej.

Jak chcą, to potrafią, a dowodem tego nadzwyczajne posiedzenie sesji Rady Gminy, które dzisiaj miało miejsce w Lubiszynie. Radni przegłosowali przesunięcia w budżecie w wysokości 150 tysięcy złotych, których efektem będzie program realizowany przez Państwową Straż Pożarną. „Projekt pozwoli na znaczne doposażenie naszych jednostek” – uważa komendant gminnych strażaków Marek Legeziński. Chodzi o unijny projekt PSP do którego przystąpiła gmina Lubiszyn, a który wymagał stosownej uchwały oraz zabezpieczenia kolejnych 300 tysięcy na wypadek opóźnień w przekazaniu kwoty unijnej dotacji. „Straż to nasza najwyższa wartość i warto tutaj, a te 300 tysięcy, nawet gdybyśmy musieli je wydać, to i tak do nas wrócą” – mówi szef komisji rewizyjnej Stanisław Dudziak ze „Wspólnoty”.

DWÓCH PANÓW CO NIKT DO NICH NIE CHCE...

Terminy wyborcze biegną, a niektórzy pretendenci mają problemy z pozyskaniem kandydatów oraz oficjalnych przedstawicieli komitetu wyborczego. Inna sprawa, że po czterech latach lenistwa i nie interesowania się gminą, niektórzy bardzo się uaktywnili…

Telefony od przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego otrzymują nawet działacze i kandydaci na radnych z ramienia Stowarzyszenia „Wspólnota”. „Zadzwonił do mnie i proponował kandydowanie z jego komitetu” – mówi jedna z takich osób, którą nagabywał do siebie Leśniewski, ale było ich więcej – od Lubna, przez Marwice, a na Ściechówku kończąc. Najbardziej komicznie sytuacja wyglądała w odniesieniu do jednej z nauczycielek w Baczynie, bo zadzwonił do niej nie tylko Leśniewski, ale także chcący ubiegać się o stanowisko Wójta Gminy Tadeusz Karwasz. „To miłe, że próbuje się podbierać kandydatów naszej organizacji, bo chociaż wiemy, że mamy najlepszych z najlepszych” – komentuje całą sytuację lider „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho. Śmieszy też sztuczna aktywność niektórych osób, bo T. Karwasza na zebraniu wiejskim w Baczynie nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy. „Cztery lata się wioską nie interesował, ale poczuł forsę i stanowisko, to pojawił się na zebraniu” – mówi jeden z uczestników wtorkowego (21 bm.) zebrania wiejskiego. Panowie Leśniewski i Karwasz muszą mieć nie lada humory, bo pomimo prób nawiązania kontaktu z partiami politycznymi – PSL, PO, PiS i SLD – również tutaj "dostali kosza" i nikt nie podjął z nimi nawet rozmowy na temat ewentualnego poparcia. Trudno zarzucić brak aktywnoci w ostatnich czterech latach przewodniczącemu Leniewskiemu, ale hańbą należy nazwać pozorowaną aktywność T. Karwasza z Baczyny. Możnaby zadać pytanie: co pan robil przez cztery lata ?

"BŁĘKITNI" MAJĄ ZGRANYCH I ODDANYCH FANÓW

„Błękitni-Lubno” mogą mówić o dużym szczęściu, bo nie dość iż drużyna funkcjonuje jak sprawna maszynka, to w dodatku ma dużo grono kibiców i zapalonych zwolenników. Przekonała się o tym redakcja „Pulsu”…

Krytyczny tekst „PT” na temat „wypadków przy pracy” jakimi były porażki „Błękitnych” w meczach sparingowych na własnym boisku, stały się przyczynkiem do wielu listów, które otrzymała redakcja. Wszystkie opinie i komentarze świadczą o tym, że działacze klubowi, którym przewodzi Józef Medyński zbudowali wokół klubu prawdziwie oddane środowisko. „To tylko sport i jeśli ktoś go rozumie, to wie iż jedna lub dwie porażki o niczym nie świadczą” – napisał w e-mailu Tomek. „Niech szanownie walnięta redakcja(…) prześledzi wyniki innych drużyn w gminie, a wtedy będzie wiedziała, że Błękitni mają się naprawdę dobrze” – stwierdził „Borys”. Przedmiotem listów były też pieniądze na sport. „Gmina nie dała, bo przeżerają pieniądze, a rozwój fizyczny dzieci mają w dupie” – to konstatacja czytelnika o imieniu Rafał. Okazuje się, że najbardziej uraziło kibiców porównanie do wójta Tadeusza Piotrowskiego oraz kiepskich imprez, które organizuje gmina. „Trzeba być mocno jeb…m, żeby porównywać naszą drużynę, która ciężko haruje na sukcesy do powszechnie olewanego wójta” – napisał „Zibi”. „Ta gmina to porażka, a Błękitni to jej jasna strona i powinni na ten klub chuchać i dmuchać, bo nic lepszego nie mają” – dodał „Pitia”. Redakcja zasypana została też SMS - ami, a także osobistymi telefonami i uwagami. Trudno „PT” oskarżać o nieprzychylność „Błękitnym”, ale faktem jest, że taka mobilizacja wśród fanów klubu robi wrażenie i bardzo dobrze świadczy o działaczach i sportowcach z Lubna.

STRAŻACY ZAŁATWILI SOBIE SAMOCHODY

Wielki sukces lubiszyńskich strażaków, ale dzieki ich zaradnosci, skorzystają też inne jednostki. Do gminnych pożarników w Lubiszynie, Stawie i Ściechówku trafią kolejne samochody...

Samochody udało się pozyskać dzięki niezwykłej zaradności szefa lubiszyńskiej OSP Marcina Nikolaka, ale operacja nie byłaby skuteczna, gdyby nie zaangażowanie, czujność i koordynacja Jakuba Rogali, który na co dzień pracuje w Komendzie Miejskiej Policji w Gorzowie. „To jego wielka zasługa i dowód na to, że warto wokół strażaków budować dobry klimat oraz pozyskiwać przyjaciół” – mówi prezes Nikolak. Swoje całkiem spore „pięć groszy” do pozyskania trzech WV T4 dołożył również wicewójt Daniel Niekrewicz, ale ten woli, by wszystkie zasługi przypisywać strażakom. ”Moje zabiegi, to służbowy obowiązek, a doceniać trzeba tych młodych ludzi z Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy robią dla nas tak wiele” – mówi Niekrewicz. Jeden samochód stoi już w lubiszyńskiej remizie, a dwa kolejne czekają na dopięcie formalności i powędrują do Stawu oraz Ściechówka. „Zastąpią zdezolowane Żuki i znacznie usprawnią naszą mobilność, bo są szybsze, sprawniejsze technicznie i co najważniejsze bezpieczniejsze” – mówi Nikolak. Teraz pozostaje tylko przystosować samochody do wymogów Państwowej Straży Pożarnej i nie ma co ukrywać, że strażacy liczą na wsparcie władz samorządowych, przedsiębiorców oraz ludzi dobrej woli. "Gratulacje za skuteczność i wdzięczność za pamięć o nas dla kolegów z Lubiszyna" - komentuje sołtys Rajmund Różniak, który wraz z sołtysem Jerzym Legezińskim mocno zaangażowali się w akcję pozyskania samochodu dla jednostki w Stawie.

21.09.2010

BRATOBÓJCZY BÓJ ZASTAPI SZORTSKĄ PRZYJAŹŃ

Po czterech latach koegzystowania rozchodzą się drogi wójta i jego zastępcy. Obaj wystartują w najbliższych wyborach. Podzieliły ich ambicje czy może coś więcej ? Szorstka przyjaźń się skończyła, a ko habitacji raczej nigdy nie będzie…

Cztery lata razem pracowali w sąsiedzkich gabinetach. Wójt Tadeusz Piotrowski w swoim bywał bardzo rzadko, ale nie zmienia to faktu, że to on w 2006 roku zaproponował stanowisko wicewójta młodemu pracownikowi Nadleśnictwa Bogdaniec Danielowi Niekrewiczowi. Sam Niekrewicz nie był anonimowy, bo w wyborach do Rady Gminy uzyskał rewelacyjny wynik 139 głosów, a przez cztery lata sprawowania samorządowej funkcji udowodnił, że jest kompetentnym i sprawnym urzędnikiem. Teraz stoczą jednak "bratobójczy bój" o stanowisko Wójta Gminy. „Wypiorą wszystkie gminne brudy. Będzie wesoło i brzydko” – skomentował sprawę były sołtys z kilkunastoletnim stażem w samorządzie. Nie pomylił się, bo wójt Piotrowski na wieść, iż jego zastępca będzie kandydował, wpadł w furię i wykrzykiwał wszem i wobec, że go załatwi, a jego kariera będzie skończona. „Piotrowski podejrzewał taki obrót spraw już dawno, ale gdy dowiedział się o tym oficjalnie od Niekrewicza, to zaczął knuć, kombinować, a nawet odebrał mu możliwość dekretowania poczty” – mówi dobrze poinformowany radny. Dziwne, zważywszy iż wszystkie gminne inwestycje od A do Z koordynował właśnie Niekrewicz, a niejednokrotnie nawet krył Piotrowskiego, gdy ten znikał na kilkanaście dni. Wszystko skończyło się w lipcu, gdy wójt zaczął „przeginać” i bez usprawiedliwienia przez wiele dni nie przychodził do pracy. Niekrewicz wysłał mu listem poleconym wezwanie do usprawiedliwienia nieobecności. „Przez całe cztery lata gminą faktycznie rządził Niekrewicz i byłby głupi, gdyby teraz chciał grać na człowieka, który nie potrafi wymienić kosztów poszczególnych inwestycji” – mówi radny. Problem w tym, że jak to w administracji bywa, wiele decyzji można interpretować na różne sposoby, a ponieważ Piotrowski właściwie gminą nie rządził, teraz próbuje się z niektórych rzeczy wykręcać się twierdząc – jak podczas ostatniej sesji Rady Gminy – że… ”zapadały pod jego nieobecność”. Tymczasem, przez cztery lata kadencji, tych „nieobecności” wójta było naprawdę dużo. Obserwatorzy spekulują, czy Piotrowski odważy się odwołać swojego zastępcę przed wyborami czy raczej w imię „szorstkiej przyjaźni”, razem dotrwają do dnia wyborów. „Piotrowski w razie ewentualnej przegranej liczy na stanowisko u Niekrewicza, a gdyby wygrał, to wytnie go do samej ziemi” – mówi radny „Wspólnoty”. Niemal wszyscy pytani przez „PT” samorządowcy twierdzą, że o ile szorstka przyjaźń wójta i wicewójta była możliwa, bo i tak rządził Niekrewicz, to świadoma kohabitacja jest już nie do zaakceptowania.

20.09.2010

WYBORY W LUBNIE - CZYNY NIE SŁOWA...

Szykuje się ciekawy pojedynek samorządowy w Lubnie. W szranki o mandat radnego staną osoby znane i zaangażowane w działalność społeczną. Nikomu nie można odmówić zasług i aktywności, ale mandaty są tylko dwa.

Faworytem jest oczywiście sołtys Beata Nawrocka ze „Wspólnoty”, a drugim mocnym kandydatem dotychczasowy radny Roman Sławiński. „Sprawdził się i powinien być dalej radnym. Przecież tyle tu u nas zrobili z sołtysową” – mówi pan Henryk spotkany w niedzielę pod sklepem „Lewiatan” w Lubnie. Problem polega na tym, że do wzięcia mandaty są tylko dwa, a zaangażowania odmówić nie można innemu pretendentowi do Rady Gminy Czesławowi Wyszowskiemu. „Fajny gość, zawsze porozmawia i sportowcom pomagał” – ocenia radnego mieszkaniec. Tak więc szykuje się „walka w rodzinie”, bo Wyszowski, Nawrocka i Sławiński, to jednak dobrzy znajomi, ale ktoś z nich mandatu nie zdobędzie. Szkoda, bo właśnie w okresie ich zaangażowania Lubno zmieniło się nie do poznania.Ogromna w tym zasługa sołtysowej Beaty Nawrockiej, ale również radnych. Wymieniona trójka, to nie są jedyni kandydaci, bo jest niemal pewne, że w wyborach wystartuje również Edward Wróbel, który wcale nie jest bez szans. Na zebraniach wiejskich jest zawsze starannie przygotowany i potrafi bronić swoich poglądów. Jego mocną stroną jest poparcie tzw. bloków. „Edek jak nie będą go słuchać, to wygarnie im swoje i zawsze coś załatwi dla Lubna” – komentuje osobę Wróbla pani Helena w centrum wioski. Na głosy mieszkańców liczy również inna aktywna społecznie osoba – Grażyna Skorupska z Koła Gospodyń Wiejskich. Nie można jej odmówić aktywności i pomysłowości, bo jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś dobrego dla Lubna. „Stawiamy na Sławińskiego i Nawrocką, choć zdajemy sobie sprawę iż w Lubnie każdy przedstawia pewną istotną wartość. Ostatecznego wyboru i tak dokonają mieszkańcy, ale o Romku i Beacie świadczą czyny, a nie słowa” – mówi przewodniczący „Wspólnoty” Wojciech Zwieruho.

DOBRZE, ŻE ZACZĘLI PRACE...

Rozpoczął się remont drogi wojewódzkiej w Baczynie. Prace są opóźnione, ale mieszkańcy i tak mogą być pewni, że będą prawdziwą wizytówką gminy. Wyremontowana zostanie nie tylko nawierzchnia drogi, ale także kanalizacja i chodniki.

„Początkowo cała inwestycja miała być realizowana w tym roku, ale w wyniku różnych sytuacji przedsięwzięcie zostanie zakończone dopiero w przyszłym roku” – tłumaczy „PT” kierownik Rejonu Zofia Kajder. „Właściwe prace budowlane rozpoczną się już w przyszłym tygodniu, a w chwili obecnej oczekujemy na projekt organizacji ruchu na drodze, bo tego typu inwestycje muszą być prawidłowo oznakowane” – dodaje inspektor nadzoru inż. Tomasz Pałczyński. W chwili obecnej Zarząd Dróg Wojewódzkich przekazał już plac budowy wykonawcy i lada moment rozpoczną się prace. Niestety, mimo wcześniejszych planów, inwestycja nie zakończy się w tym roku, ale dopiero w połowie 2011. Cieszy jednak i taka sytuacja, bo początkowo pod znakiem zapytania stanęło czy nawierzchnia bez udziału własnego gminy w ogóle będzie remontowana. Gdyby nie starania wicewójta Daniela Niekrewicza oraz radnego Artura Terleckiego z Baczyny, to inwestycja nie zostałaby rozpoczęta. Kierownictwo Zarządu Dróg Wojewódzkich oczekiwało iż gmina będzie partycypować w kosztach, a to nie było możliwe. „Interweniowaliśmy z radnym Terleckim w Urzędzie Marszałkowskim i efekty już są” – tłumaczy wicewójt Niekrewicz. Radości nie kryje też sołtys Baczyny Jerzy Obara, który wielokrotnie podkreślał z radnym Terleckim, że ich miejscowość jest niedofinansowana. „Zaczęły się już odwodnienia, ale najważniejsze, że dzieje się cokolwiek, bo nasza wioska bardzo potrzebuje tego remontu” – mówi sołtys Obara.

19.09.2010

SOŁTYS PRZEŁOMU I KONKRETNEJ PRACY

Drugiego takiego samorządowca w gminie Lubiszyn nie ma. Przez kilkanaście lat swojej działalności zmienił wioskę nie do poznania, a gdy trzeba było oddać stery komu innemu, uczynił to z klasą i godnością, chociaż następca wcale tego nie ułatwiał.

Przez 16 lat był sołtysem Tarnowa, a trzy kadencje zasiadał w Radzie Gminy. Efekt jego działalności, to wyremontowany kościół filialny, setki metrów chodników oraz niezwykle przyjazny klimat w samej wiosce oraz na zewnątrz. Gdy przegrał, to zamiast wdzięczności i szacunku, następca potraktował go jak najgorszego zbira. „Przyszli i żądali, żebym im wszystko oddał, a ja nie wiedziałem nawet o co chodzi” – mówił w trakcie jednego ze spotkań były sołtys Tadeusz Pawlicki. Rozgoryczenie było i jest uzasadnione, bo o ile od słabo wychowanego następcy szacunku raczej nigdy się nie doczeka, to należała mu się takowa od wójta Tadeusza Piotrowskiego. Ten jednak miał go w nosie. Inaczej niż przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. „To oddany gminie samorządowiec i człowiek, który zrobił dla swojej wioski niezwykle dużo” – mówił w swoim pierwszym po wyborze przemówieniu nowy przewodniczący. „Efekty pana działalności widać w Tarnowie gołym okiem, a działalność do dziś jest przedmiotem wielu pochwał” – mówił poseł Witold Pahl, gdy wręczał byłemu sołtysowi „Dyplom uznania”. Sam Pawlicki ambicji publicznych już nie ma, bo osiągnął właściwie wszystko i w przeciwieństwie do obecnego sołtysa, nie są to „fajerwerki” i „rekreacyjne prowizorki”, ale twarde efekty działalności. „Ktokolwiek go krytykuje i nie dostrzego dokonań, to jest głupcem albo ślepcem” – mówi krótko wicewójt Daniel Niekrewicz. Na szczęście większość mieszkańców Tarnowa dostrzega zasługi byłego sołtysa, a dowodem na to są opinie proboszcza ks. Franciszka Matuły, który przy każdej okazji podkreśla zasługi Tadeusza Pawlickiego. Efekty działalności obecnego sołtysa są mizerniejsze, a świadczy o tym „rozgrzebany” remont wieży kościelnej, walący się przy kościele płot oraz zalegający tam od trzech lat polbruk. „Pawlicki, to wyrzut sumienia dla Miszkiewicza i każdy wie, że obecny sołtys nie dorasta mu wiedzą, umiejętnościami oraz szacunkiem u ludzi nawet do paznokci” – mówi jeden z radnych okręgu w którym znajduje się Tarnów.