25.09.2011

WONTOR POMAGAŁ ZAWSZE, INNI BAJEROWALI...

Lubuscy samorządowcy są zawiedzeni politykami, bo ci wiecznie obiecują, ale jak przychodzi co do czego, to o wszystkim zapominają. Kolejny raz przypominają sobie o poszczególnych gminach dopiero przed wyborami. Wyjątkiem był poseł SLD Bogusław Wontor…


Sami politycy dzielą się na tych, którzy ciągle „bajerują” oraz tych, którzy – mimo wszystko – swoje obietnice starają się realizować. Gminy Bogdaniec, Santok, Deszczno czy Lubiszyn, to stosunkowo niewielkie organizmy społeczne, ale mieszka tam wystarczająco dużo mieszkańców, by zdobyć mandat posła. Stąd polityczne zainteresowanie tymi obszarami. Gdyby wsłuchać się tylko w mieszkańców gminy Lubiszyn, to absolutnie największym „bajerantem” jest poseł Jan Kochanowski, który przez cztery lata „nie kiwnął dla tej gminy palcem”, gdy potrzebowała politycznego wsparcia w pozyskiwaniu środków z funduszy unijnych, ale chętnie „ustawiał się na plakat”. Całkowicie inaczej niż startujący z 3 miejsca listy SLD do Sejmu Bogusław Wontor, który nie tylko obiecywał, ale przede wszystkim obietnice realizował i starał się gminie pomóc. „Śmiało mogę powiedzieć, że kwestia powstania lubiszyńskiego przedszkola oraz Centrum Integracji Społecznej, to efekt zaangażowania posła Wontora oraz jego brata, a wtedy wicemarszałka województwa” – wspomina b. wicewójt Daniel Niekrewicz. „Pamiętam jak obiecał, że zorganizuje spotkanie na temat dofinansowania organizacji społecznych w gminie i dwa tygodnie później zjechało do Lubiszyna prawie pół Urzędu Marszałkowskiego” – mówi b. sołtys Wysokiej, a dziś radny, który był gospodarzem wizyty posła Bogusława Wontora w Sołectwie Wysoka. Nie mniej zaangażowany był poseł Witold Pahl, który słowa cedził niezwykle oszczędnie, ale zawsze chętnie wspierał lokalnych samorządowców. „Oprócz Wontora i Pahla gminie Lubiszyn nie pomagał dosłownie nikt” – mówi jeden z byłych radnych. Pewnie dlatego lokalni działacze SLD oficjalnie wezwali do głosowania w zbliżających się wyborach na Bogusława Wontora z SLD, odradzając tym samym oddawanie głosu na Jana Kochanowskiego, który gminie w niczym nie pomógł.