4.09.2011

DORADCY OD SIEDMIU BOLEŚCI

Bycie doradcą wojewody brzmi dumnie. Szkoda tylko, że w województwie lubuskim funkcje te pełnią osoby, które by skutecznie doradzać, same powinny korzystać z rad mądrzejszych od siebie. Płacenie im kilka tysięcy złotych miesięcznie, to rozrzutność i brak szacunku dla publicznego grosza.


Zadania doradców sprowadzają się do ogólnego wspierania wojewody Heleny Hatki mądrymi podpowiedziami oraz pomysłami. Trudno jednak podejrzewać o takie predyspozycje Romana Rutkowskiego, który w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim pełni funkcję doradcy ds. polityki społecznej i służby zdrowia. „Wzięła go, bo liczyła na nasze wsparcie, ale przecież on nie ma wręcz wstępu do naszej siedziby. My jesteśmy dla pracowników i kupić się nie damy” – mówi członek władz gorzowskiej „Solidarności”. Co ciekawe, sam Rutkowski ma w LUW-ie pełny etat, choć drugi pełny etat posiada również w Powiatowym Urzędzie Pracy. Próba pięciokrotnego skontaktowania się z nim pod numerem podanym na stronie wojewody nie powiodła się. Drugim doradcą, którego zatrudniła w swoim gabinecie na 2/5 etatu jest Jerzy Sobolewski. Obszar jego doradzania to sport i edukacja, ale H. Hatka w piłkę nie gra, a jej doradca potrafi właściwie tylko biegać po boisku. Tajemnicą poliszynela jest to, że szykowany był na wicedyrektora WORD-u, ale teraz obiecano mu, by poczekał, to zostanie dyrektorem naczelnym. Wyjątkiem jest Wiesław Ciepiela – były dziennikarz, rzecznik prasowy oraz wiceszef Gabinetu Komendanta Głównego. Profesjonalista w każdym calu, który wojewodzie Hatce doradza w zakresie bezpieczeństwa i komunikacji społecznej. Efekty widać od razu – chociażby po stronie internetowej wojewody. „Gdyby przy Hatce było z dwóch lub trzech takich Wieśków, to urząd chodziłby jak dobrze naoliwiona maszynka” – mówi gorzowski radny PO. Doradcy zarabiają od 3500 do 4300 PLN, ale w przypadku Sobolewskiego i Rutkowskiego są to dochody dodatkowe. Są mądrzejsi, którzy lepiej doradzą wojewodzie za darmo…