Swojemu poprzednikowi nie dorasta do pięt, ale wydaje się iż przerasta swoją protektorkę. Marszałek Elżbieta Polak to przykład tego, jak funkcji publicznej nie sprawować. Choć sama jest tylko pionkiem na partyjnej szachownicy, słynie głównie z przewracania figur…
Marszałekiem Województwa Elżbieta Polak jest dopiero od grudnia ub.r., ale dała się już poznać jako „polityczny antytalent” z tendencją do wzbudzania konfliktów. Nie inaczej było wcześniej, gdy jako wicemarszałek u boku dystyngowanego i obytego politycznie Marcina Jabłońskiego pełniła funkcję „złego policjanta”. Najdobitniej pokazała to w marcu 2009 roku, gdy niemal krzyczała na dzieci z Lubiszyna, które przyjechały do Urzędu Marszałkowskiego z występem z okazji pierwszego dnia wiosny. „Ona wtedy wpadła w jakiś amok, krzyczała na dzieci niczym najgorszy nauczyciel, a one nie wiedziały o co chodzi” – mówi „Puls”-owi naoczny świadek tamtego wydarzenia. Za dziećmi ujął się wtedy kurator oświaty Roman Sondej. „To był pomysł szkoły, żeby zorganizować coś ciekawego na pierwszy dzień wiosny” – mówił w „GW”. Upływ czasu, a nawet zmiana stanowiska po wyautowaniu M. Jabłońskiego nie zmienił E. Polak, co udowodniła podczas sporu ze związkowcami w gorzowskim szpitalu. Zanim się z nimi spotkała, udzieliła lokalnej rozgłośni RMG buńczucznego wywiadu, a następnie w sposób mało rozgarnięty – jak na kobietę - dyskutowała z głodującym pod lecznicą mieszkańcem Gorzowa. „Była bezczelna, mało grzeczna i nieprzyjemna” – wspomina Mariusz Wójcik. Jeszcze gorzej było podczas podpisania porozumienia ze związkowcami w Zielonej Górze, gdzie świadomie prowokowała szefa „S” Andrzeja Andrzejczaka i o mały włos nie doprowadziła do zerwania rozmów. To jeszcze nic, bo po podpisaniu porozumienia kończącego protest powołała komisję weryfikacyjną, która zamiast badać kondycję szpitala, postanowiła weryfikować teczki personalne przeciwnych jej związkowców. „To skandal” – mówi Andrzejewski. Co na to wszystko lubuscy politycy? „Na zachodzie bez zmian, bo my tylko statystujemy, a Ela nie lubi sprzeciwu” – mówi jeden z nich, ale nie chce by podawać nazwiska, bo marszałek Polak, to protegowana liderki PO Bożenny Bukiewicz. „Kto podskoczy, skończy jak Marcin (od red. Jabłoński) z opinią naciągacza i krętacza” – mówi jeden z parlamentarzystów. Na dziś wiadomo tyle, że marszałek Polak urosła na tyle mocno, że po wyborach pożegna się raczej z funkcją w Urzędzie Marszałkowskim, a jej miejsce zajmie zaufany szefowej PO Tomasz Możejko. Sama Polak dostanie ważną, ale tylko prestiżową funkcję – wojewody lubuskiego. Co z Heleną Hatką ? „Jak nie będzie podskakiwać po przegranej z Komarnickim, to pojedzie do Warszawy, a jak dalej będzie wspierała Pahla i nieprzychylnych Bożenie, to skończy jak Jabłoński” – mówi ważny polityk PO. Jaka jest naprawdę Polak? Tego się nie dowiemy, a gdybyśmy napisali, to skończymy jak przeciwnicy jej pierwszej protegowanej, a zarazem najgorszego prezydenta Zielonej Góry Bożeny Ronowicz…