Zebranie wiejskie w Tarnowie było emocjonujące, ale nie da się ukryć, że również merytoryczne. Wzięło w nim udział ponad 50 osób.
Nie ma wątpliwości, że zebranie było potrzebne. Plotki, oskarżenia, dziwne anonimy oraz medialne komentarze, były już coraz bardziej męczące. W zebraniu udział wziął wójt gminy Tadeusz Piotrowski, jego zastępca Daniel Niekrewicz, a także główni bohaterowie tematu zebrania – właściciele „Polfur” Renata i Władysław Fortunowie. – Z różnych informacji dowiedzieliśmy się, że ma być budowana ferma norek – rozpoczął prowadzący zebranie sołtys Grzegorz Miszkiewicz. Po czym oddał głos przedsiębiorcom. Następnie odbyła się prezentacja, która przedstawiała punkt widzenia pp. Fortunów: kwestie podatkowe, używane technologii hodowli etc. Była jednostronna, ale po raz pierwszy pokazywała inny punkt widzenia niż protestujących. Zadano kłam informacjom o „tajności” całej sprawy. – Nikt niczego nie ukrywał. Na poziomie urzędu postępowanie jest zawieszone – mówił wicewójt Niekrewicz. – Konsultacje społeczne odbyłyby się w wymaganym ustawowo terminie – dodał wójt Piotrowski. Tym samym wykazano, że zarzuty o ukrywaniu procedury wydawania były chybione. Więcej, mało kto na sali miał świadomość, że opinie i decyzje władz gminy w tym przypadku wcale nie były wymagane. Ferma została zgłoszona jako podmiot o poziomie 320 DPJ (duża jednostka przeliczeniowa), a wszelkie decyzje w sprawie tego typu inwestycji jak ferma norek powyżej 240 DPJ, wydają instytucje wojewódzkie, a samorząd tylko je asygnuje. Innymi słowy – sam fakt uczestnictwa w zebraniu ze strony władz gminy oraz inwestorów to wyraz dobrej woli.
Nie ma wątpliwości, że zebranie było potrzebne. Plotki, oskarżenia, dziwne anonimy oraz medialne komentarze, były już coraz bardziej męczące. W zebraniu udział wziął wójt gminy Tadeusz Piotrowski, jego zastępca Daniel Niekrewicz, a także główni bohaterowie tematu zebrania – właściciele „Polfur” Renata i Władysław Fortunowie. – Z różnych informacji dowiedzieliśmy się, że ma być budowana ferma norek – rozpoczął prowadzący zebranie sołtys Grzegorz Miszkiewicz. Po czym oddał głos przedsiębiorcom. Następnie odbyła się prezentacja, która przedstawiała punkt widzenia pp. Fortunów: kwestie podatkowe, używane technologii hodowli etc. Była jednostronna, ale po raz pierwszy pokazywała inny punkt widzenia niż protestujących. Zadano kłam informacjom o „tajności” całej sprawy. – Nikt niczego nie ukrywał. Na poziomie urzędu postępowanie jest zawieszone – mówił wicewójt Niekrewicz. – Konsultacje społeczne odbyłyby się w wymaganym ustawowo terminie – dodał wójt Piotrowski. Tym samym wykazano, że zarzuty o ukrywaniu procedury wydawania były chybione. Więcej, mało kto na sali miał świadomość, że opinie i decyzje władz gminy w tym przypadku wcale nie były wymagane. Ferma została zgłoszona jako podmiot o poziomie 320 DPJ (duża jednostka przeliczeniowa), a wszelkie decyzje w sprawie tego typu inwestycji jak ferma norek powyżej 240 DPJ, wydają instytucje wojewódzkie, a samorząd tylko je asygnuje. Innymi słowy – sam fakt uczestnictwa w zebraniu ze strony władz gminy oraz inwestorów to wyraz dobrej woli.
– Chociaż wiemy o tej wiosce więcej: kto jest fałszywy a kto szczery, kto ma poglądy tylko wtedy, gdy ma w tym interes, a kto potrafi iść pod prąd większości. Mieszkańcy mają prawo być przeciw, ale chodzi o pewien styl dyskusji. – komentowała już po zebraniu Renata Tyrka Fortuna. W trakcie samego zebrania też zajęła postawę niezwykle przyjazną i koncyliacyjną. Sami mieszkańcy starali się wymóc na niej rezygnację z inwestycji. - Nasze dzieci studiują i uczą się, nie będą więc potrzebowały nowych miejsc pracy w fermie – mówił Józef Bąkowski. Zapominając tym samym o tym ,że 10 procent mieszkańców Tarnowa regularnie korzysta z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, a duża liczba mieszkańców Tarnowa przynosi do „Polfur”-u podania o pracę. Potrzebę samego zebrania uzasadniała Małgorzata Miszkiewicz i był to jeden z rozsądniejszych głosów. – Nie chcieliśmy, by decyzje zapadły bez nas, jak to było 10 lat temu w przypadku pierwszej fermy norek – mówiła. Mieszkańcy podkreślali, że obawiają się smrodu, który będzie dochodził z nowej fermy. W obronie inwestorów stanęła Mirosława Buczkowska, która podkreśliła, że na wsi od lat śmierdziało i nie powinno to na wsi nikogo dziwić. – To dziwne, że jak się tylko wywozi obornik, to zaraz są telefony do sołtysa – mówiła. Sołtys ripostował, że jeśli są telefony to w kwestii zanieczyszczeń, a nie smrodu.
Niestety, głos Buczkowskiej był odosobniony, bo samo zebranie było „grą do jednej bramki”, gdzie odmienność i własne zdanie nie było w cenie, a liczył się tzw. owczy pęd. Moco i dobitnie, nawet jak na rodowitego mieszkańca Tarnowa, zabrzmiał głos Zbigniewa Pawlickiego, który niejako wpisał się w ten głos sali i chyba całkiem niepotrzebnie nadał dyskusji ton bardzo nerwowy. – Widzę, że leżę pani na wątrobie – zwrócił się w pewnym momencie do R. Tyrka-Fortuna, domagając się jednoznacznej deklaracji o wycofaniu z inwestycji. Podobnej deklaracji w sposób nie do końca elegancki domagał się od wójta oraz jego zastępcy. Całkowicie ponad tym, Renata i Władysław Fortunowie oświadczyli – co zresztą wcześniej padło podczas multimedialnej prezentacji – że w związku z protestami nie będą kontynuowali starań o rozpoczęcie inwestycji. – Chcieliśmy w tej gminie budować i inwestować. Był w planie dom kultury, boisko i kort tenisowy, ale nie chcemy nic na siłę. – skonstatował W. Fortuna.
Wcześniej radny Wojciech Zwieruho przedstawił projekt stanowiska, który będzie próbował przeforsować na sesji Rady Gminy, a który ma zakazywać budowy ferm norek na terenie gminy. – Póki ja będę radnym, to w tej gminie żadna ferma norek nie powstanie - mówił. Tym samym zebranie w przedmiocie fermy norek zostało zakończone, a sołtys przeszedł do kolejnych punktów. Emocje jednak nie ustawały. W pewnym momencie przestało być miło, gdy już pod nieobecność W.R. Fortunów tarnowianin Z. Pawlicki wciąż perorował iż to, ze nie będzie fermy norek, to zasługa nie wójta i zastępcy, lecz mieszkańców zebranych na sali. Tu całkowicie się mylił, a emocje niepotrzebnie wzrastały.
Prawda jest taka, że uchwały o zaproponowanej treści Rada Gminy przyjąć nie może, a decyzje w sprawie fermy nie leżą w gestii władz gminy, a tym bardziej mieszkańców. Właściciele po prostu wycofali się sami, by niepoptrzebnie nie konfliktować środowiska.
Prawda jest taka, że uchwały o zaproponowanej treści Rada Gminy przyjąć nie może, a decyzje w sprawie fermy nie leżą w gestii władz gminy, a tym bardziej mieszkańców. Właściciele po prostu wycofali się sami, by niepoptrzebnie nie konfliktować środowiska.
Emocje na sali, to jednak nic w porównaniu do tego co działo się pod salą po zebraniu. Można bowiem zrozumieć zdania i poglądy tarnowskich nauczycielek, działaczy społecznych oraz zaangażowanych mieszkańców, które przedstawiane były spokojnie i bez negatywnych emocji, ale trudno zrozumieć chamstwo, knajactwo i poziom do którego nie zeszłyby nawet norki, które zaprezentowały Zofia Zakrzewska i Antonina Wolff. „Jestem zdegustowany, bo brzydkie słowa i ataki bez powodu, w ustach dojrzałych kobiet modlących się co niedzielę w kościele, to dla mnie nowość. Cóż, zwyczaje prosto z chlewa. Ostro, ale lapidarnie.” – komentuje atak jaki po zebraniu przypuściły na jego osobę dwie "religijne" panie Robert Bagiński. Obiektywizmu odmówić nie można sołtysowi G. Miszkiewiczowi, który zebranie prowadził sprawnie i właściwie każdy, kto miał chęć i odwagę – bo ta naprawdę nie jest we wsi w cenie, a różni się od zwykłego chamstwa – mógł zabrać głos. Innymi słowy, przynajmniej on starał się być obiektywny, co nie zmienia faktu, że sam tą „wojnę” wywołał…
Reasumując, wieś pokazała iż jest aktywna, a ludzie bardzo zaangażowani. Tu bez wątpienia większość wygrała. Przegrała natomiast tam, gdzie dyskusja mogłaby dotyczyć stylu i klasy. Szkoda, bo poza kilkoma wyjątkami większość zaangażowanych w sprawy wsi to ludzie, którym takie wyskoki jak "religijnych pań" wcale chwały nie przynoszą, ale wstyd tak... Dwie panie zapomniały, że Koło Gospodyń Wiejskich i skrót „KGW”… to nie "Kurwa Gnojkowi Wpierdolimy". Pozostaje więc biblijna dedykacja z Ewangelii św. Mateusza 23, 27-28 : „Podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości"
Podsumowaniem samego zebrania może być zdanie W. Fortuny – Chcieliśmy rozmawiać i z tym pismem można było do nas po prostu przyjść. Wybrano inną drogę – mówił. Jeszcze jedna rzecz. Na zebraniu nie było większości. Byli ci sami, co protestowali przeciw stacji paliw, a nawet jeszcze mniej… Chwała im za to, że byli, bo zebranie wiejskie, to święte miejsce wiejskiej demokracji.
OPINIE: