Roman Gajda z Wysokiej, to prawdziwy wulkan aktywności – połączenie dużej energii z umiejętnością zarażania nią innych.
Wszędzie go pełno i nigdy nie ma czasu na czcze i bezsensowne gadanie. Do bólu konkretny, oryginalny i przebojowy. Zawsze powie coś wesołego, ale jak trzeba to potrafi też dosadnie zwrócić uwagę. Co ważne – jest niezwykle skuteczny. - „Naprawdę fajny sołtys. We wsi wiele się zmienia i to widać gołym okiem. Powstał plac zabaw, ustawiono śmietniki, a cała wieś jest pełna kwiatów. On z tymi kobietami potrafi rozmawiać i chyba go lubią” – mówi Sabina Brożek z Wysokiej, która nie kryje swojego podziwu dla pracy sołtysa Wysokiej. Prawda jest taka, że sołtysa Romana Gajdy nie da się nie lubić, a jeśli weźmie się pod uwagę ogrom pracy, który został w ostatnim czasie wykonany we wsi pomiędzy Baczyną a Tarnowem, to zasługuje wręcz na nagrodę. – „Dla mnie nagrodą jest zmieniająca się i piękniejąca wioska. Sam nic bym nie zrobił, ale dzięki wspaniałym mieszkańcom i pomocy władz gminy, jakoś to wszystko pchamy” – mówi Gajda. Tymczasem władze gminy pomagają mu, bo widzą jego zaangażowanie. – „Romek to mój przyjaciel, ale jako sołtys potrafi być sympatycznie nieznośny. Jak się uprze, żeby coś we wsi zrobić, to chodzi i chodzi aż ciężko się od niego odgonić. Ale przecież on w tej swojej zawziętości jest taki wesoły” – ocenia R. Gajdę zastępca wójta Daniel Niekrewicz, który nie kryje zaskoczenia ilością spraw, które udało mu się już zrealizować w Wysokiej. Efekty widzą wszyscy, bo Wysoka zmieniła się nie do poznania. Zresztą szybkość i zaangażowanie Gajdy we wszystkim, czego się w życiu dotknął, są wręcz legendarne. Do historii przeszło tempo w jakim prowadząc Zakład Usług Leśnych potrafił wycinać drzewa. – "My z ledwością cięliśmy w minutę jedno, a on potrafił jednocześnie wycinać trzy. Mistrzostwo świata "– opowiada Jacek, który z obecnym sołtysem pracował przez dwa lata w lesie. Owa szybkość została mu do dzisiaj, bo ilość działań, które we wsi podjął jest zdumiewająca, a tempo niesamowite. Jeszcze dwa lata temu drogi w Wysokiej słynęły z niespotykanych dziur i określane były mianem „białoruskich”. Dziś są przedmiotem zazdrości, a Wysoka mogłaby pretendować do miana „drogowej stolicy gminy”. Nie inaczej ma się rzecz z samą estetyką we wsi. Pojawiły się nowe drogi, zasadzono mnóstwo zieleni, a stary park za wioską został uporządkowany. – „Wreszcie zaczęło się coś dziać za tego sołtysa. Wcześniej było różnie i raczej źle. Wyczyścili ten park, uporządkowali wszystko, a i wieś się zmienia pozytywnie. Kiedyś ci interwencyjni siedzieli w rowie i pilnowali, żeby im ktoś kosy nie ukradli, a teraz to widać, że pracują” – stwierdza mieszkaniec Wysokiej Jan Czarniecki. Wtóruje mu inna mieszkanka sołectwa Dorota Demków, która mówi krótko: „Podoba mi się jego zaangażowanie. Z każdej strony widać, że dużo działa, chce mu się pracować dla wioski, a my wszyscy na tym korzystamy”. Jeszcze kilka lat temu prowadził działalność gospodarczą w branży drzewnej, a obecnie prowadzi firmę budowlaną. Ma 36 lat i od urodzenia mieszka w wiosce, której dzisiaj lideruje. Żona Danuta pracuje w gorzowskich Zakładach Komunikacji Miejskiej. Ma dwóch synów. Udało mu się podbić serca również najmłodszych mieszkańców Wysokiej i to wcale nie tych, którzy korzystają z placu zabaw, który powstał za jego kadencji, lecz tych starszych. – „Fajnie jest w wiosce, a sołtys zawsze uśmiechnięty„ – mówi 18-letnia Paulina Trzeciak. O jego skuteczności świadczy również fakt, że organizowany w tym roku „Piknik COUNTRY”, odbędzie się właśnie w Wysokiej, która zyska rozgłos i sławę. – „Ten chłopak ma po prostu talent do bycia sołtysem” – podsumowuje wójt Tadeusz Piotrowski.
Wszędzie go pełno i nigdy nie ma czasu na czcze i bezsensowne gadanie. Do bólu konkretny, oryginalny i przebojowy. Zawsze powie coś wesołego, ale jak trzeba to potrafi też dosadnie zwrócić uwagę. Co ważne – jest niezwykle skuteczny. - „Naprawdę fajny sołtys. We wsi wiele się zmienia i to widać gołym okiem. Powstał plac zabaw, ustawiono śmietniki, a cała wieś jest pełna kwiatów. On z tymi kobietami potrafi rozmawiać i chyba go lubią” – mówi Sabina Brożek z Wysokiej, która nie kryje swojego podziwu dla pracy sołtysa Wysokiej. Prawda jest taka, że sołtysa Romana Gajdy nie da się nie lubić, a jeśli weźmie się pod uwagę ogrom pracy, który został w ostatnim czasie wykonany we wsi pomiędzy Baczyną a Tarnowem, to zasługuje wręcz na nagrodę. – „Dla mnie nagrodą jest zmieniająca się i piękniejąca wioska. Sam nic bym nie zrobił, ale dzięki wspaniałym mieszkańcom i pomocy władz gminy, jakoś to wszystko pchamy” – mówi Gajda. Tymczasem władze gminy pomagają mu, bo widzą jego zaangażowanie. – „Romek to mój przyjaciel, ale jako sołtys potrafi być sympatycznie nieznośny. Jak się uprze, żeby coś we wsi zrobić, to chodzi i chodzi aż ciężko się od niego odgonić. Ale przecież on w tej swojej zawziętości jest taki wesoły” – ocenia R. Gajdę zastępca wójta Daniel Niekrewicz, który nie kryje zaskoczenia ilością spraw, które udało mu się już zrealizować w Wysokiej. Efekty widzą wszyscy, bo Wysoka zmieniła się nie do poznania. Zresztą szybkość i zaangażowanie Gajdy we wszystkim, czego się w życiu dotknął, są wręcz legendarne. Do historii przeszło tempo w jakim prowadząc Zakład Usług Leśnych potrafił wycinać drzewa. – "My z ledwością cięliśmy w minutę jedno, a on potrafił jednocześnie wycinać trzy. Mistrzostwo świata "– opowiada Jacek, który z obecnym sołtysem pracował przez dwa lata w lesie. Owa szybkość została mu do dzisiaj, bo ilość działań, które we wsi podjął jest zdumiewająca, a tempo niesamowite. Jeszcze dwa lata temu drogi w Wysokiej słynęły z niespotykanych dziur i określane były mianem „białoruskich”. Dziś są przedmiotem zazdrości, a Wysoka mogłaby pretendować do miana „drogowej stolicy gminy”. Nie inaczej ma się rzecz z samą estetyką we wsi. Pojawiły się nowe drogi, zasadzono mnóstwo zieleni, a stary park za wioską został uporządkowany. – „Wreszcie zaczęło się coś dziać za tego sołtysa. Wcześniej było różnie i raczej źle. Wyczyścili ten park, uporządkowali wszystko, a i wieś się zmienia pozytywnie. Kiedyś ci interwencyjni siedzieli w rowie i pilnowali, żeby im ktoś kosy nie ukradli, a teraz to widać, że pracują” – stwierdza mieszkaniec Wysokiej Jan Czarniecki. Wtóruje mu inna mieszkanka sołectwa Dorota Demków, która mówi krótko: „Podoba mi się jego zaangażowanie. Z każdej strony widać, że dużo działa, chce mu się pracować dla wioski, a my wszyscy na tym korzystamy”. Jeszcze kilka lat temu prowadził działalność gospodarczą w branży drzewnej, a obecnie prowadzi firmę budowlaną. Ma 36 lat i od urodzenia mieszka w wiosce, której dzisiaj lideruje. Żona Danuta pracuje w gorzowskich Zakładach Komunikacji Miejskiej. Ma dwóch synów. Udało mu się podbić serca również najmłodszych mieszkańców Wysokiej i to wcale nie tych, którzy korzystają z placu zabaw, który powstał za jego kadencji, lecz tych starszych. – „Fajnie jest w wiosce, a sołtys zawsze uśmiechnięty„ – mówi 18-letnia Paulina Trzeciak. O jego skuteczności świadczy również fakt, że organizowany w tym roku „Piknik COUNTRY”, odbędzie się właśnie w Wysokiej, która zyska rozgłos i sławę. – „Ten chłopak ma po prostu talent do bycia sołtysem” – podsumowuje wójt Tadeusz Piotrowski.
Materiał za "WL"