Jeszcze wczoraj chwaliliśmy, a dziś znów trzeba do beczki miodu dodać dziegdziu. Na gminnym terenie rekreacyjnym na obrzeżach Tarnowa pojawiła się niezwykła tablica z „Regulaminem”. Nie mniej ni więcej, wygląda to na początek secesji Tarnowa i być może utworzenia nawet osobnego państwa.
- Ambicja i chęć pokazania się uderza do głowy mocniej niż pół litra wódki. Boję się, że już wkrótce sołtys ogłosi się cesarzem– żartuje jeden z mieszkańców. Ustawiona tablica określa gminne tereny jako „użytkowane i zarządzane przez Radę Sołecką”, która – jak wynika z „Regulaminu” - działa w tym przypadku „w imieniu mieszkańców”. Dokładnie jak w okresie PRL-u, gdy wysokoprocentowy koniak określany był mianem „napoju wszystkich ludzi spijanego ustami jego przedstawicieli”. Co ciekawe, w regulaminie nie ma nawet słowa, że przedmiotowy teren jest własnością gminy, ona ponosi za niego odpowiedzialność i nim zarządza. Wątpliwości w pierwszych dniach czerwca miała prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Gminy Lubiszyn Renata Tyrka – Fortuna i dlatego wystąpiła z oficjalnym pismem do Wójta Gminy czy może tam zorganizować spotkanie z okazji 20-lecia odzyskania wolności. Odpowiedź była krótka: „Wszystkie tereny rekreacyjne w gminie Lubiszyn są ogólnie dostępne dla mieszkańców z poszanowaniem ogólnie obowiązujących zasad kultury i ich przeznaczenia” – odpisał wicewójt Daniel Niekrewicz. Inaczej ma się rzecz na owej niezwykłej tablicy, która obliguje każdego, kto chciałby skorzystać z gminnego terenu w Tarnowie do uzgodnienia tego z Sołtysem. – Nic o tym nie wiem, lepiej niech tą tablicę szybko zdejmą – skomentował krótko wójt Tadeusz Piotrowski. Na czym polega owa odpowiedzialność? Ano na tym, że gdyby ktoś utopił się w wykopanym stawie – w którym, słusznie jest napisane na tablicy iż nie powinno się łowić ryb – albo komukolwiek się tam coś wydarzyło, to odpowiadać będzie nie Rada Sołecka, Sołtys czy nawet Episkopat Polski, a nawet ewentualny „Cesarz”, lecz…Wójt Gminy, który jest właścicielem i zarządcą tego terenu. Kto jest użytkownikiem ? Wszyscy mieszkańcy, którzy potrafią się zachować i korzystać z takich obiektów. Najlepiej więc by ewentualną chęć grupowego skorzystania z terenu zgłaszano w Urzędzie Gminy. Prawda jest taka, że każdy regulamin na terenie gminy powinien być akceptowany stosownym zarządzeniem przez organ jakim jest Wójt Gminy. Zakres praw i możliwości Sołtysa i Rady Sołeckiej określa ustawa „o samorządzie terytorialnym” oraz uchwalony na jej podstawie w 2003 roku przez Radę Gminy Lubiszyn „Statut Sołectwa”. Owszem, sołtysi wiele rzeczy załatwiają, mimo iż nie jest to ich prerogatywa, ale to dotyczy głównie tych, którzy potrafią nie tylko budować – bo to w pewnej futurologicznej przyszłości będą czynić roboty i maszyny – lecz tych, którzy posiadają autorytet i potrafią tworzyć klimat. Autorytet, to nie autorytaryzm, klimat zaś rodzi się nawet tam, gdzie nic się nie buduje…
- Ambicja i chęć pokazania się uderza do głowy mocniej niż pół litra wódki. Boję się, że już wkrótce sołtys ogłosi się cesarzem– żartuje jeden z mieszkańców. Ustawiona tablica określa gminne tereny jako „użytkowane i zarządzane przez Radę Sołecką”, która – jak wynika z „Regulaminu” - działa w tym przypadku „w imieniu mieszkańców”. Dokładnie jak w okresie PRL-u, gdy wysokoprocentowy koniak określany był mianem „napoju wszystkich ludzi spijanego ustami jego przedstawicieli”. Co ciekawe, w regulaminie nie ma nawet słowa, że przedmiotowy teren jest własnością gminy, ona ponosi za niego odpowiedzialność i nim zarządza. Wątpliwości w pierwszych dniach czerwca miała prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Gminy Lubiszyn Renata Tyrka – Fortuna i dlatego wystąpiła z oficjalnym pismem do Wójta Gminy czy może tam zorganizować spotkanie z okazji 20-lecia odzyskania wolności. Odpowiedź była krótka: „Wszystkie tereny rekreacyjne w gminie Lubiszyn są ogólnie dostępne dla mieszkańców z poszanowaniem ogólnie obowiązujących zasad kultury i ich przeznaczenia” – odpisał wicewójt Daniel Niekrewicz. Inaczej ma się rzecz na owej niezwykłej tablicy, która obliguje każdego, kto chciałby skorzystać z gminnego terenu w Tarnowie do uzgodnienia tego z Sołtysem. – Nic o tym nie wiem, lepiej niech tą tablicę szybko zdejmą – skomentował krótko wójt Tadeusz Piotrowski. Na czym polega owa odpowiedzialność? Ano na tym, że gdyby ktoś utopił się w wykopanym stawie – w którym, słusznie jest napisane na tablicy iż nie powinno się łowić ryb – albo komukolwiek się tam coś wydarzyło, to odpowiadać będzie nie Rada Sołecka, Sołtys czy nawet Episkopat Polski, a nawet ewentualny „Cesarz”, lecz…Wójt Gminy, który jest właścicielem i zarządcą tego terenu. Kto jest użytkownikiem ? Wszyscy mieszkańcy, którzy potrafią się zachować i korzystać z takich obiektów. Najlepiej więc by ewentualną chęć grupowego skorzystania z terenu zgłaszano w Urzędzie Gminy. Prawda jest taka, że każdy regulamin na terenie gminy powinien być akceptowany stosownym zarządzeniem przez organ jakim jest Wójt Gminy. Zakres praw i możliwości Sołtysa i Rady Sołeckiej określa ustawa „o samorządzie terytorialnym” oraz uchwalony na jej podstawie w 2003 roku przez Radę Gminy Lubiszyn „Statut Sołectwa”. Owszem, sołtysi wiele rzeczy załatwiają, mimo iż nie jest to ich prerogatywa, ale to dotyczy głównie tych, którzy potrafią nie tylko budować – bo to w pewnej futurologicznej przyszłości będą czynić roboty i maszyny – lecz tych, którzy posiadają autorytet i potrafią tworzyć klimat. Autorytet, to nie autorytaryzm, klimat zaś rodzi się nawet tam, gdzie nic się nie buduje…