31.08.2009

WERONIKA RUDZKA - MOJA WOJNA

Rozmowa z WERONIKĄ RUDZKĄ, mieszkanką Tarnowa na temat jej wojennych losów.

Redakcja: Jak pani wspomina początek wojny ?
Weronika Rudzka:
To były żniwa, a ja chodziłam codziennie na służbę. W ten dzień tych samolotów latało już mnóstwo. Ja zaplanowałam ze swoją gospodynią, że pojedziemy do miasta do kościoła. Pamiętam, mama mi mówiła: „Dziecko, ty nigdzie nie idź, bo to już jest wojna”. Ale ja byłam młoda i te wszystkie samoloty i ruch nie robiły na mnie wrażenia. Kiedy już wracaliśmy do domu, to jak się zrobił ruch i gwar: samochody, czołgi, samoloty…Ta krzyczy chleba, tama woła: „Może masz masło”…a wszystko dlatego, że zabierali chłopów na wojnę i kobiety chciały ich wyprawić.
Red.: I to był początek wojny?
W.R.:
Nie tak do końca. Jak wróciłyśmy z tego kościoła, to poszłam paść krowy. Stoję na polu, a tam z daleka widzę, że w oddali mnóstwo Ukraińców idzie z kosami, widłami, karabinami i wszystkim co mieli. I ja patrzę, a przed nimi w polu ląduje taki płatowy samolot z ruskimi oznaczeniami. Po chwili z tego samolotu wyszedł pilot i dał tym Ukraińcom duży plik papierów. Oni złapali te papiery: „Hurra!” i popędzili krzycząc, wymachując tymi widłami…Pomyślałam sobie wtedy, że coś tu będzie. Trzeba zabierać te krowy i uciekać do domu. Jak przy- biegłam do domu gospodarzy, wchodzę i słyszę jakieś ruchy. Myślę: „Matko Najświętsza! Przyszli mnie zabić”. Patrzę, a tu polskiego policjanta czapka, a za chwilę tak na czworaka wchodzi z ganku policjant. On taki spocony i umazany uciekł, chcąc się dostać do Brzeżan. Napadli ich i uciekł jak stał w tym mundurze bez niczego więcej. Na dugi dzień moja gospodyni chciała jechać na targ do Kozowej, ale Ukraińcy już ich nie wpuścili do miasta. Wygonili do domu.
Red.: Dobrze, a te papiery, to co to było ?
W.R.:
Jak się potem okazało, były zezwoleniem dla Ukraińców na to, że przez 24 godziny mogą robić z Polakami co tylko zechcą: mordować, bić i grabić. To nie trwało tyle, ale dużo więcej czasu.
Red.: I co, rzeczywiście mordowali i bili ?
W.R.:
I to jak! Była taka wioska Jakubowce, gdzie mieszkali sami Polacy. Ukraińcy wymordowali ich wszystkich. Ostało się może kilku.
Red.: Zastrzelili ?
W.R.:
Gdzie tam! Bili, obcinali ręce i męczyli niemiłosiernie. Niektórzy chcieli uciekać, to Ukraińcy do nich z karabinami i gonili na podwórze. Strzały i krzyki słychać było wszędzie. Jak ja zaleciałam do swojego domu, to spotkałam biegnących trzech chłopaków. Oni do mnie: „Gdzie ty, po śmierć leziesz? Uciekaj, bo u nas już większość wymordowali”. Ten jeden krzyczy i płacze jak dziecko: „Mojego tatusia piłą na trzy części rozerżnęli”. Tej nocy miałam spać w kurniku u sąsiadów, ale jak wpadli, to na moich oczach właścicielowi. dwanaścioro dzieci zabili.
Red.: Przecież wy tam mieszkaliście, a oni wszyscy byli waszymi sąsiadami ?
W.R.:
Oni się od nas odseparowali i nie chcieli mieć nic do czynienia z Polakami. Kilka dni przed wjazdem Ruskich już węszyli i szykowali wszystko.
Red.: A co się stało jak wjechali Ruscy ?
W.R.:
No jak weszli, to byli łagodniejsi. Brutalnie palili i mordowali głównie Ukrain- cy, którzy robili Stalinowi co chciał. Dzisiaj dyskutują i mówią, że było inaczej, a przecież to Ukraińcy i Ru -skie były pierwsze, a nie hitlerowcy.
Red.: Jak to się stało, że pani znalazła się potem na robotach w Niemczech ?
W.R.:
Kogo łapali na ulicy, to wywozili jak był ubrany. Szłam na zakupy do miasta jak już byli Niemcy i mnie złapali. Potem odesłali do Brzeżan, a tam napakowali na transport i do Niemiec. Miałam wtedy kilkanaście lat. Wylądowałam u niemieckiego gospodarza bez języka, bez niczego i strasznie tam płakałam. Tam też poznałam narzeczonego, którego później zastrzelili Niemcy. Łatwo mi tam nie było, ale ponieważ ja robiłam wszystko co mi kazano, to nie krzywdzono mnie.
Red.: Czyli nie było aż tak źle?
W.R.:
Moim gospodarzem był prawdziwy hitlerowiec. Tak jak kiedyś było to ORMO i SB w Polsce, tak on chodził w tych zielonych ciuchach i był bardzo złym człowiekiem. Przede mną było tam trzech Polaków, to jeden już nie mógł i rzucił się pod samochód.

Red.: Wyczekiwała pani końca wojny ?
W.R.:
Ja nie byłam tam do końca wojny, bo zaszłam w ciążę, a było tak, że jak dziewczyna była w siódmym miesiącu, to odsyłali do domu. Więc wróciłam do domu przed końcem wojny. Jak zaszłam w ciążę, to ta Niemka zawiozła mnie do lekarza i wciskała tabletkę, żebym zabiła to dziecko. „Po co ci to dziecko?” – gadała. Ja płakałam, a ona mi wciskała to, ale się nie zgodziłam. Mój narzeczony powiedział tylko: „Niech sobie zachowa dla córek”. Jak miałam jechać do domu, to wojna się już zbliżała do Niemiec.
Red.: A w Tarnowie jak się pani znalazła ?
W.R.:
No jak? Z Niemiec odesłali do domu na Ukrainę, a potem jak wszystkich wysiedlano, to przywieźli tutaj. Ale to nie było tak szybko, bo jeszcze dwa lata mieszkałam na Ukrainie, a te dwa lata były jeszcze straszniejsze. Baderowcy mordowali i mor- dowali. Gdyby nie to, że pod koniec wojny byli tam jeszcze Niemcy, to i nas by wymordowali. Tam gdzie byli hitlerowcy, tam Ukraincy nas nie mordowali. Zresztą sami Niemcy mówili nam: „Proście Boga, żeby tu było wojsko, bo gdzie my jesteśmy, tam się do waszych domów nie zakradną w nocy”. Oni założyli z Hitlerem tak, że Ukraińcy nie mają przeszkadzać Niemcom, a Niemcy Ukraińcom. Oni mordowali i palili, robili co chcieli, ale Niemcy nie reagowali. Jedyny ratunek w tym, że nie zakradali się tam, gdzie wojsko.

Weronika Rudzka – jest mieszkanką Tarnowa. Ma 86 lat.

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


DLACZEGO JESTEM PRZECIW ?

Zbigniew Pwalicki


Z-ca Redaktora Naczelnego "Pulsu Tarnowa"


Zacznę od tego, że słynę raczej ze spokoju i wolę przemilczeć, niż atakować. Tym razem jednak nie mogę, bo tu mieszkam – nie na chwilę lub od jakiegoś czasu jak mój redakcyjny kolega – ale od zawsze.



Jestem przeciwny tej drugiej – powtarzam drugiej – fermie norek w mojej ukochanej miejscowości. Skąd taka reakcja ? Można by o tym pisać bardzo dużo i bardzo emocjonalnie, pominę więc szczegółowy aspekt ekologiczny, choć wiem, że będzie on miał wpływ na całe przyszłe pokolenia ludzi zamieszkujących naszą wioskę. Tymi kwestiami zajmą się organy merytoryczne, które zostały powołane do takich spraw, a które powinny kierować się jedynie aspektem merytorycznym – Regionalna Dy- rekcja Ochrony Środowiska. Ja skoncentru- ję się na innych aspektach. Intryguje mnie ewidentny konflikt interesów. Z jednej strony mamy bowiem rodzinę Fortunów - ludzi bardzo szanowanych ze względu na to, że są jednymi z największych pracodawców w gminie oraz mecenasami imprez kulturalnych i społecznych. Z drugiej strony – mamy do czynienia z rasowymi przedsię- biorcami. Osobiście nie dziwię się Renacie i Władysławowi Fortuna czy też Czesła- wowi Krupieńczykowi - właścicielowi 17 h. ziemi na, której ma zostać wybudowana największa w Europie wielkoprzemysłowa ferma norek amerykańskich - są to od wielu lat ludzie biznesu, którzy są bardzo zainteresowani pomnażaniem swojego majątku. Rozumiem to jak najbardziej ! Z drugiej zaś strony, mamy nie dwie rodziny lecz całą wieś przeciwną tej inwestycji. Konflikt interesów polega na tym, że w momencie powstania drugiej fermy w Tarnowie nieruchomości zabudowane, jak również te niezabudowane, stracą zdecy -dowanie na wartości. Kto będzie chciał się tu budować i osiedlać ? Znam kilka osób, które w najbliższych dniach złożą wnioski o pozwolenie na działalność agrotu- rystyczną. W związku z tym wypada tylko prosić właścicieli firmy „Polfur” o zmianę decyzji co do lokalizacji fermy. Chcę to mocno podkreślić, że planowane miejsce nigdy nie zostanie przez mieszkańców zaakceptowane ! Innym aspektem sprawy jest bezkrytyczna postawa władz gminy w kwestii budowy fermy. To skandal, aby bez żadnych konsultacji społecznych Wójt Gminy wydał decyzje o warunkach zabudowy! Panie Wójcie, niejednokrotnie na łamach PULSU TARNOWA mówił Pan o naszej wiosce "perełka gminy”, „miejsce wyjątkowe" etc. Czy zmienił Pan zdanie? Władze gminy powinny sobie zdawać sprawę z roszczeń z którymi wystąpią mieszkańcy gminy, gdy wartość ich działek ulegnie obniżeniu. Smuci mnie bardzo postawa radnych, którzy teoretycznie powinni reprezentować Tar- nów, ale mam wrażenie i - obym się mylił - chyba niczym Piłat chcą umyć ręce w tej sprawie, a szkoda, bo jeszcze niedawno radni Zwierucho i Dudziak byli bardzo skuteczni w tej materii, kiedy chodziło o powstanie niewielkiej fermy norek na łąkach p. Koteckiego w Lubiszynie. Tego już nie rozumiem…



OD REDAKCJI:



Zapraszamy do dyskusji:





JA LUDZI SZANUJĘ I CHCĘ Z NIMI ROZMAWIAĆ

Rozmowa z RENATĄ TYRKA – FORTUNĄ, właścicielką firmy „POLFUR” Sp. Z o.o.
Red.: Na wstępie gratulacje z powodu 10 – rocznicy powstania firmy „Polfur”…
Renata Tyrka-Fortuna: Dziękuję bardzo, to dla nas ważna rocznica, bo przecież od początku nie było łatwo i nikt nic nam nie dał, ale wszystko trzeba było wypracować. Cieszy mnie również ta rocznica, gdyż życie wielu ludzi, którzy mają pracę uległo zmianie.
Red.: Jak widać udało wam się stworzyć dużą firmę i dzięki wam bardzo dużo ludzi z Tarnowa ma stałe i legalne zatrudnienie.
R.T.F.: Tak, mieszkańcy Tarnowa pracują bezpośrednio przy fermach, ale też w ochronie, jako kierowcy i w wielu innych miejscach. Zresztą Tarnów to wspaniała miejscowość, dlatego i pracownikami też są dobrymi.
Red.: Nie wszyscy jedna chyba to doceniają, bo w wiosce sołtys – a właściwie zmuszeni przez niego pracownicy społecznie użyteczni – zbierają podpisy przeciwko nowej inwestycji „Polfur”- u…
R.T.F.: Rzeczywiście dziwne, bo pracownicy „społecznie użyteczni” działali wbrew społecznej potrzebie, ale ich za to nie winie. Każdy ma prawo do błędu. Nie zamierzam się wdawać w dziwne dyskusje. Fakty są takie, że przez okres funkcjonowania naszej fermy norek wpłaciliśmy do budżetu Gminy Lubiszyn blisko półtora miliona złotych podatków. Inaczej mówiąc, można by za to wybudować siedem takich nowych dróg jak w Kozinach lub jeszcze dwa przedszkola. Nie liczę pieniędzy, które zostają w tej gminie z tytułu zarobków mieszkańców, którzy u nas pracują, a zaznaczam, że u nas wszyscy mają umowy o pracę. Pewnie autorzy protestów woleliby, aby otworzyć tu fabrykę samochodów, ale wtedy też pewnie byłyby protesty.
Red.: Może po przeczytaniu o tych ogromnych kwotach, które zostawiacie w gminie zmienią zdanie.
R.T.F.:
Bardzo bym tego chciała. Ja staram się żyć ze wszystkimi dobrze. Jesteśmy z tą gminą związani i jak wszyscy z mężem uważamy, że Tarnów jest jedną z najładniejszych miejscowości w której mieszkają wspaniali ludzie. Nowa ferma norek ma zostać wybudowana znacznie dalej od centrum wsi niż ta obecna, a zastosowana technologia absolutnie minimalizuje uciążliwości dla mieszkańców. Zresztą stosowne badania były już prowadzone.
otworzyć tu fabrykę samochodów, ale wtedy też pewnie byłyby protesty.
Red.: Może po przeczytaniu o tych ogromnych kwotach, które zostawiacie w gminie zmienią zdanie.
R.T.F.:
Bardzo bym tego chciała. Ja staram się żyć ze wszystkimi dobrze. Jesteśmy z tą gminą związani i jak wszyscy z mężem uważamy, że Tarnów jest jedną z najładniejszych miejscowości w której mieszkają wspaniali ludzie. Nowa ferma norek ma zostać wybudowana znacznie dalej od centrum wsi niż ta obecna, a zastosowana technologia absolutnie minimalizuje uciążliwości dla mieszkańców. Zresztą stosowne badania były już prowadzone.
Red.: Jednak ludzie mówią, że będzie śmierdziało.
R.T.F.:
Nie chcę być złośliwa, ale niemal w centrum jest gospodarstwo o którym pan sołtys wielokrotnie wspominał, że śmierdzi od świń. Słyszałam nawet, że jego właściciel mocno zaangażował się w zbieranie podpisów. Tymczasem u nas zastosowane będą technologie, któ- re spowodują, że smród zostanie zneutralizowany. We wsi go nie będzie.
Red.: Mówi się, że to ma być największa ferma w Europie ?
R.T.F.:
Bzdura! Będzie tylko trochę większa niż ta obecnie… Ci, którzy mówią takie rzeczy świadomie wprowadzają innych w błąd.
Red.: Co skorzysta Tarnów ?
R.T.F:
Przede wszystkim ogromne pieniądze, które znajdą się w budżecie gminy, a przecież w przyszłym roku wioska ma być kanalizowana i gmina potrzebuje środków finansowych, bo jest zadłużona w związku z budową szkoły. Jak wspomniałam – bezpośrednio do budżetu gminy odprowadziliśmy już blisko półtora miliona złotych. Poza tym, zamierzamy zatrudnić ok. 60 osób i chciałabym, aby byli to mieszkańcy przede wszystkim Tarnowa. Wioska może tylko skorzystać, a mieszkańcy mieć pracę na bardzo wiele lat.
Red.: Padają głosy, że ceny pobliskich działek stracą na wartości z powodu kolejnej fermy…
R.T.F.:
Doświadczenia gmin pokazują, że wartość działek wiejskich zależą od dwóch rzeczy. Po pierwsze - od tego czy są uzbrojone lub czy we wsi znajduje się kanalizacja, a do tego gmina potrzebuje pieniędzy, których w tej chwili nie ma. Po drugie – od tego czy przeprowadzając się daleko od dużego miasta można tam znaleźć pracę, którą my chcemy dać ludziom. Innymi słowy, wartość działek może tylko wzrosnąć.
Red.: Więc skoro jest tak dobrze, to dlaczego ludzie protestują ?
R.T.F.:
Bo inicjatorzy protestu nie mówią im prawdy, że ferma będzie budowana dalej od wioski niż ta obecnie i dzielić ją będą dwa laski. Nie mówią też tego, że zatrudnimy kilkadziesiąt osób, a w dobie kryzysu w zakładach raczej się zwalnia niż zatrudnia. My będziemy zatrudniać. Więcej, pracę znajdą już wkrótce lokalni rzemieślnicy, budowlańcy i robotnicy.
Red.: To może spotkanie z mieszkańcami ?
R.T.F.:
Ja ludzi szanuję i chcę z nimi rozmawiać, ale póki co inicjatorzy wolą zbierać podpisy zamiast rozmawiać. Mówi się ludziom, aby do mnie wydzwaniali, ale sami inicjatorzy nie dzwonią, a jak mnie widzą to uciekają kilka metrów dalej. Wiem jednak, że Tarnów to nie pięć osób, lecz blisko 400 rozsądnych ludzi, którzy chcą mieć pracę, skanalizowaną wioskę i pieniądze na swoje potrzeby. Oczywiście, nic na siłę i chcę rozmawiać, ale naprawdę uważam, że Tarnów może na tej inwestycji skorzystać.
Red.: Dziękuję za rozmowę.

30.08.2009

PAPIEROWY "PULS TARNOWA"

Papierowy „Puls Tarnowa” już jutro, a w nim dwa ekskluzywne wywiady: Renaty Tyrka – Fortuna oraz 86-letniej Weroniki Rudzkiej. ”Tej nocy miałam spać w kurniku u sąsiadów, ale jak wpadli, to na moich oczach właścicielowi dwanaścioro dzieci zabili” – mówi W. Rudzka. o pierwszych dniach wojny na dawnych Kresach Wschodnich.I dalej:"(...)Spotkałam biegnących trzech chłopaków. Oni do mnie: „Gdzie ty, po śmierć leziesz? Uciekaj, bo u nas już większość wymordowali”. Ten jeden krzyczy i płacze jak dziecko: „Mojego tatusia piłą na trzy części rozerżnęli” – opowiada o swych niezwykłych losach. Całość już jutro w papierowym „Pulsie Tarnowa”. W numerze również inny wywiad z właścicielką „POLFUR” Renatą Tyrka – Fortuną na temat planowanej inwestycji za Tarnowem.
WSZYSTKO JUŻ JUTRO !!!

Przemówienie WÓJTA GMINY na Dożynkach Gminnych 2009

Szanowni Państwo,
Drodzy Rolnicy,
Dostojni Goście !

Witam bardzo serdecznie Wszystkich Państwa na dzisiejszych uroczystościach dożynkowych, które odbywają się w zawsze gościnnym i dobrze przygotowanym Stawie !
Drogie Panie ze Stawu i Podlesia. Obiecałem wam, że dożynki będą w Stawie i słowa dotrzymałem !
Witam i pozdrawiam Radnych, Sołtysów oraz liczne delegacje…
Gdy przygotowywałem to przemówienie, sięgnąłem do tekstu mojego wystąpienia sprzed 2 lat.
Była tam mowa, że chcemy rozbudować szkołę, uruchomić przedszkole, odnowić ośrodki zdrowia, a także wyremontować wiele dróg i świetlic.
Wtedy brzmiało to wszystko górnolotnie i słyszałem nawet komentarze, że opowiadam rzeczy, których w jednej kadencji wykonać się nie da.
Nie ukrywam, że sam miałem obawy…

A jednak…
A jednak… proszę Państwa udało się !

Nie chcę dziś mówić zbyt wiele, bo gdy są efekty działań, to słów już nie potrzeba.
Zresztą Państwo nie lubią przechwałek, lecz czyny…

Więc powiem tylko o czynach:

- Mamy rozbudowującą się szkołę w Lubiszynie…
- Udało się wyremontować ośrodki zdrowia w gościnnym dziś Stawie oraz w
Ściechowie…
- Swoją działalność rozpoczęło jedno z najnowocześniejszych w województwie
przedszkoli…
- Droga z Tarnowa do Lubiszyna, która była zmorą kolejnych kadencji – stała się faktem !
- Podobnie droga u mojego przyjaciela … Gienka Leśniewskiego w Kozinach…
Wreszcie jest gotowa !
Pozwólcie, że powiem po oficersku: GIENIU PRZYJACIELU! MELDUJĘ WYKONANIE ZADANIA !!!
Są też inne drogi: w Brzeźnie, częściowo w Ściechowie, w Wysokiej, a już za kilka dni rozpocznie się inwestycja w Lubnie…

Czy mam powody do radości ?
Oczywiście… , ale cieszmy się razem. TO NASZ WSPÓLNY SUKCES !!!

Może nie jesteśmy gminą bogatą, ale bez wątpienia ZARADNĄ !!!

Razem potrafimy rozwiązywać problemy, snuć plany na przyszłość, a także cieszyć się z sukcesów.
Nie wszystko można od razu, bo na to oprócz chęci potrzeba pieniędzy, ale ja nie patrzę na gminę przez pryzmat kadencji, lecz tego co jest konieczne do zrobienia…

Czynię to jak dobry gospodarz, który chce dla swojej roli jak najlepiej…

Popełniam błędy – jak każdy…
Mam słabości – bo jestem tylko człowiekiem…
Ale chcę byście wiedzieli jedno – chcę dla tej gminy wszystkiego co najlepsze !!!
Bolą mnie ataki – ale bronić się nie zamierzam. O MNIE ŚWIADCZĄ CZYNY I EFEKTY, A TYCH NIE BRAKUJE…

Szanowni Państwo!

Przed chwilą otrzymałem z rąk Starostów dzisiejszych dożynek, pachnący wspaniały bochen chleba, upieczony z tegorocznego ziarna, które wzrastało i dojrzewało na tej ziemi.
Ziemi w Stawie i Lubiszynie, Lubnie i Wysokiej, Ściechowie i Baczynie, a także wszystkich innych wioskach…
Dziękuję bardzo za ten wymowny dar.
Zboże i z niego wypieczony chleb jest wynikiem współdziałania Stwórcy i człowieka.
Jest to również wyobrażenie Waszego trudu Drodzy Rolnicy
Życzę wszelkiej pomyślności…

Wszystkim Państwu, życzę udanego świętowania.
Bawmy się i radujmy, dopingujmy delegacjom z całej gminy, nagradzajmy ich
brawami.

Szczęść Boże !

DOŻYNKI W STAWIE

W miejscowości Staw odbyły się Dożynki Gminne.

Jak co roku władze gminy zorganizowały Dożynki Gminne. Tym razem odbyły się w Stawie, gdzie rolę gospodarza pełnił sołtys Jerzy Legeziński oraz przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski. Oczywiście, gospodarzem z mocy prawa i pełnionej funkcji był wójt Tadeusz Piotrowski. Święto Plonów rozpoczęła uroczysta Msza Święta w miejscowym kościele. Następnie orszak dożynkowy przeszedł na boisko, gdzie rozpoczęły się oficjalne przemowy i prezentacje. Jako pierwszy przemawiał wójt Piotrowski, który nawiązał do swojego przemówienia z dożynek w 2007, gdy obiecywał rozbudowę szkoły, uruchomienia przedszkola i remont ośrodków zdrowia. -„Wtedy brzmiało to wszystko górnolotnie i słyszałem nawet komentarze, że opowiadam rzeczy, których w jednej kadencji wykonać się nie da(…). Nie ukrywam, że sam miałem obawy” - mówił. Do sukcesów nawiązał w swoim przemówieniu również przewodniczący E. Leśniewski, ale w swoim niezwykle emocjonującym wystąpieniu nawiązał też do bieżącej sytuacji rolników. – „Rolnicy są w potrzebie! To skandal, że kwintal żyta kosztuje grosze, a dopłaty rozlicza się wtedy, gdy euro ma najniższą wartość(…). Nikt nie broni rolników! Apeluję do tych na górze, by wreszcie zaczęli nas bronić! Apeluję, aby wprowadzili system, który uchroni rolników przed biedą i bankructwem!” – mówił E. Leśniewski. Najciekawiej brzmiały te dwa przemówienia, gdy wójt Piotrowski zwrócił się do E. Leśniewskiemu w słowach: „Drogi Eugeniuszu, przyjacielu! Powiem po oficersku: „Melduję wykonanie zadania” – mówił mając na myśli oddaną do użytku drogę w Kozinach. Ten rewanżował mu się słowami: „Panie Wójcie, Drogi Tadeuszu”, a wszystko spuentował wicestarosta Grzegorz Tomczak: „Widać świetną współpracę Wójta i Rady(…). To nie tylko relacje urzędowe, ale bardzo przyjacielskie".
Kolejnym punktem było wyróżnienie państwa Romana i Zdzisławy Sławińskich z Lubna za najpiękniejszą posesję, a także wręczenie okolicznościowych wyróżnień za działalność na rzecz gminy. Otrzymali je: Jan Ostrowski, Stanisław Lisowski, Ewa Czyżniejewska, Sebastian Skrzypczak, Bogdan Łapucha, Jadwiga Jasińska oraz parafialny zespół „CARITAS” z Lubiszyna.
Dużo atrakcji przygotowały poszczególne sołectwa, które rywalizowały w konkursie na najładniejszy wieniec. Tegoroczna konkurencja była duża i w ostatecznie jury uznało, że najładniejszy wieniec przygotowano w Baczynie.
Gdy oficjeli rozpierzchli się po placu, rozpoczęła się część artystyczna w wykonaniu zespołów BAVARIA KWAŚNICA SHOW oraz FANTASTIC. Dużą niespodzianką była późnowieczorna wizyta w Stawie posła na Sejm Bogusława Wontora, który na tą okazję przyjechał aż z Zielonej Góry.
Teraz przed nami Dożynki Powiatowe.

26.08.2009

SAWANNA W STAWIE

Staw, to wyjątkowa miejscowość. Niemal jak na afrykańskiej sawannie ujrzeć tam można zwierzęta na drodze, które niczym indyjskie „święte krowy” przechadzają się same i bez żadnych łańcuchów po ulicach, wstrzymując niekiedy nawet ruch.
Wczoraj o godzinie 16.35 wyglądało to tak:

Sto metrów dalej można było napotkać rownież inne zwierzęta:

Jednym słowem – są jeszcze w naszej gminie urokliwe miejsca, które mogą nas ucieszyć i uradować. Zachęcam do przesyłania innych ciekawych filmów i zdjęć: grupadoradztwapr@gmail.com

25.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


NIEKREWICZ Z SENATOREM I BYŁĄ WÓJTOWĄ

Zarządzanie gminą, to również spotkania z decydentami oraz osobami, które znają i rozumieją problemy samorządowe.

Kwestii wsparcia dla działań Rady Gminy oraz Wójta Gminy, było poświęcone dzisiejsze spotkanie wicewójta Daniela Niekrewicza z senatorem Henrykiem Maciejem Woźniakiem, do którego doszło w Gorzowie Wlkp. – Zależy mi na tym, aby Lubiszyn był silnym samorządem z ciekawą ofertą dla turystów oraz przedsiębiorców. Rozwój Gorzowa może odbywać się tylko przy jednoczesnym rozwoju okolicznych gmin – mówił w trakcie spotkania senator Woźniak, który w przeszłości pełnił również funkcję Prezydenta Miasta, a dziś zasiada m.in. w senackiej komisji samorządu. – Wójt i Rada mają wiele ciekawych pomysłów i inicjatyw, ale ich realizacja wymaga wsparcia politycznego i chociaż nas polityka nie interesuje, to mamy świadomość, że politycy mogą naszej gminie pomóc – mówił wicewójt Daniel Niekrewicz. Senator Woźniak zadeklarował daleko idącą współpracę oraz wsparcie dla już realizowanych projektów. – Zrobię co będę mógł – powiedział.
Również dzisiaj doszło do spotkania wicewójta Daniela Niekrewicza z dyrektorem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Elżbietą Kwaśniewicz, która w przeszłości była wójtem Gminy Lubiszyn oraz wicestarostą gorzowskim. Spotkanie dotyczyło współpracy w zakresie realizowanych przez ARiMR projektów unijnych i współpracy z Lokalną Grupą Działania „Kraina Szlaków Turystycznych” do której należy nasza gmina. Dyrektor Kwaśniewicz podkreśliła, że ze szczególną uwagą należy podejść do projektu tworzenia i rozwijania mikroprzedsiębiorstw na terenach wiejskich. – Nasi przedsiębiorcy mogą na tym wiele skorzystać – mówiła w trakcie spotkania.
Już wkrótce Już wkrótce opublikujemy na ten temat specjalny wywiad z dyrektor Kwaśniewicz.

24.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


DROGA JUŻ JEST


Wczoraj uroczyście otwarto odremontowaną drogę w Kozinach. To już kolejna po Ściechowie, Brzeźnie, Wysokiej oraz Tarnowie i Lubiszynie inwestycja drogowa tej kadencji. Tak imponującego wyniku nie ma żadna z okolicznych gmin.

To bez wątpienia duży sukces władz gminy, jak też samego sołtysa Kozin, a zarazem przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego, który „chodził” za tą drogą od samego początku. – „Cieszy każda inwestycja w gminie, a ta jest szczególnie bliska sercu "– mówi Leśniewski. Remont drogi rozpoczął się 15 lipca i trwał zaledwie miesiąc. Został on wykonany w ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych na lata 2008-2011 i kosztował ponad 244 tysiące złotych. Co ważne, samo dofinansowanie z budżetu państwa wyniosło ponad 121 tysięcy. Odremontowana droga ma 960 metrów. W uroczystości otwarcia nowej jezdni wziął udział wicewojewoda lubuski Jan Świrepo, wójt Tadeusz Piotrowski oraz wielu mieszkańców Stawu i Kozin. Wcześniej wicewojewoda Świrepo Wraz z zastępcą wójta Danielem Niekrewiczem odwiedzili odremontowany w tym roku ośrodek zdrowia w Stawie.

23.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


10 LECIE POLFUR. IMPREZA JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO...

Firma POLFUR świętowała swoje 10 lecie.

Trzeba przyznać, że impreza jubileuszowa godna była pierwszej 10-ki, która „stuknęła” istnieniu tej firmy w Gminie Lubiszyn. Trudno się dziwić, kierownictwo „Polfur” przez 10 lat uczyniło ze swojej firmy prawdziwego kolosa. Stali się też największym pracodawcą i mecenasem kultury. Impreza rozpoczęła się od dużego pikniku dla dzieci, które miały do swojej dyspozycji kilkanaście wyjątkowych atrakcji: byka rodeo, basen z kulkami, miasto alpinistyczne, zorbing oraz wiele innych atrakcji, w tym konkurencji zręcznościowo-sportowych. Dzieci mogły korzystać z wyjątkowego cateringu, gdzie największym zainteresowaniem była czekoladowa fontanna. Prawdziwe atrakcje rozpoczęły się jednak dopiero wieczorem. Pod blisko 1000 – metrowym namiotem zebrali się pracownicy firmy „Polfur”, kontrahenci, rodzina pp. Fortunów oraz zaproszeni goście, wśród których nie zabrakło nikogo, kto liczy się w branży hodowlanej norek lub liczy się w regionie. Punktualnie o godz. 22.00 na scenę wszedł duet Kasia & Paula, który spowodował, że namiot wręcz eksplodował zabawą, światłem i niespotykaną na lubiszyńskiej ziemi muzyką. Dwie niezwykle utalentowane i urocze artystki: Katarzyna Szubert oraz Paulina Antkowiak wykonały kilkanaście aranżacji najbardziej znanych kawałków muzyki pop i dence. Co ważne, uczyniły to, grając na elektrycznych skrzypcach i jedynej w Polsce elektrycznej harfie. Po koncercie rozpoczęła się zabawa, która trwała do samego rana. Menu ? Było tak wyjątkowe, że opisać tego nie sposób… Jak zapowiedzieli Renata i Władysław Fortunowie…następna impreza za 10 lat i powiększy się nie tylko firma, ale również ilość bawiących. „Dziś jest nas 400, ale podczas następnego jubileuszu podwoimy tą liczbę” – żartował W. Fortuna.

21.08.2009

NOWY BUDYNEK SZKOLNY W BACZYNIE ?

Szkoła w Baczynie może się wzbogacić o nowy budynek po Agencji Nieruchomości Rolnych.

Tej kwestii było poświęcone dzisiejsze (21 bm) spotkanie z dyrektorem ANR Tomaszem Możejko z którym spotkał się wicewójt Daniel Niekrewicz. Gmina Lubiszyn chciałaby przejąć ten budynek i zaadaptować go na potrzeby baczyńskiej szkoły, jednak ANR chce go wystawić na sprzedaż w publicznym przetargu. – Dyrektor Możejko nie powiedział nie i wskazał nawet w jaki sposób powinniśmy procedować. Inaczej mówiąc dał nam nadzieję – powiedział Niekrewicz. Jeśli więc gminny wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, to dzieci w Baczynie zyskają nowe klasy.

20.08.2009

KOZINY MAJĄ DROGĘ

„Schetynówka” już gotowa.

Droga w Kozinach o której pisał „PT” kilka tygodni temu już gotowa. W poniedziałek (24 bm.) w obecności wicewojewody Jana Świrepo, przewodniczącego Rady Gminy Eugeniusza Leśniewskiego oraz wójta Tadeusza Piotrowskiego, zostanie uroczyście otworzona. Jej realizacja, to sukces władz gminy oraz efekt wdrożonego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji programu remontu dróg lokalnych. Chodziło o to, aby budując autostrady i drogi ekspresowe, nie zapomnieć o potrzebie remontu tych najmniejszych dróg w gminach. Jak widać program zadziałał, a skorzystały nawet Koziny.

SPOTKANIA W ZIELONEJ GÓRZE

Ważne spotkania władz gminy z władzami województwa.

Zastępca wójta Daniel Niekrewicz oraz kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej Ewa Stojanowska wzięli wczoraj (2O bm.) udział w spotkaniu z wicemarszałkiem województwa Tomaszem Wontorem. Rozmowy dotyczyły realizowanych wniosków o dofinansowanie ze środków z Europejskiego Funduszu Społecznego, a także współpracy w tym zakresie z władzami regionu. Wicewójt Daniel Niekrewicz wziął później udział w roboczym lunchu z bratem wicemarszałka, posłem Bogusławem Wontorem, który zadeklarował wsparcie i pomoc dla gminy.

DROGA W ŚCIECHOWIE SKOŃCZONA ALE TYLKO W MEDIACH

Regionalne media ogłosiły, że remont drogi w Ściechowie został całkowicie zakończony, ale mieszkańcy są innego zdania.
Remont drogi w Ściechowie, to sukces władz samorządowych Lubiszyna. Niestety prace nie zostały zakończone, a z informacji, które udało się „PT” uzyskać, Starostwo Powiatowe nie chce finansować dalszej części remontu, a więc koszt finalizacji inwestycji znajdzie się po stronie Gminy Lubiszyn. – Najważniejsze, żeby ta droga była skończona, bo ta część która została wykonana jest ładna i narzekać nie ma na co – mówi Edward Boduszek, sołtys Ściechowa.

19.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


DROGA JEST NIEBEZPIECZNA

Droga w centrum Tarnowa jest niebezpieczna, a mimo to nikt nie reaguje.
Tarnowska droga wojewódzka na odcinku przed zakrętem do Lubiszyna stwarza zagrożenie dla jadących samochodów. Tylko 18 sierpnia br. w godzinach pomiędzy 18.OO a 19.OO aż 14 samochodów uderzyło miską olejową w asfalt. Wszystko za sprawą kolein, które się wytworzyły i powodują duże zagrożenie. Droga wymaga bezwzględnego remontu i taki też postulat został dziś zgłoszony przez „PT” do Zarządu Dróg Wojewódzkich.

SOŁTYS ROBI PRYWATĘ...???

Gmina Lubiszyn ma wielu wspaniałych sołtysów, ale tylko jeden jest na tyle bezczelny, by zabrać lampę z centrum wioski i umieścić ją w swoim ogrodzie.
Jeszcze niedawno obok posesji pp. Szczerbickich świeciła lampa. Niestety została odłączona i…przeniesiona w inne miejsce. Właściwie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta sama lampa wylądowała na słupie w ogrodzie… sołtysa Tarnowa G.M. Początkowo uważano, że to klasyczne działanie władz gminy lub zakładu energetycznego, ale okazało się, że jest inaczej. To działalność świadoma i mająca znamiona tzw. prywaty. Lampa została zabrana i przeniesiona na posesję sołtysa, bo jak napisano w piśmie z dnia 31.12.2OO8 „oprawa oświetleniowa została przewieszona w inne miejsce na wniosek Rady Sołeckiej”. Inaczej mówiąc – kolesie i koleżanka z Rady Sołeckiej przenieśli latarnię do swojego kolegi.Totalne chamstwo !!!Najprawdopodobniej jednak, porządni członkowie Rady Sołeckiej kolejny raz nawet nie wiedzą o działaniach pana na „M”. Redakcja „PT” sprawy nie odpuści i obiecuje, że znajdzie ona swój finał, a lampa zacznie wkrótce świecić nie tylko blisko posesji p. Szczerbickich, ale również obok placu zabaw od strony dawnego sklepu „Tarnowianka”. Skoro sołtys na „M” potrafi załatwić tylko przeniesienie lampy do swojego ogrodu, to udowodnimy, że redakcja „PT” potrafi spowodować o wiele więcej. Oj dużo więcej... Lampy zaświecą !!!
To już nie pierwszy raz gdy mały facet na „M” próbuje pokazać, że jest „kimś”, mimo iż był i jest „nikim”. Jak inaczej określić sytuację, gdy pracownikom społecznie użytecznym wskazuje, gdzie mają kosić dokładnie i do końca, choć są to tereny gminne, a gdzie byle jak lub wcale. Póki co, to mieszkańcy płacą podatki i oczekują, że owi pracownicy będą wykonywać prace do końca i dokładnie, nawet jeśli „Pan Nikt” próbuje im perswadować co innego…

17.08.2009

DOŻYNKI 2009

TEGOROCZNE DOŻYNKI W STAWIE ZAPOWIADAJĄ SIĘ CAŁKIEM ATRAKCYJNIE.

Już w sobotę 29 sierpnia br. w Stawie odbędą się Dożynki Gminne. Przygotowany przez Urząd Gminy, a szczególnie przez Ludwika Dohlada program, zapowiada się niezwykle interesująco i ciekawie. Rozpocznie je uroczysta Msza Święta w kościele o godz. 14.00. Później (15.30) odbędzie się przekazanie chleba, okolicznościowe wystąpienia, wręczenie okolicznościowych dyplomów oraz program artystyczny na który składać się będzie m.in. występ zespołu „KWAŚNICA BAVARIAN SHOW”, który gra muzykę w stylu alpejskim. Repertuar tego zespołu nie ogranicza się jednak tylko do jednego stylu. Oprócz muzyki bavarskiej i tyrolskiej „Kwaśnica Bavarian Show” gra muzykę do tańca, a więc przeboje muzyki rozrywkowej, utwory o charakterze big-bandowym, muzykę biesiadną i dixieland. Około godziny 19.00 wystąpi lokalny zespół DE VOID, a o 20.30 na scenie pojawi się gwiazda imprezy zespół FAN – TASTIC. To odnowiony skład bardzo znanego zespołu, który w latach 1997-2004 podbijał serca słuchaczy na telewizyjnych i radiowych listach przebojów oraz na koncertach w Polsce i USA. Największy przebój zespołu to "Jesteś blisko mnie". Dziś grupa składa się z 6 osób. Twórcy postanowili trochę ożywić skład i do współpracy zaprosili perkusistę, gitarzystę i dwie tancerki. Fan-Tastic właśnie nagrywa nową płytę, która już niebawem się ukaże. Późnym wieczorem rozpocznie się szalona zabawa pod chmurką. Jak zwykle na Gminnych Dożynkach, odbędzie się konkurs na najładniejszy wieniec dożynkowy. - Zapraszam wszystkich, bo to nasze wspólne święto i w Stawie nikogo nie powinno zabraknąć - mówi przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski.

15.08.2009

ODPUST W LUBISZYNIE


W Lubiszynie odbyły się uroczystości odpustowe ku czci Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Zbigniew Bujanowski.

- Matka Boża została do Nieba wzięta, bo nie mogła tam wstąpić mocą własnej siły(…). Nie mogła też ulec normalnej śmierci i rozkładowi ciała, bo z jej łona narodzi się Bóg – mówił w trakcie homilii ks. Bujanowski. Zaznaczy też niezwykłość osoby Maryi z Nazaretu, opowiadając o legendzie z VI wieku, według której kobiety z Nazaretu są dużo piękniejsze niż mieszkanki pozostałych części Izraela, co ma miałoby być szczególnym darem Matki Bożej dla izraelskich kobiet. – Niech ona będzie naszą drogą do Pana – nawowa kaznodzieja. Tegoroczna uroczystość zgromadziła kilkuset wiernych z Lubiszyna, Tarnowa i Brzeźna, którzy przynieśli ze sobą piękne wieńce dożynkowe oraz bochny chleba. Bezpośrednio po Mszy Świętej odbyła się procesja wokół kościoła.
Samo święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ma ciekawą historię, a jego główne przesłanie dotyczy wzięcia do Nieba z ciałem i duszą Najświętszej Maryi Panny po dopełnieniu biegu jej ziemskiego życia. Dogmat kościelny nt. wniebowzięcia uznawany jest przez Kościół Rzymskokatolicki oraz inne kościoły uznające Papieża. Według teologii Jezus Chrystus własną mocą „WSTĄPIŁ DO NIEBA”, Najświętsza Maryja Panna mocą Bożą została „WZIĘTA DO NIEBA”. Jak to wygląda w innych religiach ? PRAWOSŁAWIE Wniebowzięcie NMP uznaje pod nazwą „ZAŚNIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY”. PROTESTANCI zaś przeciwstawiają się dogmatowi o wniebowzięciu podając jako argument brak jakiejkolwiek wzmianki na ten temat w Piśmie Świętym. Dodatkowo podważają święto z 15 sierpnia twierdząc że jest zaadaptowaniem pogańskiego święta o którym mowa jest w Piśmie Świętym jako czymś „wymyślonym” (I Księga Królewska).

14.08.2009

RUCH JEST DUŻY

Dzisiejsza „Gazeta Lubuska” w art. Anny Rimke pt. „Aż strach przejść” donosi o utrudnieniach związanych z objazdem krajowej „trójki” przez Marwice i Baczynę. To już kolejny w ciągu ostatnich dwóch tygodni artykuł, który informuje o problemach mieszkańców.
- Gotuję w domu, ale okien nie otwieram – mówi w artykule Patrycja Buchnajzer z Baczyny. Dziennikarze sytuację zweryfikowali osobiście, jadąc do Baczyny. „Do wsi wybieramy się w poniedziałkowe popołudnie. Już od ulicy Szczecińskiej jedziemy w rzędzie aut – sznur przed nami, sznur za nami” – pisze Rymke. Dziennikarka podkreśla, że hałas i ilość aut jest tak wielka, że nie słychać jej rozmowy z Patrycją Buchnajzer.

Szkoda tyko, że red. Rymke cytuje mieszkankę, która narzeka iż sygnalizowano Wójtowi Gminy o tym, że potrzeba w Baczynie i Marwicach więcej przejść dla pieszych, ale nie pofatygowała się do Urzędu Gminy, aby dowiedzieć się iż władze gminy zabiegały o to, ale postulaty zostały odrzucone. Problem jest i to nie ulega wątpliwości. – Kierowcy nie są uprzejmi. Nie zatrzymują się przed pasami. Przejdziesz jak wtargniesz na jezdnię. Ale to strach – mówi cytowana w artykule Magdalena Zięba. „GL” przypomina, że kilka dni temu mieszkańcy Marwic napisali skargę do Starostwa Powiatowego, podkreślając iż wieś nie jest przygotowana do takiego ruchu. Tekst Anny Rymke jest ciekawy, zresztą nie problem go napisać skoro utrudnienia są, ae „nie można zjeść ciasteczka i mieć ciasteczko”. Nie można mieć S-3, nie powodując pewnych perturbacji na innych drogach. Dziennikarze szukają złych informacji, ale nie tłumaczą zjawisk i procesów. Nie wystarczy być po stronie czytelników – trzeba być z nimi i tłumaczyć im pewne kwestie.

No, chyba, że robi się to dla wierszówki…

13.08.2009

CODZIENNY KMENTARZ RYSUNKOWY




Rozmowa z zastępcą wójta DANIELEM NIEKREWICZEM

Trzeba przyznać, że Gmina Lubiszyn zmienia się każdego miesiąca na lepsze. Śmiało można powiedzieć, że w coraz mniejszym stopniu odstaje od innych podgorzowskich samorządów: Bogdańca, Kłodawy czy Deszczna.
W przeszłości było z tym różnie, lecz w ostatnim roku inwestycje ruszyły i zrobiono dużo więcej niż za poprzedników. Rozbudowa szkoły, nowe przedszkole, ośrodki zdrowia, remony dróg w Wysokiej, Ściechowie, Kozinach, Lubnie oraz pomiędzy Tarnowem i Lubiszynem, remonty sal wiejskich i boisk... To wszystko mówi samo za siebie i nie potrzebuje reklamy. Wartością gminy są też kompetentni radni, sołtysi oraz wielu społecznie zaangażowanych.
O gminie, inwestycjach i spokoju, który nastał w Radzie Gminy...
ZASTĘPCA WÓJTA
DANIEL NIEKREWICZ

12.08.2009

MIESZKAŃCY BACZYNY ZIRYTOWANI

Objazd przez Marwice i Baczynę wywołuje coraz większe ontrowersje.
Zorganizowany przez Baczynę objazd krajowej „trójki” coraz bardziej denerwuje mieszkańców. Kolejne wypadki, trudności z przejściem przez ulicę oraz zbliżający się koniec wakacji i rozpoczęcie roku szkolnego powodują, że mieszkańcy obawiają się o to, co będzie się dziać we wrześniu.
ANDZEJ SWĘDOWSKI - mieszaniec Baczyny.

PAPIEROWY "PULS TARNOWA" OD DZIŚ W SKLEPACH











11.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


WYPADEK

Okolice Baczyny stały się w ostatnich dniach centrum wypadkowym Gminy Lubiszyn.

Dziś w godzinach rannych kierujący pojazdem Seat Ibiza nie zatrzymał się przed znakiem stop na objeździe drogi krajowej nr 3 i uderzył w Skodę Oktawię w miejscowości Baczyna. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale to już kolejny wypadek w ciągu ostatnich kilku dni.

10.08.2009

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


I JESZCZE COUNTRY...

http://www.mmgorzow.pl/artykul/muzyka-country-zakrolowala-w-wysokiej-24907.html



























CZYTELNIK Z TARNOWA PRZESŁAŁ NAM ZDJECIE Z WYPADKU SAMOCHODOWEGO DO JAKIEGO DOSZŁO 07.08.2009 POMIĘDZY BACZYNĄ, A WYSOKĄ.

Redakcjo,

dnia 07-08-2009 doszło do groźnie wyglądającego wypadku na drodze między Wysoką, a Baczyną. Kierowca VW ścinając łuk drogi na zakręcie zahaczył o busa w celu uniknięcia zderzenia z nadjeżdżającym z przeciwka samochodem. Zaczął szybko manewrować po drodze i stracił panowanie nad autem(…). Wpadł do rowu i uderzył w drzewo. W samochodzie podróżowały trzy osoby jedna doznała poważnych obrażeń i została przewieziona do szpitala . W odległości kilkunastu metrów leżały elementy samochodu oraz foteliki dziecięce. Dołączam foto.

Tarnowianin

8.08.2009

MUZYCZNA ŁĄKA COUNTRY
















W sobotę w Wysokiej odbyła się „Muzyczna Łąka Country” w której udział wzięło blisko tysiąc osób, a gwiazdą imprezy był laureat wielu nagród zespół CONNER. Impreza, to absolutny sukces organizatorów.

Imprezę country w Wysokiej rozpoczęła „Parada Osobliwych Oryginałów” która przejechała przez całą wieś w kierunku zbudowanej na tą okazję specjalnej wioski country. W paradzie udział wzięło kilkadziesiąt motorów, samochodów, dorożek konnych oraz osób, które zdecydowały się przebrać. Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Lubiszyn, a głównym sponsorem Renata i Władysław Fortunowie. Zaangażowanych w przygotowania było jednak wielu, a szczególne uznanie należy się sołtysowi wioski Romanowi Gajdzie i jego współpracownikom. Zaangażowanych było jednak wielu: kilkanaście osób przy barach i gastronomii, kolejne tyle przy animacji imprezy i konkursów, a strażacy, porządkowi. Tu szczególne miejsce na piedestale należy się przedsiębiorcy Krzysztofowi Klonowiczowi, którego wiedza, doświadczenie i umiejętności były wręcz filarem organizacyjnej strony imprezy.


Impreza trwała do trzeciej nad ranem i zdaniem wszystkich była absolutnym sukcesem. Na uwagę zasługuje logistyka całego przedsięwzięcia, program, oryginalność konkursów oraz świetna atmosfera i fakt, że społecznie też można organizować duże imprezy o charakterze ponadregionalnym. Powstaje teza: może lepiej by inne imprezy gminne również organizowane były przez organizacje pozarządowe…

Co do samej „Muzycznej Łąki Country”, to decyzja już zapadła: będzie to impreza cykliczna i powinna się wpisać w krajobraz Wysokiej na stałe.W przyszłym roku impreza będzie znacznie dłuższa, z większą ilością zespołów oraz jeszcze większą ilością – jeśli to w ogóle możliwe – atrakcji konkursowych.

6.08.2009

PAPIEROWY "PULS TARNOWA" W PONIEDZIAŁEK


Papierowy „PULS TARNOWA” już w poniedziałek.

Możliwe, że w ten sam dzień uda się wreszcie uruchomić inny projekt: internetową telewizję.

CODZIENNY KOMENTARZ RYSUNKOWY


5.08.2009

NIE MOGĄ WYJŚĆ Z DOMU


Jak coś się stanie, to nawet karetka do nas nie dojedzie - załamują ręce mieszkańcy Baczyny w tekście red. Anny Rymke, który publikuje dzisiejsza „Gazeta Lubuska”. Według gazety, są odcięci od wsi budowaną trasą S3. Kiedy tylko popada, muszą brodzić po kolana w błocie albo... siedzieć w domu.


W Baczynie, po drugiej stronie trasy na Szczecin, mieszka osiem rodzin. Równolegle do biegnącej drogi budowana jest trasa S3. - Mieliśmy dobrą utwardzoną drogę, to sprzęt pracujący przy budowie wszystko nam porozjeżdżał. Przez te wybite kamienie wywróciłam się na rowerze - pani Stefania pokazuje obdarte łokcie.
- Ale najgorsze, że jak jest deszcz, nie możemy się stąd wydostać. Bo tam dalej ciężarówki wszystko rozjeżdżają i jest tylko jedno wielkie błocko - pokazuje Jadwiga Żbikowska.

Pracownicy ich ignorują

J. Żbikowska i sąsiedzi mają dwie drogi prowadzące do asfaltu. Jedną przez utwardzoną ścieżkę na prywatnym polu i dalej już na rozjeżdżonym i zastawionym ciężarówkami placu. Druga prowadzi wzdłuż nasypu przygotowanego do budowanego właśnie wiaduktu nad trasą S3. Tyle że tu wprost z asfaltu wczoraj nasi reporterzy wjechali w ogromną na kilka metrów kałużę, przez którą przejść na pewno by się nie udało. - We wtorek, jak padało, to w ogóle nie dało się przejść ani jedną, ani drugą drogą. Kałuża przy wiadukcie była tak głęboka, że szwagier i pracownik sąsiadów urwali tablice rejestracyjne - opowiada Rafał Deka. - Najbardziej boimy się, że jak coś się stanie, to nawet karetka do nas nie dotrze. Przecież tu mieszkają i starsi i dzieci. Każdy może nagle zachorować - martwi się pani Stefania, która ma kłopoty z sercem. Żbikowscy dodatkowo się zastanawiają, jak to będzie we wrześniu, kiedy zacznie się szkoła. - Przechodziliśmy już to w ubiegłym roku. Droga często była nie do przejścia i syn nie miał jak wydostać się z domu - wspomina J. Żbikowska.
Rodziny twierdzą też, że pracownicy firmy budującej S3 ich ignorują. Kiedy próbowali interweniować we wtorek w sprawie błota zamiast drogi, to usłyszeli od budowniczych, że jak skończą pracę, to drogę wyrównają. - To nawet po zakupy nie możemy wyjść? Przecież w umowie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad mamy zapewniony przejazd. Ale z nimi to tak jest - macha ręką Jolanta Kołaczek, siostra J. Żbikowskiej.

Za dwa miesiące koniec

O problemach ich rodziny „Gazeta Lubuska” pisała już wielokrotnie. Ostatni raz 23 czerwca w „Żyjemy na budowie”. Przypomnijmy, GDDKiA w zamian za teren i dom, przez który będzie biegła S3 miała wybudować rodzinie w pobliżu nowy dom o podobnym metrażu. Miał być gotowy już rok temu. Rodzina jednak przeprowadziła się do niego zaledwie dwa tygodnie temu. Najpierw nie dotrzymano terminów, a potem wyszły na jaw liczne niedoróbki i błędy.
Jeszcze wczoraj ekipa pracował w domu Kołaczków przy usuwaniu usterek. I z tego, co mówią kobiety, poprawianie fuszerek potrwa jeszcze długo. - Dlatego naprawdę mamy już serdecznie dość budowy tej trasy - załamują się kobiety.
"Gazeta Lubuska" skontaktowała się wczoraj z Kazimierzem Mateckim, inżynierem kontraktu budowy trasy S3 na odcinku Gorzów - Szczecin. - Zaraz dzwonię do kierownika budowy. Oczywiście, wykonawca powinien na bieżąco wyrównywać drogę, którą poruszają się mieszkańcy - powiedział, gdy usłyszał skargi. Twierdzi, że droga będzie zagęszczona i utwardzona. - Problemy mieszkańców z przejazdem powinny się skończyć za dwa miesiące. Na koniec września ma być ukończona budowa wiaduktu. I nim będą mogli się przemieszczać - zapowiada K. Matecki.

ŻRÓDŁO: Gazeta Lubuska

4.08.2009

PARAD OSOBLIWYCH ORYGINAŁÓW


Jednym z elementów sobotniej „Muzycznej Łąki Country” w miejscowości Wysoka będzie PARADA ORYGINALNYCH OSOBOWOŚCI.

Organizatorzy zapraszają wszystkich ze wszystkim co chodzi, jeździ i lata do wzięcia udziału w przemarszu z centrum wsi Wysoka na miejsce „Muzycznej Łąki Country”. Dozwolone wszelkie przebrania, a nawet brak ubrania… Swój udział zapowiedziało już m.in. kilkudziesięciu motorowców, ludzie z konną bryczką, panna młoda (która szuka pana młodego) i kilka innych dziwnych pojazdów.
Jednym słowem – im ciekawsze i bardziej oryginalne przebranie lub pomysł na zaistnienie, tym lepiej, a szczególnie dlatego, że przewidziana jest wartościowa nagroda.
Początek o godz. 18.30 w centrum wsi.

Dozwolone pojazdy:
Statki kosmiczne
Statki wodne (organizatorzy nie zapewniają przepływu)
Wozy bojowe
Wozy konne
Rowery

Pojazdy własnej roboty (najlepiej na kołach, ale inne też dozwolone)
Samoloty

Zwierzęta (oprócz tygrysów i lwów)

OCZYWŚCIE LICZYMY NA OBECNOŚĆ PIESZYCH ORYGINAŁÓW
I inne

Dystans do siebie, to dowód dużej inteligencji. Umiejętność śmiania się z siebie samego, to przykład inteligencji szczególnej.