29.05.2011

ZAGLĄDAMY DO PORTFELI WŁADZY

Okazuje się, że obecny włodarz gminy Lubiszyn jest już milionerem, a jego majątek jest znacznie większy niż poprzednika. Jest to jakaś pociecha, bo można domniemywać, że po władzę nie szedł dla pieniędzy. „Puls” porównał pierwsze oświadczenie majątkowe jakie złożyli: Tadeusz Piotrowski w 2006 r. oraz Tadeusz Karwasz w 2010 roku, gdy objął urząd.

Można się oburzać tym, że zaglądamy w portfele władzy, ale takie jest „zbójeckie prawo” dziennikarzy. Z analizy oświadczenia majątkowego wójta Tadeusza Karwasza wynika, że jest osobą oszczędną i na początku kadencji dysponuje znacznymi oszczędnościami - 105 tysiącami polskich złotych oraz ponad tysiącem waluty zagranicznej. Dla porównania, jego poprzednik Tadeusz Piotrowski w tym samym momencie urzędowania miał jedynie 65 tysięcy zł. oszczędności. Różny jest również stan posiadanych nieruchomości, bo wójt T. Karwasz jest już „milionerem” i dysponuje nieruchomościami o wartości ponad 1 miliona złotych, a jego skromny – ale zasłużony dla gminy – poprzednik wykazał w pierwszym oświadczeniu majątkowym dom i mieszkanie o wartości „zaledwie” 350 tysięcy zł. Różne są również samochody, które posiadają na własność na początku kadencji. Wójt Karwasz wykazał Toyotę Yaris, a jego poprzednik zaczynał urzędowanie kilkuletnim Citroenem C 5, którego w trakcie kadencji zamienił na nowszy model. Jest jeszcze jedna różnica pomiędzy obecnym i byłym włodarzem gminy Lubiszyn. Obecny zaciągnął kredyt w wysokości 137 tysięcy zł., a poprzednik zaczynał bez kredytu. Reasumując – dobrze iż władzę obejmują ludzie z pieniędzmi, ale samorządową kadencję będziemy oceniać nie po zawartości oświadczeń majątkowych, lecz po faktycznych dokonaniach. Trzeba przyznać, że b. wójt Tadeusz Piotrowski nie ma się czego wstydzić, a przed nowym wszystko dopiero do zrobienia. Na razie będzie „spijał piankę” z dokonań poprzedników, bo już za kilka dni inwestycja w Baczynie będzie gotowa. To kolejny dowód na to, że ekipa Piotrowski – Niekrewicz – Leśniewski zrobiła w tej gminie tak dużo, że można tym obdzielić następców. Oby również oni mieli czym obdzielać…

DUŻA FORSA DLA AKTYWNYCH

Ponad trzy miliony złotych rozdzieli Lokalna Grupa Działania – Kraina Szlaków Turystycznych, a pieniądze mogą trafić dosłownie do każdego mieszkańca gminy Lubiszyn.


To nie są wirtualne pieniądze dla dużych przedsiębiorstw, ale realne wsparcie dla lokalnych organizacji, sołectw oraz drobnych przedsiębiorców. Aplikować mogą również osoby fizyczne: rolnicy, działacze społeczni i sportowi, a nawet parafie. Wystarczy pomysł na lokal gastroniczny, ciekawą imprezę, bazę noclegową czy tematyczny plac zabaw. Nabór wniosków trwać będzie do 5 lipca br. a szansa na otrzymanie dotacji jest o tyle większa, że gmina Lubiszyn we władzach opiniujących wnioski ma swoich trzech przedstawicieli: wicewójt Małgorzatę Miszkiewicz, działaczkę społeczną ze Stawu Małgorzatę Klityńską oraz przedsiębiorcę Antoniego Nikodema. Aplikować można w czterech obszarach: małe projekty, odbudowa i rozwój wsi, tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw oraz różnicowanie działalności w kierunku nierolniczej. Szansa na pieniądze jest o tyle duża, że wniosek nie jest skomplikowany, a procedura przyznawania środków niezwykle prosta. Gmina Lubiszyn partycypuje w LGD – KST finansowo w kwocie 30 tysięcy złotych rocznie i byłoby czymś niezwykle dziwnym, a nawet skandalem, gdyby kolejny raz jedynymi wnioskami złożonymi z terenu gminy były te społeczne – osob prywatnych, sołtysów i stowarzyszeń.

19.05.2011

KOMENTARZ MAŁO POWAŻNY



URZĘDNICY ODPOWIEDZĄ ZA BZDURY

Skończyła się bezkarność urzędników. Dwa dni temu weszła w życie ustawa o odpowiedzialności finansowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa.
Zgodnie z ustawą urzędnik poniesie odpowiedzialność, gdy spełnione zostaną określone w ustawie przesłanki. Oznacza to, że raczej nie będą miały miejsca takie sytuacje – jak w poprzedniej kadencji samorządu - że w wyniku błędnych decyzji urzędniczych wstrzymywane będą ważne inwestycje lub ośmieszana będzie instytucja Wójta Gminy. Bywało bowiem w ostatnich latach, że urzędniczka – w wyniku błędnych decyzji, które podsuwała do podpisu wójtowi – nieświadomie paraliżowała realizację kilkumilionowych inwestycji. Były też sytuacje, że w wyniku urzędniczej niekompetencji omal nie wybudowano na boisku w Wysokiej budynku mieszkalnego. W "Puls"-ie opisywaliśmy także skargę mieszkańca, który poniósł konsekwencje skarbowe, gdyż skorzystał z formularzy zamieszczonych na stronie
http://www.lubiszyn.pl/.

Dotychczas petenci byli bez szans nawet otrzymanie od urzędnika przeprosin za błędną decyzję, a co dopiero na ewentualne odszkodowanie. To już przeszłość…

18.05.2011

PIERWSZE MIESIĄCE KARWASZA

Minęło już grubo ponad sto dni, odkąd Wójtem Gminy Lubiszyn został Tadeusz Karwasz. Pierwsze miesiące, to zawsze okres podsumowań oraz oceny determinacji nowego włodarza. Rewolucji w Lubiszynie nie było, ale istotne zmiany są.
Moment objęcia urzędu przez Tadeusza Karwasza był dla wielu wielką niewiadomą. Jedni się obawiali, a jeszcze inni snuli ciche plany. Dziś wiadomo, że lizusów w Urzędzie Gminy już nie ma, a sam Karwasz nie da sobą nikomu sterować. Pogłoski o „sterowaniu” wójtem Karwaszem pojawiły się, gdy na swoją zastępczynię nominował Małgorzatę Miszkiewicz, ale szybko okazało się, że to nic nie znaczący gest względem ambitnego sołtysa i radnego z Tarnowa. „Zrobił mu całą kampanię, a na koniec wykończył kolejnym donosem przeciwnika. Ekwiwalent musiał być” – mówi osoba z otoczenia wójta. Na plus trzeba Karwaszowi zapisać konsekwencję w ocenie pozyskiwania środków unijnych w gminie, a właściwie ich nie pozyskiwania. Trudno zarzucić cokolwiek nowej strukturze organizacyjnej, bo dzięki wprowadzonym przez Karwasza zmianom jest klarowna i wiadomo, kto za co odpowiada. Co więcej – awansowano osoby, które pierwsze szlify stażowe zdobywały w Urzędzie Gminy. Wpadką jest wyciągnięcie sprawy autobusu dofinansowywanego przez PFRON, bo obróci się przeciw gminie, a także faktyczne oddanie władzy nad majątkiem zakupionym w ramach CIS na rzecz podmiotu zewnętrznego. Inaczej mówiąc – gmina wzięła odpowiedzialność, leasingi zostaną spłacone w ramach środków unijnych, ale zakupione samochody, ciągniki oraz urządzenia staną się własnością organizacji z Gorzowa Wlkp. Błędem było pozbycie się doświadczonej skarbniczki Beaty Pampuchowicz, ale plusem jest duża ilość spotkań, które wójt Karwasz odbywa w ramach urzędowania. Kropla drąży skalę. Nie można pominąć pierwszych dni urzędowania, gdy w gminie Lubiszyn zapanował „Wersal”, a wójt spotykał się kilkakrotnie z poprzednikiem. Na psy zeszła ponownie gminna gazetka, ale polepszyła się strona internetowa. Wójt Karwasz odsunął kontrowersyjnego prawnika z Kolonii – Wysoka, a w jego miejsce zatrudnił profesjonalną kancelarię prawną. To ważne, bo dotychczas urzędnicy nie korzystali z usług gminnego prawnika z obawy, że ich pytanie będzie dowodem w sprawie przeciwko nim. Rekapitulując – początek całkiem przyzwoity, ale w dużej mierze dzięki słabej Radzie Gminy, która składa się z lizusów, socjalnych petentów oraz tych, którzy „chcą trwać”.
Jeśli przyjąć, że dziś najbliższymi doradcami wójta jest Barbara Adamska, Józef Medyński czy Zbigniew Borek, to nie ma się czego bać, bo to wytrawni fachowcy w swoich dziedzinach.

15.05.2011

KARIERA: OD PRZEDSZKOLANKI DO ZASTĘPCY WÓJTA

Kariera „od pucybuta do…” wciąż jest możliwa. Więcej, władzę dzierżyć można rodzinnie. Małgorzata Miszkiewicz jeszcze niedawno była nauczycielem wychowania przedszkolnego, a dziś może używać pieczątki „z upoważnienia Wójta Gminy”, a mąż – choć na sesjach głównie milczy – kreuje się na osobę ważną i wpływową.
Już drugi raz mieszkaniec Tarnowa piastuje zaszczytną funkcję wicewójta. Jako pierwszy w tym fotelu zasiadł Mirosław Kotecki, który dał się poznać jako samorządowiec obeznany w sprawach gminy, kompetentny w zakresie pozyskiwania środków unijnych, a także urzędnik bliski ludziom. Od kilku miesięcy zastępcą wójta jest Małgorzata Miszkiewicz – w przeszłości nauczyciel wychowania przedszkolnego z fakultetem z zarządzania, wybitna piosenkarka zespołu „Tarnowianki” oraz żona sołtysa i radnego Tarnowa Grzegorza Miszkiewicza. „Totalna klapa. Ta kobieta nie trzyma nerwów na wodzy i potrafi rozwalić każde spotkanie i każdą imprezę. Kiedyś w środku w nocy szła z Witnicy do Tarnowa na pieszo, a jej mąż gonił ją niemal w klapkach” – mówi mieszkaniec Tarnowa, który obserwował "ekscesy" Miszkiewicz podczas jednej z imprez. "Zna swoje miejsce w szeregu, a w urzedzie jest w końcu prawdziwy gospodarz i dlatego nie musi być tak aktywna jak poprzednik" - dodaje inny rozmówca, który cieszy się awansu Miszkiewicz. Należy wierzyć, że z pełnieniem funkcji wicewójta M. Miszkiewicz poradzi sobie bez problemu, bo choć nie piastowała dotychczas funkcji urzedniczych, to posiada ukończone studia podyplomowe z zakresu zarządzania. Pomocny może być mąż, który został obdarzony zaufaniem wyborców i od listopada jest radnym Rady Gminy, a zdaniem niektórych jest nawet ważniejszy niż wójt Tadeusz Karwasz. „Na razie pani Miszkiewicz mówi głównie, że zgadza się z wójtem i przytakuje, choć dla samego wójta jest to raczej śmieszne i kłopotliwe” – mówi radny, który najbardziej śmieje się ze stwierdzeń wiecwójt Miszkiewicz: „Tak, tak, pan wójt ma rację”. „Żenujące i chyba sam radny Miszkiewicz wie, że to kompromitacja” – dodaje inny samorządowiec. To złośliwość, bo ważne jest co innego i z tego należy się cieszyć: drugą osobą w gminie może być każdy i nie wymaga to specjalnej wiedzy czy układów, a nawet intelektu. Wicewójtem winien być ten, kto potrafi pracować społecznie. Po to walczyliśmy o demokrację i równouprawnienie płci, by publiczne funkcje mogli pełnić dosłownie wszyscy. Bogaci i biedni, sprawni i niepełnosprawni, mądrzy i głupi, dosłownie każdy. W końcu to demokracja...

NA AUCIE I NIEOBECNI Z WYBORU...

Panowie z dawnych dni. Kiedyś w centrum gminnej uwagi, a dziś na aucie. Co robią byli samorządowcy, którzy nie zdobyli mandatów i władzy?
Jesienne wybory samorządowe usunęły z gminnej sceny wiele barwnych postaci. Odsunięci nie wydają się zainteresowani powrotem. Tadeusz Piotrowski, były wójt, nie musi szukać pracy, bo jako były wojskowy otrzymuje wysoką emeryturę. Wypoczęty i odświeżony liczy na to, że uda mu się odzyskać władzę wcześniej niż za cztery lata. Wiadomo, że propagowana przez niego wizja samorządowego referendum w wielu środowiskach zyskuje akceptację. W trudniejszej sytuacji był jego zastępca Daniel Niekrewicz, którego wiedza i kompetencje szybko zostały dostrzeżone, a co za tym dalej idzie – otrzymał posadę sekretarza w jednym z nadleśnictw. „To mój żywioł i w sumie zawsze czułem się przede wszystkim leśnikiem. Doświadczenie zdobyte w samorządzie jest przydatne” – mówi. W sumie największy cios otrzymał były przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Leśniewski, który nie tylko, że nie został wójtem, ale nie zdobył też mandatu radnego powiatowego. Szkoda, bo to niezwykle doświadczony samorządowiec i oddany społecznik. Pracy szukać nie musi, bo prowadzi gospodarstwo, ale pewne jest jedno – do samorządu na pewno wróci i będzie to z korzyścią dla gminy. Zaskoczeniem była porażka wyborcza sołtysa i radnego z Lubiszyna Stanisława Dudziaka. Angażował się, podejmował kolejne inicjatywy, a przy tym stronił od awantur. Niestety wyborcy dali mu „czerwoną kartkę” i radnym nie został. Życie poza samorządem ułożył sobie bez trudu, bo prowadzi dobrze prosperujące gospodarstwo rolne. W Radzie Gminy nie ma już Daniela Miłostana oraz Czesława Wyszowskiego. Wójt Tadeusz Karwasz pozbył się również kontrowersyjnego prawnika z Wysokiej Henryka Wiśniewskiego. Życie potrafi jednak płatać figle i nikogo z „nieobecnych” nie należy skreślać, bo nie jest wykluczone, że powrócą – szybciej lub później. Roszady nastąpiły również wśród sołtysów. Z funkcji zrezygnował Roman Gajda z Wysokiej oraz Rajmund Róźniak ze Smolin i Podlesia.

DIETA JAK LEKARSTWO

Majątki nowych radnych nie są imponujące, ale przykład niektórych samorządowców poprzedniej kadencji pokazuje, że będąc radnym i sołtysem można zgromadzić całkiem pokaźną sumę. Dla niektórych samorządowców mandat radnego to przysłowiowy „dar niebios”.
Wśród piętnastu nowych radnych aż ośmiu z nich swój mandat pełnić będzie pierwszy raz. Warto więc przyglądnąć się ich oświadczeniom majątkowym, a nawet porównać je za cztery lata. Wiadomo przecież iż nie wszyscy szli do wyborów tylko dla idei, ale także dla kasy. Bez wątpienia najbardziej oszczędnym i przedsiębiorczym radnym jest Tomasz Ciaś z Baczyny, który posiada nie tylko najwartościowszy dom (500 tysięcy), ale potrafi również inwestować. Oprócz 5 tys. oszczędności, zainwestował również 40 tysięcy w fundusze inwestycyjne. Trudno posądzić go o to, że radnym został dla pieniędzy, skoro w ciągu roku zarobił z tytułu wynagrodzenia za pracę prawie 60 tys. złotych. Trochę inaczej rzecz ma się z wybraną w Lubnie radną Grazyną Skorupską – Wielkoszyńską, która nie tylko iż nie posiada oszczędności, ale w dodatku utrzymuje się głównie z socjalnego zasiłku stałego w wysokości 444 zł. Miesięczna dieta w wysokości prawie 600 zł miesięcznie, to dla niej poważny zastrzyk finansowy. Pokaźny majątek posiada b. sołtys Wysokiej, a obecnie radny Roman Gajda, który ma 90 metrowy dom o wartości 300 tysięcy, a także drugi dom o wartości 200 tys. Jeśli do tego dodać 20 ha gruntów wartych 7 000 zł, to oczywistym jest, że dla Gajdy dieta radnego, to kwota mało znacząca, którą – jak go wszyscy znają – i tak przeznaczy na cele społeczne. Ziemię o podobnej wartości posiada także radny z Tarnowa Józef Bąkowski, który na co dzień pracuje u swojego syna Marcina Bąkowskiego. Szczęśliwy los uśmiechnął się do rodziny Miszkiewiczów, bo Grzegorz Miszkiewicz z tyt. uprawiania ziemi osiągnął w 2010 roku jedynie 10 tys. dochodu, a z tytułu bycia sołtysem otrzymał jedynie 2250 zł. Teraz budżet rodzinny wzbogaci się co miesiąc o 600 zł. diety radnego oraz ponad 4500 zł. wynagrodzenia żony – Małgorzaty Mieszkiewicz – która została zastępcą wójta. Do oszczędnych samorządowców należą również Waldemar Łebek z Gajewa, który posiada 15 tys. „zaskórniaków” oraz Ewa Skrzypczak, która zgromadziła w swojej „skarbonce” taką samą kwotę”.

WÓJT WYRZUCIŁ SKARBNICZKĘ

Nowy wójt odwołał z funkcji Skarbnika Gminy Beatę Pampuchowicz. Nie wiadomo, kto zajmie jej miejsce, ale pewne jest iż z Urzędu Gminy odchodzi osoba niezwykle kompetentna i zasłużona. Jej zasługą jest wzorowa dyscyplina finansowa lubiszyńskiego samorządu oraz umiejętność znalezienia finansowania dla ważnych dla gminy przedsięwzięć i inwestycji.


Powody nie są znane, ale wiadomo iż nic nie zapowiadało zmiany. Skarbnik Beata Pampuchowicz sprawowała swoją funkcję od 2006 roku i dała się poznać jako strażnik budżetowej dyscypliny, a przy tym osoba, która wiedziała, że aby gmina się rozwijała, to musi inwestować. „Popieram tego wójta, ale uważam iż pozbywając się Pampuchowicz popełnia błąd” – mówi radny, który mandat pełni pierwszą kadencję, ale nie chce podawać nazwiska, by nie tworzyć złej atmosfery w relacjach z wójtem Tadeuszem Karwaszem. "Mozna się z tym zgadzac lub nie, ale wójt mial takie prawo i skorzystał z niego" - odaje. Zmian w Urzędzie Gminy jest trochę więcej, bo z pracą pożegnały się również osoby odpowiedzialne za pozyskiwanie środków unijnych oraz gminny prawnik. W tym przypadku były to jednak decyzje jak najbardziej słuszne i wskazane. Atutem B. Pampuchowicz było to, że w poprzedniej kadencji doskonale współpracowała z radnymi i sołtysami, starając się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom, ale z drugiej strony: pilnowała, by pieniądze nie były przez nich trwonione na bezsensowne przedsięwzięcia, jak – na przykład - zakup kostki polbrukowej dla sołtysa Tarnowa, która leżakuje pod kościołem już trzeci rok. Przygotowywane przez nią budżety zawsze otrzymywały pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej, a zrealizowane przez cztery lata inwestycje i przedsięwzięcia, to w dużej mierze również jej zasługa. „Bardzo dobry i kompetentny urzędnik. Mogłaby wiele dla gminy jeszcze zrobić, bo zna się na rzeczy” – chwali swoją skarbniczkę b. wójt Tadeusz Piotrowski. Prawem nowego włodarza jest dobieranie sobie współpracowników i nikt nie powinien wójtowi Karwaszowi tego odmawiać, ale najważniejsze jest to, aby zmiany zawsze były na lepsze, a nie na gorsze. Zmiana na stanowisku wicewójta Gminy Lubiszyn, to zła wróżba i należy mieć nadzieję, że w przypadku Skarbnika Gminy będzie inaczej.

KLONOWICZ DOPIĄŁ SWEGO

Jeden z najaktywniejszych przedsiębiorców gminnych uruchomił w Tarnowie stację paliw. To pierwszy tego typu obiekt sieci „Lewiatan” i najładniejszy w całej gminie Lubiszyn.
W sobotę 14 maja br. w Tarnowie odbyło się uroczyste otwarcie nowowybudowanej stacji paliw. „Lewiatan”. Uruchomiony obiekt jest pierwszym tego typu, który wzorem innych sieci handlowych, powstał przy sklepie „Lewiatan”. Inwestorem i właścicielem jest przedsiębiorca, a zarazem osoba niezwykle oddana oraz zasłuzona dla gminy Krzysztof Klonowicz. „Cieszę się, że wreszcie się udało i wierzę, że skorzystają na tym wszyscy mieszkańcy” – mówił Klonowicz. Nie było hucznie, bo jak podkreślił Klonowicz na imprezę zaprosił przyjaciół oraz tych, którzy przedsięwzięcie wykonywali. „Piękny obiekt i w dodatku wkomponowany w całe otoczenie. Zawsze byłem za tym, by nasza miejscowość się rozwijała” – nie krył podziwu najdłużej urzędujący sołtys Tarnowa Tadeusz Pawlicki. Wśród gości nie zabrakło radnego Józefa Medyńskiego, byłego wicewójta Daniela Niekrewicza oraz projektantów, wykonawców i przyjaciół Klonowicza. Wiadomo, że droga do oddania obiektu nie była łatwa. Jeszcze dwa lata temu przeciw budowie stacji paliw protestował miejscowy sołtys, a nawet założył w tym celu stowarzyszenie „Natura 2000” o którym wszelki słuch zaginął.”Problemem była biurokracja” – mówił główny projektant stacji. Faktem jest, że mimo protestów stacja paliw została oddana do użytku i jest drugą w okolicach, bo pierwsza od kilku miesięcy działa w Lubiszynie, a jej właścicielem jest młody i rzutki przedsiębiorca Marcin Bąkowski. Nowością w samym sklepie „Lewiatan” w Tarnowie są amerykańskie hot-dogi i specjalnie przygotowana salka degustacyjna.

NIGDY NIE MÓW NIGDY