23.04.2009

TARNOWSKIE KOBIETY DAWNIEJ



Jadwiga Mamczarz, to osoba niezwykle zasłuzona dla Tarnowa. Do dziś zachowała wiele entuzjazmu, radości i energii.


Rozmowa z JADWIGA MAMCZARZMieszkanką Tarnowa i dawną liderką Koła Gospodyń Wiejskich
Red.: Kiedy i jak zaczęła się dla pani wielka przygoda z Kołem Gospodyń Wiejskich w Tarnowie?Mamciarz: Ojej, tak dobrze to nie pamiętam, to już ponad 20 lat minęło. Muszę dodać, że to koło istniało w naszej wiosce dużo wcześniej, a ja je tylko przejęłam po Joannie Czyżniejewskiej. Ona była tu pierwsza, a dopiero ja po niej przejęłam wszystko.

Red.: Pani była szefową Koła Gospodyń Wiejskich, tak ?
J.M.: Tak, zostałam przewodniczącą. Było wspaniale. Organizowaliśmy sobie pięknie czas i nikt się nie nudził. Były wycieczki, wspólne śpiewanie, imprezowanie i gotowanie.
Red.: Duża to była wtedy organizacja ? Podobno cała gmina się do Tarnowa zjeżdżała…
J.M.: Było nas wielu. Może nie cała gmina, ale dużo i przyjeżdżali właśnie do naszej wioski.Red.: Te spotkania odbywały się często ?
J.M.: Bardzo często! Raz w tygodniu, w sobotę, to był już taki prawie nasz obowiązek. Poza tym, wiele imprez organizowałyśmy. Dzień Kobiet, opłatek z księdzem i wiele wyjazdów: do Częstochowy, a także w inne ładne miejsca. Jeździłyśmy gdzie się dało. Wszędzie!
Red.: Skąd na to wszystko pieniądze? Ktoś paniom pomagał, czy same się składałyście ?
J.M.: Nikt nam nie pomagał. Wszystko ze swoich pieniędzy robiłyśmy. Miałyśmy też składki miesięczne i jak trzeba było na coś, to się te pieniądze brało.
Red.: Jakie osoby były w tym kole – młodzi, starsi… ?
J.M.: Wszyscy byli. Młodzi i starsi. Nawet chłopcy, tacy po dwudziestce, też z nami działali. Teraz są starsi, ale wtedy nam wiele pomagali w pracy. Takie rzeczy były, że naprawdę w Tarnowie było fajnie i wszyscy nam tego zazdrościli.
Red.: Były też kursy ?
J.M.: Były i to bardzo dużo. Były kursy gotowania, kursy pieczenia i kursy szycia. To co się wtedy nauczyłyśmy, to przydaje się do dzisiaj. Ja z tych kursów, to do dziś wszystko potrafię zrobić. Szkoliła nas taka pani, która zajmowała się tymi kołami w całym regionie. Ona była z Gorzowa. Ona nam załatwiała instruktorki, ale wiele kursów to robiłyśmy sobie same.
Red.: Kto był wtedy, oprócz pani jeszcze taki aktywny ?
J.M.: Było wiele i trudno wymieniać. Bardzo aktywna była Bogunia Muszyńska i oczywiście Joanna Czyżniejewska .Dużo nam pomagała i angażowała się Kusiowa, a także Wanda Pawlicka, która wtedy była młoda, ale była sekretarzem naszego koła i wiele pomagała. Oj dużo tych ludzi było: dziewczyn i kobiet. Najważniejsza jednak była młodzież.
Red.: Spotykałyście się i co ?
J.M.: Wszystko. Piekłyśmy, śpiewałyśmy, a jak trzeba było to i plotkowałyśmy. To też było! Śmiałyśmy się i cieszyłyśmy, że się towarzystwo schodzi. Nikt nie rywalizował i wiele koło kościoła robiłyśmy. Sprzątałyśmy ten kościół, zbierałyśmy pieniądze na remonty chodząc od domu do domu.
Red.: Czyli wtedy nie było problemów z tymi pieniędzmi na kościół ?
J.M.: Pewnie, że nie było. Chodziłyśmy po domach i ile kto mógł, to dawał. Ale nie można mówić, że ktoś nie daje dzisiaj, bo naprawdę są ludzie, którzy nie mają na chleb. Księdza mamy bardzo dobrego w parafii, ale ludzie też mogą nie mieć pieniędzy. Wielu ma naprawdę ciężko i nawet jak chcą, to nie mają co dać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.